Tak, dokonywałem cudów, aby uniknąć tych linii, ale niestety są rozciągnięte w połowie bryły cerkwi. To coraz poważniejszy problem w Beskidzie. Niby teren zapóźniony cywilizacyjnie, ale coraz trudniej uchwycić w kadrze budowlę bez takich koszmarków. Zwiedzasz jesienią np. jakąś kapliczkę, wracasz wiosną, aby ją sfotografować, i widzisz transparentnie odmalowaną olejną farbą, przystrojoną żaróweczkami i elektrycznym pastuchem. Beskid umiera na naszych oczach...
Tak, dokonywałem cudów, aby uniknąć tych linii, ale niestety są rozciągnięte w połowie bryły cerkwi. To coraz poważniejszy problem w Beskidzie. Niby teren zapóźniony cywilizacyjnie, ale coraz trudniej uchwycić w kadrze budowlę bez takich koszmarków. Zwiedzasz jesienią np. jakąś kapliczkę, wracasz wiosną, aby ją sfotografować, i widzisz transparentnie odmalowaną olejną farbą, przystrojoną żaróweczkami i elektrycznym pastuchem. Beskid umiera na naszych oczach...
Takie dalekie od urbanizacji tereny a linie elektryczne się wdarły? Ładnie między drzewami cerkiew urosła.