niezależnie od tradycji i prozy przedstawionej przez jogina i poezji odczytanej przez poprzedników - po prostu fajna relacja z tegorocznej Niedzieli Palmowej w miejscowości Łyse, gdzie - jak widać z reportaży obu Autorów było kolorowo i ciekawie, wielkie dzięki
Jako plfotowski pianobijca coś dopowiem :-) W swych szkolnych latach (1949 - 1960) corocznie wakacje spędzałem we wsi Bosewo Stare k/Długosiodła (ok 20 km za Wyszkowem) w Puszczy Białej. Co środę w Długosiodle, które miało status wsi kościelnej (teraz nie mam pojęcia jak to się nazywa) odbywał się targ - w pierwszą środę miesiąca nosił on miano jarmarku, bo to był taki targ nad targami. W taki dzień z okolicznych wsi, z odległości nawet kilku kilometrów (na jarmark z większych odległości), ciągnęły furmanki i piesi. Przybywający rolnicy mieli do sprzedania wiele dóbr spożywczych: mleko, jaj, sery, masło, mięso, owoce, warzywa itd.itp. Przybywali piekarze z wszelkim pieczywem. Zaznaczę tu, że w tamtych czasach na terenach wiejskich nie było sieci sklepów z gotowymi przetworami spożywczymi - nie było gotowego masła, serów czy jaj. Była we wsi (nie każdej) jedna piekarnia - w Długosiodle było paru piekarzy; po chleb trzeba było się ustawić bardzo wczesnym rankiem i po otwarciu sklepu w niewyobrażalnym ścisku i tumulcie można było kupić JEDEN 2-kilogramowy bochenek chleba i JEDNĄ bułkę tzw. paryską. Nie dla wszystkich wystarczało - piekarze dostawali przydział mąki, z której mogli wypiec określoną ilość pieczywa. Na jarmarku można było kupić meble wyrobu wiejskiego stolarza (przyjeżdżał wozem konnym stolarz wioząc np. okazałą szafę 3-drzwiową z lustrem), ubranie, buty,beczki, maselnice do ręcznego ubijania śmietany na masło oraz wszystko co niezbędne było w wiejskim gospodarstwie. Targ czy jarmark był źródłem zaopatrzenia ludności wiejskiej i sezonowych "letników" na co najmniej tydzień. Po tym bardzo długim wstępie nawiążę do foty @Choszczmana - ten sędziwy sprzedawca palm jest w typowej pozie wiejskiego targowego sprzedawcy. Na targu czy jarmarku towary do sprzedania leżały na ziemi na jakichś rozpostartych tkaninach, matach czy papierach; artykuły spożywcze (nabiał, jaja) przynoszone były PIESZO w związanych po dwa i przerzuconych przez ramię wielkich kanciastych koszach ręcznie wyplecionych i z tych koszy, ustawionych na ziemi, sprzedawane. Takie kosze można było przez wiele lat zobaczyć w niektórych miastach u tzw. "bab z cielęciną". Targ trwał wiele godzin i wielogodzinne kucanie przy koszu byłoby nie do wytrzymania - dlatego gospodarze-sprzedawcy sprzedawali swój towar KLĘCZĄC na ziemi a kupujący kupował albo na stojąco lub przykucając na chwilę; warzywa i owoce były sprzedawane prosto z furmanek a więc na stojąco. Tak to się odbywało. Widoczny na focie sprzedawca palm miał stołeczek i odstąpił go dżentelmeńsko klientce, którą być może znał ale niekoniecznie, a sam tradycyjnie przyklęknął aby zaprezentować i sprzedać towar. Pięknie i romantycznie to na zdjęciu wygląda ale to jest po prostu tradycja i proza wiejskiego sprzedawcy...Ufff!...
niezależnie od tradycji i prozy przedstawionej przez jogina i poezji odczytanej przez poprzedników - po prostu fajna relacja z tegorocznej Niedzieli Palmowej w miejscowości Łyse, gdzie - jak widać z reportaży obu Autorów było kolorowo i ciekawie, wielkie dzięki
podoba mi sie uchwycony moment...
no no no..ładny rysik historyczny żeś Pan zapodał..dziekuję bardzo..
Jako plfotowski pianobijca coś dopowiem :-) W swych szkolnych latach (1949 - 1960) corocznie wakacje spędzałem we wsi Bosewo Stare k/Długosiodła (ok 20 km za Wyszkowem) w Puszczy Białej. Co środę w Długosiodle, które miało status wsi kościelnej (teraz nie mam pojęcia jak to się nazywa) odbywał się targ - w pierwszą środę miesiąca nosił on miano jarmarku, bo to był taki targ nad targami. W taki dzień z okolicznych wsi, z odległości nawet kilku kilometrów (na jarmark z większych odległości), ciągnęły furmanki i piesi. Przybywający rolnicy mieli do sprzedania wiele dóbr spożywczych: mleko, jaj, sery, masło, mięso, owoce, warzywa itd.itp. Przybywali piekarze z wszelkim pieczywem. Zaznaczę tu, że w tamtych czasach na terenach wiejskich nie było sieci sklepów z gotowymi przetworami spożywczymi - nie było gotowego masła, serów czy jaj. Była we wsi (nie każdej) jedna piekarnia - w Długosiodle było paru piekarzy; po chleb trzeba było się ustawić bardzo wczesnym rankiem i po otwarciu sklepu w niewyobrażalnym ścisku i tumulcie można było kupić JEDEN 2-kilogramowy bochenek chleba i JEDNĄ bułkę tzw. paryską. Nie dla wszystkich wystarczało - piekarze dostawali przydział mąki, z której mogli wypiec określoną ilość pieczywa. Na jarmarku można było kupić meble wyrobu wiejskiego stolarza (przyjeżdżał wozem konnym stolarz wioząc np. okazałą szafę 3-drzwiową z lustrem), ubranie, buty,beczki, maselnice do ręcznego ubijania śmietany na masło oraz wszystko co niezbędne było w wiejskim gospodarstwie. Targ czy jarmark był źródłem zaopatrzenia ludności wiejskiej i sezonowych "letników" na co najmniej tydzień. Po tym bardzo długim wstępie nawiążę do foty @Choszczmana - ten sędziwy sprzedawca palm jest w typowej pozie wiejskiego targowego sprzedawcy. Na targu czy jarmarku towary do sprzedania leżały na ziemi na jakichś rozpostartych tkaninach, matach czy papierach; artykuły spożywcze (nabiał, jaja) przynoszone były PIESZO w związanych po dwa i przerzuconych przez ramię wielkich kanciastych koszach ręcznie wyplecionych i z tych koszy, ustawionych na ziemi, sprzedawane. Takie kosze można było przez wiele lat zobaczyć w niektórych miastach u tzw. "bab z cielęciną". Targ trwał wiele godzin i wielogodzinne kucanie przy koszu byłoby nie do wytrzymania - dlatego gospodarze-sprzedawcy sprzedawali swój towar KLĘCZĄC na ziemi a kupujący kupował albo na stojąco lub przykucając na chwilę; warzywa i owoce były sprzedawane prosto z furmanek a więc na stojąco. Tak to się odbywało. Widoczny na focie sprzedawca palm miał stołeczek i odstąpił go dżentelmeńsko klientce, którą być może znał ale niekoniecznie, a sam tradycyjnie przyklęknął aby zaprezentować i sprzedać towar. Pięknie i romantycznie to na zdjęciu wygląda ale to jest po prostu tradycja i proza wiejskiego sprzedawcy...Ufff!...
Kapitalne zdjęcie. Scenka niecodzienna, bardzo dobrze pokazana.
Bardzo ciepłe :-)
Świetnie uchwycone - ruch, moment, gest, wyraz twarzy :). Jeśli chodzi o mnie, kadrowałbym chyba trochę luźniej.
ciepła, naturalna scena przedstawona przez Autora z wyczuwalną sympatią...podoba mi się...
Wielorakie treści można podkładać. Sympatyczna, zabawna scena w dobrym kadrze :)
:))
dzięki za odwiedziny ..ile opinii tyle interpretacji..:)
za bardzo palcem pokazane, dla mnie obdarte troche z magii, z historii, pokazane i juz.
B.fajnie:)
piekne zdjęcie piekna scena
o tak .. dobre foto :)
dzięki chłopacy..:))
Marcin bardzo fajne. :)
Marcinie, nareszcie!
wybacz mi ;)
:)
fajne jest, babcia nie odrzuca pana :)