Ocena będzie widoczna gdy zagłosuje co najmniej 5 osób.
mało ocen
Opis zdjęcia
Okolice Le Puy. Niegdyś rejon ten spływał lawą, na której i po części z której zbudowano miasto. Nie tak daleko stąd znajdują się dziś nieczynne, lecz niegdyś największe wulkany Europy - Puy de Sancy i Plomb du Cantal.
Birdwatcher: Tylko co zostałoby z tego zdjęcia po wycięciu i/lub odbarwieniu domów. Komunikat meteorologiczny? Lubię chmury i zdjęcia chmur, ale jak wszystko, musza miec jakieś odniesienie. Ebuś: Wzajemnie :)
Dziękuję :) Wiesz, z tymi symptomami powagi różnie u różnych ludzi bywa. Jeden znany mi facet, któremu wiek nakazywałby już zachowywania troche powagi, lata po tym portalu jako niejaki pespe ;-)))
Pespe, zmieniłam, ponieważ doszłam do wniosku, że kiedyś trzeba w końcu dorosnąć... ;) Ale dla Ciebie i innych bliskich mi osób zawsze jestem Pusią :))
Miło, że przyszłaś :) Witaj Paulino. Ze zmiany P na PM wnioskuję, że dawne nom de guerre poszlo do lamusa. Troszkę mi żal :) Siwis: Temat zasługujący na osuszenie jakiejś zacnej butelczyny :) Twoje zapatrywania znam i po części podzielam. Myślę, że widać to w tym, co na ogół robię (chociaż nieraz Cię jeszcze zaskoczę). Uważam jednak - co zresztą także wiesz - że nawet fotografia pejzażowa jest kreacją, a nie tylko zwierciadlanym odbiciem rzeczywistości. Na przykład barwy sfotografowane w marnym świetle (jak powyżej) są znacznie gorsze na filmie (lub matrycy) niż postrzega je ludzkie oko. To zwyczajna fizyka ( w cyfrówkach), plus chemia (w fotografii analogowej). A także znacznie większa wrażliwość na światło, a przede wszystkim barwy, ludzkiego oka w porównaniu do używanej przez nas aparatury. Dochodzi sprawa tematu zdjęcia. W poprzednich nie było żadnej ingerencji w krzywe tonalne. Nie było potrzeby, układ kamieni i ich kolorystyka widziane z bliska tworzyły same w sobie atrakcyjną kompozycję. Inacze jest z pejzażem bezsłonecznym, w ciężkiej ulewie po gorącym przedpołudniu. Kontrasty sa zbyt słabe dla rejestrującego je urządzenia i wymagają korekty, której nasilenie i jakość zależą już od umiejętności i poczucia smaku wykonawcy. To nie jest to samo, co zmalowanie obrazka piksel po pikselu, albo zrobienie kompozycji przez nałożenie kilku półprzejrzystych warstw. Popieram naturalistyczną fotografię konwencjonalną, ale będę upierał sie przy pokazywaniu świata takiego, jakim widzę go ja, anie jaki będzie łaskawa zarejestrować japońska klisza albo - tez japońska - matryca mojego aparatu :) Pozdrowienia :)
Pespe => Z tatusiem Hamleta, w przeciwieństwie do... (no, mniejsza z tem) , wódki nie piłem, to i nie bardzo wiem co on tam wygadywał. Licencja licencją, nie neguję jej przecież. Mam jednak swoje podejście do fotografii. Jestem wielkim zwolennikiem pokazywania ciekawych zjawisk przyrodniczych, krajobrazów, rzeczy i sytuacji, które nie wszystkim są objawione. Fotograf ma wtedy satysfakcję, że oto był, celowo lub zrządzeniem losu, w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i utrwalił na kliszy coś niezwykłego, pięknego, ciekawego, wartego pokazania innym. Natomiast nie jestem zwolennikiem różnorakiego nadmiernego przekształcania rzeczywistości tak, by na kliszy osiągnąć frapujący efekt, choćby i odbiegał mocno od tego, co widzieliśmy w rzeczywistości. Bo i cóż to wtedy za satysfakcja dla fotografa? Można mieć satysfakcję twórczą, i owszem, ale to już inna para kaloszy... To jeździłeś tak daleko, takie piękne miejsca odwiedzałeś, po co??? Jeśli je trzeba w programach graficznych "upiększać", to szkoda było tam jeździć. Przecież dzisiaj każdy obraz można stworzyć sztucznie, nie ruszając się sprzed komputera – ot, licentia poetica... :{)
Siwis: Pamiętasz, że tatuś Hamleta jakoby pobił na lodach u ujścia Odry zastępy Polaków NA SANIACH, a w "Opowieści zimowej" Czechy siegają wybrzeża Bałtyku ? Licentia poetica, inaczej masz zapis z kamery policyjnej ;-))) Dramatyzowania nie tak wiele: to, co w odpowiedzi dla Madame i szara połówka w PS. Pozdrawiam :)
Madame: Nawet nie próbowałbym ( to o zmienianiu Twojego zdania) :) Z biegiem lat coraz wyżej sobie cenię różnice. Bez nich, jako ludzkość, skończylibyśmy na zdawkowych uprzejmościach i - ostatecznie - na śmierci z nudów ;-)
Vart: Miło mi, dziękuję :) Mroczność jest zazwyczaj bardziej fotogeniczna od jasności, podobnie jak powszechnie w literaturze wyżej stawia się dramat od komedii. Co do poprzedniego komentarza: zauważ, że Madame Bovary nie stwierdziła jednoznacznie, że zdjęcie Jej się nie podoba. Poddała je natomiast konstruktywnej, uszczegółowionej krytyce, co niestety nieczęsto komentującym się zdarza. Szkoda, że tak niewiele mówimy o zdjęciach na - bądź co bądź - forum fotograficznym. Szerzej pareząc, komentarze niejednokrotnie przedstawiają większą wartość niż zamieszczane tu amatorskie zazwyczaj prace.
Co do krzaczka... Masz rację. Sprawdziłam. Z tym, że w tej sytuacji pokazałabym go trochę więcej. Tak, to trochę zbyt nieśmiało zagląda. Co do reszty. Rozumiem Twoje zamierzenia. Czy efekt przyjmuję do końca? Hmmmmm... Jednak pozostanę przy swoim zdaniu :) Warszawa dzisiaj też posępna...:(
Madame: Lawą, bo cały obszar był silnie wulkaniczny. Podobno ostatnie erupcje niektórych wulkanów miały miejsce jeszcze kilka tysięcy lat temu. Im bardziej na północ Masywu Centralnego tym bardziej ponury wygląd domów i kościołów, pobudowanych z lokalnego kamienia. Co do zdjęcia: zwiększyłem trochę saturację barwy żółtej (zieleń w tym oświetleniu ma dość trupi kolor) i mocno czerwoną (by uzyskać daszki a la Breughel). Tylko w części odpowiadam zatem za nastrój grozy :) Krzak z prawej to taki niepełny sztafaż. Jest jakaś referencja przestrzenna bez mnożenia bytów w kadrze. Możesz sprawdzić - bez niego jest gorzej, płaskawo. Co do barw - nie miało być do końca naturalistycznie. Lubię tak, to taka moja licentia photographica :) Pozdrawiam w ten posępny - przynajmniej na Śląsku - dzień :)
Lawą... To znaczy chmurą ciemną spłynęło na moje oczy... Wybacz Pespe.. Ale jak dla mnie (albo mojego monitora) trochę za mocno podkręcone z kolorami?, kontrastem? Kadr zgrabny ( ale bez tych gałązek z prawej strony) Jednego nie mogę pominąć.. nastrój grozy udało Ci się pokazać. Pozdrawiam z nadzieją na zrozumienie krytyki :)
mrocznie, dołem za kolorowo i szczegółowo (może gdyby nie te 200 kB... ;-))
Jakoś tak filmowo, malarsko. Zupełnie nie umiem pejzaży oglądać, serio ;-) p-m.
pięknie wyszło niebo i linia gór i trawy na pierwszym planie. nieśmiały krzaczek i zawstydzone dachówki już trochę mniej...
Birdwatcher: Tylko co zostałoby z tego zdjęcia po wycięciu i/lub odbarwieniu domów. Komunikat meteorologiczny? Lubię chmury i zdjęcia chmur, ale jak wszystko, musza miec jakieś odniesienie. Ebuś: Wzajemnie :)
:) pozdrawiam
Trafna autopoprawka ;-)))
obcięłabym wsie domy, w sumie cały dół, aż do gór, bez tych przejaskrawień. Niebo jest dobre!!
....jeśli chodzi o wiek oczywiście :)
I bardzo się z tego cieszę, bo przecież to świadomość określa wiek, a nie wiek określa świadomość ;) Ja też mam się zamiar na tym etapie zatrzymać ;))
Dziękuję :) Wiesz, z tymi symptomami powagi różnie u różnych ludzi bywa. Jeden znany mi facet, któremu wiek nakazywałby już zachowywania troche powagi, lata po tym portalu jako niejaki pespe ;-)))
Pespe, zmieniłam, ponieważ doszłam do wniosku, że kiedyś trzeba w końcu dorosnąć... ;) Ale dla Ciebie i innych bliskich mi osób zawsze jestem Pusią :))
Miło, że przyszłaś :) Witaj Paulino. Ze zmiany P na PM wnioskuję, że dawne nom de guerre poszlo do lamusa. Troszkę mi żal :) Siwis: Temat zasługujący na osuszenie jakiejś zacnej butelczyny :) Twoje zapatrywania znam i po części podzielam. Myślę, że widać to w tym, co na ogół robię (chociaż nieraz Cię jeszcze zaskoczę). Uważam jednak - co zresztą także wiesz - że nawet fotografia pejzażowa jest kreacją, a nie tylko zwierciadlanym odbiciem rzeczywistości. Na przykład barwy sfotografowane w marnym świetle (jak powyżej) są znacznie gorsze na filmie (lub matrycy) niż postrzega je ludzkie oko. To zwyczajna fizyka ( w cyfrówkach), plus chemia (w fotografii analogowej). A także znacznie większa wrażliwość na światło, a przede wszystkim barwy, ludzkiego oka w porównaniu do używanej przez nas aparatury. Dochodzi sprawa tematu zdjęcia. W poprzednich nie było żadnej ingerencji w krzywe tonalne. Nie było potrzeby, układ kamieni i ich kolorystyka widziane z bliska tworzyły same w sobie atrakcyjną kompozycję. Inacze jest z pejzażem bezsłonecznym, w ciężkiej ulewie po gorącym przedpołudniu. Kontrasty sa zbyt słabe dla rejestrującego je urządzenia i wymagają korekty, której nasilenie i jakość zależą już od umiejętności i poczucia smaku wykonawcy. To nie jest to samo, co zmalowanie obrazka piksel po pikselu, albo zrobienie kompozycji przez nałożenie kilku półprzejrzystych warstw. Popieram naturalistyczną fotografię konwencjonalną, ale będę upierał sie przy pokazywaniu świata takiego, jakim widzę go ja, anie jaki będzie łaskawa zarejestrować japońska klisza albo - tez japońska - matryca mojego aparatu :) Pozdrowienia :)
Przyszłam pozdrowić :)
Pespe => Z tatusiem Hamleta, w przeciwieństwie do... (no, mniejsza z tem) , wódki nie piłem, to i nie bardzo wiem co on tam wygadywał. Licencja licencją, nie neguję jej przecież. Mam jednak swoje podejście do fotografii. Jestem wielkim zwolennikiem pokazywania ciekawych zjawisk przyrodniczych, krajobrazów, rzeczy i sytuacji, które nie wszystkim są objawione. Fotograf ma wtedy satysfakcję, że oto był, celowo lub zrządzeniem losu, w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i utrwalił na kliszy coś niezwykłego, pięknego, ciekawego, wartego pokazania innym. Natomiast nie jestem zwolennikiem różnorakiego nadmiernego przekształcania rzeczywistości tak, by na kliszy osiągnąć frapujący efekt, choćby i odbiegał mocno od tego, co widzieliśmy w rzeczywistości. Bo i cóż to wtedy za satysfakcja dla fotografa? Można mieć satysfakcję twórczą, i owszem, ale to już inna para kaloszy... To jeździłeś tak daleko, takie piękne miejsca odwiedzałeś, po co??? Jeśli je trzeba w programach graficznych "upiększać", to szkoda było tam jeździć. Przecież dzisiaj każdy obraz można stworzyć sztucznie, nie ruszając się sprzed komputera – ot, licentia poetica... :{)
Siwis: Pamiętasz, że tatuś Hamleta jakoby pobił na lodach u ujścia Odry zastępy Polaków NA SANIACH, a w "Opowieści zimowej" Czechy siegają wybrzeża Bałtyku ? Licentia poetica, inaczej masz zapis z kamery policyjnej ;-))) Dramatyzowania nie tak wiele: to, co w odpowiedzi dla Madame i szara połówka w PS. Pozdrawiam :)
Uuu... Aleś udramatyzował ten krajobraz... :{)
Madame: Nawet nie próbowałbym ( to o zmienianiu Twojego zdania) :) Z biegiem lat coraz wyżej sobie cenię różnice. Bez nich, jako ludzkość, skończylibyśmy na zdawkowych uprzejmościach i - ostatecznie - na śmierci z nudów ;-)
Vart: Miło mi, dziękuję :) Mroczność jest zazwyczaj bardziej fotogeniczna od jasności, podobnie jak powszechnie w literaturze wyżej stawia się dramat od komedii. Co do poprzedniego komentarza: zauważ, że Madame Bovary nie stwierdziła jednoznacznie, że zdjęcie Jej się nie podoba. Poddała je natomiast konstruktywnej, uszczegółowionej krytyce, co niestety nieczęsto komentującym się zdarza. Szkoda, że tak niewiele mówimy o zdjęciach na - bądź co bądź - forum fotograficznym. Szerzej pareząc, komentarze niejednokrotnie przedstawiają większą wartość niż zamieszczane tu amatorskie zazwyczaj prace.
Co do krzaczka... Masz rację. Sprawdziłam. Z tym, że w tej sytuacji pokazałabym go trochę więcej. Tak, to trochę zbyt nieśmiało zagląda. Co do reszty. Rozumiem Twoje zamierzenia. Czy efekt przyjmuję do końca? Hmmmmm... Jednak pozostanę przy swoim zdaniu :) Warszawa dzisiaj też posępna...:(
:D Groźne niebo.... mroczny nastrój :))
Mnie się podoba zdjęcie :) Może dlatego, że takie mroczne ^^
Madame: Lawą, bo cały obszar był silnie wulkaniczny. Podobno ostatnie erupcje niektórych wulkanów miały miejsce jeszcze kilka tysięcy lat temu. Im bardziej na północ Masywu Centralnego tym bardziej ponury wygląd domów i kościołów, pobudowanych z lokalnego kamienia. Co do zdjęcia: zwiększyłem trochę saturację barwy żółtej (zieleń w tym oświetleniu ma dość trupi kolor) i mocno czerwoną (by uzyskać daszki a la Breughel). Tylko w części odpowiadam zatem za nastrój grozy :) Krzak z prawej to taki niepełny sztafaż. Jest jakaś referencja przestrzenna bez mnożenia bytów w kadrze. Możesz sprawdzić - bez niego jest gorzej, płaskawo. Co do barw - nie miało być do końca naturalistycznie. Lubię tak, to taka moja licentia photographica :) Pozdrawiam w ten posępny - przynajmniej na Śląsku - dzień :)
Lawą... To znaczy chmurą ciemną spłynęło na moje oczy... Wybacz Pespe.. Ale jak dla mnie (albo mojego monitora) trochę za mocno podkręcone z kolorami?, kontrastem? Kadr zgrabny ( ale bez tych gałązek z prawej strony) Jednego nie mogę pominąć.. nastrój grozy udało Ci się pokazać. Pozdrawiam z nadzieją na zrozumienie krytyki :)