Opis zdjęcia
I znów okładka serii: Mare nostrum. Nasze morze, la mer qui est plus félonesse en été qu'en hiver. Nieznośne latem, wrzaskliwe od mew, handlarzy i spragnionych słońca tłumów. Zamyślone - czasem ze zmarszczonymi brwiami - jesienią. Poważne, dalekie - jakby nieobecne - zimą. Zieleniejące grzbietami młodych fal wiosną. Nie jest naszym żywiołem, a jednak - zwłaszcza kiedy życie dopiecze i szukamy miejsca, gdzie można odpocząć bez zmęczenia - jedziemy tam oboje choć na kilka dni, przed lub po sezonie. Nie ma za bardzo co robić. Długie spacery plażą, ciemnym, wypuszczającym pęcherzyki powietrza pasem piachu pozostawianym przez fale. Wschody i zachody słońca, wiatr, zapach wodorostów, krzyk mew. Sami ze sobą. I z naszym morzem...
pisanie... to też czynność osobista... każdy ma jakieś "morze"... :)
cóż można rzec? morze nie jest tym miejscem dla mnie gdzie odpoczywamgdy zycie dopiecze... mam swoja osobistą oazę ... ale przesłanie tej opowieści wydaje mi się genialne.... być możeniedługo udam się do swojej oazy.... Dziękuję
Dziękuję Wam. Fotografowanie wydaje mi się w ogóle czynnością bardzo osobistą. Ta foto-opowiastka w szczególności. Może komuś z odwiedzających na coś się przyda? Podobno warto słuchać innych, "oni też mają swoją opowieść" :)
Sami ze sobą... tylko z naszymi marzeniami... tęsknotami
suma jesieni... osobista opowieść... :)
I latarnia morska nasza Stella Maris... - klimatyczne ujęcie, świetny opis!
i poczytać, i pooglądać można