lou salome, twoja interpretacja jest ciekawa i przyjmuję ją, choć psuje mi ona zabawę - wytrąca mnie z transu - polegającą na tym, aby cofnąć się do okresu naiwności i prostoduszności: chciałem wylansować miasto-miasteczko jako towar dostępny na półkach i wzbudzający pożądanie, czyli godnie kontynuować stylistykę pocztówki.
o, widze, ze mieszkancy zalaminowanych miast, miasteczek i zapyzialych prowincji wstrzymuja sie od glosu, czyzby hrabia dotknal sedna sprawy? uderzyl w newralgiczny punkt? pachnie zawoalowana idiosynkrazja... znowu cos demaskujacego w sprawie ja i moje miasto, bo miasto, to glownie ludzie, laminujacy kolejne plasterki szynki i marzen i ukladajacy je w sterylnie czystych lodowkach na kiedys, na pozniej, a "pozniej" przeciez moze nie byc...
Ja to lubię, kurcze, lubię!
mistrzostwo w kategorii megagniot
lou salome, twoja interpretacja jest ciekawa i przyjmuję ją, choć psuje mi ona zabawę - wytrąca mnie z transu - polegającą na tym, aby cofnąć się do okresu naiwności i prostoduszności: chciałem wylansować miasto-miasteczko jako towar dostępny na półkach i wzbudzający pożądanie, czyli godnie kontynuować stylistykę pocztówki.
o, widze, ze mieszkancy zalaminowanych miast, miasteczek i zapyzialych prowincji wstrzymuja sie od glosu, czyzby hrabia dotknal sedna sprawy? uderzyl w newralgiczny punkt? pachnie zawoalowana idiosynkrazja... znowu cos demaskujacego w sprawie ja i moje miasto, bo miasto, to glownie ludzie, laminujacy kolejne plasterki szynki i marzen i ukladajacy je w sterylnie czystych lodowkach na kiedys, na pozniej, a "pozniej" przeciez moze nie byc...