Nie brakowało w tym czasie uzbrojonych band - zwykłych rabusiów a i partyzantka też różnej maści bywała. Radziecka też się tam zdarzała - zwłaszcza jak się front zbliżał...
No cóż, z opowieści babki wynikało, że czasem nie wiadomo było (z całym szacunkiem dla walczących o Polskę) czy gorsi byli Niemcy, czy rozbestwieni "partyzanci"... Ponoć różnie to bywało. Piszę "partyzanci" bo bieganie z bronią po lesie i strzelanie do wszystkiego co się rusza, w związku z tym i do Niemców również, nie było tak do końca walką o wolną Polskę, ale również sposobem na całkiem wygodne życie. Oczywiście to tylko wycinek, ale... tak też było.
Pojąć ciężko. Może łatwiej zrozumieć, jeśli się wie, że wśród 120 aresztowanych był m.in. ks. Aleksander Zienkiewicz - ostatni już kapłan w okolicy i osoba nieobca siostrom. Ale wciąż nie zmienia to faktu, że wielkie to było poświęcenie. Niecodzienna ofiara, wielka odwaga i głęboka wiara...
Opowieść smutna i jednocześnie niezwykła. Poświęcenie tych sióstr jest niezwykłe... dla zwykłego śmiertelnika nawet niepojęte... brak słów, żeby to komentować. Dzięki za tę opowieść, idę do następnej.
Partizanie, znając okoliczną ludność znalazłbym ja wytłumaczenie tego fenomenu. Mało to razy za którymś mieszkańcem trzeba było czapkę nosić? Napoleonowi też się mogła miejscowa gościnność dać we znaki i kapelusz, gdzie-ta patieriał...
ludzie powiadają, że w pewnym miejscu niedaleko miejscowości Paszkowszczyzna jest zakopana Napoleonowa czapka, jednak nikt jej nie znalazł a i wierzyć mi się nie chce, by Napoleon się swej czapki pozbywał i to jeszcze w Paszkowszczyźnie:)
A bo smutne są chyba całe dzieje Białorusi. Jak się leży na gościńcu Europy, to nie ma wojny, która by cię ominęła. Zawsze tędy chodziły wojska: ruskie, pruskie, jaćwieskie, polskie, litewskie, tatarskie, krzyżackie, szwedzkie, rosyjskie, sowieckie i niemieckie. I pewnikiem wszystkiegom nie wymienił...
W 2000 roku rzecz jasna. Siostra Małgorzata jeszcze przez wiele lat mieszkała samotnie w zakrystii kościoła, bez prądu, bieżącej wody i ogrzewania (a zimy tam są wyjątkowo srogie). Spełniała ostatnie polecenie przełożonej...
31 lipca siostry otrzymują wezwanie na komisariat. Stawiają się w liczbie 11. Dwunastej siostra przełożona przykazuje pilnowanie kościoła. Jeszcze tego samego dnia Niemcy zabierają siostry na egzekucję. Z niewiadomych jednak przyczyn wracają z nimi wieczorem na komisariat. Egzekucja odbywa się w lesie pod Nowogródkiem dopiero następnego dnia...
Kościołem na zdjęciu opiekuje się w tym czasie dwanaście sióstr nazaretanek, ich przełożona s. Maria Stella wie, że z Niemcami żartów nie ma - niedawno rozstrzalno grupę sześćdziesięciu osób, w tym dwóch kapłanów. Po rozmowach z siostrami - wynegocjowuje z niemieckim komendantem Nowogródka następujący uklad: zakładnicy zostają przy życiu, zamiast nich na ezgekucję zaś stawią się siostry.
Nieraz zdarza się, że do niemieckiego oficera podchodzi umundurowny oficer A.K. i stawia ultimatum: albo ładują podstawioną furmankę bronią i żywnością - albo i tak broń i żywność wezmą sobie sami, ale wtedy będzie bolało... Dla potwierdzenia słów oficera pada pojedynczy strzał - bardzo blisko czapki niemieckiego dowódcy posterunku...
Jest rok 1943. Trwa okupacja Niemiecka Grodzieńszczyzny. Ale dziwna to jest okupacja. W miastach Niemcy, co prawda siedzą mocno, ale nieprzebyte ostępy Puszczy Nalibockiej to niepodzielne królestwo Armi Krajowej. Niemcy boją się tu zapuszczać. Co gorsza, ci parszywi bandyci mają czelność raz na jakiś czas rozbijać posterunki w mniejszych miasteczkach, rabować broń, amunicję, żywność, mundury.
Mamutku - cieszę się, że dentysta nie zarobi tym razem (ale mam na podorędziu takie po którym może być taka pomoc konieczna - na razie nie odważyłem się pokazać, ale kto wie...) a historię zaraz pokrótce opowiem...
Karol Z. - ciasny kadr spowodowany pewną manierą, od której już odchodzę. Tak kadrowałem te kilka lat temu - po trosze dlatego, że nie dysponowałem wtedy bardzo krótkim obiektywem. Tutaj 36-75mm obiektyw kit-owy.
Obyło się bez bólu zębów, oczy może troszkę, ale warto było dla historii z tym miejscem związanej... na tę bardziej współczesną też czekam z ciekawością. Idę teraz do ruin zajrzeć...
Pod zaborami niestety kościół popadł w ruinę i został zamknięty w 1857 roku. Odbudowano go w 1906 i od tamtej pory działa nieprzerwanie do dziś - nawet w czasach sowieckich.
Gwoli ścisłości należałoby jednak dodać, że tak naprawdę nie są to mury, które wznoszono w czasach Witolda. To co widać wybudowano w miejscu XIV wiecznego kościoła dopiero w I połowie XVIII wieku.
Wreszcie tutaj znajduje się obraz przed który Barbara Mickiewiczowa klękała i błagała by martwą podniósł powiekę właśnie narodzony Adam, który zresztą tu został ochrzczony 12 lutego 1799 roku.
Tutaj znajduje się piękna tablica wmurowana przez kasztelana nowogródzkiego Jana Rudominę Dussiatyckiego poświęcona pamięci jego brata Jerzego, który poległ wraz z ośmioma towarzyszami pod Chocimiem. Przedstawia ona sylwetki dziewięcu klęczących rycerzy, pozbawionych głów i samego fundatora, który wznosi modły za dusze wojowników...
To tutaj w lutym 1422 roku doszło do zaślubin króla Polski Władysława Jagiełły z Sonką Holszańską, matką póżniejszych królów Władysława Warneńczyka i Kazimierza Jagiellończyka.
Kościół nosi wezwanie Przemienienia Pańskiego, ale w Nowogródku zawsze był bardziej znany po prostu jako Biała Fara. Wzniósł go książe Witold w końcu XIV wieku. Inskrypcja na ścianie kościoła głosi, że tu miała miejsce pewna istotna uroczystość...
Według moich informacji kopiec usypano w latach międzywojennych pod patronatem prezydenta Wojciechowskiego, który położył kamień węgielny i pierwszą łopatę ziemi rzucił. Potem jeszcze przez siedem lat naród łopatami machał...
Z bliska nie wygląda za specjalnie a w środku bywa jeszcze gorzej (grzyb). Przepalone jest - to oczywiste - z drugiej strony w cieniach giną szczegóły. Nie miałem wtedy chyba żadnych filtrów połówkowych, żeby sobie z tym światłem powalczyć. A uśrednione naświetlenie dało to, co dało... Ostrzegałem... A ruiny zaraz też będą...
Nie brakowało w tym czasie uzbrojonych band - zwykłych rabusiów a i partyzantka też różnej maści bywała. Radziecka też się tam zdarzała - zwłaszcza jak się front zbliżał...
No cóż, z opowieści babki wynikało, że czasem nie wiadomo było (z całym szacunkiem dla walczących o Polskę) czy gorsi byli Niemcy, czy rozbestwieni "partyzanci"... Ponoć różnie to bywało. Piszę "partyzanci" bo bieganie z bronią po lesie i strzelanie do wszystkiego co się rusza, w związku z tym i do Niemców również, nie było tak do końca walką o wolną Polskę, ale również sposobem na całkiem wygodne życie. Oczywiście to tylko wycinek, ale... tak też było.
Nigdy nie ma tak, żeby wszystko ;)
eeee tu chyba już wszytko napisali...
Pojąć ciężko. Może łatwiej zrozumieć, jeśli się wie, że wśród 120 aresztowanych był m.in. ks. Aleksander Zienkiewicz - ostatni już kapłan w okolicy i osoba nieobca siostrom. Ale wciąż nie zmienia to faktu, że wielkie to było poświęcenie. Niecodzienna ofiara, wielka odwaga i głęboka wiara...
Opowieść smutna i jednocześnie niezwykła. Poświęcenie tych sióstr jest niezwykłe... dla zwykłego śmiertelnika nawet niepojęte... brak słów, żeby to komentować. Dzięki za tę opowieść, idę do następnej.
Partizanie, znając okoliczną ludność znalazłbym ja wytłumaczenie tego fenomenu. Mało to razy za którymś mieszkańcem trzeba było czapkę nosić? Napoleonowi też się mogła miejscowa gościnność dać we znaki i kapelusz, gdzie-ta patieriał...
Corundum - pod http://plfoto.com/1505009/zdjecie.html
Raals [2008-04-08 12:52:23]--> pod którym ?
ludzie powiadają, że w pewnym miejscu niedaleko miejscowości Paszkowszczyzna jest zakopana Napoleonowa czapka, jednak nikt jej nie znalazł a i wierzyć mi się nie chce, by Napoleon się swej czapki pozbywał i to jeszcze w Paszkowszczyźnie:)
Corundum - tu już właściwie skończyłem - chyba, że jakieś pytania są, to chętnie odpowiem. Teraz pod następnym bajdurzę...
no tak - wiedziałem, że coś zgubiłem - ale żeby od razu Wielką Armię?
Witaj Raals. A Ty znowu snujesz opowieści ? fajnie
no francuskich nie wymieniłeś np. ..
A bo smutne są chyba całe dzieje Białorusi. Jak się leży na gościńcu Europy, to nie ma wojny, która by cię ominęła. Zawsze tędy chodziły wojska: ruskie, pruskie, jaćwieskie, polskie, litewskie, tatarskie, krzyżackie, szwedzkie, rosyjskie, sowieckie i niemieckie. I pewnikiem wszystkiegom nie wymienił...
smutna opowieść.. dziękuję..
W 2000 roku rzecz jasna. Siostra Małgorzata jeszcze przez wiele lat mieszkała samotnie w zakrystii kościoła, bez prądu, bieżącej wody i ogrzewania (a zimy tam są wyjątkowo srogie). Spełniała ostatnie polecenie przełożonej...
11 sióstr zostało beatyfikowanych w 200 roku. Proces beatyfikacyjny dwunastej - s. Małgorzaty Banaś został rozpoczęty w 2003 roku...
Osoby aresztowane wcześniej zostają w większości wywiezione na roboty do Rzeszy. Kilka osób zwolniono. Podobno wszyscy dożyli do końca wojny...
31 lipca siostry otrzymują wezwanie na komisariat. Stawiają się w liczbie 11. Dwunastej siostra przełożona przykazuje pilnowanie kościoła. Jeszcze tego samego dnia Niemcy zabierają siostry na egzekucję. Z niewiadomych jednak przyczyn wracają z nimi wieczorem na komisariat. Egzekucja odbywa się w lesie pod Nowogródkiem dopiero następnego dnia...
Kościołem na zdjęciu opiekuje się w tym czasie dwanaście sióstr nazaretanek, ich przełożona s. Maria Stella wie, że z Niemcami żartów nie ma - niedawno rozstrzalno grupę sześćdziesięciu osób, w tym dwóch kapłanów. Po rozmowach z siostrami - wynegocjowuje z niemieckim komendantem Nowogródka następujący uklad: zakładnicy zostają przy życiu, zamiast nich na ezgekucję zaś stawią się siostry.
Nieszczęśliwie dla zakładników AK nie zaprzestaje ataków na niemieckie posterunki i patrole. Zapada decyzja o rozstrzelaniu...
Niemcy nie mogą dłużej tolerować takiego stanu rzeczy. Biorą zakładników - około 120 osób cywilnych - mieszkańców Nowogródka...
Nieraz zdarza się, że do niemieckiego oficera podchodzi umundurowny oficer A.K. i stawia ultimatum: albo ładują podstawioną furmankę bronią i żywnością - albo i tak broń i żywność wezmą sobie sami, ale wtedy będzie bolało... Dla potwierdzenia słów oficera pada pojedynczy strzał - bardzo blisko czapki niemieckiego dowódcy posterunku...
Jest rok 1943. Trwa okupacja Niemiecka Grodzieńszczyzny. Ale dziwna to jest okupacja. W miastach Niemcy, co prawda siedzą mocno, ale nieprzebyte ostępy Puszczy Nalibockiej to niepodzielne królestwo Armi Krajowej. Niemcy boją się tu zapuszczać. Co gorsza, ci parszywi bandyci mają czelność raz na jakiś czas rozbijać posterunki w mniejszych miasteczkach, rabować broń, amunicję, żywność, mundury.
Mamutku - cieszę się, że dentysta nie zarobi tym razem (ale mam na podorędziu takie po którym może być taka pomoc konieczna - na razie nie odważyłem się pokazać, ale kto wie...) a historię zaraz pokrótce opowiem...
Partizan, Invention - strasznie jesteście lakoniczni...
Rogasiu, wiem, że daje po oczach :)
Wend - nie zwróciłem na to uwagi, na pewno nie było zamierzone...
Karol Z. - ciasny kadr spowodowany pewną manierą, od której już odchodzę. Tak kadrowałem te kilka lat temu - po trosze dlatego, że nie dysponowałem wtedy bardzo krótkim obiektywem. Tutaj 36-75mm obiektyw kit-owy.
Małgoś - masz oczywiście rację - o tę historię właśnie chodzi.
Historia buduje wyobraźnię, wyobraźnia czasami buduje historię. Podoba mi się Twoja metoda narracji aktywizująca wyobraźnię oglądających :)
!!!
Obyło się bez bólu zębów, oczy może troszkę, ale warto było dla historii z tym miejscem związanej... na tę bardziej współczesną też czekam z ciekawością. Idę teraz do ruin zajrzeć...
...
Jaśniejące.. :)
a gałąź przedłuża krzyż
A to taka seryjka w ciasnym kadrze? Jeśli tak to trzymaj się jej.
sporo mury mogły by opowiedzieć gdyby potrafiły. mniemam że dramat dotyczy czasów okupacji niemieckie i pewnej beatyfikacji ...
No i wiąże się z tym kościołem jeszcze jedna, bardziej już współczesna historia i dramatyczna historia...
Pod zaborami niestety kościół popadł w ruinę i został zamknięty w 1857 roku. Odbudowano go w 1906 i od tamtej pory działa nieprzerwanie do dziś - nawet w czasach sowieckich.
Gwoli ścisłości należałoby jednak dodać, że tak naprawdę nie są to mury, które wznoszono w czasach Witolda. To co widać wybudowano w miejscu XIV wiecznego kościoła dopiero w I połowie XVIII wieku.
Są także tablice poświęcone ułanom, którzy oddali życie walcząc na tych ziemiach w 1919-20 roku...
Wreszcie tutaj znajduje się obraz przed który Barbara Mickiewiczowa klękała i błagała by martwą podniósł powiekę właśnie narodzony Adam, który zresztą tu został ochrzczony 12 lutego 1799 roku.
mój dentysta nie zarobi ;) ale wracajmy do opowieści
Tutaj znajduje się piękna tablica wmurowana przez kasztelana nowogródzkiego Jana Rudominę Dussiatyckiego poświęcona pamięci jego brata Jerzego, który poległ wraz z ośmioma towarzyszami pod Chocimiem. Przedstawia ona sylwetki dziewięcu klęczących rycerzy, pozbawionych głów i samego fundatora, który wznosi modły za dusze wojowników...
Nie bezpodstawnych, drogi Rstagu, nie bezpodstawnych :)
To tutaj w lutym 1422 roku doszło do zaślubin króla Polski Władysława Jagiełły z Sonką Holszańską, matką póżniejszych królów Władysława Warneńczyka i Kazimierza Jagiellończyka.
a tyle narzekań słyszałem/czytałem ;)
Kościół nosi wezwanie Przemienienia Pańskiego, ale w Nowogródku zawsze był bardziej znany po prostu jako Biała Fara. Wzniósł go książe Witold w końcu XIV wieku. Inskrypcja na ścianie kościoła głosi, że tu miała miejsce pewna istotna uroczystość...
Według moich informacji kopiec usypano w latach międzywojennych pod patronatem prezydenta Wojciechowskiego, który położył kamień węgielny i pierwszą łopatę ziemi rzucił. Potem jeszcze przez siedem lat naród łopatami machał...
Zaskoczenie, nie wiedziałam że AM doczekał sie swojego kopca.
Czy kopce, czy kopiec tego nie wiem. Ale Mickiewiczowi conajmniej jeden usypano. Ale nie wiem skąd zdziwienie?
kopca Mickiewicza, tez maja tam kopce?
Za to w tych murach zaklęty kawał naszej wspólnej polsko-litewskiej historii i narodowej kultury...
A co to, to fakt. Biel widoczna z daleka. Z kopca Mickiewicza bardzo ją ładnie widać...
dało blask bijący od świątyni, ale w końcu taka jej rola... powinna błyszczeć i przypominać maluczkim o ich miejscu
Z bliska nie wygląda za specjalnie a w środku bywa jeszcze gorzej (grzyb). Przepalone jest - to oczywiste - z drugiej strony w cieniach giną szczegóły. Nie miałem wtedy chyba żadnych filtrów połówkowych, żeby sobie z tym światłem powalczyć. A uśrednione naświetlenie dało to, co dało... Ostrzegałem... A ruiny zaraz też będą...
wygląda na odnowiona, a spodziewałam bym się jakiś ruin. elewacja frontowa za jasna wyszła, nie mogę odróżnić krawędzi.