Opis zdjęcia
Smutek cz. II, to historia koźlaka dla mnie dość smutna. Obiecałem, że opowiem o niej i obietnicy dotrzymuję. Byłem na zasiadce z 03.07 na 04.07. W pierwszym dniu było dość ciekawie, ale bez ujęć. Następny dzień również cisza. Dzień zapowiadał się piękny. Gdzieś w oddali szczekał kozioł. Wtedy było jeszcze ciemno i po tym cisza jak Makiem zasiał tylko czasami smagał zimny wiatr po bolących plecach. O godzinie 07:30 zwinąłem czatownie. Zaniosłem wszystko do samochodu. Postanowiłem jeszcze przejść się po terenie w nadziei, że może coś Na strzał wyjdzie. Odwiedziłem znane mi miejsca i nic. Czas wracać pomyślałem i tak też uczyniłem. Cały czas spoglądając czujnie na polany, bo ze zwierzyną nigdy nic nie wiadomo i tak też było i tym razem. Zauważyłem sarnę leżącą na trawie. Po dokładniejszym lustrowaniu okazało się, że to młody koziołek. Postanowiłem podejść. Wiatr idealny tylko cicho i spokojnie bez zbędnych ruchów, które mogą zdradzić moją obecność (pomyślałem). Zachowywał się tak jakby mnie w ogóle nie widział. Porobiłem parę ujęć jak leżał i nagle wstał. Wysiłek jaki włożył by ustać na cewkach był potężny, chwiał się, ale powoli oddalił się może na jakieś 5m. Po tym wyłączyłem aparat. Pewno ktoś zapyta dlaczego? Dlatego, że.....hm.....nie wiem....Zrobiło mi się okropnie żal. Postanowiłem mu pomóc. Powoli podchodziłem do Malca. Podszedłem na około 2m. Patrzył się na mnie pięknymi małymi oczkami. Był tak wyczerpany, odwodniony, że było mu chyba wszystko jedno, ale gdy podszedłem bliżej oprzytomniał i resztkami sił wskoczył w gęstwinę. Tam ja już nic nie mogłem zrobić......niestety nic. Było mi okropnie przykro, że nie mogłem nic zrobić.:(((((((. Jedynie w głębi duszy życzyłem mu powrotu do zdrowia, ale o tym zadecyduje przyroda......