Obserwacja mowi, ze tak. Co wiecej, mam wrazenie, ze gdyby zaczeli sie rozliczac, to utoneli by w krwi na nastepne cwiercwiecze, chyba zatem lepiej, ze tego nie robia...
Czy mentalność ludzi tego zakątka świata pozwala na bezkonfliktowe mieszkanie katów i ofiar w jednym miejscu? Zwłaszcza, że katom pewnie powodzi się do tego lepiej?
'17 kwietnia 1975 r. stał się rokiem zerowym nowego kalendarza w Kampuczy.
"Do tej pory jedynym procesem Czerwonych Khmerów jest ten z dżungli, gdzie w 1998 r. osądzono dyktatora Pol Pota. Jego towarzysze zrzucili na niego całą winę i skazali Brata nr 1 na dożywocie. Rok później zmarł w swojej chatce przy granicy z Tajlandią.
Po jego śmierci reszta towarzyszy poszła na układ z rządem premiera Hun Sena i złożyła broń. Zgniły kompromis, którego skutki widać do dziś, położył kres dwudziestoletniej wojnie domowej. Trwała ona od 1979 r., gdy Wietnamczycy weszli do Phnom Penh, a Czerwoni Khmerzy uciekli do dżungli.
Z gwarancją bezkarności od premiera Czerwoni Khmerzy wrócili do domu w chwale. Szeregowi partyzanci dostali ziemię, a ich dowódcy wille, posady i stopnie oficerskie. W efekcie w kraju, gdzie na każdym kroku widać ślady zbrodni, kaci i ofiary mieszkają obok siebie, udając, że nic się nie stało.
Proces zagraża interesom elity rządzącej, ale nie chcą go także potężne Chiny."'
Nie dawala mi spokoju sprzecznosc zrodel na temat smierci Pol Pota. Skazany, czy umarl? Wyglada na to, ze i skazany i umarl... http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,42230157,114796084,4705879,0,forum.html
A co do dyskusji pod zdjęciem to faktycznie czas byłby kończyć. Demony się zasadniczo wyczerpały. Przynajmniej te mazurskie - pozostały jakieś tam drobiazgi jak podziomki i kautki i dusze przeklęte rozmaite. Ale chyba istotnie czas już to zakończyć - i tak zrobiło się najbardziej przegadane zdjęcie od conajmniej trzech miesięcy...
plf w wersji ekskluzywnej ... w sumie zdjęcia w tej oprawie jakoś bardziej "artystycznie" , a właściwie nasuwa mi sie słówko, dystyngowanie, wyglądają ... ja wiem gdzie wracać :-D
Obawiam się, że się będziesz musiała pomału przyzwyczaić. Na razie w fazie testowej jest - ale nie po to się testuje, żeby potem nie wdrażać. Ja posiedziałem dziś w tym chwilę i daje się żyć. Tylko część przyzwyczajeń trzeba będzie zmienić....
A nowe wrzucę niedługo, bom Mamutkowi już jakąś opowieść niebacznie przyobiecał - tylko zapomniałem już o czym to miało być przez te demony. Ale Mamutek miała przypomnieć... Mam nadzieję, że pamięta.
Krzyża diabeł tknąć oczywiście nie śmiał, więc tylko uderzył kopytem w kamień, zostawiając na nim swój ślad i wściekły zniknął w oparach siarki. Spocony ze strachu krawiec mógł odetchnąć z ulgą...
Z przerażeniem patrzył jak diabeł porywa jego towarzyszy po tym, jak dali mu zbyt łatwe zadania do wykonania. Sam jednak oprzytomniał w porę i sięgnął do swej krawieckiej torby...
A trzeba wiedzieć, że wśród młodzieńców był krawiec Żyd, ale przechrzta i do tego chyba dość gorliwy chrześcijanin (pokłosie natężonej pracy ewangelizacyjnej luterańskich pastorów)...
W każdym razie coś tam kłobuk młodzieńcom obiecał i swego dotrzymał, ale jakiś czas później zdybał ich znowu razem we trzech i upomniał się o ich dusze.
To zawsze jest ryzyko na jakiego się trafi, bo jak pisałem są i takie, co duszy w zamian żądają. Znana jest historia trzech młodzieńców, których kłobuk przy grze w karty dopadł. Kłobuki zresztą gry karciane uwielbiały, bo wiele się przy nich przekleństw sypało a to miód był na kłobucze uszy...
No z latańcami nie przelewki. Co innego gdyby podziomki vel kautki w tym palce maczały. Szansa by może jeszcze była... - a tak, to chyba przepadło na wieki...
Niestety sprawa z odnalezieniem tunelu wydaje się być beznadziejna. Nikt chyba nie zna sposobu na pokonanie latańca. Poczciwe kłobuki szło jeszcze oszukać, z latańcem nigdy nie słyszałem, żeby się to komukolwiek udało...
Ale nie zwiększa niestety prawdopodobieństwa jego odnalezienia. Już jeden lataniec to straszny przeciwnik, nie znam przypadków, żeby się kto na kilka na raz porywał...
O - na Podkarpaciu z pewnością niejeden jeszcze skarb czeka na odkrycie. A obecność licznych powietrznych wirów znacznie zwiększa prawdopodobieństwo tego, że skarb tam się właśnie znajduje.
To jednak wychodzi na to, że bałkańska krew gorętsza...
Obserwacja mowi, ze tak. Co wiecej, mam wrazenie, ze gdyby zaczeli sie rozliczac, to utoneli by w krwi na nastepne cwiercwiecze, chyba zatem lepiej, ze tego nie robia...
Czy mentalność ludzi tego zakątka świata pozwala na bezkonfliktowe mieszkanie katów i ofiar w jednym miejscu? Zwłaszcza, że katom pewnie powodzi się do tego lepiej?
'17 kwietnia 1975 r. stał się rokiem zerowym nowego kalendarza w Kampuczy. "Do tej pory jedynym procesem Czerwonych Khmerów jest ten z dżungli, gdzie w 1998 r. osądzono dyktatora Pol Pota. Jego towarzysze zrzucili na niego całą winę i skazali Brata nr 1 na dożywocie. Rok później zmarł w swojej chatce przy granicy z Tajlandią. Po jego śmierci reszta towarzyszy poszła na układ z rządem premiera Hun Sena i złożyła broń. Zgniły kompromis, którego skutki widać do dziś, położył kres dwudziestoletniej wojnie domowej. Trwała ona od 1979 r., gdy Wietnamczycy weszli do Phnom Penh, a Czerwoni Khmerzy uciekli do dżungli. Z gwarancją bezkarności od premiera Czerwoni Khmerzy wrócili do domu w chwale. Szeregowi partyzanci dostali ziemię, a ich dowódcy wille, posady i stopnie oficerskie. W efekcie w kraju, gdzie na każdym kroku widać ślady zbrodni, kaci i ofiary mieszkają obok siebie, udając, że nic się nie stało. Proces zagraża interesom elity rządzącej, ale nie chcą go także potężne Chiny."'
Nie dawala mi spokoju sprzecznosc zrodel na temat smierci Pol Pota. Skazany, czy umarl? Wyglada na to, ze i skazany i umarl... http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,42230157,114796084,4705879,0,forum.html
Wracajac do dyskusji o Khmerach...
Sprawdziłem w domu - jednak dwusetka to była.
Ewentualnie może nawet czterysetka? Choć raczej nie...
Te akurat na Superii. Zdaje się na dwusetce.
Wprawdzie nie jestem autorytetem, ale też byłbym zadowolony (bardzo) z takiego zdjęcia. BTW: na czym one są zrobione? :)...
Znaczy oczywiście z tego filmu jedyne. Bo mam jeszcze kilka innych, z których jestem zadowolony ;)
Andrzeju - pełna moja zgoda. Też tak uważam. Tak naprawdę jedyne z którego byłem zadowolony po wywołaniu filmu.
To ujęcie najładniejsze.
No to wrzucam - uwaga nadlatują nowe gnioty.
A co do dyskusji pod zdjęciem to faktycznie czas byłby kończyć. Demony się zasadniczo wyczerpały. Przynajmniej te mazurskie - pozostały jakieś tam drobiazgi jak podziomki i kautki i dusze przeklęte rozmaite. Ale chyba istotnie czas już to zakończyć - i tak zrobiło się najbardziej przegadane zdjęcie od conajmniej trzech miesięcy...
Fakt. Jakieś takie bardziej eleganckie jest. "Dystyngowane" to bardzo celne określenie.
plf w wersji ekskluzywnej ... w sumie zdjęcia w tej oprawie jakoś bardziej "artystycznie" , a właściwie nasuwa mi sie słówko, dystyngowanie, wyglądają ... ja wiem gdzie wracać :-D
Wdziałem - ale teraz wszystko na różowo. Co to za zaznaczanie, po którym dalej nie wiadomo gdzie wracać?
Obawiam się, że się będziesz musiała pomału przyzwyczaić. Na razie w fazie testowej jest - ale nie po to się testuje, żeby potem nie wdrażać. Ja posiedziałem dziś w tym chwilę i daje się żyć. Tylko część przyzwyczajeń trzeba będzie zmienić....
to wdziej różowe okulary :-)))
co to za nowe ustrojstwo to beta, połapać siew tym nie moge
Różowiutkim powiadasz? Rozwijam wszystkie komentarze i nie widzę tam żadnych zakreśleń. Coś mi ściemniasz...
http://beta.plfoto.com/1447421/zdjecie.html - a tu jeszcze szerzej - razem z zamkiem krzyżackim. Łatwo sobie wyobrazić, którędy przebiega tunel...
http://beta.plfoto.com/1452088/zdjecie.html - a tutaj to samo miejsce nocą.
ha,ha,ha.... śliczniutkim różowiutkim ;-P
A nowe wrzucę niedługo, bom Mamutkowi już jakąś opowieść niebacznie przyobiecał - tylko zapomniałem już o czym to miało być przez te demony. Ale Mamutek miała przypomnieć... Mam nadzieję, że pamięta.
Małgoś - a jak zaznaczasz? Bo chyba nie zakreślaczem na ekranie? :)))
Jestem zaraz za Małgosią :)
zaznaczam, żeby wiedzieć do którego miejsca wrócić. WRZóć, proszę, COś NOWEGO :-)))))))))))))))))))))
Ale mam tylko gn... tak to mógłbym tłumaczyć się wersją beta :)
Hehe - nowe możesz dla pewności wysłać jeszcze ze starego portalu :)
No tak ale wzajemność relacji powinna powodować pojawienie się w znajomych u obu osób...
aż boję się testować opcję "WYŚLIJ ZDJĘCIE"
widocznie wprowadzili wzajemność tej relacji (choć nie do końca) Mam tylko usuń z listy znajomych a tego nie kliknę.
Jak to nie możesz - jak jesteś w moim profilu to nie masz opcji dodania?
Nie mogę Cię dodać :( Piszę do admina - zaraz mnie zbanują....
Brakuje mi tej czerwonej kopertki. Zgłaszam administratorom jako błąd nowej wersji :)
zobacz na priv :)
Na to wychodzi czasami...
Biedni jednak mają lepiej :)
No to mamy nawet dowód, nie wprost - musiały być stalowe. :)
Szkoda, że tylko w ramach testów. Tęsknię za czerwoną kopertką. Obstawiam stalowe, bo ze srebrnymi siarka by sobie poradziła :)
rstag - w ramach testowania nowego plfoto wysłałem Ci zaproszenie do "znajomych" - dostałeś coś?
O tym historia milczy - ale skąd by tam biedny krawiec mógł mieć srebrne...
A te igły srebrne czy stalowe ???
Krzyża diabeł tknąć oczywiście nie śmiał, więc tylko uderzył kopytem w kamień, zostawiając na nim swój ślad i wściekły zniknął w oparach siarki. Spocony ze strachu krawiec mógł odetchnąć z ulgą...
- rozwiąż te nitki i nawlecz igły - rzekł do kłobuka
Wyjął z niej dwie igły, które związał nitką tak, że utworzyły krzyż i położył je na kamieniu...
Z przerażeniem patrzył jak diabeł porywa jego towarzyszy po tym, jak dali mu zbyt łatwe zadania do wykonania. Sam jednak oprzytomniał w porę i sięgnął do swej krawieckiej torby...
A trzeba wiedzieć, że wśród młodzieńców był krawiec Żyd, ale przechrzta i do tego chyba dość gorliwy chrześcijanin (pokłosie natężonej pracy ewangelizacyjnej luterańskich pastorów)...
znów trzeba będzie stare nawyki zastąpić nowymi... Ale dawaj opowieść :)
Rstag - właśnie się usiłuję do niego przyzwyczaić... Znaczy nie do kłobuka, tylko do nowego plfoto.
Oczywiście zaproponował im swoją ulubioną zabawę - jak nie wykonam zadania, jaki mi dacie, to puszczam wolno.
Hmmm kolejna opowieść :) (Testowałeś już nowe plf???)
W każdym razie coś tam kłobuk młodzieńcom obiecał i swego dotrzymał, ale jakiś czas później zdybał ich znowu razem we trzech i upomniał się o ich dusze.
To zawsze jest ryzyko na jakiego się trafi, bo jak pisałem są i takie, co duszy w zamian żądają. Znana jest historia trzech młodzieńców, których kłobuk przy grze w karty dopadł. Kłobuki zresztą gry karciane uwielbiały, bo wiele się przy nich przekleństw sypało a to miód był na kłobucze uszy...
Wystarczy się o Niego troszczyć sam napisałeś, że dużo mu nie potrzeba :)
Rstag - kłobuka, to jednak chyba mimo wszystko lepiej nie mieć. Ryzykowna nieco sprawa...
jurget - tu nie było takiego posunięcia, po to negatyw a nie matryca.
czasem dobranie złego balansu nie jest pozbyte sensu, mimo mojej poprzedniej wypowiedzi widzę tutaj sens takiego posunięcia :)
jurget: jest jeszcze gorzej nigdy nie było balansu bieli ;)
Tak już jest jedni mają kłobuki a inni g..... (mam nadzieję, że nigdy nie napiszę tego słowa)
balans bieli zepsuty i lekkie przepały, ale całość fajna
Madame - podejrzewasz mnie o posiadanie kłobuka? Toż wtedy tylko moje zdjęcia na top-ach by siedziały a innym by więdły :)))
Koziołrogacz - proszę mi tu od noblistów nie przygadywać!
No z latańcami nie przelewki. Co innego gdyby podziomki vel kautki w tym palce maczały. Szansa by może jeszcze była... - a tak, to chyba przepadło na wieki...
świetny klimat zapraszam do mego w tym samym stylu , zobacz
Madame, to demoniczna teoria ;-))
Zastanawiasz się nad fenomenem zdjęcia... Dla mnie sprawa jest jasna. Kłobuk maczał w tym palce :)
Ohoho... lektura na kilka wieczorów... chyba nam pod bokiem nowy noblista literacki wyrasta.. :)
Ja żywiłam nadzieję, że jakoś tunel uda się odnaleźć, ale skoro latańce maczają w tym łapy, to marne szanse. :)
Czyżby tajemnica tkwiła w tym, że się często u góry pojawiała? W końcu to, póki co najbardziej przegadana fotka od trzech miesięcy...
Raals: to jest naprawdę denna fotka ;) (Zresztą odpowiednią interpretację do cyklu już podstawiłem) :))))
Hehe - i chyba jeszcze nigdy po trzech tygodniach od powieszenia nie miałem ponad czterdziestu ocen ...
Niestety sprawa z odnalezieniem tunelu wydaje się być beznadziejna. Nikt chyba nie zna sposobu na pokonanie latańca. Poczciwe kłobuki szło jeszcze oszukać, z latańcem nigdy nie słyszałem, żeby się to komukolwiek udało...
Rstag - te zostawam niedowiarkom. Ja tam swoje wiem i tyle. Latańce sam w tamtych stronach widywałem - na szczęście moje tylko te w wirach ukryte. :)
Marzy mi się zrobienie takiej fotki, pod którą bez opowiadania bajek udałoby się przyciągnąć tylu odwiedzających...
rozumiem, że badania rozpoczęte :)
Jeśliby jeszcze badania terenowe wykazały większą niż statystyczna liczbę utrat wzroku, to sprawa byłaby jasna.
Reasumując - lataniec urasta do roli głównego podejrzanego w sprawie zaginięcia tunelu pod jeziorem.
Ale to jedno oko mu świeci i śmiałkowi, któryby skarbu pragnął potrafi tym okiem wzrok wypalić...
Nieliczni, którzy wrócili po spotkaniu z latańcem mówili, że to demon jednooki.
surykatki, to by się mogły u latańców czujności uczyć ;)
Bierze się to stąd, że nikt latańca dłużej niż przez chwilę nie widział a jak już widział, to była to ostatnia rzecz, jaką widział w życiu...
Nierozważne i niemożliwe, wszak to demon czujny niczym surykatka :)
Dlaczego tak mało jest relacji o tym jak wygląda i czym jest w istocie lataniec?
Słusznie. Choć nierozważne byłoby stawanie na latańcu :)
Na latańcach...
A wracając do demonów, to na czym stanęliśmy?
Nie, no skąd czadu? Tu powietrze czyste...
a wracając do demonów....
Dajesz czadu. Gratuluje
O - to może być równie ciężkie jak walka z demonami :)
kolega się porwał -- przygotowuje pracę o dworach, których już niema.
Bardzo ładne
Ale nie zwiększa niestety prawdopodobieństwa jego odnalezienia. Już jeden lataniec to straszny przeciwnik, nie znam przypadków, żeby się kto na kilka na raz porywał...
O - na Podkarpaciu z pewnością niejeden jeszcze skarb czeka na odkrycie. A obecność licznych powietrznych wirów znacznie zwiększa prawdopodobieństwo tego, że skarb tam się właśnie znajduje.
tzn. że na Podkarpaciu warto ich szukać??? Hmm znam kilka dawnych mokradeł gdzie często wiry widywałem.
A czujność jego stąd się bierze, że skarbów ci on strzeże...
Może byłoby inaczej, gdyby się dawało latańca podejść niepostrzeżenie - ale to niepodobna, bo to bardzo czujny demon.