211. VOGLIA MI SPRONA...
Żądza wciąż gna mnie, miłość mnie prowadzi,
A przywiązanie niesie-lecz ku czemu?
Nadzieja schlebia i pociechą gładzi,
Rękę podaje sercu zmęczonemu.
Biedak ją chwyta i nie rozpoznaje
Ślepej i złudnej swojej towarzyszki.
Jedno pragnienie z drugiego powstaje.
Rozsądek umarł, tu panują zmysły.
Wdzięk, honor, piękno, dobroć, cnoty święte,
Wnet oplatają mnie słowa niewinne;
Oto złapane serce na przynętę.
Rok tysiąc trzysta dwadzieścia i siedem,
Dzień szósty kwietnia o rannej godzinie
Wszedłem w labirynt, dotąd nie wyszedłem.
Francesco Petrarca
poza fajna (bardzo), ale stempel na sześcianie masakra :)
świetne.. bardzo mi się podobają dłonie i linia rąk.. brawo.
Super kadr....
Fantastycznie.
cudnie
brawo!!!!!!!
DLA MNIE BOMBA !
wspaniała harmonia modelki, idealnie dobrane światło.... bardzo mi się podoba +++
świetne!! idzie do ulubionych :)
swietna cala seria
Jeszcze tylko taka czarna cieniutka rameczka, która by ograniczała kadr. Miodzio, gratuluję.
Chyba zacznę ćwiczyć jogę... < mysli >
BDB
bdb!
super
świetne
wow :)
świetne!
lecę bo chcę :)
ładnie rysuje się ta linia ramion ale to mocne podświetlenie tła troszkę za agresywnie wcina się w obrys modelki, pzdr
Nice!
Literka C.piekna
bdb!
piekne
211. VOGLIA MI SPRONA... Żądza wciąż gna mnie, miłość mnie prowadzi, A przywiązanie niesie-lecz ku czemu? Nadzieja schlebia i pociechą gładzi, Rękę podaje sercu zmęczonemu. Biedak ją chwyta i nie rozpoznaje Ślepej i złudnej swojej towarzyszki. Jedno pragnienie z drugiego powstaje. Rozsądek umarł, tu panują zmysły. Wdzięk, honor, piękno, dobroć, cnoty święte, Wnet oplatają mnie słowa niewinne; Oto złapane serce na przynętę. Rok tysiąc trzysta dwadzieścia i siedem, Dzień szósty kwietnia o rannej godzinie Wszedłem w labirynt, dotąd nie wyszedłem. Francesco Petrarca
bardzo dobre - jedyne - prawa stopa modelki gdyby chowala sie za kolano... :)))
kolejne świetne
rewelacja :)
swietne nooo... :P
+ szkoda tylko, że dół "pędzlowany"
mnie sie bardzo podoba :)