dziękuję :) ...filozof nazywa się Świetlik i ma związek z jedną z legend bytomskich... ...Dawno temu pewna kobieta z Miechowic wracała wraz z córką z wiejskiego wesela, a było to już około dziesiątej godziny wieczorem, kiedy opuściły salę taneczną i udały się w drogę powrotną do domu. Mieszkały one na Drzezgowcu, części Miechowic zwanej tak od nazwiska Drzezga, które nosił kiedyś jeden z gospodarzy, właścicieli tamtejszych gruntów. Było wtedy tak ciemno, że ledwo drogę można było rozpoznać. Nagle dostrzegły wielkiego chłopa, który w czarnym surducie i tegoż koloru cylindrze kroczył przed nimi. W ustach trzymał palące się cygaro, a kobiety z walącym ze strachu w piersiach sercem podążały za tym nikłym, żarzącym się światełkiem. Doszły w ten sposób aż przed drzwi swojego mieszkania, gdzie mężczyzna zatrzymał się, a z jego cygara trysnął potężny snop iskier, które z łoskotem spadły następnie na dach i mury, na drzwi i okna ich domu, po czym nagle gasły. Tajemniczy przewodnik znikł tak nagle, jak się pojawił na ich drodze. Kobiety drżąc ze strachu weszły do domu. Tam oczekiwał na nie gospodarz z pobladłą twarzą i opowiedział jak to przed chwilą wyrwało go ze snu potężne trzęsienie domu i łoskot. Od kobiet dowiedział się, że powodem tego były iskry z cygara napotkanego mężczyzny... ...spokojnych powrotów z Sylwestra życzę ;D
Miło posluchać takich opowieści,może Danusiu masz coś podobnego.Ślę pozdrówka Noworoczne. A zdjęcie oryginalne.
dziękuję :) ...filozof nazywa się Świetlik i ma związek z jedną z legend bytomskich... ...Dawno temu pewna kobieta z Miechowic wracała wraz z córką z wiejskiego wesela, a było to już około dziesiątej godziny wieczorem, kiedy opuściły salę taneczną i udały się w drogę powrotną do domu. Mieszkały one na Drzezgowcu, części Miechowic zwanej tak od nazwiska Drzezga, które nosił kiedyś jeden z gospodarzy, właścicieli tamtejszych gruntów. Było wtedy tak ciemno, że ledwo drogę można było rozpoznać. Nagle dostrzegły wielkiego chłopa, który w czarnym surducie i tegoż koloru cylindrze kroczył przed nimi. W ustach trzymał palące się cygaro, a kobiety z walącym ze strachu w piersiach sercem podążały za tym nikłym, żarzącym się światełkiem. Doszły w ten sposób aż przed drzwi swojego mieszkania, gdzie mężczyzna zatrzymał się, a z jego cygara trysnął potężny snop iskier, które z łoskotem spadły następnie na dach i mury, na drzwi i okna ich domu, po czym nagle gasły. Tajemniczy przewodnik znikł tak nagle, jak się pojawił na ich drodze. Kobiety drżąc ze strachu weszły do domu. Tam oczekiwał na nie gospodarz z pobladłą twarzą i opowiedział jak to przed chwilą wyrwało go ze snu potężne trzęsienie domu i łoskot. Od kobiet dowiedział się, że powodem tego były iskry z cygara napotkanego mężczyzny... ...spokojnych powrotów z Sylwestra życzę ;D
łał
filozof... :)
Dobrze zestawione, chyba lepsze niż tamto, dosiego :-) p-m.
:D Bardzo filozoficzna....... Pozdrawiam Was Noworoczkowo :)))
fajne
Filozoficzna kanapka... :)
hmmm, Szczęściarz... bardzo udana ta kanapka, pzdr. Was Obydwoje, cieplutko
Wspaniałe, Danusiu. Dziękuję :)