Majnow: nie siatka, a dwie warstwy nałożone na siebie:) Bogusławie: faktycznie brak tej ostrości na drugim oczku. Uczę się jeszcze nowego szkiełka. Może będzie lepiej :)
97
Jakże podobna zimie ta rozłąka z tobą,
Po naszym wspólnym, słodkim, lecz ulotnym lecie!
Jakiż ziąb we mnie rośnie z każdą mroczną dobą!
Jakże grudniowo gołe wszystko w moim świecie!
A przecież czas rozłąki – zewnętrznym mierzony
Kalendarzem – na lato przypadał i na jesień,
Co, jak brzemienne łono owdowiałej żony,
Nabrzmiewała owocem wiosennych uniesień;
Mnie jednak ta obfitość była nie nadzieją
Lecz obrazem sieroctwa, gdyż nad wszelkie braki
Gorszy brak ciebie: przezeń i letnie dni wieją
Chłodem, przezeń głos tracą najśpiewniejsze ptaki,
A jeśli zabrzmią, to głosem tak głuchym, że drżymy
Jak liście, gdy poczują pierwsze tchnienie zimy.
Wiliam Szekspir
Niedokończona historia pewnego romansu. Piękne:)
Rewelacyjne! Takie o tęsknocie MZ...
ciekawe, niedopowiedziane :))
ładna twarz
brdzo mi sie podoba
bardzo dobre fajne kolory i kadr mi też się podoba.
:)
po trzecim oglądaniu - tak, podoba mi się... :{)
Jakby pocałunku zabrakło... Dobre.
czemu usta suche ?
ładne
płynące marzenia powracają ....
bardzo ładny portret
Majnow: nie siatka, a dwie warstwy nałożone na siebie:) Bogusławie: faktycznie brak tej ostrości na drugim oczku. Uczę się jeszcze nowego szkiełka. Może będzie lepiej :)
bardzo.....:)
ładnie wykonane
ładnie...
ta mimika Hillary Swank:)
Bardzo lubię ten portret przez woal łąki :)
zamyślona..... piękne ujęcie
podoba mi się
świetne, troszkę szkoda braku ostrości na prawym oku
Ach.. fajnie.. tak nostalgicznie.. i kwalek ostrosci moge zlapac :) swietny bokeh.. ci wychodzi.. zdjecie bylo robione przez siatke?
97 Jakże podobna zimie ta rozłąka z tobą, Po naszym wspólnym, słodkim, lecz ulotnym lecie! Jakiż ziąb we mnie rośnie z każdą mroczną dobą! Jakże grudniowo gołe wszystko w moim świecie! A przecież czas rozłąki – zewnętrznym mierzony Kalendarzem – na lato przypadał i na jesień, Co, jak brzemienne łono owdowiałej żony, Nabrzmiewała owocem wiosennych uniesień; Mnie jednak ta obfitość była nie nadzieją Lecz obrazem sieroctwa, gdyż nad wszelkie braki Gorszy brak ciebie: przezeń i letnie dni wieją Chłodem, przezeń głos tracą najśpiewniejsze ptaki, A jeśli zabrzmią, to głosem tak głuchym, że drżymy Jak liście, gdy poczują pierwsze tchnienie zimy. Wiliam Szekspir