Hmmm... - no i nie udało się odnaleźć tego, com szukał. Za szybko zmierzch przyszedł, żeby dłużej próbować. A wracać w zupełnych ciemnościach gdzieś z środka lasu rowerem niełatwo... No cóż - przynajmniej jest pretekst, żeby w przyszłym roku pojechać ponownie.
Prawdziwe napięcie będzie pod jednym z następnych. Tutaj to tylko małe wprowadzenie w nastrój. A jutro jadę po obrazki do kolejnej niesamowitej historii...
Tak bylo jako rzecze Raals, tak bylo, sam spotkalem ostatniego onegdaj mieszkanca, ktory ostatniego tchu zarzyl lat kilka temu, a teraz to sie powoli zmienia i ludzi sie pojawiac zaczelo, szkoda ze umaral, a przed wojna kilkaset ludzi mieszkalo tam i dwa koscioly katolicki i prawoslawny byl, orkiestry dwie byly, z jednej strony wspaniale, ze przyroda odzyskujke, to co sila jej zabral homosapiens, ale z drugiej ile historii znajda te pagorki juz niekt, po za nimi nie spamieta.
Z całą pewnością Stadnicki. W Borysławce bywałem kilkakrotnie, ostatni raz w lipcu tego roku. Chałupa Sroki, ostatnia we wsi nieuchronnie zmierza ku zawaleniu. On sam się stamtąd wyniósł bodaj do Rybotycz i tym samym kolejna wieś definitywnie znika z mapy...
Raals - a moze i masz racje ze Stadnicki...sam juz nie pamietam...duzo jest tam ciekawych historii..rowniez w najblizszej okolicy...np..miejscowosc Borysławka - tez ma ciekawe historie:)
Kopysno...cudowne miejsce..tam pojechalem robic swoje pierwsze zdj(jedno o wschodzie widnieje w mym portfolio)...miejsce magiczne!!! na fotografii kapliczka Sw.Jana rowniez majaca swoja historie(opisana ponizej) duzo mozna by bylo opowiadac o tym miejscu...to swiatelko ktore podobno pojawia sie i idzie w kierunku kapliczki to ponoc jakis biskup ktory jest gdzies tam pochowany...a ten okrutnik o ktorym byla mowa to tzw. Diabel Łańcucki...Stanislawski mial na nazwisko...zamieszkiwal w zamku ktory niegdys tam byl...podobno z Kopysna do Rybotycz prowadzi jakis tunel zaczynajacy sie od studni ktora znajdowala sie w poblizu zamczyska...niestety nikt tego nigdy nie zbadal...bo to kosztuje...miejsce ma swoj klimat..i pare legend..:) dodam ze to moje ulubione miejsce:)
Nie obiecuję, ale jedną przesmakowitą historię mam, zresztą już wcześniej obiecywaną, tylko obrazka do niej nie miałem. Ale w lipcu udało mi się być gdzie trzeba i parę obrazków uczynić. Coś z tego wybiorę i historię zapodam. Niech tylko nieco więcej czasu się znajdzie...
Z samą kapliczką wiąże się jeszcze jedna ciekawostka. Otóż wewnątrz przez wiele lat stała niezbyt urodziwa, drewniana figurka św. Jana z Nepomuka. Któregoś dnia Nepomucen jednak zniknął. Wyglądało na to, że ktoś skradł figurkę, bo przez dobre dziesięć lat nie było jej w kapliczce. I nagle wróciła! Nie była w konserwacji, bo jest tak samo zniszczona jak kiedyś, ktoś jej tylko dodał blaszaną koronę jeszcze bardziej wątpliwej urody...
Druga hipoteza pojawiła się niedawno. Znajomy doszukał się jakichś pitawalach, że żył tam kiedyś jakiś Żyd, który był wielkim okrutnikiem i niejedno miał na sumieniu. Wiele zła wyrządził ludziom i nie były to tylko oszustwa, ale także i pobicia jakieś, czy zabójstwa nawet. Może to jego dusza błąka się teraz w wiecznych pielgrzymkach?
Najwybitniejszym przedstawicielem rodu był Mychajło Kopystyńśkyj, przemyski władyka w dobie unii brzeskiej. Początkowo był jej gorącym orędownikiem, potem - kiedy sprawy zaczęły się finalizować - odmówił podpisania aktu unii i pozostał przy prawosławiu. Nie wiadomo gdzie został pochowany, ale jedna z wersji mówi, że może spoczywać w rodowych dobrach. Być może to jego duch tu pokutuje? Za jakie winy? Kto wie...
Duch wędruje ze wzgórza nad wsią. Dziś nie ma tam nic. Może jakby pogrzebać w ziemi, to by się odnalazły jeszcze resztki jakieś kamiennych fundamentów, bo kiedyś stał tam dwór. Należał do rodu Kopystyńskich.
Od mieszkańców jednaj z sąsiednich wiosek słyszałem, że kilku geodetów, czy geologów, którzy pracowali w okolicy postanowiło się tam do tej praktycznie już opuszczonej wsi wybrać nocą na spotkanie ducha...
Tu nie ma się co śmiać. Jak się jest jedynym (a przynajmniej jedynym żywym) mieszkańcem wioski, do której latem niełatwo dojechać a zimą to nieraz zupełnie odciętej od świata, to i zbzikować by można...
Człowiek był już w podeszłym wieku, można by go było posądzać o sklerozę czy demencję starczą i że bredzi. Ale jego słowa potwierdziła dla prasy jego córka, mieszkająca w Przemyślu, którą trudno podejrzewać, że ma kłopoty z pamięcią, czy fantazjowaniem...
A dalej to już właściwie nic nie wiadomo poza tym, że na ścieżce do kapliczki przestąpił drogę tajemniczej postaci ubranej w długie, czarne szaty z okrągłym nakryciem głowy. Postać niosła w ręku latarnię, świecącą silnym niebieskim światłem...
Kilka, może nawet więcej niż kilka lat temu, pisała o tych tajemniczych zdarzeniach prasa przemyska. Niestety wycinek z artykułem się zawieruszył polegał więc będę na tym, co opowiedział mi bezpośredni świadek - ostatni z dawnych mieszkańców wsi, strażnik klucza do miejscowej cerkwi.
Teraz sobie myślę, że chyba raczej na wakacjach u dziadków tam były, niż mieszkały na stałe. Bo kilka lat temu zdawało się, że wioseczka wymrze i zniknie na zawsze z mapy świata.
Kiedy pierwszy raz tam trafiłem, będzie już kilkanaście lat temu, mieszkało tam jeszcze trochę osób. Pamiętam nawet małe dzieci, które przyniosły nam z chaty dzbanek ze świeżym mlekiem.
To tylko w ramach aktualizacji - chałupa Pana Sroki leży już zawalona. Borysławka wymarła.
Miło znów, móc się czegoś nowego dowiedzieć :-)
świetny kadr
Hmmm... - no i nie udało się odnaleźć tego, com szukał. Za szybko zmierzch przyszedł, żeby dłużej próbować. A wracać w zupełnych ciemnościach gdzieś z środka lasu rowerem niełatwo... No cóż - przynajmniej jest pretekst, żeby w przyszłym roku pojechać ponownie.
Prawdziwe napięcie będzie pod jednym z następnych. Tutaj to tylko małe wprowadzenie w nastrój. A jutro jadę po obrazki do kolejnej niesamowitej historii...
umiesz trzymać w napięciu :)
Tak bylo jako rzecze Raals, tak bylo, sam spotkalem ostatniego onegdaj mieszkanca, ktory ostatniego tchu zarzyl lat kilka temu, a teraz to sie powoli zmienia i ludzi sie pojawiac zaczelo, szkoda ze umaral, a przed wojna kilkaset ludzi mieszkalo tam i dwa koscioly katolicki i prawoslawny byl, orkiestry dwie byly, z jednej strony wspaniale, ze przyroda odzyskujke, to co sila jej zabral homosapiens, ale z drugiej ile historii znajda te pagorki juz niekt, po za nimi nie spamieta.
fajna fota i opis
Z całą pewnością Stadnicki. W Borysławce bywałem kilkakrotnie, ostatni raz w lipcu tego roku. Chałupa Sroki, ostatnia we wsi nieuchronnie zmierza ku zawaleniu. On sam się stamtąd wyniósł bodaj do Rybotycz i tym samym kolejna wieś definitywnie znika z mapy...
Raals - a moze i masz racje ze Stadnicki...sam juz nie pamietam...duzo jest tam ciekawych historii..rowniez w najblizszej okolicy...np..miejscowosc Borysławka - tez ma ciekawe historie:)
Nie Stanisławski, tylko Stadnicki - ale to zupełnie inna historia. Natomiast miejsce - bez najmniejszych wątpliwości ma niezwykłą magię. :)
Kopysno...cudowne miejsce..tam pojechalem robic swoje pierwsze zdj(jedno o wschodzie widnieje w mym portfolio)...miejsce magiczne!!! na fotografii kapliczka Sw.Jana rowniez majaca swoja historie(opisana ponizej) duzo mozna by bylo opowiadac o tym miejscu...to swiatelko ktore podobno pojawia sie i idzie w kierunku kapliczki to ponoc jakis biskup ktory jest gdzies tam pochowany...a ten okrutnik o ktorym byla mowa to tzw. Diabel Łańcucki...Stanislawski mial na nazwisko...zamieszkiwal w zamku ktory niegdys tam byl...podobno z Kopysna do Rybotycz prowadzi jakis tunel zaczynajacy sie od studni ktora znajdowala sie w poblizu zamczyska...niestety nikt tego nigdy nie zbadal...bo to kosztuje...miejsce ma swoj klimat..i pare legend..:) dodam ze to moje ulubione miejsce:)
http://www.kopysno.republika.pl/inni_o_nas.htm - tutaj znajdziecie ciekawe historie dotyczące tej wsi.
Nie obiecuję, ale jedną przesmakowitą historię mam, zresztą już wcześniej obiecywaną, tylko obrazka do niej nie miałem. Ale w lipcu udało mi się być gdzie trzeba i parę obrazków uczynić. Coś z tego wybiorę i historię zapodam. Niech tylko nieco więcej czasu się znajdzie...
Raalsie... Nie marudź, tylko pojawiaj się częsciej :)
Taaa... żeby jeszcze choć te ilustracje jako takie wychodziły...
Ciesze się, że jesteś :) Lubię Twoje kroniki ilustrowane :)
dawno kolegi nie było...
Partizanie - uwierz mi - mi też brakowało :)
brakowało mi tych Twoich opowieści..
++++
bardzo fajne
jak zwykle wiele ciekawego można się od Ciebie dowiedzieć, dobrze, że wróciłeś :)
Z samą kapliczką wiąże się jeszcze jedna ciekawostka. Otóż wewnątrz przez wiele lat stała niezbyt urodziwa, drewniana figurka św. Jana z Nepomuka. Któregoś dnia Nepomucen jednak zniknął. Wyglądało na to, że ktoś skradł figurkę, bo przez dobre dziesięć lat nie było jej w kapliczce. I nagle wróciła! Nie była w konserwacji, bo jest tak samo zniszczona jak kiedyś, ktoś jej tylko dodał blaszaną koronę jeszcze bardziej wątpliwej urody...
Druga hipoteza pojawiła się niedawno. Znajomy doszukał się jakichś pitawalach, że żył tam kiedyś jakiś Żyd, który był wielkim okrutnikiem i niejedno miał na sumieniu. Wiele zła wyrządził ludziom i nie były to tylko oszustwa, ale także i pobicia jakieś, czy zabójstwa nawet. Może to jego dusza błąka się teraz w wiecznych pielgrzymkach?
Nareszcie wróciłeś :)) Zabieram się do czytania ;))
Najwybitniejszym przedstawicielem rodu był Mychajło Kopystyńśkyj, przemyski władyka w dobie unii brzeskiej. Początkowo był jej gorącym orędownikiem, potem - kiedy sprawy zaczęły się finalizować - odmówił podpisania aktu unii i pozostał przy prawosławiu. Nie wiadomo gdzie został pochowany, ale jedna z wersji mówi, że może spoczywać w rodowych dobrach. Być może to jego duch tu pokutuje? Za jakie winy? Kto wie...
Duch wędruje ze wzgórza nad wsią. Dziś nie ma tam nic. Może jakby pogrzebać w ziemi, to by się odnalazły jeszcze resztki jakieś kamiennych fundamentów, bo kiedyś stał tam dwór. Należał do rodu Kopystyńskich.
A że para, to dwa, to opowiem o dwóch...
Nie bardzo wiadomo co to za duch. Koncepcji jest parę...
ładnie opisane..
Aneto - nawet co do nazwy wsi nie ma zgody. W różnych dokumentach różnie się nazywa :)
allle to ciekawe :) Co to za wieś?
Zabrali ze sobą silne reflektory, zaczaili i czekali...
Od mieszkańców jednaj z sąsiednich wiosek słyszałem, że kilku geodetów, czy geologów, którzy pracowali w okolicy postanowiło się tam do tej praktycznie już opuszczonej wsi wybrać nocą na spotkanie ducha...
ja się nie śmieję, z uwagą słucham :))
Dobrze powiedziane, „jedynym żywym”. Ja bym nie śmiał...
Tu nie ma się co śmiać. Jak się jest jedynym (a przynajmniej jedynym żywym) mieszkańcem wioski, do której latem niełatwo dojechać a zimą to nieraz zupełnie odciętej od świata, to i zbzikować by można...
:)))
Człowiek był już w podeszłym wieku, można by go było posądzać o sklerozę czy demencję starczą i że bredzi. Ale jego słowa potwierdziła dla prasy jego córka, mieszkająca w Przemyślu, którą trudno podejrzewać, że ma kłopoty z pamięcią, czy fantazjowaniem...
Postać zniknęła w okolicy kapliczki a następnie światło pojawiło się ponownie gdzieś za lasem...
A dalej to już właściwie nic nie wiadomo poza tym, że na ścieżce do kapliczki przestąpił drogę tajemniczej postaci ubranej w długie, czarne szaty z okrągłym nakryciem głowy. Postać niosła w ręku latarnię, świecącą silnym niebieskim światłem...
i co dalej, i co?:)
Znaczy nie rzuciła go, jeno do wieczności odeszła...
Kiedy jednak odeszła, zebrał się na odwagę i kiedy znowu światło się pojawiło - wyszedł mu naprzeciw...
Mój rozmówca, miły staruszek, mówił, że zawsze chciał tę sprawę zbadać, ale twierdził, że żona go zawsze przed tym powstrzymywała...
Hehe - to raczej wakacje od plfoto tylko były, bom ciężko w tym czasie pracowałem :)
Podobno w długie ciemne wieczory, najczęściej listopadowe ze wzgórza nad wsią w stronę tej właśnie kapliczki wędruje silne niebieskie światło.
Im więcej niewiadomych, tym większe pole dla wyobraźni. Napiszemy sami nową opowieść, zaczynaj... Witaj po wakacjach :)...
Kilka, może nawet więcej niż kilka lat temu, pisała o tych tajemniczych zdarzeniach prasa przemyska. Niestety wycinek z artykułem się zawieruszył polegał więc będę na tym, co opowiedział mi bezpośredni świadek - ostatni z dawnych mieszkańców wsi, strażnik klucza do miejscowej cerkwi.
Tyle, że nie bardzo da się to snuć. Więcej w tym niewiadomych niż tego, co pewne...
nie kombinuj, baję snuj :)))
Właściwie, to ta historia już na plfoto była opowiadana. Trzeba by było gdzieś u Crnimo poszukać w folio...
zamieniam się w słuch :)) wieki Cię nie było ;))
Teraz sobie myślę, że chyba raczej na wakacjach u dziadków tam były, niż mieszkały na stałe. Bo kilka lat temu zdawało się, że wioseczka wymrze i zniknie na zawsze z mapy świata.
Kiedy pierwszy raz tam trafiłem, będzie już kilkanaście lat temu, mieszkało tam jeszcze trochę osób. Pamiętam nawet małe dzieci, które przyniosły nam z chaty dzbanek ze świeżym mlekiem.
no wlasnie gdzie to?? czekamy na historie
A taka zapomniana przez Boga i ludzi wioseczka na południe od Przemyśla...
Raals a co to za miejsce ?
No i są tu na plfoto ludzie, którzy tam byli i historię znają. I spotkali ostatniego z dawnych mieszkańców wsi, nieżyjącego już zresztą...
Taaa... tylko jak to w słowa ubrać? Łatwiej opowiadać stare historie, niż takie, których świadkowie żyją jeszcze...
opowiadaj:)
Miejsce z historią. Jedno z moich miejsc magicznych...