Ocena będzie widoczna gdy zagłosuje co najmniej 5 osób.
mało ocen
Opis zdjęcia
Kawałek egzotyki zakuty w kamieniu na cmentarzu w niewielkim przysiółku na nadbużańskim Podlasiu...
Mowa o Zastawku koło Lebiedziewa, dawnej tatarskiej wioski.
Nie wydaje mi się. Opowiadałem już, tylko nie pod zdjęciem meczetu a pod jednym z mizaru w Kruszynianach. Niestety na skutek wadliwego wyświetlania komentarzy niełatwo się teraz do wszystkiego dogrzebać...
Albo mi się tylko wydawało, że załatwiłem... Może tylko chciałem? Ale nawet jeśli nie, to zostawmy to na powrót do Kruszynian. Wierzę, że jeszcze będzie okazja...
to właśnie jest najlepsze w meczetach. nie rozpraszają, nawet te największe bardziej intrygują zewnętrznymi rozwiązaniami- spędzasz dużo czasu usiłując to ogarnąć - środek jest pusty - wycisza, czasami fascynuje grą świateł. oki nie ciągnę już za język...w wolnej chwili zdradź jakimi to ciekawymi opowieściami uraczył Cię Dżamil ... pozdrawiam.
Nie o te tutaj mi chodzi, tylko o Kruszyniany. Jedno miało być ze słonecznikami w I planie i meczetem w II - tylko do tego potrzebny byłby błękit na niebie. Z mlecznym wyszło kiepsko. Drugie w środku - zbliżenie na rozłożony Koran - tylko było za ciemno, mimo że Dżamil zapalił wszystkie światła.
Co jest ciekawego w meczecie? Właściwie niby nic wielkiego. Dywany na podłogach, arabskie napisy w ramkach na ścianach i tyle. W sumie chyba cmentarz ciekawszy niż sam meczet i tam już pochmurna pogoda z lekkim deszczem nawet tak bardzo nie przeszkadza. Nawet się wpisuje w nastrój miejsca. Natomiast w meczecie fajnie jest pogadać z Dżamilem. Ciekawie opowiada.
o ho zaczyna się...a jakie to ciekawe światło chciałbyś mieć przy tym zdjęciu...może zamarzył Ci się promyk światła na pierwszym krzaczku....co ciekawego można zobaczyć w tym meczecie?
Nie mówię, że złe, ale miałem tam na miejscu kilka pomysłów na fotki, do których potrzeba więcej światła a i barwa światła też byłaby nie bez znaczenia.
Mniemasz trafnie.
A bo kuchnia jest niezapomniana (ach ten pierekaczewnik!) i z całą pewnością się jeszcze tam wybiorę. A że jeden z odcinków trasy wzdłuż granicy skończyłem właśnie tam, to początek jednego z następnych pewnie właśnie tam wypadnie. Może będzie okazja pofotografowania przy nieco lepszej pogodzie? (Wiem: nadzieja matką głupich). A meczet jest owszem w folio. Bez koloru - tak mi się bardziej podobał...
Kilka, (kilkanaście?) lat temu teren cmentarza został uporządkowany i ogrodzony drewnianym płotem z belek. Jakichś śladów nowych zniszczeń nie było widać. Śladów dbania też nie za wiele. Ot tyle, że nie jest przerośnięty krzaczorami i chwastami. Co do turystów, to raczej obstawiałbym że to miejsce pozostanie martwe. Szansę widzę w Kruszynianach, gdzie ożywiło się od kilku lat za sprawą tatarskiego małżeństwa, które dużo wnosi w życie wsi. Organizują festyn tatarski, prowadzą coś w rodzaju zajazdu z tradycyjną kuchnią tatarską - warto zajechać choćby po to tylko, żeby popróbować smakowitości pani Dżennety. Do tego jest na wpół czynny drewniany meczet (na wpół, bo ożywa coś z pięć razy do roku), który można obejrzeć rówież w środku (oprowadza bardzo kompetentny, choć młodziutki chłopak o imieniu Dżamil, pomaga mu urocza blondyneczka Kasia - tu przyczynek do asymilacji ;). A do tego dobrze zachowany i ciągle czynny cmentarz z dużą ilością tradycyjnych (zwykły kamień u głowy i w nogach zmarłego) i późniejszych (np. sporo ciekawych z okresu zaborów i międzywojnia) po zupełnie współczesne nagrobków (np. grobowiec imama Alego, zmarłego w ub. roku).
I jeszcze do form geometrycznych - wzorów ornamentów z dawnych meczetów przez wieki całe nie umiano powtórzyć inaczej jak przez odkalkowanie. To chyba już prościej wystrugać aniołka... ;)
pozostajemy na cmentarzu i ozdabianiu nagrobków ... forma geometryczna nawet najbardziej wyrafinowana wydaje mi sie prostsza do zatrzymania w kamieniu niż zamkniecie w nim świata ożywionego...ale ja nigdy nie rzeźbiłam i w sumie dla dobrego kamieniarza nie powinno stanowić to różnicy ;-) Myślę że przypomną sobie o swoich korzeniach kiedy turyści zaczną poszukiwać nowych atrakcji w regionie... Ktoś dba o te nagrobki?
No jeśli przechodzimy na rzeźby, to oczywiście masz rację. Choć może nie do końca. W świecie arabskim zakaz pokazywania świata ożywionego zaskutkował bogactwem form geometrycznych. Do niektórych z nich naukowcy matematycy dopiero niedawno wypracowali wzór. Więc to też wcale nie musiało być łatwe.
A co do pytania, to odpowiedź jest podobna jak w przypadku innych dawnych tatarskich wiosek. Młodzi wyjeżdżali się kształcić i już nie wracali. Starzy wymierali. Procesy asymilacyjne trwały i trwają - efekt taki, że spotkać Tatara w jego rodzinnej wiosce to dziś rzadkość. W Kruszynianach zostało siedem osób. W Bohonikach cztery rodziny. Więcej ich mieszka w Białymstoku - około dwóch tysięcy, może dwa i pół - ale ci z kolei znikają w trzystutysięcznej aglomeracji...
ale łacińscy kamieniarze oprócz liter mogli dostać zamówienia na aniołki, Chrystusów, Madonny i inny świat ożywiony Ci od krzaczków nie...Dlaczego tylko jedna Tatarka tam mieszka...co z jej rodziną?
a co za różnica czy wywijas czy jakikolwiek inny wyrafinowany element jakże częsty w pracach kamieniarskich...muzułmańscy kamieniarze i tak mieli ułatwione zadanie bo gro ich zadań polegało na wykuwaniu takich krzaczków...
To znaczy współczesne cmentarze muzułmańskie znajdą się pewnie i poza Podlasiem. Nie wiem czy takiego nie ma na przykład w Gdańsku, gdzie jest sporo wyznawców Proroka, ale te historyczne już raczej tylko na Podlasiu...
Trudno powiedzieć, ale niekoniecznie od kuli. Większość nagrobków jest tam dość mocno zniszczona, chociaż paręnaście lat chyba temu uporządkowano cmentarz i całość ogrodzono drewnianym płotem. Podobno wciąż mieszka tam jeszcze jedna Tatarka...
Niestety niewiele się tam ostało. Już po pierwszej wojnie zaprzestano pochówków. Nagrobki były rozbijane, bo ich odłamki świetnie się nadawały na... osełki do kos.
co to ma być pssssssss...
Po trochu pod każdym z serii Tatarski szlak...
czyli zdjęcie nr...
Nie wydaje mi się. Opowiadałem już, tylko nie pod zdjęciem meczetu a pod jednym z mizaru w Kruszynianach. Niestety na skutek wadliwego wyświetlania komentarzy niełatwo się teraz do wszystkiego dogrzebać...
Albo mi się tylko wydawało, że załatwiłem... Może tylko chciałem? Ale nawet jeśli nie, to zostawmy to na powrót do Kruszynian. Wierzę, że jeszcze będzie okazja...
Ciągnij, ciągnij - łatwiej się gada, jak ktoś zadaje pytania. A Dżamilowe bajania już zdaje się załatwiłem pod zdjęciem z Kruszynian...
to właśnie jest najlepsze w meczetach. nie rozpraszają, nawet te największe bardziej intrygują zewnętrznymi rozwiązaniami- spędzasz dużo czasu usiłując to ogarnąć - środek jest pusty - wycisza, czasami fascynuje grą świateł. oki nie ciągnę już za język...w wolnej chwili zdradź jakimi to ciekawymi opowieściami uraczył Cię Dżamil ... pozdrawiam.
Nie o te tutaj mi chodzi, tylko o Kruszyniany. Jedno miało być ze słonecznikami w I planie i meczetem w II - tylko do tego potrzebny byłby błękit na niebie. Z mlecznym wyszło kiepsko. Drugie w środku - zbliżenie na rozłożony Koran - tylko było za ciemno, mimo że Dżamil zapalił wszystkie światła. Co jest ciekawego w meczecie? Właściwie niby nic wielkiego. Dywany na podłogach, arabskie napisy w ramkach na ścianach i tyle. W sumie chyba cmentarz ciekawszy niż sam meczet i tam już pochmurna pogoda z lekkim deszczem nawet tak bardzo nie przeszkadza. Nawet się wpisuje w nastrój miejsca. Natomiast w meczecie fajnie jest pogadać z Dżamilem. Ciekawie opowiada.
o ho zaczyna się...a jakie to ciekawe światło chciałbyś mieć przy tym zdjęciu...może zamarzył Ci się promyk światła na pierwszym krzaczku....co ciekawego można zobaczyć w tym meczecie?
Te tutaj zresztą też już robiłem o takiej porze, że przy zachmurzonym niebie z trudem dawało się zrobić z ręki...
Nie mówię, że złe, ale miałem tam na miejscu kilka pomysłów na fotki, do których potrzeba więcej światła a i barwa światła też byłaby nie bez znaczenia. Mniemasz trafnie.
przy lepszej pogodzie...litości, bo znowu będzie Ci trzeba delikatnie sugerować ze zdjęć wcale takich złych nie robisz...mniemam że to, to: 1000727
A bo kuchnia jest niezapomniana (ach ten pierekaczewnik!) i z całą pewnością się jeszcze tam wybiorę. A że jeden z odcinków trasy wzdłuż granicy skończyłem właśnie tam, to początek jednego z następnych pewnie właśnie tam wypadnie. Może będzie okazja pofotografowania przy nieco lepszej pogodzie? (Wiem: nadzieja matką głupich). A meczet jest owszem w folio. Bez koloru - tak mi się bardziej podobał...
kiedyś przy okazji tatarskich zdjęć już chyba chwaliłeś kuchnię pani Dżennety ;-) drewniany meczet...dawałeś jakieś zdjęcia z niego ...
Kilka, (kilkanaście?) lat temu teren cmentarza został uporządkowany i ogrodzony drewnianym płotem z belek. Jakichś śladów nowych zniszczeń nie było widać. Śladów dbania też nie za wiele. Ot tyle, że nie jest przerośnięty krzaczorami i chwastami. Co do turystów, to raczej obstawiałbym że to miejsce pozostanie martwe. Szansę widzę w Kruszynianach, gdzie ożywiło się od kilku lat za sprawą tatarskiego małżeństwa, które dużo wnosi w życie wsi. Organizują festyn tatarski, prowadzą coś w rodzaju zajazdu z tradycyjną kuchnią tatarską - warto zajechać choćby po to tylko, żeby popróbować smakowitości pani Dżennety. Do tego jest na wpół czynny drewniany meczet (na wpół, bo ożywa coś z pięć razy do roku), który można obejrzeć rówież w środku (oprowadza bardzo kompetentny, choć młodziutki chłopak o imieniu Dżamil, pomaga mu urocza blondyneczka Kasia - tu przyczynek do asymilacji ;). A do tego dobrze zachowany i ciągle czynny cmentarz z dużą ilością tradycyjnych (zwykły kamień u głowy i w nogach zmarłego) i późniejszych (np. sporo ciekawych z okresu zaborów i międzywojnia) po zupełnie współczesne nagrobków (np. grobowiec imama Alego, zmarłego w ub. roku). I jeszcze do form geometrycznych - wzorów ornamentów z dawnych meczetów przez wieki całe nie umiano powtórzyć inaczej jak przez odkalkowanie. To chyba już prościej wystrugać aniołka... ;)
pozostajemy na cmentarzu i ozdabianiu nagrobków ... forma geometryczna nawet najbardziej wyrafinowana wydaje mi sie prostsza do zatrzymania w kamieniu niż zamkniecie w nim świata ożywionego...ale ja nigdy nie rzeźbiłam i w sumie dla dobrego kamieniarza nie powinno stanowić to różnicy ;-) Myślę że przypomną sobie o swoich korzeniach kiedy turyści zaczną poszukiwać nowych atrakcji w regionie... Ktoś dba o te nagrobki?
No jeśli przechodzimy na rzeźby, to oczywiście masz rację. Choć może nie do końca. W świecie arabskim zakaz pokazywania świata ożywionego zaskutkował bogactwem form geometrycznych. Do niektórych z nich naukowcy matematycy dopiero niedawno wypracowali wzór. Więc to też wcale nie musiało być łatwe. A co do pytania, to odpowiedź jest podobna jak w przypadku innych dawnych tatarskich wiosek. Młodzi wyjeżdżali się kształcić i już nie wracali. Starzy wymierali. Procesy asymilacyjne trwały i trwają - efekt taki, że spotkać Tatara w jego rodzinnej wiosce to dziś rzadkość. W Kruszynianach zostało siedem osób. W Bohonikach cztery rodziny. Więcej ich mieszka w Białymstoku - około dwóch tysięcy, może dwa i pół - ale ci z kolei znikają w trzystutysięcznej aglomeracji...
ale łacińscy kamieniarze oprócz liter mogli dostać zamówienia na aniołki, Chrystusów, Madonny i inny świat ożywiony Ci od krzaczków nie...Dlaczego tylko jedna Tatarka tam mieszka...co z jej rodziną?
No łacińskie liternictwo wydaje się być jednak prostszym wyzwaniem :)
a co za różnica czy wywijas czy jakikolwiek inny wyrafinowany element jakże częsty w pracach kamieniarskich...muzułmańscy kamieniarze i tak mieli ułatwione zadanie bo gro ich zadań polegało na wykuwaniu takich krzaczków...
Taaa... podziwiać tylko pracę kamieniarzy, którzy musieli te wszystkie zawijasy wykuć...
Detal. Cóż, życie składa się z detali :)...
A co do detali, to przecież nie pierwszy z tatarskich...
Kamień trwalszy...
Niestety. Nie mieli przyznanego prawa do wznoszenia budowli murowanych. Drewniane pozostały tylko dwa: Kruszyniany i Bohoniki.
no proszę na detale Pana wzięło...skoro są cmentarze to pozostałości meczetów też zostały?
Deiff - wróciłeś, żeby ocenić dopiero po tym, jak Ci postawiłem ocenę. To się nazywa odwet. Nieładnie, nieładnie...
To znaczy współczesne cmentarze muzułmańskie znajdą się pewnie i poza Podlasiem. Nie wiem czy takiego nie ma na przykład w Gdańsku, gdzie jest sporo wyznawców Proroka, ale te historyczne już raczej tylko na Podlasiu...
Jest. Wszystkie na Podlasiu. Szukać należy np. w Studziance koło Łomaz, w Kruszynianach, w Bohonikach...
ciekawe. nie wiedzialem ze jest takie miejsce. jest ich wiecej?
Znaczy nie na cmentarzu, tylko w Lebiedziewie mieszka :)
Trudno powiedzieć, ale niekoniecznie od kuli. Większość nagrobków jest tam dość mocno zniszczona, chociaż paręnaście lat chyba temu uporządkowano cmentarz i całość ogrodzono drewnianym płotem. Podobno wciąż mieszka tam jeszcze jedna Tatarka...
a to wgłębienie to pozostałość po kuli? bo tak to wygląda..
A jest tu najstarszy w Polsce tatarski nagrobek z 1704 r, który najprawdopodobniej kryje prochy pułkownika Samuela Murzy Koryckiego...
Niestety niewiele się tam ostało. Już po pierwszej wojnie zaprzestano pochówków. Nagrobki były rozbijane, bo ich odłamki świetnie się nadawały na... osełki do kos.