normalnie jak na poligonie w Nowej Dębie. Aż mi dreszcz po jajach przeszedł! Śnieg pod butami skrzypiał tak głośno, że w bezwietrzną noc idącego człowieka było słychać z dobrych kilkudziesięciu metrów. Pod koniec przyszła odwilż. Czekaliśmy 8 godzin bez okrycia, na śniegu czekając na jakiegoś generała, który jechał samochodem z Krakowa. Temperatura trochę powyżej zera, tak że z nieba lał się potok białej kluchy, trudnej do określenia dumnym mianem śniegu. To tego niepojęcie wiało, więc te kluchy leciały niemal poziomo. Po około godzinie oczekiwania w takich warunkach zrobiło się zimno, a wszyscy, całe 120 chłopa pod bronią już dygotali przemoczeni do ostatnich onuc... 7 godzin później przyjechał generał i rozpoczęliśmy ostre strzelanie typu 'czym chata bogata z bonusem generalskim', czyli strzelało wszystko, co na stanie miał batalion piechoty górskiej ze specjalnym przydziałem amunicji, aby dla generała zrobić efektowny pokaz... Chciałbym tak jeszcze raz.
cieszę się, że przywołałem takie wspomnienia:) sam chciałbym coś takiego przeżyć:)
normalnie jak na poligonie w Nowej Dębie. Aż mi dreszcz po jajach przeszedł! Śnieg pod butami skrzypiał tak głośno, że w bezwietrzną noc idącego człowieka było słychać z dobrych kilkudziesięciu metrów. Pod koniec przyszła odwilż. Czekaliśmy 8 godzin bez okrycia, na śniegu czekając na jakiegoś generała, który jechał samochodem z Krakowa. Temperatura trochę powyżej zera, tak że z nieba lał się potok białej kluchy, trudnej do określenia dumnym mianem śniegu. To tego niepojęcie wiało, więc te kluchy leciały niemal poziomo. Po około godzinie oczekiwania w takich warunkach zrobiło się zimno, a wszyscy, całe 120 chłopa pod bronią już dygotali przemoczeni do ostatnich onuc... 7 godzin później przyjechał generał i rozpoczęliśmy ostre strzelanie typu 'czym chata bogata z bonusem generalskim', czyli strzelało wszystko, co na stanie miał batalion piechoty górskiej ze specjalnym przydziałem amunicji, aby dla generała zrobić efektowny pokaz... Chciałbym tak jeszcze raz.