cóż za piękna lekcja biologii... nieprawdaż? :) a tych małych motylków zazdroszczę... kiedy to ja się dorobię choćby jednego... póki co marnie to widzę :)
czyli że nie miałem racji z tą moją bajką?? Zmieniająca się szerokość wzorków świadczy o wzroście osobnika to tak jakbyśmy widzieli sporą część jego życia... często jest jednak wygryziony ślad, bo przecież skądś to ciałko musi mieć jak rośnie.... no a tak wogóle to bajka powinna być o dwóch robaczkach... zawaliłem :)
a wiecie skąd te wzorki? :) dawno temu pewien piękny motyl złożył owoc pewnej niebanalnej miłości... Po kilku tygodniach na świat wyszedł malutki robaczek... otworzył oczy, patrzy a tu ogromna zielona płaska polana... kilka kolejnych tygodni i ogrom wysiłku zajęło mu dobrnąć niezdarnie do granic... i wtedy ujrzał po raz pierwszy ziemię... w chwili gdy postanowił na niej stanąć, urosły mu skrzydełka... wzbił się więc niezdarnie ponad liść i upadł bezsilnie w promykach słońca na zieloną trawkę... i tam spotkał...
:D
widzisz, nieuprzejmy, a to jest takie proste! :)))
cóż za piękna lekcja biologii... nieprawdaż? :) a tych małych motylków zazdroszczę... kiedy to ja się dorobię choćby jednego... póki co marnie to widzę :)
czyli że wlaśnie rację miałeś! a wzorki były dwa więc i robaczki były dwa, bo i ja mam w domu dwa małe motylki :)
czyli że nie miałem racji z tą moją bajką?? Zmieniająca się szerokość wzorków świadczy o wzroście osobnika to tak jakbyśmy widzieli sporą część jego życia... często jest jednak wygryziony ślad, bo przecież skądś to ciałko musi mieć jak rośnie.... no a tak wogóle to bajka powinna być o dwóch robaczkach... zawaliłem :)
koleżanka po architekturze ogrodów (czy jakoś tak) mówi że nazywa sie toto "miny" (czy "mina"?) ...coś w tym guście :)
a wiecie skąd te wzorki? :) dawno temu pewien piękny motyl złożył owoc pewnej niebanalnej miłości... Po kilku tygodniach na świat wyszedł malutki robaczek... otworzył oczy, patrzy a tu ogromna zielona płaska polana... kilka kolejnych tygodni i ogrom wysiłku zajęło mu dobrnąć niezdarnie do granic... i wtedy ujrzał po raz pierwszy ziemię... w chwili gdy postanowił na niej stanąć, urosły mu skrzydełka... wzbił się więc niezdarnie ponad liść i upadł bezsilnie w promykach słońca na zieloną trawkę... i tam spotkał...
no właśnie...lubię subtelne łączenia zieleni z błękitem, kadr bez rewelacji, broni się kolorami
miłe i wypatrzone :)
nie, były tam po prostutakie wzorki:)
...namalowane? :-)