Opis zdjęcia
Z Panem Czesławem znam się od roku, spotkałam go całkiem przypadkowo, gdy wracałam piechotą ze stajni z całym ekwipunkiem czyli aparat, toczek, siodło, ogłowia w ubłoconych butach i białych pierwotnie bryczesach, w efekcie czarnych. Jechał wozem z zaprzęgniętym \\"grubasem\\" podwiózł mnie do domu. Okazało się, że mamy wielu wspólnych znajomych \\"koniarzy\\". Pare dni temu poprosił mnie o to, żebym przyjechała do niego i porobiła zdjęć jego kobyle. Dziś tam pojechałam, i powiem tak, że bieda niesamowita, podwóreczko małe, a na nim graciarnia, na środku biedny domek, a gdzieś obok budynek gospodarczy, i w nim kury, a obok komórka z klaczą, wyszła...potężna, gniada... ale w oczach jakiś spokój...
:-)
niezle, choc wole niedoskonalosc filmu
:D
no 20 jedziemy, 21 wracamy Pauko;)
a jak to, zostajemy na noc jakos? jaki jest plan?:D
:)
to supa, jeszcze ze 3 osoby trzeba skołować...:)
jevel, jedziemy :)
pańskie oko konia tuczy, widac, że zadowolona z siebie :-)
przyjemnie, ale widać.. ma ten spokój w oku :) fajna opowieść ;)
20 grudnia u Moniki jest Wigilia Końska, jedziemy?
Tez bym chciała pofocić jakiegos grubasa...Ciekawa historia
rozwaliłaś mnie tak jakoś
bo grubasy są fajniejsze od chudasów, a kto uważa inaczej - zapraszam na solówkę..:P
ładna opowieść
:-)