Opis zdjęcia
Wólka Wygonowska. Powinienem tu dać opis cerkwi - co, gdzie, jak, w którym roku itp., ale napiszę coś innego. Ta cerkiew jest mi bliska, ponieważ była świadkiem kawałka mojego życia. Drogą (kiedyś była żwirówką), którą leniwie toczy się traktor, 15-letni partizan atakował co wieczór ławeczkę swą rączą jawką sportową, notabene często gęsto jeżdżącą tylko w jedną stronę. Na ławoczci, oddalonej o jakieś 100 metrów od cerkwi zbierała się młodzież.. Tą drogą chodziliśmy pieszkom 7 km na zabawy do wólczańskiej świetlicy, stojącej naprzeciw cerkwi.. Tu przybywaliśmy na odpust Pokrowy Bożijej Matieri.. Przez wizyty w Wólce zaprzyjaźniłem się z moim teraźniejszym szwagrem.. A w lasku za cerkwią pękły pierwsze samodzielne flaszki z rówieśnikami (Koszerna - szkoda, że już nie produkują).. Mógłbym więcej napisać, ale Żona mnie zniszczy;) Enter
a nie kazała babcia odganiać krów na środek drogi, zeby przy ławeczce nie nakupkały?:) dla mnie magiczną chwilą było dojenie (naszych krów nie ganialiśmy na noc, jeździło sie doić na pastwisko). dziadek z babcią doili, a wnuczek odganiał muchy gałęzią.. a potem tylko przelanie z wiader do bańki via cedyłok (u nas tę funkcję pełniła pielucha) i już wnuczek mógł duć cieplutkie mleczko:) pamiętam jego smak.. pycha.. wspomniałeś o rzece - na Nurcu za Pawlinowem byłem raptem tylko raz. a nauczyłem się pływać na naszej Białce przy tamie między Gredelami a Koszkami. teraz i tej tamy już nie ma.. potem jeździło się na żwirownię za Olekszami. z reguły późnym wieczorem, gdy bielskowi rozjeżdżali się już do domów i zostawali tylko tubylcy..
dzięki. już ktoś linkował na bielskim forum:)
Witam - pozwolę sobie przesłać Ci takowego linka - http://polska2007.wp.pl/gid,9070628,img,9070633,kat,76192,galeriazdjecie.html?T%5Bpage%5D=01
Jako, że moje korzenie z Bielska już są to mniej o życiu na wsi powiedzieć mogę. Moje dodatkowe wspomnienia wiążą się głównie z wakacyjnymi odwiedzinami, ale nie zapomnę wieczornych spacerów po krowy na pastwisko. Wieś Pawlinowo godzina 18 - 20 to wielki przemarsz krów przez środek. Przy każdym gospodarstwie otwarta brama a od strony cmentarza w kurzu i hałasie nadciąga żywy mleczny inwentarz wiejski. To była fajna wieczorna rozrywka. A potem ... potem się wychodziło na ławeczkę przed dom. Pawlinowo małe było - a jest jeszcze mniejsze. Młodzieży mało tam było i w ciągu dnia przeważnie pomagali rodzicom a ja z bratem jak to leniwi wnuczkowie "z miasta" chodziliśmy nad rzekę albo wymyślaliśmy inne rozrywki.
lubię czytać te Wasze pogadęwki, opowiastki podlaskie :) wspomnienia z dzieciństwa to własnie zapach kurzu po deszczu, smak oranżady, czy dźwięki muzyki :) pięknie się to wszystko w naszej glowie układa w obraz minionych lat... pozdrawiam Was serdecznie gawędziarze i czekam na ciąg dalszy! :)
oo, nawet Jedu_jedu bywał u nas na Lijasza:)
ech.. dziękuję, że to napisałeś.. szkoda mi tych, wozów, koni, żwirówek, "strzały Podlasia" (teraz jeździ jakaś pociągopodobna wagonikolokomotywa) i tego, że swej młodości nie utrwaliłem dostatecznie na kliszy.. moi rodzice pochodzą z Gredel i właśnie z Suchowolec, a Drugiej Połowy z Podbiela (stacja przed Gregorowcami) i Gregorowiec Stacji:) u mnie najważniejszym dniem w roku był 2 sierpnia (to już jutro!), a więc odpust Lijasza w cerkwi w Podbielu [zarówno ja, jak i Żona, byliśmy tam chrzczeni, więc przed ślubem udało się tylko raz zabulić za metryki chrztu, czy jak to tam się nazywa:)] wakacje dzieliły się na dwie części - przed Lijasza i po Lijasza. ta druga część zawsze była smutniejsza. zimniej, krótszy dzień, ogołocone ze zboża pola i bliżej szkoły.. a oranżadki pamiętam. Dziadek zawsze brał parę skrzynek na zapojkę:) potem nastąpiła era tzw. hoopów (ciekawe, czy w całej Polsce tak mówią, czy tylko u nas z racji bliskości wytwórni Hoop). Na straganach u sprzedawców kaset królował Zenek Martyniuk (no bo przecie chłopak z Gredel) i zespoły, w których śpiewał (Akcent, ExAkcent, Crazy Boys, Marinero).. A wieczorem - szło się przez wieś, okna w chatach pootwierane, a zza firanek śpiewy - tu "Rozprehajte chłopci kony", tam "Czom ty ne pryjszow".. a teraz.. umpa umpa szekierałt bejbe. śpiewaków mało zostało, wymarli, a młodzież się nie garnie.. chociaż są wyjątki:)..
Znane miejsce. Może mniej mógłbym o nim napisać ale w latach młodości często tamtędy przemierzałem drogę w obie strony - to jest albo ze stacji w Gregorowcach do wsi Pawlinowo albo w stronę przeciwną (na stację). Potem pojawiła się stacja w Suchowolcach więc trasa wędrówek nieznacznie się zmieniła ale i tak wiodła koło tej cerkwi. To były zawsze cudowne przejażdżki furą zaprzężoną w konika. Droga faktycznie była żwirówką. Zimą siedziałem opatuly w koce a latem wesoło brykałem wskakując i zeskakując z fury i biegnąc za nią. I tak mijały lata. Jesienią przychodził czas na coroczną "imprezę" - odpust Pokrowy Bożijej Matieri - nie raz tam na straganach kupowałem korki i lizaki (grzybki, makowce i świderki). Potem rodzinne spotkanie u babci w Pawlinowie. Różowa oranżada ze śmiesznie zamykanych butelek. Tego już nie ma. Zostały tylko wspomnienia, a baciuszce z tej cerkwi w widoczny sposób przybyło centrymetrów w pasie. Na zakończenie sentymentalnych wspomnień dodam - na nazwisko mam Wygonowski - dziwny zbieg okoliczności ... ;)?? Dziwne dodatkowo bo inne moje najwspanialsze wspomnienia z młodości to wieś Wygonowo, o którym także mógłbym napisać wiele, ale to nie moje foto i nie moje folio - pozdrawiam autora za to, że wskrzesza wspomnienia i dobrze mu to wychodzi ... wzruszyłem się ...
BARZDO PRZYJEMNE ZDJĘCIE
bdb pozdrawiam i zapraszam
Traktor optymalizuje kadr:-)
Agnes - nadjechał, gdy zbierałem się do odjazdu. Raals - racja, też bym tak wolał, ale czasu nie było, by się bawić..
opis.... :] długo czekaleś, aż się traktor jakiś złapie w kadr? :)
Eeech... otworzyłbyś co szerzej przysłonę, dał ten trachtór na ostro a cerkiew nieco rozmytą... A na dalszą część opowieści czekamy z niecierpliwością. A Galicję od kuchni też bym sobie chętnie pooglądał...
no, robi wrażenie:)
znakomite. jestem pełen podziwu
:))
Już przestałem :)
:)
nie placz, Kazmirz..
A ja się popłakałem...
Galicja od kuchni...raczej nie teraz, na razie mam jeszcze duże zapasy ze świata :-)
:)) to może Ty coś opowiesz, Mądralo;P
nie to fajnie, czekam na cd...historii z kresowego życia nastolatka...:-P
fajne zdjęcie i ciekawy "wspomnieniowy" opisik ;-)
a tak mnie jakoś korciło, żeby coś napisać:)
rozpoczynasz pamiętnik al la komiks...:)
Wzruszająca opowieść..., serdecznie pozdrawiam
bardzo ładnie wykonane zdjecie