Opis zdjęcia
Woda i ogień. Dwa przeciwstawne żywioły, dwaj zwaśnieni bracia możnaby rzec. Znienawidzeni spotykają się na korytarzu. Nie ma tam miejsca dla dwojga, któreś musi ustąpić lecz żadne nie ma tego w zamiarach. Ogień trzeszcząc i jaśniejąc rozpoczyna przepychankę, woda kipi i bucha z nerwów. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta rzekł sobie Watt i zamknał drzwi od domu. Stephenson powtórzył po nim, otworzył drzwi i zabrał braci w dłuuuugą podróż:) 423 0145
Super... takie historyczne :)
Też miałem być, ale bałbym się usnąć w pociągu z aparatem a to po całym dniu biegania byłoby nieuniknione. Nie mniej jednak majówkę wiążę z koleją- wąską koleją:) Rogów.
jest klimat ! ..a ja tam będę jutro ..:)
jestem pozytywnie zaskoczony:) dzięki wszystkim:)
mocne
Podoba mi się.
extra :)
Dobre
To jest rewelacja!
Ładnie uchwycona
Fajna staroć..
bardzo fajny klimat !!! jak ze starej pocztówki. :)
hehe, dla mnie pobudka o 5:00 to wysiłek. Takie historie jak ta sprawiają, że nabieram szacunku do miłośników i to nie tylko tych zrzeszonych TWA, ale takich naprawdę uwielbiajacych, którzy przy okazji parady kupują 'turystyczny' i z wolsztyna do warszawy wracają przez przemyśl, szczecin i zakopane ;-) Rzeczywiście, brak snu jest mega dokuczliwy, ale to fakt, że przyjemniej się wspomina :)
no moja wyprawa wygladała inaczej. Przed 20 wyjechałem z Warki, 22:48 z W-wy do Poznania. Potem po 3 z poznania do Zbąszynka, tam 1,5 h czekania na szynobus do Wolszyna. Z Wolsztyna po 18 pośpiechem do Poznania, tam 4 (cztery godziny) czekania!! Pociąg do W-wy i stamtąd do Warki gdzie byłem koło 9. To jest jakieś 48 h bez snu!! Oczywiście zanim wyjechałem z Warki nie spałem a obudziłem się też koło 9. :] Takie poświęcenia super się potem wspomina przeglądając zdjęcia.
o 6:00 to dopiero wstawałem, faktem od kilku lat jestem przed "specjalnymi", szczególnie że Cegielski przylatuje jako ostatni, ale w tym roku pojechałem po prostu autem :p dzięki temu jednak mogłem sobie do 23:00 focić :)) a co do wąskiego toru - szanuję każy metr torów które kiedyś były siłą napędową folwarków, ale same maszyny już nie mają dla mnie "tego czegoś"
no świetnie :)
Ja w wolsztynie byłem już o 6 rano. Zanim zaczęły schodzić się tłumy można było chodzić wzdłuż i wszerz całej stacji i nikt się nie przyczepił:) Też zakochałem się w tej imprezie. Wrażenie gdy stoi się 1 metr od jadącego parowozu jest czymś niesamowitym. Cała ta maszyneria, głos świszczącej pary, dym (oj nawąchałem się go) Od tej impry elektryki i spaliniaki wydają mi się nudne. Wczoraj byłem na wąskotorówce Sochaczewskiej. Cała trasę do Tułowic przejechałem rowerem wzdłuż toru. Muszę wybrać się na nią jeszcze raz bo liczba motywów jest niezliczona. Cała kolejka jest niezwykle zadbana, tory odkrzaczone i w dość dobrym stanie. Pociągi turystyczne jeżdżą w każdą sobotę. Mam kilka zdjęć parowoziku z Tułowic. Ptx48. Widok takiej małej puciawki jadącej przez las jest uroczy. Dużo bym dał żeby skład jechał do końca linii. Jak obrobię to wrzucę i dam znać.
!
to były ciufy :)
tak jak piszesz. głośno! w ten sposób zakochałem się w tym święcie. Od tamtego czasu jeżdżę co roku od chyba 6 lat :))) Wtedy parowozy jeździły szybciej, dużo szybciej - koło WL miały z 80km/h, tor obok parady stała obsadzona na burtach, ludźmi węglarka, na niej m.in. ja. I ten cały zlepek lokomotyw przejechał kołomnie z taką prędkością - ziemia zadrżała, i w pewnym momęcie wszystkie otwarły gwizdawki, a przecież siedziaęłm na ich wysokości, 3 metry dalej. po raz pierwszy czułem ból w uszach i zakochałem się w tym *:) zakochałem na zabój! =) Do chabówki mam tak daleko, że jeszcze nie żałuję :p
yhm, to chyba byłem jednak w innym miejscu. Znalazłem kącik tuż pod górką - najzabawniejsze było gdy parowóz wjeżdżał w najlepsze położenie i słyszało się lawinę kilkudziesieciu luster jednocześnie - coś niesamowitego - wcześniej czegoś takiego nei słyszałem. Ale to fakt, z jednej strony zachowanie wielu pozostawie dużo do rzyczenia, z drugiej trudno odmówić im racji, kiedy ktoś zapomina, że może popsuć wielu osobom kadr. Sam byłem besztany nie raz, sam beształem i chyba już przywykłem, że taka natura tej imprezy. hehe, jak wędziesz bliżej WL to zwróć uwagę jakie epitety lecą pod adresem sokistów w kadrze >;]
hmm nie pamiętam żeby ktoś był za mną. Ja opierałem się o kamień(ten na którym wygrzewała się jaszczurka) . Ja w sumie się nie ruszałem. Położylem sie i byłem w jednej pozie. Ogólnie myślałem, że atmosfera wśród mikoli jest przyjaźniejsza. Wzajemne wyzywki, niemal bojowo. Szczególnie jak jakiś koleś w czerwonej koszulce stanął na dole a jeden do niego "ty biedonka SPIERDALAJ". Na górce (tu dokładniej pod górką) było chyba najlepiej. Krzaki zakrywaly wszystkich ludzi którzy stali bliżej lokomotywowni (hehe większośc stała pod słońce :]) Najlepiej jak już wracały połączone w szeregu 7 sztuk i wszystkie na raz zaczęły gwizdać. Chyba ponad 140db bo nie słyszałem już gwizdu tylko szum:) Za rok też jadę. Załuję, że nie pojechałem do Chabówki.
hehe, jeden z focistów leżał w tym miejscu przedemną w trawie w decydującym momęcie podnosząc aprat i robiąc zdjęcie, prawie za każdym razem wchodząc w kadr - może to Ty? :D Pozdro dla Fana czajniczków przekochanych! :]
Zalatuje patyną ;o) Pozdrawiam miłośnika kolei ;o)
bdb/jest klimat/jest kontrast/fajne ziarno/podoba sie:)