No właśnie :).
Komunizm zakładał między innymi brak sklepów. Miały być magazyny, do których każdy mógłby sobie wejść i wziąć to, co zechciałby. Naturalnie, by do tego doszło, wszyscy ludzie musieliby osiągnąć niebywale wysoki stopień kultury i poczucie pełnej odpowiedzialności za wspólną własność. A tu - musztardówki i książki telefoniczne na łańcuchach; włos się na głowie jeży :(. Chodziła po Polsce anegdotka, że otworzyli sklep z fortepianami, przywierdzonymi do podłogi łańcuchami :).
na warszawskiej Pradze były też - ale to już zupełnie kuriozalne, zwłaszcza na dziś - musztardówki na łańcuchach przy takich ujęciach wody "ze ściany", tak mi się to przypomniało... czy to ktoś na fotografii udokumentował?
ha_lucynka [2009-03-15 13:00:05]: Właśnie - to był fenomen. Szklaneczka, z której ktoś przed sekundą wypił wodę, poddawana była może jednosekundowemu, może półsekundowemu, może ćwierćsekundowemu no, na pewno natychmiastowemu, czy momentalnemu (jak aparaty natychmiastowe do zdjęć momentalnych Polaroid, z których natychmiast/ momentalnie po zrobieniu zdjęciu wychodzi gotowa odbitka :)) opłukaniu, a ja na przykład ani razu się nie zaraziłem ani salmonellą, ani chorobą weneryczną, ani... To był jakiś anielski ferenomen peerelu...?;)
Choszczman [2009-03-14 07:14:22]: Sam sprzedawałem lody kalipso. Na plaży w Świnoujściu, na wakacjach z kolegą z klasy, Adamem Pasiakiem (zaraz mu prześlę link:)), po ukończeniu dziesiątej klasy, czyli naonczas przed klasą maturalną. Byliśmy ubrani w: slipy, białe kitle z przypiętymi metalowymi znaczkami (nie wiem, jak to nazwać) z niebieskimi napisami "BUFETOWA". :).
ale jakie pyyyyszne były te lody :) i ta woda z saturatora, ze szklaneczki "opłukanej" wodą :)
I jakoś żadna salmonella ani inna sepsa się nie czepiały człowieka... To były czasy :)))
bomba! :)
To se ne vrati :)
Świetne, bardzo dobra reporterka
jeszcze pamietam te lody :)
No właśnie :). Komunizm zakładał między innymi brak sklepów. Miały być magazyny, do których każdy mógłby sobie wejść i wziąć to, co zechciałby. Naturalnie, by do tego doszło, wszyscy ludzie musieliby osiągnąć niebywale wysoki stopień kultury i poczucie pełnej odpowiedzialności za wspólną własność. A tu - musztardówki i książki telefoniczne na łańcuchach; włos się na głowie jeży :(. Chodziła po Polsce anegdotka, że otworzyli sklep z fortepianami, przywierdzonymi do podłogi łańcuchami :).
tak jakoś te łańcuchy stanowiły jakby leit-motiv ;)
karbik [2009-03-15 16:29:00]: A w pewnym momencie w całej Polsce książki telefoniczne zaczęto przytwierdzać łańcuchami w budkach telefonicznych :).
na warszawskiej Pradze były też - ale to już zupełnie kuriozalne, zwłaszcza na dziś - musztardówki na łańcuchach przy takich ujęciach wody "ze ściany", tak mi się to przypomniało... czy to ktoś na fotografii udokumentował?
co prawda niektórzy twierdzili, że przez to rośnie zachorowalność na gruźlicę...
FENOMEN.
ha_lucynka [2009-03-15 13:00:05]: Właśnie - to był fenomen. Szklaneczka, z której ktoś przed sekundą wypił wodę, poddawana była może jednosekundowemu, może półsekundowemu, może ćwierćsekundowemu no, na pewno natychmiastowemu, czy momentalnemu (jak aparaty natychmiastowe do zdjęć momentalnych Polaroid, z których natychmiast/ momentalnie po zrobieniu zdjęciu wychodzi gotowa odbitka :)) opłukaniu, a ja na przykład ani razu się nie zaraziłem ani salmonellą, ani chorobą weneryczną, ani... To był jakiś anielski ferenomen peerelu...?;)
:)
Choszczman [2009-03-14 07:14:22]: Sam sprzedawałem lody kalipso. Na plaży w Świnoujściu, na wakacjach z kolegą z klasy, Adamem Pasiakiem (zaraz mu prześlę link:)), po ukończeniu dziesiątej klasy, czyli naonczas przed klasą maturalną. Byliśmy ubrani w: slipy, białe kitle z przypiętymi metalowymi znaczkami (nie wiem, jak to nazwać) z niebieskimi napisami "BUFETOWA". :).
ale jakie pyyyyszne były te lody :) i ta woda z saturatora, ze szklaneczki "opłukanej" wodą :) I jakoś żadna salmonella ani inna sepsa się nie czepiały człowieka... To były czasy :)))
a mniej weseli wołali po protu "lody calypso lodyyy", a wodę sodową z sokiem lub bez rozwożono wózkami zwanymi saturatorami...
jogin [2009-03-14 15:28:00]:Nooo, było tak!:)
Pamiętam, pamiętam!...Niektórzy weseli lodziarze wykrzykiwali: "lody "pingwin" na śmietanie! kto poliże temu stanie!" :-)))
lodziarz...extra.........skrzyneczka nadgryziona nieco zębem czasu..:)