Opis zdjęcia
Seks jest źródłem wielu efektownych zjawisk zachodzących w przyrodzie. To dzięki niemu przyroda wręcz tonie w bogactwie kolorów, dźwięków, zapachów i rytuałów. Gdyby nie seks nie zachwycalibyśmy się przepięknie ubarwionymi ptakami, motylami czy chrząszczami, nie podziwialibyśmy dostojnej grzywy lwów czy majestatycznych poroży jeleni. Nie słuchalibyśmy w zachwycie śpiewu ptaków i świerszczy, wrzasku małp w dżungli i tajemniczych pieśni wielorybów. Samce nie toczyłyby rycerskich walk o samice, a te z kolei nie rzucałby swoim wybrańcom symbolicznej chusteczki. Mogłoby się wydawać, że świat naturalny podzielony na samce i samice to zbędny luksus. Przecież zwierzęta mogłyby się rozmnażać przez partenogenezę, ta metoda ma jednak wiele minusów (o czym później). Uważa się że rozmnażanie płciowe mogło się rozwinąć w wyniku przymusu z zewnątrz którego dokonały pasożyty, gdyż większa różnorodność populacji zwiększa jej szansę na wygranie walki z pasożytami i umożliwi przeżycie silniejszych osobników. Inna hipoteza zakłada, że rozmnażanie płciowe wprawdzie nie jest korzystne dla organizmów (partnerzy muszą się jakoś odnaleźć w czasie i przestrzeni), ale tej raz podjętej decyzji nie dało się już cofnąć. Ta koncepcja nosi nazwę pułapki ewolucyjnej. Poza tym gdy partnerzy seksualni już się odnajdą, muszą jeszcze jakość rozwiązać problem z dostarczeniem plemników do ciała samicy. Z tego powodu u większości samców zwierząt wykształciły się specjalne narządy umożliwiające ich transport we właściwe miejsce. Penisy i narządy żeńskie różnych gatunków zwierząt działają na zasadzie klucza i zamka. Należą także do decydujących cech pozwalających określić dany gatunek np. u niektórych chrząszczy w tym u naliściaków (na zdjęciu naliściak pokrzywiakPhyllobius urticae), czy u pluskwiaków odróżnić poszczególne gatunki można jedynie po wypreparowaniu ich aedeagusów [(fallusów) widoczny też na zdjęciu ;]. Nie zawsze penis jednak działa w tradycyjny sposób. U wielu przedstawicieli owadów, np. u pluskwiaków występuje zjawisko inseminacji traumatycznej. Samiec przebija swym narządem kopulacyjnym tylna ścianę ciała samicy i wstrzykuje plemniki wprost do jamy jej ciała. Samce jaszczurek i węży mają np. podwójne narządy kopulacyjne. Co więcej natura wyposażyła niektóre zwierzęta w specjalną kość tzw. os penis, lub baculum, dzięki czemu samce w odróżnieniu od mężczyzn ;) nie muszą martwic się o erekcję. Taką kość posiadają np. ryjówki, krety, wiewiórki, borsuki, niedźwiedzie, koty i większość naczelnych w tym nasz najbliższy krewny szympans. Z kolei u większość ptaków (z wyjątkiem kaczek, gęsi i strusi) "kopulator" w ogóle się nie wykształcił - ptaki kopulują wykorzystując wielofunkcyjny narząd zwany kloaką. Samiec wstrzykuje nasienie ze swojej kloaki wprost do kloaki samicy. W przypadku gdy trudno o partnera jak np. w głębinach morskich, natura znalazła jeszcze inne rozwiązanie. Np. samce ryby głębinowej z gatunku Ceratias przyrastają do ciała samicy niczym pasożyt tak, że w końcu tracą wszelką indywidualność i w zasadzie pełnią funkcje jąder na ciele samicy. A jeśli chodzi o wielkość penisa to rekordzistą jest oczywiście największy ssak świata płetwal błękitny, u których penis osiąga 3 metry długości. Istniej również możliwość rozmnażania bez partnera płci męskiej i o dziwo oprócz bakterii, pierwotniaków, grzybów, roślin, zwierząt niższych jak nicienie, wrotki i wiele innych wśród wyższych ewolucyjnie grup zwierząt ten proces również występuje. Zjawisko partenogenezy w którym samica wydaje na świat potomstwo bez udziału samca jest pospolite np. u owadów mszyc, wśród których często nowo rodzące się młode mają już w sobie swoje własne potomstwo (takie matrioszki;), u rozwielitek, pszczół - Apidae u których samice pochodzą z jaj zapłodnionych, a samce z jaj niezapłodnionych, ale także zjawisko to zaobserwowano u kręgowców i to nawet u takich gatunków jak u rekina z gatunku żarłacz czarnopłetwy lub u warana z Komodo- największej jaszczurki świata. W przyrodzie naturalnej partenogenezy nie stwierdzono u ptaków i ssaków, chociaż osiągnięto ją w warunkach laboratoryjnych. Bilans korzyści i strat w obu rodzajach rozrodu jest różny. Zarodki dzieworodne są często haploidalne, a co za tym idzie mniej żywotne. U takich osobników często ujawniają się niekorzystne dla nich geny, a nawet czasami geny letalne (śmiertelne, wtedy zarodki obumierają). Partenogeneza umożliwia wytworzenie dużej ilości osobników potomnych, których rozwój przebiega szybciej niż u osobników seksualnych. Potomstwo gatunków aseksualnych posiadają geny wyłącznie matki są wiec jej klonami. Zmienność genetyczna, która warunkuje pojawianie się nowych cech (lepsze przystosowanie do zmieniającego się środowiska) praktycznie nie występuje u takiego potomstwa. Zupełnym przeciwieństwem jest rozmnażanie obupłciowe. Nowe pokolenie posiada połowę genów od matki, a drugą połowę genów od ojca, co warunkuje zmienność genetyczną (tzw. nową jakość ;). Strategia takiego rozrodu jest szczególnie korzystna w szybko zmieniającym się środowisku (np. kataklizmy). Rekombinacja materiału genetycznego umożliwia również "oczyszczenie" genomu ze szkodliwych mutacji (zwykle niekorzystne zmiany w materiale genetycznym), podczas gdy w kolejnych pokoleniach dzieworodnych mutacje są utrwalane i pojawiają się nowe. W szybko zmieniającym się środowisku większe szanse na przetrwanie mają również te gatunki które mają krótki cykl życiowy jak np. większości owadów, a co za tym idzie - szybkie następowanie po sobie kolejnych pokoleń, umożliwiają im przetrwanie nawet bardzo gwałtownych zmian środowiska, jak choćby wprowadzenie nowego środka owadobójczego. Niewiarygodna jest ich zdolność do rozmnażania, bo jak obliczono, że gdyby całe potomstwo jednej pary much domowych przeżywało i rozmnażało się dalej, to po czterech miesiącach liczyłoby już 191 trylionów (191 i osiemnaście zer!) osobników. Owady pod tym względem są niewątpliwie rekordzistami ale np. gdyby pozwolić parze szczurów rozmnażać się bez żadnej kontroli, w ciągu trzech lat mogłaby ona spłodzić 20 milionów potomków. Sorki za tak długi tekst ;PP