oja co za babuszki :)
A kolo Krakowa czasami próżno szukać gospodarza gdzie by mleko wiejskie mozna bylo kupić, tak tęsknię za twarożkiem z takiego mleka
Tego dnia zaczęła się moja wakacyjna przygoda z górami. W lipcu wyjechałam za granice, ale właściwie w tym czasie nie wydarzyło się nic szczególnego, co utkwiło mi w pamięci, oprócz oczywiście wspaniałych chwil, w których mogłam zwyczajnie zregenerować siły przed nadchodzącym rokiem szkolnym. Mimo tego, ze w lipcu bawiłam się doskonale, to jednak nie mogłam doczekać się chwili, kiedy pojadę w Polskie góry, a dokładnie w okolice pasma Pienińskiego Parku Narodowego. Co roku w moich wakacjach występuje właśnie ten krajobraz, ponieważ mój tata urodził się w Szczawnicy, i od małego miedzy innymi tam spędzam czas błogiego letniego lenistwa. Za każdym razem, kiedy tam jadę czuje ten sam zachwyt, ten sam entuzjazm i uniesienie, zupełnie tak jakbym była tu pierwszy raz. Odkrywam piękno tych miejsc na nowo, zdobywam szczyty, pagórki, wzniesienia i właśnie to w tym jest najpiękniejsze, ze mogę cieszyć się naturą, i wdychać czyste górskie powietrze, czuć zapach, drzew, zew świeżego „ostrego” powietrza, kiedy budzę się rano.
Mimo tego, że droga była męcząca to jednak, gdy dotarliśmy na miejsce nie brakowało mi entuzjazmu. Zanim zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy, poszłam nad rzekę- Dunajec, usiadłam na kamienistej plaży, aby moc napatrzeć się na te wspaniale widoki. Już wtedy wiedziałam, ze jednak ten wyjazd zapamiętam o wiele lepiej niż poprzedni. Uwielbiam chodzić po górach, wiec ów czas spędzony tutaj, poświęcę właśnie na to. Pierwszym moim celem będzie Prehyba, a dokładnie szlak, jakim szedł Ojciec Jan Paweł II. Bardzo lubię tę trasę, śmiem nawet powiedzieć, że jest ona moja ulubiona ze wszystkich szlaków górskich. Niestety musze wytrwać jeszcze do jutra, bo dopiero na poniedziałek zaplanowałam sobie cala tę eskapadę.
zrodlo: sciaga.pl
a ja pamiętam z dzieciństwa taki wyjazd do Borów Tucholskich, gdzie z kuzyną chodziłam codziennie do wsi po świeże mleko. Kanka była jeszcze ciepła jak wracałyśmy a na mleku była pianka. Zrywałyśmy takie długie słomki, kładłyśmy się na środku drogi i piłyśmy to mleko..
Ojos, na chwilę przeniosłaś mnie do czasów, które nigdy nie wrócą.. rozmarzyłem się.. pamiętam, jak na łące przy stawie o zachodzie słońca ganiałem muchy gałęzią z liśćmi, aby krowa się nie wierciła i babcia mogła ją w tym czasie spokojnie wydoić. potem można było się napić mleczka..
Inka, ja też się nie znam i to nie tylko na portretach, ale w ogóle na fotografowaniu. Andres, tak - to nazwa wsi. Kankai, Gata - ta Pani po prostu słabo słyszała, więc że tak powiem: nie była w kursie dieła. Ghost, w Zbuczu już zapanował asfalt:). Pozdrawiam odwiedzających.
Dobre! Przypominają mi się wakacje w Zbuczu jak jeszcze byłem szczeniakiem.... piaskowa droga przez całą wioskę, pod każdą chatką ławka. Stare babcie pozdrawiające z uśmiechem: - o to, tej tego tamtej męza syn najmłodszy ! Aleś wyrósł, a jaki podobny... czy coś w ten deseń... Niesamowici są ludzie w niektórych zakątkach Podlasia. Bez dwóch zdań. I dobre zdjęcie. Dobrze prezentuje ten klimat. Pozdrawiam
Partizan... obserwuję Twoje folio... obserwuję cichutko i nie komentuję, ponieważ na portretach zupełnie się nie znam... więc uważam, że nie powinnam zabierać głosu :-) ale tak szczerze... widzę ogromne zmiany... które coraz bardziej mi się podobają :-)
szczerze mówiąc - obecność wiadra i garnka muszę usprawiedliwić tym, iż nieopodal zatrzymał się sklep obwoźny z tego typu artykułami. sklepem bardziej zainteresował się Piotrzon, ja zaś przycupnąłem na chwilkę pogawędzić z tymi sympatycznymi Paniami.
o ciocia TAnia i kuzynka Masza
hehe
Corundum, jak chcesz to biorę aparat i idę na polowanie:)
Rewaldi, tęsknisz czasem? niekoniecznie za Podlasiem, ale za Europą, za Polską..?
fajny klimat. w dzicieństwie spędzałem na wsiach wakacje. to były dobre czasy. to ginący czas. dobrze "złapane". będzie więcej zdjęć w tym klimacie ?
Lubię takie kadry---w dzieciństwie spędziłem tam wakacje--pozdr
oja co za babuszki :) A kolo Krakowa czasami próżno szukać gospodarza gdzie by mleko wiejskie mozna bylo kupić, tak tęsknię za twarożkiem z takiego mleka
młode duchem
fajnie, optymistycznie .. pozdrawiam :)
u nas już tak nie ma :(
Szwarne dziołchy.. :)))
sowsiem hoze
Ja też mam 18-ke. :)
swietne foto
sam bym tak nie napisal, talentu nie mam ;)
Kaazam, trochę mnie ogłupia ta końcówka - źródło: sciaga.pl..:)
Ale papcie ta pani ma rewelacyjne.
Tego dnia zaczęła się moja wakacyjna przygoda z górami. W lipcu wyjechałam za granice, ale właściwie w tym czasie nie wydarzyło się nic szczególnego, co utkwiło mi w pamięci, oprócz oczywiście wspaniałych chwil, w których mogłam zwyczajnie zregenerować siły przed nadchodzącym rokiem szkolnym. Mimo tego, ze w lipcu bawiłam się doskonale, to jednak nie mogłam doczekać się chwili, kiedy pojadę w Polskie góry, a dokładnie w okolice pasma Pienińskiego Parku Narodowego. Co roku w moich wakacjach występuje właśnie ten krajobraz, ponieważ mój tata urodził się w Szczawnicy, i od małego miedzy innymi tam spędzam czas błogiego letniego lenistwa. Za każdym razem, kiedy tam jadę czuje ten sam zachwyt, ten sam entuzjazm i uniesienie, zupełnie tak jakbym była tu pierwszy raz. Odkrywam piękno tych miejsc na nowo, zdobywam szczyty, pagórki, wzniesienia i właśnie to w tym jest najpiękniejsze, ze mogę cieszyć się naturą, i wdychać czyste górskie powietrze, czuć zapach, drzew, zew świeżego „ostrego” powietrza, kiedy budzę się rano. Mimo tego, że droga była męcząca to jednak, gdy dotarliśmy na miejsce nie brakowało mi entuzjazmu. Zanim zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy, poszłam nad rzekę- Dunajec, usiadłam na kamienistej plaży, aby moc napatrzeć się na te wspaniale widoki. Już wtedy wiedziałam, ze jednak ten wyjazd zapamiętam o wiele lepiej niż poprzedni. Uwielbiam chodzić po górach, wiec ów czas spędzony tutaj, poświęcę właśnie na to. Pierwszym moim celem będzie Prehyba, a dokładnie szlak, jakim szedł Ojciec Jan Paweł II. Bardzo lubię tę trasę, śmiem nawet powiedzieć, że jest ona moja ulubiona ze wszystkich szlaków górskich. Niestety musze wytrwać jeszcze do jutra, bo dopiero na poniedziałek zaplanowałam sobie cala tę eskapadę. zrodlo: sciaga.pl
pianka była najlepsza.. ale znikała po przepuszczeniu przez tzw. cedyłok..
a ja pamiętam z dzieciństwa taki wyjazd do Borów Tucholskich, gdzie z kuzyną chodziłam codziennie do wsi po świeże mleko. Kanka była jeszcze ciepła jak wracałyśmy a na mleku była pianka. Zrywałyśmy takie długie słomki, kładłyśmy się na środku drogi i piłyśmy to mleko..
Ojos, na chwilę przeniosłaś mnie do czasów, które nigdy nie wrócą.. rozmarzyłem się.. pamiętam, jak na łące przy stawie o zachodzie słońca ganiałem muchy gałęzią z liśćmi, aby krowa się nie wierciła i babcia mogła ją w tym czasie spokojnie wydoić. potem można było się napić mleczka..
ja to bym się napiła takiego mleka prosto od krowy...
Inka, ja też się nie znam i to nie tylko na portretach, ale w ogóle na fotografowaniu. Andres, tak - to nazwa wsi. Kankai, Gata - ta Pani po prostu słabo słyszała, więc że tak powiem: nie była w kursie dieła. Ghost, w Zbuczu już zapanował asfalt:). Pozdrawiam odwiedzających.
fajnie je podpatrujesz
jedna przyjazna, druga trochę mniej :))
Dobre! Przypominają mi się wakacje w Zbuczu jak jeszcze byłem szczeniakiem.... piaskowa droga przez całą wioskę, pod każdą chatką ławka. Stare babcie pozdrawiające z uśmiechem: - o to, tej tego tamtej męza syn najmłodszy ! Aleś wyrósł, a jaki podobny... czy coś w ten deseń... Niesamowici są ludzie w niektórych zakątkach Podlasia. Bez dwóch zdań. I dobre zdjęcie. Dobrze prezentuje ten klimat. Pozdrawiam
Dolepiłeś osiemnastkę, przyznaj się... :{)))) Super zdjęcie!! :{)
:)) dobrze że jesteś tam, pozdrawiam
dziewczyny do wzięcia:-)
siławieku
kolejna ciekawa scenka do kolekcji:-)
Codzienne wiadomomosci dnia.. Bardzo fajne. Pozdrawiam
Jeśli Rajki to nazwa wsi, to musi byc tam ciekawie.
kobieta z lewej radosna, z prawej ma srogą minę.... Chyba ją zdeprymowałeś deczko:)))
przyjemne zdjęcie i radosne Panie :)
podoba sie
podoba sie !
Partizan... obserwuję Twoje folio... obserwuję cichutko i nie komentuję, ponieważ na portretach zupełnie się nie znam... więc uważam, że nie powinnam zabierać głosu :-) ale tak szczerze... widzę ogromne zmiany... które coraz bardziej mi się podobają :-)
cudowne
a niech ta z tymi naczyniami.. przyjemne.
szczerze mówiąc - obecność wiadra i garnka muszę usprawiedliwić tym, iż nieopodal zatrzymał się sklep obwoźny z tego typu artykułami. sklepem bardziej zainteresował się Piotrzon, ja zaś przycupnąłem na chwilkę pogawędzić z tymi sympatycznymi Paniami.
Jak ta babka z chłopkiem....tz... babką....świetne.....:)
Pogaduszki przy mleku? :)