Opis zdjęcia
W czasie długich, zimnych wieczorów na Pomorzu w mijającym tygodniu wróciło mi wspomnienie odległej lektury wczesnych wersji legend Tolkiena zawartych w "Księdze zaginionych opowieści". Gapiąc się na zimne i wietrzne niebo pomyślałem, że wolałbym książkę ilustrowana w ten sposób, zamiast tradycyjnie cukierkowych obrazków zdobiących znane mi edycje. Stąd tytuł tego i paru następnych zdjęć. Jako ciekawostkę podaję, iż widoczne kolory wyczarowało światło księżyca (około północy) z pomocą mroźnego wiatru, przy absolutnym miniumu mojej pomocy (trochę saturacji i kontrastu, kompensujących wysokie ISO). Te lodowate podmuchy (a nie moje zgrabiałe dłonie) są też sprawcą rozmycia wszelkich konturów na zdjęciu, co akurat w tym przypadku bardzo mi pasowało do pomysłu. Arda nie jest, nawiasem mówiąc, domalowana, czy doklejona :) Powstała... sama. Jak w bajce.
I ja cieplutko pozdrawiam :) Uch, idę spać, bo jutro, jak mawiał poczciwy Bilbo, "droga wiedzie ciągle w przód..."
uff... doczytałam... historyjka nie tylko wiarygodna, ale i z autopsji znana... odbicia w filtrach się zdarzają i nieprzewidywalne są... i chłodne księżycowe noce... :) pozdrawiam ciepło....
Dzień dobry Miłym Gościom. Emolka: :) Van Der Keek: Lepiej zostaw J&P... ;-) Sonrisa: :) Wilkowaty: Cześć :) Ciągle walczę o nowe pomysły. Ostatnio wymyśliłem pomysł na serię pt. "Wymoderowane". Żeby ja zbudować będę wieszał zdjęcia a potem pisał do "M" wnioski o ich wymoderowanie. Mam już nawet parę, hopefully, zabawnych uzasadnień ;-) Spajki22: Dzięki, choć nie wiem co nie pasuje. Jeśli to historyjka jest mało wiarygodna, za chwilę ją wyjaśnię :) Madame: Dziękuję :) Muszę poszukać w Internacie emotikonki reprezentującej niski ukłon szerokoskrzydłym kapeluszem z piórami ;-) Black-bird: Thx :) Mnie też, dlatego zdjęcie wisi. Kuszący: Baję przez duże B to napisał JRRT. Ja tylko usiłuję się nieśmiało podwiesić ;-) Frotka: :) Turdan: Niech między nami nie będzie tego rodzaju tajemnic... :) Turkusowozielona Arda to niezamierzony efekt refleksu światła w układzie optycznym aparatu. Myślę, że spowodowany pozostawionym przez zapomnienie filtrem UV (skrót od UVażaj gdzie z tymi z paluchami... :) Zewnętrzna soczewka mojego Nikkorka daje w pewnych sytuacjach wyraźny zielony odblask i wyobrażam sobie, że to on zabarwił owego bliźniaka Księżyca. Zjawisko to wystąpiło tylko na chwilę i próby świadomego powtórzenia go na nic się nie zdały. Co do ciepławo-zielonkawej tonacji zdjęcia, to i tak je schłodziłem. Cyfrowy "negatyw" był jeszcze bardziej zielony, co zresztą będzie można zobaczyć na końcowych zdjęciach serii. Ustawienia lustrzanki: WB na Auto, priorytet migawki, 20 s, +1,33 EV, F 18, ogniskowa 200 mm, ISO 800, pomiar matrycowy, statyw of course, zimno jak licho, po ok. 10 przymiarkach akumulator prawie zszedł był. Czy to bardziej wiarygodna historyjka? :)
noce, gdy światło księżyca wydobywa cienie z chłodem mi się kojarzą... :) ...a tu proszę... ciepła zieleń :)
extra !
Baja :-) p-m.
czasem takie zabawy mile Nas zaskakują ... arda wyszła bajkowo ..
Można by rzec, że kadr i pomysl to najważniejsze rzeczy....no oczywiście oprócz wykonania, swiatła, odpowiednich barw,... ale to wszystko tutaj też jest... no i najwazniejsze.... niesamowity klimat!! Dlatego gratuluję :)
no nie wiem, ale oprocz kadru i pomyslu to mi tu nic nie pasuje, lacznie z ta historyjka,
Ciekawy pomysł, lubię takie klimaty!!!
:)
A mi sie Jacek i Placek przypomnial.
:)