Ocena będzie widoczna gdy zagłosuje co najmniej 5 osób.
mało ocen
Opis zdjęcia
Starałem się zrobić jakiś lou_salome''izm ale nie wiem czy mi wyszedł. Wiem że nie jest ciemny i miejski ale jest za to meksykański :D ----- I co ty na to Lou Salome?
skoro jesteś taka skromna to pójdźmy na kompromis - niech będzie, że składam hołd turpizmowi, o którym przypomniała mi jego wierna kapłanka Lou Salome. I niechaj to będzie zarazem moje pożegnanie z turpizmem; w przyjaznej atmosferze.
hrabio hold, to duze slowo, aby je powiekszyc, niektorzy pisza "chold" i znaczenie slowa znika w ortograficznej prowokacji. Teraz widze inna historie, rzec mozna "histerie". Urywasz jeden leb i pojawia sie kolejny i tak w nieskonczonosc. Koncentruje sie na uwiedlym rabarbarze. I oderwac wzroku od niego nie moge!
heh, eternitowy pan to sztywniak, ale jest delikatny i kruchy a pani szmata jest kocia i niezniszczalna. To są skrajne przeciwieństwa... Cieszę się, że przyjęłaś poniekąd mój hołd :D
Hrabio, milosciwie tu panujacy. Lousalomeizm to nie jest, poniewaz ja nie zajmuje sie sztuka, ja sie zajmuje jej czytaniem, a moje pseudo zdjecia sluza jedynie celom badawczym zachowan tuplfotobylcow. A zdjecie, ktore tu pokazujesz jest interpretacyjna hydra, hydra hrabiowsko - hrabalowska, pelna kociat i thanatowskich skojarzen. Zdjecie odczytuje, w kategoriach metaforycznego portretu pary kochankow: toksycznego, eternitycznego, skrepowanego drutem/jaka szkoda, ze nie kolczastym/przyziemnych konwenansow pana X i brudnej, spolegliwej, bezosobosciowej i antytozsamosciawej szmaty, czyli pani Y. Wyleguja sie na sloncu, leniwym popoludniem wsrod kwiatow pokrzyw. Hrabalowskie kocieta mrucza senna kolysanke. To ich ostatnie popoludnie. Gdy zapadnie zmierzch, nastapi hrabalowska, dramatyczna pointa. Ta historia otwiera mi nadgarstki i kradnie oddech. Nie zasne tej nocy hrabio. Dziekuje.
skoro jesteś taka skromna to pójdźmy na kompromis - niech będzie, że składam hołd turpizmowi, o którym przypomniała mi jego wierna kapłanka Lou Salome. I niechaj to będzie zarazem moje pożegnanie z turpizmem; w przyjaznej atmosferze.
hrabio hold, to duze slowo, aby je powiekszyc, niektorzy pisza "chold" i znaczenie slowa znika w ortograficznej prowokacji. Teraz widze inna historie, rzec mozna "histerie". Urywasz jeden leb i pojawia sie kolejny i tak w nieskonczonosc. Koncentruje sie na uwiedlym rabarbarze. I oderwac wzroku od niego nie moge!
heh, eternitowy pan to sztywniak, ale jest delikatny i kruchy a pani szmata jest kocia i niezniszczalna. To są skrajne przeciwieństwa... Cieszę się, że przyjęłaś poniekąd mój hołd :D
Hrabio, milosciwie tu panujacy. Lousalomeizm to nie jest, poniewaz ja nie zajmuje sie sztuka, ja sie zajmuje jej czytaniem, a moje pseudo zdjecia sluza jedynie celom badawczym zachowan tuplfotobylcow. A zdjecie, ktore tu pokazujesz jest interpretacyjna hydra, hydra hrabiowsko - hrabalowska, pelna kociat i thanatowskich skojarzen. Zdjecie odczytuje, w kategoriach metaforycznego portretu pary kochankow: toksycznego, eternitycznego, skrepowanego drutem/jaka szkoda, ze nie kolczastym/przyziemnych konwenansow pana X i brudnej, spolegliwej, bezosobosciowej i antytozsamosciawej szmaty, czyli pani Y. Wyleguja sie na sloncu, leniwym popoludniem wsrod kwiatow pokrzyw. Hrabalowskie kocieta mrucza senna kolysanke. To ich ostatnie popoludnie. Gdy zapadnie zmierzch, nastapi hrabalowska, dramatyczna pointa. Ta historia otwiera mi nadgarstki i kradnie oddech. Nie zasne tej nocy hrabio. Dziekuje.