Boję się stracić cud, którym pozyskał:
twoje posągu oczy, akcent drżenia,
jaki mi nocą do twarzy przyciska
osamotniona róża twego tchnienia.
Boleję, żem jest na skraju urwiska
pniem bez gałęzi, gorzej, bez korzenia,
bez kwiatu, miąższu, gliny, bez siedliska,
które by toczył mój robak cierpienia.
Jeśliś mym skarbem ukrytym, mym krzyżem,
mym bólem, który łzami oblewałem,
jeśli psem jestem, co twe stopy liże,
nie daj mi stracić tego, co zyskałem!
Niechaj rozbłysną w wód twej rzeki wirze
liście Jesieni mej, porwanej szałem.
Federico Garcia Lorca
Boję się stracić cud, którym pozyskał: twoje posągu oczy, akcent drżenia, jaki mi nocą do twarzy przyciska osamotniona róża twego tchnienia. Boleję, żem jest na skraju urwiska pniem bez gałęzi, gorzej, bez korzenia, bez kwiatu, miąższu, gliny, bez siedliska, które by toczył mój robak cierpienia. Jeśliś mym skarbem ukrytym, mym krzyżem, mym bólem, który łzami oblewałem, jeśli psem jestem, co twe stopy liże, nie daj mi stracić tego, co zyskałem! Niechaj rozbłysną w wód twej rzeki wirze liście Jesieni mej, porwanej szałem. Federico Garcia Lorca
ostrości...
takie zbyt miękkie mz, ostrość jednak na oczach bym widział. Poza tym małe, 58KB, eh ta komprecha:/
na czarne z nim :P
lubie.