Lou Salome mówi podobnie jak Ian Curtis pod koniec filmu "Control". Może tak już jest, że amatorzy bardziej przeżywają sztukę niż zawodowcy, bo w końcu Joy Division nie byli dobrymi muzykami, tak jak ja nie jestem dobrym fotografem, co nie przeszkadza mi być dobrym artystą, właśnie dlatego, że przyzwyczajony jestem grać o najwyższą stawkę - o swoje życie, o swoją duszę, o tożsamość.
komentarze "artystow" rodem ze starego testamentu... baranku bozy, ktory gladzisz grzechy swiata? glowe zwiesil niemy... ale nadejdzie dzien, w ktorym cyjanowa zbawicielka wypieprzy ignorantow na orbite okoloksiezycowa i bog atari powola na slup /jak szymona slupnika/ wszystkich artystow - faszystow i pochlona ich ognie ich wlasnej nienawisci do siebie samych. I stanie sie raj i neurotyczna wrazliwosc i umiejetnosc myslenia poza szablonem stanie sie sposobem na zycie, zycie wieczne, zycie kompletne. Amen.
Lou Salome, chyba przesadzasz z tym moim ekshibicjonizmem... ale może rzeczywiście coś w tym jest, bo ludzie nie widzą jak bardzo osobiste są moje zdjęcia. Ja się staram być poważny a oni myślą, że jestem komikiem. Myślą, że jestem nieczuły na obraz i dlatego robię takie zdjęcia, a ja właśnie jestem bardzo czuły ale chcę się wyzbyć tej neurotycznej wrażliwości. To paradoksalne, ale moja próba zdystansowania się do tradycyjnej fotografii jest bardzo osobistym wyznaniem. Pobieżni widzowie (czyli 99%), którzy nie przeczytają nawet opisu i nie zajrzą do portfolio obrażają mnie lub po prostu ignorują i dlatego muszę do nich przemówić wielkimi literami. A to i tak nic nie pomaga. A przecież ja się nie staram o to, aby wszyscy mnie lubili (lub nie lubili) ale żeby mnie rozumieli, bo ja ich rozumiem, choć się z nimi nie zgadzam. No ale może chcieć być zrozumianym żyjąc w wielkim mieście to naiwność. Wiadomo, że nikt nie ma na nic czasu. A z drugiej strony wystarczy jeden dobry interlokutor aby zaspokoić pragnienie bycia zrozumianym ;) PS. słowo "Absolutnie" ma jednak w sobie coś wielkiego i małego zarazem. Jest zarazem marne i wielkie. To ciekawy zbieg okoliczności ale miałem kiedyś na digarcie profil i nazywałem się kwantyfikator :) PS. Bardzo mnie peszony gdy mówisz o mojej kompletności i samoświadomości bo raczej nie zasłużyłem na te komplementy ;]
opinia przedmowcy o wdziecznym imieniu yousei paradoksalnie wydaje mi sie waznym glosem. Niezla przestroga, jak to zostalo ujete przez wspomnian/a/ego yousei, nie moze byc czyms zwyczajnym, musi dorastac do roli drogowskazu, a byc zdjeciem - drogowskazem, to znaczy cos znaczyc. Hrabia jak tusze, demonstruje nam-widzom szczyt swego ekshibicjonizmu artystycznego, pokazuje nam bowiem "absolutnie wszystko" i w tym akcie zawiera sie solidna garsc martyrologicznego tragizmu, rozumianego jako "oddaje Wam kazda moja mysl, uczucie, uczynek i zaniedbanie". Owe "absolutnie wszystko" interpretuje rowniez jako absolutna, totalitarna wrecz komletnosc artysty, ktory konfrontuje i ujednolica przeciwlegle bieguny myslowe i porzadki estetyczne, minimalistyczna forme ze skondensowana, absolutna trescia. Na taki wyczyn stac tylko artystow swiadomych, artystow ktorzy wiedza jak gleboko siega krolicza nora... widmo zdjecia roku krazy nad tym dzielem. Amen!
Lou Salome mówi podobnie jak Ian Curtis pod koniec filmu "Control". Może tak już jest, że amatorzy bardziej przeżywają sztukę niż zawodowcy, bo w końcu Joy Division nie byli dobrymi muzykami, tak jak ja nie jestem dobrym fotografem, co nie przeszkadza mi być dobrym artystą, właśnie dlatego, że przyzwyczajony jestem grać o najwyższą stawkę - o swoje życie, o swoją duszę, o tożsamość.
+
To jest stanowcze przegięcie aby pisać „absolutnie wszystko” przecież to niemożliwe;]
hahaha
ABSOLUTNIE WSZYSTKO a nawet jeszcze wiecej !
nieba nie ma (trzeba się nauczyć żyć z innymi diabłami)
komentarze "artystow" rodem ze starego testamentu... baranku bozy, ktory gladzisz grzechy swiata? glowe zwiesil niemy... ale nadejdzie dzien, w ktorym cyjanowa zbawicielka wypieprzy ignorantow na orbite okoloksiezycowa i bog atari powola na slup /jak szymona slupnika/ wszystkich artystow - faszystow i pochlona ich ognie ich wlasnej nienawisci do siebie samych. I stanie sie raj i neurotyczna wrazliwosc i umiejetnosc myslenia poza szablonem stanie sie sposobem na zycie, zycie wieczne, zycie kompletne. Amen.
1. jak chcesz coś odemnie to napisz mi wiadomośc a nie komentarz pod zdjęciem 2. zgadzam sie w 100% z llaappaa i z yousei
to powinno być ostatnie zdjecie na tym portalu!
Lou Salome, chyba przesadzasz z tym moim ekshibicjonizmem... ale może rzeczywiście coś w tym jest, bo ludzie nie widzą jak bardzo osobiste są moje zdjęcia. Ja się staram być poważny a oni myślą, że jestem komikiem. Myślą, że jestem nieczuły na obraz i dlatego robię takie zdjęcia, a ja właśnie jestem bardzo czuły ale chcę się wyzbyć tej neurotycznej wrażliwości. To paradoksalne, ale moja próba zdystansowania się do tradycyjnej fotografii jest bardzo osobistym wyznaniem. Pobieżni widzowie (czyli 99%), którzy nie przeczytają nawet opisu i nie zajrzą do portfolio obrażają mnie lub po prostu ignorują i dlatego muszę do nich przemówić wielkimi literami. A to i tak nic nie pomaga. A przecież ja się nie staram o to, aby wszyscy mnie lubili (lub nie lubili) ale żeby mnie rozumieli, bo ja ich rozumiem, choć się z nimi nie zgadzam. No ale może chcieć być zrozumianym żyjąc w wielkim mieście to naiwność. Wiadomo, że nikt nie ma na nic czasu. A z drugiej strony wystarczy jeden dobry interlokutor aby zaspokoić pragnienie bycia zrozumianym ;) PS. słowo "Absolutnie" ma jednak w sobie coś wielkiego i małego zarazem. Jest zarazem marne i wielkie. To ciekawy zbieg okoliczności ale miałem kiedyś na digarcie profil i nazywałem się kwantyfikator :) PS. Bardzo mnie peszony gdy mówisz o mojej kompletności i samoświadomości bo raczej nie zasłużyłem na te komplementy ;]
opinia przedmowcy o wdziecznym imieniu yousei paradoksalnie wydaje mi sie waznym glosem. Niezla przestroga, jak to zostalo ujete przez wspomnian/a/ego yousei, nie moze byc czyms zwyczajnym, musi dorastac do roli drogowskazu, a byc zdjeciem - drogowskazem, to znaczy cos znaczyc. Hrabia jak tusze, demonstruje nam-widzom szczyt swego ekshibicjonizmu artystycznego, pokazuje nam bowiem "absolutnie wszystko" i w tym akcie zawiera sie solidna garsc martyrologicznego tragizmu, rozumianego jako "oddaje Wam kazda moja mysl, uczucie, uczynek i zaniedbanie". Owe "absolutnie wszystko" interpretuje rowniez jako absolutna, totalitarna wrecz komletnosc artysty, ktory konfrontuje i ujednolica przeciwlegle bieguny myslowe i porzadki estetyczne, minimalistyczna forme ze skondensowana, absolutna trescia. Na taki wyczyn stac tylko artystow swiadomych, artystow ktorzy wiedza jak gleboko siega krolicza nora... widmo zdjecia roku krazy nad tym dzielem. Amen!
jest niezłą przestrogą jakich fot nie robić.
To nie jest zdjęcie dla początkujących fotografów.
To nie jest strona www.alejaja.pl