LXXXVIII
Choć wiosna wokół, ja chłód zimy czuję,
Sen nie nadchodzi, kiedy zasnąć mogę,
Gdy zaś mam spocząć, wtedy ruszam w drogę,
Boje prowadzę, choć pokój miłuję.
W strawie najsłodszej gorycz odnajduję,
Mam w cenie zbytek, a żyję chędogo,
Będąc wśród swoich wciąż karmię się trwogą,
Widok zaś obcych czemuś mnie raduje.
Tarcze opuszczam, kiedy mam się bronić,
Oczy zamykam, kiedy patrzeć muszę.
Przysięgi łamiąc Piekłu daję dusze
Całą, choć przecież nie muszę jej trwonić.
Miłości chyba, zrazu słodkiej, siła
Do cna mój rozum szaleństwem spowiła.
Marcus de Reocena
ładnie
lubię.
LXXXVIII Choć wiosna wokół, ja chłód zimy czuję, Sen nie nadchodzi, kiedy zasnąć mogę, Gdy zaś mam spocząć, wtedy ruszam w drogę, Boje prowadzę, choć pokój miłuję. W strawie najsłodszej gorycz odnajduję, Mam w cenie zbytek, a żyję chędogo, Będąc wśród swoich wciąż karmię się trwogą, Widok zaś obcych czemuś mnie raduje. Tarcze opuszczam, kiedy mam się bronić, Oczy zamykam, kiedy patrzeć muszę. Przysięgi łamiąc Piekłu daję dusze Całą, choć przecież nie muszę jej trwonić. Miłości chyba, zrazu słodkiej, siła Do cna mój rozum szaleństwem spowiła. Marcus de Reocena
dzieki bardzo
Przyjemnie, tonalnie:)
ciekawie, z pomysłem
tak
śliczniunio deliakatniunio.
bdb
ladne brewki!
justynko :) ślicznie.
ladne