LXXXV
Kiedy czytam wiersze, co spod lepszych piór wyszły,
Z których tomów opasłych spisano bez liku,
Bogatszych tak w swej treści, jak lepszych w słów szyku,
Powstałych by nieść sławę wśród pokoleń przyszłych,
Gdy oczy swoje karmię przednią tragedyją,
Gdzie los figle okrutne bohaterom płata,
By na koniec przegonić ich z thetrum świata,
Gdy sztyletem się rażą lub trucizny piją,
Nie trwożę się, że moje nie dadzą mi chwały
Wiersze, bo ja nie po to je tkam bez wytchnienia.
W chwale niechaj Poeci biorą swe udziały,
Niech ich wiersze czytają przyszłe pokolenia.
Moje bowiem, choć liche, ja czynię zarzewiem,
Kładę je w twe serce. Lecz czy zajmie się? Nie wiem…
Marcus de Reocena
fajne
LXXXV Kiedy czytam wiersze, co spod lepszych piór wyszły, Z których tomów opasłych spisano bez liku, Bogatszych tak w swej treści, jak lepszych w słów szyku, Powstałych by nieść sławę wśród pokoleń przyszłych, Gdy oczy swoje karmię przednią tragedyją, Gdzie los figle okrutne bohaterom płata, By na koniec przegonić ich z thetrum świata, Gdy sztyletem się rażą lub trucizny piją, Nie trwożę się, że moje nie dadzą mi chwały Wiersze, bo ja nie po to je tkam bez wytchnienia. W chwale niechaj Poeci biorą swe udziały, Niech ich wiersze czytają przyszłe pokolenia. Moje bowiem, choć liche, ja czynię zarzewiem, Kładę je w twe serce. Lecz czy zajmie się? Nie wiem… Marcus de Reocena
a moim zdaniem to Twój najlepszy portret! podoba mi się klimat, kadr!:-)))
dziwny ten h-k; na szczęście zmiękczenie pozostawiło oczyska :)
ee..... chyba nie