po tygodniu z wielkim trudem zasnęłam w łóżku z materacem i w zamkniętym pokoju, przestrzeń mijana zadziałała tak, że po powrocie własny dom mi się skurczył do rozmiarów pudełka, no i inne niesamowite wrażenia pozostały długo w pamięci, mogę zrozumieć Indian, którym bardzo trudno było mieszkać jak biali ludzie :)
nie wiem czy znasz okolice Jeleniewa, stamtąd ruszyła kiedyś nasza grupa, czasy liceum, przez trzy dni marszu w deszczu i wietrze nie spotkalismy żywego ducha, spaliśmy w opuszczonych młynach, na podłodze w szkołach etc
jasne że możesz. :) Przepraszam, że nie mam aktualnych fotografii z dzikiej suwalszczyzny :) Choć - mniej aktualne by się w folio znalazły. Ewentualnie - pozostają świetne fotografie Bartka :))
też nie mam zbyt dużo takich wspomnień, trochę Beskidy, troszkę Pieniny, troszkę Karkonosze, zbyt rzadko jestem w górach i to nie jest kwestia odległości, chociaz wszędzie mam daleko :)
Najbardziej "magiczne" są chwile tuż po wejściu do schroniska :) Mnie - w zimie czy na jesieni - dodatkowo zaparowywują okulary - co dodaje swoistego uroku. A jeszcze stukot ciężkich butów o podlogę! Ten - brzmi najlepiej w Starej Roztoce :)) Zupełnie inna "bajka" - to wieczór, gdy ze schroniska pójdą już sobie "przypadkowi stonkowicze", "rezydenci" zabierają się do kolacji. Te niezliczone herbaty, kolejne porcje kiełbasy czy jajecznicy, te pogaduchy z ludźmi - jeszcze przed chwilą całkiem nieznanymi...Magia i jeszcze raz magia :))
Ulubione chwile po wędrówce i przemarznięciu! Uwielbiam zmarznąć i się strasznie zmęczyć... a potem te chwile z gorącą herbatka w schronisku, albo nawet na szlaku... z termosika :)))))
Toż napisałem - że odkrywam :) Dopiero od dwóch lat wożę Ojca na wakacje do Jego przyjaciół pod Suwałki :))
To masz lukę w geografii, bo to jeden z najciekawszych regionów Polski moim zdaniem. I bardzo fotogeniczny.
okolic Jeleniewa niestety nie znam - ale Suwalszczyznę dopiero "odkrywam" :); @Bestys - chyba raczej herbata z malinami :)
grzane winko z goździkami? :))
to była jedna z kilku wypraw, warto byłoby taką powtórzyć, zostaje dzikość w sercu :)
po tygodniu z wielkim trudem zasnęłam w łóżku z materacem i w zamkniętym pokoju, przestrzeń mijana zadziałała tak, że po powrocie własny dom mi się skurczył do rozmiarów pudełka, no i inne niesamowite wrażenia pozostały długo w pamięci, mogę zrozumieć Indian, którym bardzo trudno było mieszkać jak biali ludzie :)
nie wiem czy znasz okolice Jeleniewa, stamtąd ruszyła kiedyś nasza grupa, czasy liceum, przez trzy dni marszu w deszczu i wietrze nie spotkalismy żywego ducha, spaliśmy w opuszczonych młynach, na podłodze w szkołach etc
jasne że możesz. :) Przepraszam, że nie mam aktualnych fotografii z dzikiej suwalszczyzny :) Choć - mniej aktualne by się w folio znalazły. Ewentualnie - pozostają świetne fotografie Bartka :))
barszczon, to ja mogę, jeśli mogę pod Twoim zdjęciem powspominac obozy wędrowne lub rowerowe po dzikiej Suwalszczyźnie :)
@Corundum - toż to tylko kwestia wieku :)
@Kankai - w szlkaneczce z rurką - grzaniec :))
Joginie mamy ale znacznie mniej niż "strzy wyjadacze". :)
mam nadzieję, że rumem pachnie:)))))
@Tuberozo - ja też mam "wszędzie daleko". To samo napiszę - co do Jogina. Wspomnienia to wspomnienia...nie muszą być "górskie"...
@Joginie - ale mają inne :))
też nie mam zbyt dużo takich wspomnień, trochę Beskidy, troszkę Pieniny, troszkę Karkonosze, zbyt rzadko jestem w górach i to nie jest kwestia odległości, chociaz wszędzie mam daleko :)
Szczury nizinne nie mają takich wspomnień... :-(((
Zapraszamy do wspomnień :))
miło tak powspominać z Wami :)
Najbardziej "magiczne" są chwile tuż po wejściu do schroniska :) Mnie - w zimie czy na jesieni - dodatkowo zaparowywują okulary - co dodaje swoistego uroku. A jeszcze stukot ciężkich butów o podlogę! Ten - brzmi najlepiej w Starej Roztoce :)) Zupełnie inna "bajka" - to wieczór, gdy ze schroniska pójdą już sobie "przypadkowi stonkowicze", "rezydenci" zabierają się do kolacji. Te niezliczone herbaty, kolejne porcje kiełbasy czy jajecznicy, te pogaduchy z ludźmi - jeszcze przed chwilą całkiem nieznanymi...Magia i jeszcze raz magia :))
Ulubione chwile po wędrówce i przemarznięciu! Uwielbiam zmarznąć i się strasznie zmęczyć... a potem te chwile z gorącą herbatka w schronisku, albo nawet na szlaku... z termosika :)))))