A smaczne chociaż były? ;) Prawddę powiedziawszy, to kiedyś i ja sporo łowiłem. Potem jakoś przestałem z powodów zdrowotnych... i jak mi się wydobrzało, to zaczęłem nurkować. Od tego czasu w zasadzie nie łowię, poza łowami z użyciem aparatu oczywiście. Jakoś podpatrywanie żywych rybek sprawia mi większą frajdę, choć z drugiej strony muszę przyznać, że ta adrenalina kiedy weźmie taaaka ryba i ten smak, jak się ją potem własnoręcznie usmaży :p~ ;) Nie ma porównania do tych ze sklepu...

To, co sprawdziłem na szybko: "Other common names include: American Burbot, Cusk, Dogfish, Eelpout, Freshwater Cod, Freshwater Codfish, Freshwater Crusk, Gudgeon, Lawyer, Ling, Lingcod, Loche, Lush (Alaska), Maria, Methy, Mother Eel, Mud Blower, Spineless Catfish, Lake (Swe)." (podaję za http://www.rook.org/earl/bwca/nature/fish/lota.html) Czyli masz rację (w co zresztą nie wątpiłem), bo LING jest tu rzeczywiście wymieniony :) Poza tym okazuje się, że nazwa łacińska pochodzi od starofrancuskiego "la lotte", co znaczy "codfish", czyli dorsz.

Ciekawe... A wiesz, że to podobno jest jedyny słodkoweodny przedstawiciel rodziny Dorszowatych? (a na dodatek moim zdaniem dużo smaczniejszy od "zwykłego" dorsza :D)

Gdzie tam wpłynie. Siedział małpa w swojej norze i ani myślał wyleźć, momo że Adaś różne cuda przed nim wyczyniał ;)