Slawekol: Twoja propozycja "skrzyknięcia" jest bardzo interesująca jeśli mogę się uważać za "sprawnego człowieka z aparatem". Myślę, ze będzie więcej chętnych. Ciekawe to co pisałeś wcześniej o dyskursie między wartościami a nauką.... Mnie bardzo przekonuje podejście Tadeusz Rolke a zarazem nazwa kursu foografii prze Niego prowadzona - ..."między dokumentacją a interpretacją"...
Bardzo się. Inna rzecz, że te stare (starsze) zdjęcia mają w sobie coś takiego nieuchwytnego, co powoduje, że ogląda się je z ogromną przyjemnością. Można to nazwać klimatem, nastrojem, czy jakkolwiek, ale widać, że to już niedzisiejsze zdjęcie. Może to wynika z plastyki obiektywu, może ze znanego ziarna, z którym kiedyś się walczyło, a może z zadrapań, czy innych niedoskonałości. Tak czy owak, świetne zdjęcie :)...
Wojciech K. : dziękuję. Co do Zofii Rydetowej, to oczywiście znam. Była jednym z punktów odniesienia w moich pracach. Jej styl fotografowania wówczas mnie drażnił, teraz mam na to inny pogląd. Wtedy lekceważona przez część środowiska, robiła swoje i dziś jej dorobek, a nie różne eksperymenty formalne, okazał się trwałą wartością polskiej fotografii. Tak na marginesie: uczestniczyłem w dyskusjach leżących u zarania fotografii socjologicznej, więc nawet nie u jej narodzin, a u poczęcia. Miała być - w tamtych rozmowach (Maciek Osiecki, Mirek Stępniak i inni koledzy) - czymś,. co się opiera o coś innego niż ideologia, o coś tak pewnego jak nauka. To później poszło w inną zupełnie stronę, straciłem kontakt, na parę lat przestałem zajmować fotografią. Z perspektywy lat myślę, że lepiej aby reportaż opierał się o wartości niż naukę - ale został nie zrealizowany projekt fotoreportażu socjologicznego, który mam gdzieś spisany. Jego realizacja bnyłaby chyba nadal wydarzeniem - ale tzreba byłoby skrzyknąć kiludzisięciu chętnych i sprawnych ludzi z aparatami. Może kiedyś na tym forum wrócimy do tego?
Konrad: stare bardzo; ten cykl robilem miedzy 1985 a 1995 rokiem. To akurat foto to bodajże 1987 rok. Książka jest NRDowska, o dzieciach i dzieciństwie. To była ulubiona książka bohaterki zdjęcia, która ma na imię Ania i dziś jest bardzo urodziwą młodą kobietą. Wiem, bo czasami ją widuję ;) Dziękuję za miłę słowa i uznanie. Pozdrawiam serdecznie.
P.S. W tym portfolio staram się mieszać współczesność z historią. Mam w tym pewien zamysł, ale musi jeszcze trochę czasu upłynąc zanim się on wyklaruje.
BArdzo dobra prace, kawałek życia utrwalony w kadrze... te opadające kartki, zawieszony ruch rączki, twarz chłopce ... to coś co musi sią zdarzyć czego nie da się wymyśli a co musi się faktycznie zdarzyć - to jest istota i sens fotografii... BTW tytuł cyklu o polskich rodzinach, znasz Autorze/Autorko twórczość Zofi Rydetowej?
piękne :)
swietny portret, szkoda ze twarz lekko poruszona, ale nie ma co za wiele wymagac przy fotografowaniu obiektow o duzej ruchliwosci..;)
..bardzo dobre..
piękne
■ ajne
lubie:)
fajne
piękna fotka ....
Super
veeery well^.^
podoba mi się
Sławekol - zerknij pod folio. Pozdr.
Z charakterem
Slawekol: Twoja propozycja "skrzyknięcia" jest bardzo interesująca jeśli mogę się uważać za "sprawnego człowieka z aparatem". Myślę, ze będzie więcej chętnych. Ciekawe to co pisałeś wcześniej o dyskursie między wartościami a nauką.... Mnie bardzo przekonuje podejście Tadeusz Rolke a zarazem nazwa kursu foografii prze Niego prowadzona - ..."między dokumentacją a interpretacją"...
fajne
Bardzo się. Inna rzecz, że te stare (starsze) zdjęcia mają w sobie coś takiego nieuchwytnego, co powoduje, że ogląda się je z ogromną przyjemnością. Można to nazwać klimatem, nastrojem, czy jakkolwiek, ale widać, że to już niedzisiejsze zdjęcie. Może to wynika z plastyki obiektywu, może ze znanego ziarna, z którym kiedyś się walczyło, a może z zadrapań, czy innych niedoskonałości. Tak czy owak, świetne zdjęcie :)...
o jak mi sie podoba! :-)
Wojciech K. : dziękuję. Co do Zofii Rydetowej, to oczywiście znam. Była jednym z punktów odniesienia w moich pracach. Jej styl fotografowania wówczas mnie drażnił, teraz mam na to inny pogląd. Wtedy lekceważona przez część środowiska, robiła swoje i dziś jej dorobek, a nie różne eksperymenty formalne, okazał się trwałą wartością polskiej fotografii. Tak na marginesie: uczestniczyłem w dyskusjach leżących u zarania fotografii socjologicznej, więc nawet nie u jej narodzin, a u poczęcia. Miała być - w tamtych rozmowach (Maciek Osiecki, Mirek Stępniak i inni koledzy) - czymś,. co się opiera o coś innego niż ideologia, o coś tak pewnego jak nauka. To później poszło w inną zupełnie stronę, straciłem kontakt, na parę lat przestałem zajmować fotografią. Z perspektywy lat myślę, że lepiej aby reportaż opierał się o wartości niż naukę - ale został nie zrealizowany projekt fotoreportażu socjologicznego, który mam gdzieś spisany. Jego realizacja bnyłaby chyba nadal wydarzeniem - ale tzreba byłoby skrzyknąć kiludzisięciu chętnych i sprawnych ludzi z aparatami. Może kiedyś na tym forum wrócimy do tego?
upsss... Przekraszam, myślałem, ze to chłopiec jest na zdjęciu:-)))
:)
Konrad: stare bardzo; ten cykl robilem miedzy 1985 a 1995 rokiem. To akurat foto to bodajże 1987 rok. Książka jest NRDowska, o dzieciach i dzieciństwie. To była ulubiona książka bohaterki zdjęcia, która ma na imię Ania i dziś jest bardzo urodziwą młodą kobietą. Wiem, bo czasami ją widuję ;) Dziękuję za miłę słowa i uznanie. Pozdrawiam serdecznie. P.S. W tym portfolio staram się mieszać współczesność z historią. Mam w tym pewien zamysł, ale musi jeszcze trochę czasu upłynąc zanim się on wyklaruje.
BArdzo dobra prace, kawałek życia utrwalony w kadrze... te opadające kartki, zawieszony ruch rączki, twarz chłopce ... to coś co musi sią zdarzyć czego nie da się wymyśli a co musi się faktycznie zdarzyć - to jest istota i sens fotografii... BTW tytuł cyklu o polskich rodzinach, znasz Autorze/Autorko twórczość Zofi Rydetowej?
najs (bardzo stare?)
słodkie...