Opis zdjęcia
W Chipping Cleghorn w lokalnej gazecie pojawia się ogłoszenie, w którym ktoś pisze, że w piątek 29 października o godzinie 18:30 zostanie popełnione morderstwo. Czytelnicy traktują ogłoszenie jako żart. O umówionej godzinie w domu zjawia się kilkoro mieszkańców wioski na przyjęciu zorganizowanym przez pannę Blacklock. Nagle gasną światła i padają trzy strzały. Jeden z nich rani panią domu, ostatni kładzie trupem nieznanego mężczyznę, który zostaje uznany za strzelającego. Teoria ta zostanie zweryfikowana na skutek dwóch kolejnych zabójstw.
+
z wielką przyjemnością porywam Cię do ulubionych koleżanko:))
a temu kotu dałabym na imię Chaplin :) fantastyczny klimat
mmmm...klimacik....
swietny klimat... ech
:) heh...
Świetne! (dyszkurs pod spodem też niezgorszy :)
bardzo lubię Jane Marple i ten kadr tez bardzo lubię;)
dobry klimat epoki
Alas! Dostępu brak... dostęp podstępnie zamordowany, zabrany-odebrany...
Oskary, Fryderyki, Wiktory, Jaśki, Grześki...
ech.. rozmarzyłam się...:)
:)) ojos - wizyty w zakładach pracy...
dobre nerki i inne pozostałe podroby juz za rok na aukcj wośp
Madame: dzięki za wytrwałość... To było tak długie jak Moda na sukces
A afterparty może w hacjendzie, Ojosdebrujo?
Chętni mogą zakupić pamiątkowe kubki z roztrzaskaną czaszką Anny, breloki z kropidłem oraz soundtrack.
no i afterparty!!!
< BRAWO! > :))
:) Uwaga uwaga, kurtyna w górę i wszyscy pięknie się kłaniamy:) [teraz się zacznie, wywiady... autografy...]
brawo! teraz czas na sequel!
ładnie wybrnęłyście z tym zakończeniem :)))
sprytnie:) a ja bardzo lubię tą muzykę. zwłaszcza w samochodzie...
.:THE END:.
Zadowolony z siebie uśmiechnął się szeroko i skocznym dziarskim krokiem udał się w podskokach do redakcji gazety, aby spotkać się tam ze swoim przyjacielem Jackiem.
"Chyba napiszę to w tonacji a-moll" mruknął i zaczął nucić pod nosem pierwsze nuty nowej symfonii...
[teraz miała być muza na koniec, ale dźwiękowiec poszedł już spać]
Harold zamknął oczy.. Gdy je znów otworzył stał na ulicy, przed wystawą studia fotograficznego. Myślami wracał powoli do rzeczywistości. W ręku trzymał wymięty kawałek gazety i zaproszenie na przyjęcie do panny Backlock. Ze stojących w przejściu pudeł wyskoczył gruby kot. "Ohoho..", pomyślał Harold, "ale byłaby z tego draka...."
"O Chryste, czemu ja nie poszedłem na ryby?" - myślał Harold
Anna zaczęła uderzać głową w ścianę z rozpaczy nad nieudanym przyjęciem...
Wycie diableskiego chóru cichło, gdyż śpiewający potracili już głosy.. Brakowało im powietrza, bo bezsens zasysał wszystko..
Burmistrz rwąc sobie z rozpaczy włosy z głowy zauważył, że przez przypadek się oskalpował.
no najlepiej to też nie było
Wpadając do usytuowanej pod salonem piwnicy roztrzaskała sobie głowę na ubiegłorocznych kartoflach.
Cóż, śmierć to nie koniec. Może dla Betty to nie było takie najgorsze wyjście...
Betty podczołgała się do szczeliny, chcąc ratować ukochanego. W tym samym momencie bliźniaczka Lilitu szarpnęła Harolda, tym samy Betty ślizgając się na rozmazanej krwi została wciągnięta w czeluść.
[skąd tam Lilitu? To jedna z bliźniaczek?]
... to ja źle ładowałem???
na szczęście do przedpokoju z impetem wpadła Lilitu i wyciągnęła Harolda z szczeliny w podłodze [wg mojej wersji on ocaleje:)]
Otóż nie można!!
i spalałem już trzecią paczkę Cameli ( z nudów... ile mozna ładować tymi racami?)
[anchor: teraz, teraz, teraz!!!!] Ale nie mógł już uczynić ani jednego kroku. Bo czyć można stąpać nogami bez stóp, które utknęły nagle w utworzonej rozpadlinie??
acha te huki to stąd, że Anchor stał za domem i puszczał race!
(dwie race powiadasz? odpaliłem dwie race i tamci się rozpukli... ma jeszcze kilka) - (jestem praktyczny!)
Poczuł, że już dłużej tego nie wytrzyma. Jego skronie pulsowały, żyły napięły się do fioletowości...
postanowił wyjść.
W uszach dżwięczały mu ostatnio ćwiczone sonaty... Ta apokaliptyczna kakofonia Hosanny i piorunów rozsadzała mu czaszkę.
Rozpalony mózg Harolda niczego już nie pojmował. Ta nieestetyczna apokalipsa była nie do zniesienia dla jego zmysłów przyjmujących tylko czyste, puste pięno
Nad wszystkimi zebranymi unosił się duszny zapach bezsensu. Czuli winy swe okrutne, dusiły ich sumienia, niczym ręce zaciskające się na szyi..
Fatalne widziadła i bezmyślne okrutne czyny same w sobie były końcem wszystkiego w tym domu.
:)))
Ksiądz ledwo stojąc na chwiejnych nogach wspiął się na jedyne ocalałe krzesło, z przepastnej sutanny wysupłał kropidło i zrosił wszystkim czoła świętą wodą. Gdy Harold poczuł krople na swojej twarzy otarł je i z przerażeniem dostrzegł, że nie woda to święta... a krew.
a kto by się spodziewał - ile krwi było w tym młodzieńcu!
[ok, lekko poniżej pępka]
skupiając się na detalach - obaj pękli wszerz
"I bym cyk cyk, i tralala...idziemy do piekła w podskoookach".. śpiewał obłąkany burmistrz.
Fajne :)
Hmmm... "Nie jest to jeszcze koniec nasz, choć koniec byłby to niezły, by nie powiedzieć wymarzony, by nie krzyknąć po namyśle: zaiste!
Ale czad !!!!!
poirot...?
[a jak chcecie? mogę się dostosować w tej kwestii]
Wzdłuż czy wszerz?
czadowa impreza!
[to nie słyszałaś, że koniec świata nie jest przyjemny? ]
o fuj!
Nagle stół stojący na środku stołu pękł na pół. Leżący pod stołem martwy mężczyzna .. również.
A coo tam - potężny wstrząs zagłuszył intonację księdza, w ogóle wszystko zagłuszył... Harold zdołał dojrzeć tylko znikający cień panny Blacklock, pewnie już nigdy nie pozna całej prawdy...
Ojosdebrujo ma podejście apokaliptyczne, Lilitu - ironiczne, a Anchor - pragmatyczne;)
[anchor, poczekaj, może chociaż ze dwie race odpalisz dla lepszych efektów?]
Ze ścian zaczęły spadać obrazy... z kredensu zaczęły wypadać talerze...
szczerze? nie czytałem całości... może jak będzie wydanie książkowe:) coś tam wiem, ale nie wiem czy ma to związek z wątkiem, jakimkolwiek:) felicitaciónes brujas amables!
Zatrzęsła się ziemia....
no to nadchodzi Lady Makbet...
[acha to stąd te traktory:) bo jakoś tak nie mogłam pokojarzyć;)]
[nie, chcę ich po prostu uśmiercić jakoś]
[Anchor może Ty coś wiesz?:)]
[oooo, zjawił się specjalista od efektów specjalnych]
[no bo może już wszystko przewidziałaś?]
dos brujas conjunto, veo...
[czemu nie?]
[no chyba, że nie...]
w bladoniebieskim wystrzale pioruna zza winkla bezszelestnie wychynęła granatowa postać panny Blacklock...
Ziemia zaczęła się trząść...Słychać było jakby warkot 100 traktorów..
[już nie pamiętam ale był tam jakiś...]
ach który z nich to ksiądz?!
Za oknem widok rozpruł piorun.
Ksiądz uczynił znak krzyża, za nim żegnali się wszyscy zgromadzeni.. "Hosanna na wysokościach...", zaintonował..
WTEM... rozległ się głośny grzmot. Zatrzęsło całym domem..Niebo ściemniało, choć było już wcześniej czarne..
Kocham zdradę, zdrajców nienawidzę... a tu mi pachnie zdrajcami:)
[to się przyda pod koniec filmu]
ja tam mogę teraz co najwyżej pisać wiersze na nagrobkach;)
[ratunku, mam tyle weny co w brazylijskiej telenoweli ;P ]
Uruchomiłem znajomości... Jack stracił pozycję.. ośmieszył się jako detektyw.. Andrew pisał już tylko nekrologi, nikt się z nim nie liczył.. Zostałeś ty... i Betty, która dowiedziała się wszystkiego nie chciała mi wybaczyć.
ach, więc to nie na krwi się poślizgnął...;)
Zgadali się z Jackiem, zaczęli mnie szatnażować. Ja starałem się o pozycję burmistrza. chcieli mi zaszkodzić. Musiałem to przerwać..
Tak. I wtedy, wtedy... Betty się dowiedziała. Matka Mottkina zobaczyła nas kiedyś razem, wszystko wyśpiewała Andrew, który był wtedy początkującym pismakiem. Zwęszył aferę, chciał zarobić parę groszy..
Spotykałeś się z Anną?- Harold upewniał się, że dobrze rozumie słowa rozhisteryzowanego grubasa.
Ja.. ja nie potrafiłem tak żyć. Też jestem człowiekiem... Wtedy poznałem Annę..
Betty zawsze kochała ciebie. Nigdy nie przestała. Myślała, że nie widzę, jak każdy dzień ze mną jest dla niej torturą. Ja łudziłem się, że jeszcze mnie pokocha.. Tyle lat... taki głupi.. Nienawidziłem cię od zawsze, od początku jesteś częścią naszego małżeństwa.
ślisko tu od krwi ludzkiej... trzeba było uważać:)