\"Najszybciej odchodzą Ci tak sztucznie silni...\"
— 2.02.2007, 18:18:33
...
"Najszybciej odchodzą Ci tak sztucznie silni..."
— 2.02.2007, 18:18:33
\"Cmentarna brama już dawno jest zamknięta i prawie nikt nie pamięta tego miejsca, gdzie zasną na wieki nasz przyjaciel wspaniały, zawsze nam pomagał, zawsze dawał dobre rady,
Nagły atak spawacza przekazuje mu pokój a dla was wszystkich niech to będzie ostrzeżenie, jak łatwo odebrać człowiekowi nadzieję...sposób na życie miał chłopak bardzo prosty, regularnie palił za sobą wszystkie mosty łaczące jego życie z naszym światem, więc nie próbujcie czasem mówić, że był wariatem, bo był kurna normalny ale miał problemy z którymi czasami sobie rady nie dajemy, ciągle o coś walczył oczywiście dla idei myślał tak jak my i nie tracił nadziei, że dobre rzeczy na świecie da się jeszcze uratować tylko trzeba samemu je czasami kontrolować, pierwszy gwóźdź do trumny wbiła jego dziewczyna, gdy pewnego dnia niespodziewanie oznajmiła: no wiesz jak jest inne charaktery ja muszę się wziąć za robienie kariery, słuchał jej uważnie miał kamienny wyraz twarzy gdy wyszła z mieszkania popłakał się dwa razy, zastanawiał się nad sensem swojego istnienia razem z nią odeszły niektóre piękne marzenia, zabrali mu słońce pierniczone słońce, tak radosne i tak gorące, zabrali mu wolność i zaufanie, podłączyli do czegoś i zrobili w mózgu pranie, gdy już jakoś się pozbierał wpadł w kolejne gówno, z którego wyjść jest bardzo trudno, rodzice się nim w ogóle nie przejmowali i przez cały czas jak powietrze traktowali...mieli przecież kochaną córeczkę, która przypominała łagodną owieczkę...pamiętam jak jeden raz on strasznie się żalił, że niema już w nim życia że się wypalił, rozwijanie świadomości to go podniecało dawało mu energię i nakręcało, potrafił wpiepszać non stop przez 2 tygodnie a po takim mitingu wyglądał okropnie, problemy z ostrością i rozstępy na twarzy, ale ty schudłeś zauważyli nawet staży, zauważył zmiany także znajomy dentysta, gdy zobaczył jego język uśmiech zniknął mu z pyska, chcieliśmy z nim pogadać to kazał nam spierniczać, uspokoił się dopiero gdy zaczeliśmy przypalać zaczął płakać i powtarzać że nie wie co się dzieje...że coś czy ktoś odbiera mu nadzieję, ojciec go wyrzucił tydzień temu z mieszkania, a matka wędruje od szpitala do szpitala, chcąc się dowiedzieć o co mu chodzi, ale krwiak już zaczął ostro mu wchodzić, uśmiechnąłem się do niego i spojrzałem mu w oczy, jego źrenice już nabrały pełnej mocy, spokojnie powiedziałem pamiętasz o co walczyłeś, co mocno kochałeś czego nienawidziłeś, spojrzał na mnie tym już nieobecnym wzrokiem, uśmiechnął się cynicznie i powiedział trochę: Miłość i nienawiść to dzieci niewoli, wydane na świat dla lepszej kontroli nad ludźmi którzy muszą mieć podziały bo bez nich świat zrobi się zbyt szary, wstał i odszedł bez pożegnania, miesiąc później słuchaliśmy już kazania, to był mały pogrzeb wielkiego człowieka, który nieustannie na coś czekał...wierzył w dobro i walczył o zmiany a sam był ciągle przez bliskich zdradzany, pomagał innym przezwyciężyć cierpienie a sam tracił wewnętrzną nadzieję, że wrócą do niego osoby które tak mocno kochał i to właśnie przez nie poleciała mu krew z nosa, przed śmiercią napisał: czy to była moja wina, że przedstawienie tak szybko się zaczyna.1997 Nagły atak spawacza, on dobrze wiedział co ta nazwa oznacza, specjalnie o nim i specjalnie dla niego nie zapomnimy o tobie nigdy kolego, śmierć w tak młodym wieku to piepszone ostrzeżenie, dla tych co często wpiepszają marzenie...
Cmentarzy w Polsce jest wiele, więc zastanówcie się dobrze czy właśnie o to wam chodzi...\"
— 1.02.2007, 15:52:12
...
"Cmentarna brama już dawno jest zamknięta i prawie nikt nie pamięta tego miejsca, gdzie zasną na wieki nasz przyjaciel wspaniały, zawsze nam pomagał, zawsze dawał dobre rady,
Nagły atak spawacza przekazuje mu pokój a dla was wszystkich niech to będzie ostrzeżenie, jak łatwo odebrać człowiekowi nadzieję...sposób na życie miał chłopak bardzo prosty, regularnie palił za sobą wszystkie mosty łaczące jego życie z naszym światem, więc nie próbujcie czasem mówić, że był wariatem, bo był kurna normalny ale miał problemy z którymi czasami sobie rady nie dajemy, ciągle o coś walczył oczywiście dla idei myślał tak jak my i nie tracił nadziei, że dobre rzeczy na świecie da się jeszcze uratować tylko trzeba samemu je czasami kontrolować, pierwszy gwóźdź do trumny wbiła jego dziewczyna, gdy pewnego dnia niespodziewanie oznajmiła: no wiesz jak jest inne charaktery ja muszę się wziąć za robienie kariery, słuchał jej uważnie miał kamienny wyraz twarzy gdy wyszła z mieszkania popłakał się dwa razy, zastanawiał się nad sensem swojego istnienia razem z nią odeszły niektóre piękne marzenia, zabrali mu słońce pierniczone słońce, tak radosne i tak gorące, zabrali mu wolność i zaufanie, podłączyli do czegoś i zrobili w mózgu pranie, gdy już jakoś się pozbierał wpadł w kolejne gówno, z którego wyjść jest bardzo trudno, rodzice się nim w ogóle nie przejmowali i przez cały czas jak powietrze traktowali...mieli przecież kochaną córeczkę, która przypominała łagodną owieczkę...pamiętam jak jeden raz on strasznie się żalił, że niema już w nim życia że się wypalił, rozwijanie świadomości to go podniecało dawało mu energię i nakręcało, potrafił wpiepszać non stop przez 2 tygodnie a po takim mitingu wyglądał okropnie, problemy z ostrością i rozstępy na twarzy, ale ty schudłeś zauważyli nawet staży, zauważył zmiany także znajomy dentysta, gdy zobaczył jego język uśmiech zniknął mu z pyska, chcieliśmy z nim pogadać to kazał nam spierniczać, uspokoił się dopiero gdy zaczeliśmy przypalać zaczął płakać i powtarzać że nie wie co się dzieje...że coś czy ktoś odbiera mu nadzieję, ojciec go wyrzucił tydzień temu z mieszkania, a matka wędruje od szpitala do szpitala, chcąc się dowiedzieć o co mu chodzi, ale krwiak już zaczął ostro mu wchodzić, uśmiechnąłem się do niego i spojrzałem mu w oczy, jego źrenice już nabrały pełnej mocy, spokojnie powiedziałem pamiętasz o co walczyłeś, co mocno kochałeś czego nienawidziłeś, spojrzał na mnie tym już nieobecnym wzrokiem, uśmiechnął się cynicznie i powiedział trochę: Miłość i nienawiść to dzieci niewoli, wydane na świat dla lepszej kontroli nad ludźmi którzy muszą mieć podziały bo bez nich świat zrobi się zbyt szary, wstał i odszedł bez pożegnania, miesiąc później słuchaliśmy już kazania, to był mały pogrzeb wielkiego człowieka, który nieustannie na coś czekał...wierzył w dobro i walczył o zmiany a sam był ciągle przez bliskich zdradzany, pomagał innym przezwyciężyć cierpienie a sam tracił wewnętrzną nadzieję, że wrócą do niego osoby które tak mocno kochał i to właśnie przez nie poleciała mu krew z nosa, przed śmiercią napisał: czy to była moja wina, że przedstawienie tak szybko się zaczyna.1997 Nagły atak spawacza, on dobrze wiedział co ta nazwa oznacza, specjalnie o nim i specjalnie dla niego nie zapomnimy o tobie nigdy kolego, śmierć w tak młodym wieku to piepszone ostrzeżenie, dla tych co często wpiepszają marzenie...
Cmentarzy w Polsce jest wiele, więc zastanówcie się dobrze czy właśnie o to wam chodzi..."
— 1.02.2007, 15:52:12
\"Wszystko przemija, odchodzi w zapomnienie możliwe że te słowa stracą też sens i znaczenie, czas szybko ucieka i nasz się pewnie skończy...więc próbuję opowiedzieć o tym co nas wszyskich łaczy...sekundy, minuty, godziny i dni... nie można nic zrobić by ten czas jakoś odzyskać, nie mogę przestać myśleć, że wskazówka się przemieszcza, oddala nie cofa tylko szybko rwie do przodu, nie mogę się pogodzić z tym uczuciem zachodu... jakiego pytasz? przecież nic się nie dzieje, czas kradnie nam życie a Ty masz jeszcze nadzieje na zdobycie czego kolwiek, na dotarcie do końca w tak bardzo krótkim czasie jedna chwila cię wyniosła i to narazie wszystko tylko żeby to nie prysło, nie pękło na pół jak ziarenko które szybko zasadziłeś i czekasz na profity\"
— 1.02.2007, 00:04:28
...
"Wszystko przemija, odchodzi w zapomnienie możliwe że te słowa stracą też sens i znaczenie, czas szybko ucieka i nasz się pewnie skończy...więc próbuję opowiedzieć o tym co nas wszyskich łaczy...sekundy, minuty, godziny i dni... nie można nic zrobić by ten czas jakoś odzyskać, nie mogę przestać myśleć, że wskazówka się przemieszcza, oddala nie cofa tylko szybko rwie do przodu, nie mogę się pogodzić z tym uczuciem zachodu... jakiego pytasz? przecież nic się nie dzieje, czas kradnie nam życie a Ty masz jeszcze nadzieje na zdobycie czego kolwiek, na dotarcie do końca w tak bardzo krótkim czasie jedna chwila cię wyniosła i to narazie wszystko tylko żeby to nie prysło, nie pękło na pół jak ziarenko które szybko zasadziłeś i czekasz na profity"
— 1.02.2007, 00:04:28
\"Dziś wam opowiem historię o Mietku żulu...co cały czas alkohol pił do bólu, cztery sikawki za swym łóżkiem trzymał, pił a potem pod stołem kimał, pił wódkę w każdej wolnej chwili miał we krwi chyba sześć promili, wciąż pijany był lub kaca miał, chodził jak zalany raz nogawką lał. Co dzień pod sklepem z kumplami pił, pili póki starczyło sił, trzeba wiedzieć że Mietek żul największy, w swym mieszkaniu gdy na łóżku spał pustą flaszkę za pazuchą miał i tak w końcu powoli stało się to...Mietek tak stąpił że stoczył się w dno...Mietek ciągle chlał, choć wytrzeźwieć chciał, bule brzucha miał i do klopa gnał i do późna lał... Mietek spiryt bardzo mocny pił. Ciągle mu się urywał film, wódkę pił i wódką lał, człowiek ‘’wódka’’ taką ksywkę miał, w swoim domu co niedziele sam wypijał wina sześć butelek, alkohol to był jego raj w którym żył, gdzie zalany był..... Mietek chamie wódki nie dostaniesz, choć kac coraz większy....\"
— 31.01.2007, 23:49:29
...
"Dziś wam opowiem historię o Mietku żulu...co cały czas alkohol pił do bólu, cztery sikawki za swym łóżkiem trzymał, pił a potem pod stołem kimał, pił wódkę w każdej wolnej chwili miał we krwi chyba sześć promili, wciąż pijany był lub kaca miał, chodził jak zalany raz nogawką lał. Co dzień pod sklepem z kumplami pił, pili póki starczyło sił, trzeba wiedzieć że Mietek żul największy, w swym mieszkaniu gdy na łóżku spał pustą flaszkę za pazuchą miał i tak w końcu powoli stało się to...Mietek tak stąpił że stoczył się w dno...Mietek ciągle chlał, choć wytrzeźwieć chciał, bule brzucha miał i do klopa gnał i do późna lał... Mietek spiryt bardzo mocny pił. Ciągle mu się urywał film, wódkę pił i wódką lał, człowiek ‘’wódka’’ taką ksywkę miał, w swoim domu co niedziele sam wypijał wina sześć butelek, alkohol to był jego raj w którym żył, gdzie zalany był..... Mietek chamie wódki nie dostaniesz, choć kac coraz większy...."
— 31.01.2007, 23:49:29
\"Tylko bogaci mogą mówić, że pieniądz nie daje szczęścia...\"
— 30.01.2007, 18:17:40
...
"Tylko bogaci mogą mówić, że pieniądz nie daje szczęścia..."
— 30.01.2007, 18:17:40
...
"A co to za klub co to za miejsce, ja dobrze nie pamiętam?...a wiem tylko jedno nic nie działa jak czerwona sukienka, siedze sobie gdzieś z boku, nikt mnie nie widzi palę skręta, atmosfera wokół jakaś nie przyjemna, coraz bardziej napieta...przyszli chłopaki odpicowani podrywać dziewczęta, w kącie sali grała wtedy orkiestra denta...jeden miał twarz mordercy, drugi elegancik i masz naszego prezydenta, jeszcze trzeci był taki Allcapone w dresach...twarz troche nadenta lecz eleganckie mokasynki miał więc nie wyglądał już na menta...jakiś diabeł chciał że wpadła im w oko ta sama czerwona sukienka....gorąco gorąco się robi...elegancik z brylantyną we włosach wkroczył do akcji i mówi: co taka piękna niebieskooka dama robi tutaj sama w czasie wakacji, chyba potrzebuje męskiego towarzystwa...czy nie mam racji?! A dama na to nie dziękuje panom, lecz w oczach strach i przerażenie...orkiestra przestaje grać z głośników leci jakieś mocne udeżenie...onj nie przestaje...odwraca sie do chłopaków swoich i mówi: patrzcie na ten tyłeczek, patrzcie na te balony...ona będzie moja zakochałem się a niemam przecie jeszcze żony, ja spokojnie siedze męcze skręta, choć coraz bardziej przerażony, chcę płacić rachunek i wyjść cichutko przez nikogo nie zauważony... a on wtedy do niej zabawimy się królewno Ty i Ja! jej twarz pobladła, miała już kolor ściany i mówi przerażona wskazując na mnie: nie jestem tu sama, to mój mężczyzna! więc lepiej uważajcie, bo to chłop ze stali i odemnie lepiej szybko się odwalcie... i wtej własnie chwili...i w tej właśnie chwili... co to za klub co to za miejsce ja dobrze nie pamiętam...to tak się przedstawia.. wiem tylko jedno nic nie działa jak czerwona sukienka... ja staje jak wryty, to jakieś nieporozumienie, czuje jak leci mi pot z czoła i cały się czerwienie... elegancik patrzy na mnie spode łba, a ja dobrze wiem co znaczy takie spojrzenie..."
— 29.01.2007, 17:47:52
\"A co to za klub co to za miejsce, ja dobrze nie pamiętam?...a wiem tylko jedno nic nie działa jak czerwona sukienka, siedze sobie gdzieś z boku, nikt mnie nie widzi palę skręta, atmosfera wokół jakaś nie przyjemna, coraz bardziej napieta...przyszli chłopaki odpicowani podrywać dziewczęta, w kącie sali grała wtedy orkiestra denta...jeden miał twarz mordercy, drugi elegancik i masz naszego prezydenta, jeszcze trzeci był taki Allcapone w dresach...twarz troche nadenta lecz eleganckie mokasynki miał więc nie wyglądał już na menta...jakiś diabeł chciał że wpadła im w oko ta sama czerwona sukienka....gorąco gorąco się robi...elegancik z brylantyną we włosach wkroczył do akcji i mówi: co taka piękna niebieskooka dama robi tutaj sama w czasie wakacji, chyba potrzebuje męskiego towarzystwa...czy nie mam racji?! A dama na to nie dziękuje panom, lecz w oczach strach i przerażenie...orkiestra przestaje grać z głośników leci jakieś mocne udeżenie...onj nie przestaje...odwraca sie do chłopaków swoich i mówi: patrzcie na ten tyłeczek, patrzcie na te balony...ona będzie moja zakochałem się a niemam przecie jeszcze żony, ja spokojnie siedze męcze skręta, choć coraz bardziej przerażony, chcę płacić rachunek i wyjść cichutko przez nikogo nie zauważony... a on wtedy do niej zabawimy się królewno Ty i Ja! jej twarz pobladła, miała już kolor ściany i mówi przerażona wskazując na mnie: nie jestem tu sama, to mój mężczyzna! więc lepiej uważajcie, bo to chłop ze stali i odemnie lepiej szybko się odwalcie... i wtej własnie chwili...i w tej właśnie chwili... co to za klub co to za miejsce ja dobrze nie pamiętam...to tak się przedstawia.. wiem tylko jedno nic nie działa jak czerwona sukienka... ja staje jak wryty, to jakieś nieporozumienie, czuje jak leci mi pot z czoła i cały się czerwienie... elegancik patrzy na mnie spode łba, a ja dobrze wiem co znaczy takie spojrzenie...\"
— 29.01.2007, 17:47:52
...
"Raz dwa, raz dwa...to jest próba mikrofonu, wiem po co mówie, czemu mówie co i komu...znam to co robię tak jak znam drogę do domu...do mieszkań się dostaje nie używając łomu..."
— 29.01.2007, 13:04:03
\"Raz dwa, raz dwa...to jest próba mikrofonu, wiem po co mówie, czemu mówie co i komu...znam to co robię tak jak znam drogę do domu...do mieszkań się dostaje nie używając łomu...\"
— 29.01.2007, 13:04:03
...
"Podajesz dłoń, a tak naprawdę brzytwę, w Twoich oczach widzę nierozegraną bitwę...podajesz dłoń a o czym innym myślisz, o szarych życiach skompanych w nienawiści..."
— 29.01.2007, 13:00:11
\"Podajesz dłoń, a tak naprawdę brzytwę, w Twoich oczach widzę nierozegraną bitwę...podajesz dłoń a o czym innym myślisz, o szarych życiach skompanych w nienawiści...\"
— 29.01.2007, 13:00:11
...
Normalnie o tej porze worze się po mieście, normalnie p tej porze raz lepiej raz gorzej zazwyczaj jak żaba skacze z miejsca na miejsce dzisiaj to nie przejdzie do domu wrócę wcześniej, wczoraj wczoraj, przy fajce i butelce, po którą trzeba stać w kolejce, było więcej kobiet wszyskie były piękne, taaa lepiej jak jest więcej, mozna by coś dzisiaj...ale ja umywam ręce, prędzej do domu, pręcedzej jechać chce w beemce, z piękną koleżanką w pięknej sukience, mówię fach...chwytam kierownicę jak zorro lejce, numeromania na liczniku...itd:)
— 29.01.2007, 12:54:51
Normalnie o tej porze worze się po mieście, normalnie p tej porze raz lepiej raz gorzej zazwyczaj jak żaba skacze z miejsca na miejsce dzisiaj to nie przejdzie do domu wrócę wcześniej, wczoraj wczoraj, przy fajce i butelce, po którą trzeba stać w kolejce, było więcej kobiet wszyskie były piękne, taaa lepiej jak jest więcej, mozna by coś dzisiaj...ale ja umywam ręce, prędzej do domu, pręcedzej jechać chce w beemce, z piękną koleżanką w pięknej sukience, mówię fach...chwytam kierownicę jak zorro lejce, numeromania na liczniku...itd:)
— 29.01.2007, 12:54:51
...
"Pstryknąć życiu fotkę jak paparazzi..."
— 27.01.2007, 15:10:31
\"Pstryknąć życiu fotkę jak paparazzi...\"
— 27.01.2007, 15:10:31
...
Licznik odwiedzin pokazał 3000! Dzięki wszystkim za odwiedziny:)
— 20.01.2007, 11:17:38
Licznik odwiedzin pokazał 3000! Dzięki wszystkim za odwiedziny:)
\"Nie zna obawy, kto pewny swej sprawy\"
— 9.02.2007, 17:11:10
...
"Nie zna obawy, kto pewny swej sprawy"
— 9.02.2007, 17:11:10
\"Najlepiej smakuje, co się zapracuje\"
— 9.02.2007, 17:10:14
...
"Najlepiej smakuje, co się zapracuje"
— 9.02.2007, 17:10:14
\"Ludzi słuchaj, a swój rozum miej\"
— 9.02.2007, 17:09:28
...
"Ludzi słuchaj, a swój rozum miej"
— 9.02.2007, 17:09:28
\"Ubodzy otwierają bogatym drzwi do raju\"
— 9.02.2007, 17:05:30
...
"Ubodzy otwierają bogatym drzwi do raju"
— 9.02.2007, 17:05:30
\"Najszybciej odchodzą Ci tak sztucznie silni...\"
— 2.02.2007, 18:18:33
...
"Najszybciej odchodzą Ci tak sztucznie silni..."
— 2.02.2007, 18:18:33
\"Cmentarna brama już dawno jest zamknięta i prawie nikt nie pamięta tego miejsca, gdzie zasną na wieki nasz przyjaciel wspaniały, zawsze nam pomagał, zawsze dawał dobre rady, Nagły atak spawacza przekazuje mu pokój a dla was wszystkich niech to będzie ostrzeżenie, jak łatwo odebrać człowiekowi nadzieję...sposób na życie miał chłopak bardzo prosty, regularnie palił za sobą wszystkie mosty łaczące jego życie z naszym światem, więc nie próbujcie czasem mówić, że był wariatem, bo był kurna normalny ale miał problemy z którymi czasami sobie rady nie dajemy, ciągle o coś walczył oczywiście dla idei myślał tak jak my i nie tracił nadziei, że dobre rzeczy na świecie da się jeszcze uratować tylko trzeba samemu je czasami kontrolować, pierwszy gwóźdź do trumny wbiła jego dziewczyna, gdy pewnego dnia niespodziewanie oznajmiła: no wiesz jak jest inne charaktery ja muszę się wziąć za robienie kariery, słuchał jej uważnie miał kamienny wyraz twarzy gdy wyszła z mieszkania popłakał się dwa razy, zastanawiał się nad sensem swojego istnienia razem z nią odeszły niektóre piękne marzenia, zabrali mu słońce pierniczone słońce, tak radosne i tak gorące, zabrali mu wolność i zaufanie, podłączyli do czegoś i zrobili w mózgu pranie, gdy już jakoś się pozbierał wpadł w kolejne gówno, z którego wyjść jest bardzo trudno, rodzice się nim w ogóle nie przejmowali i przez cały czas jak powietrze traktowali...mieli przecież kochaną córeczkę, która przypominała łagodną owieczkę...pamiętam jak jeden raz on strasznie się żalił, że niema już w nim życia że się wypalił, rozwijanie świadomości to go podniecało dawało mu energię i nakręcało, potrafił wpiepszać non stop przez 2 tygodnie a po takim mitingu wyglądał okropnie, problemy z ostrością i rozstępy na twarzy, ale ty schudłeś zauważyli nawet staży, zauważył zmiany także znajomy dentysta, gdy zobaczył jego język uśmiech zniknął mu z pyska, chcieliśmy z nim pogadać to kazał nam spierniczać, uspokoił się dopiero gdy zaczeliśmy przypalać zaczął płakać i powtarzać że nie wie co się dzieje...że coś czy ktoś odbiera mu nadzieję, ojciec go wyrzucił tydzień temu z mieszkania, a matka wędruje od szpitala do szpitala, chcąc się dowiedzieć o co mu chodzi, ale krwiak już zaczął ostro mu wchodzić, uśmiechnąłem się do niego i spojrzałem mu w oczy, jego źrenice już nabrały pełnej mocy, spokojnie powiedziałem pamiętasz o co walczyłeś, co mocno kochałeś czego nienawidziłeś, spojrzał na mnie tym już nieobecnym wzrokiem, uśmiechnął się cynicznie i powiedział trochę: Miłość i nienawiść to dzieci niewoli, wydane na świat dla lepszej kontroli nad ludźmi którzy muszą mieć podziały bo bez nich świat zrobi się zbyt szary, wstał i odszedł bez pożegnania, miesiąc później słuchaliśmy już kazania, to był mały pogrzeb wielkiego człowieka, który nieustannie na coś czekał...wierzył w dobro i walczył o zmiany a sam był ciągle przez bliskich zdradzany, pomagał innym przezwyciężyć cierpienie a sam tracił wewnętrzną nadzieję, że wrócą do niego osoby które tak mocno kochał i to właśnie przez nie poleciała mu krew z nosa, przed śmiercią napisał: czy to była moja wina, że przedstawienie tak szybko się zaczyna.1997 Nagły atak spawacza, on dobrze wiedział co ta nazwa oznacza, specjalnie o nim i specjalnie dla niego nie zapomnimy o tobie nigdy kolego, śmierć w tak młodym wieku to piepszone ostrzeżenie, dla tych co często wpiepszają marzenie... Cmentarzy w Polsce jest wiele, więc zastanówcie się dobrze czy właśnie o to wam chodzi...\"
— 1.02.2007, 15:52:12
...
"Cmentarna brama już dawno jest zamknięta i prawie nikt nie pamięta tego miejsca, gdzie zasną na wieki nasz przyjaciel wspaniały, zawsze nam pomagał, zawsze dawał dobre rady, Nagły atak spawacza przekazuje mu pokój a dla was wszystkich niech to będzie ostrzeżenie, jak łatwo odebrać człowiekowi nadzieję...sposób na życie miał chłopak bardzo prosty, regularnie palił za sobą wszystkie mosty łaczące jego życie z naszym światem, więc nie próbujcie czasem mówić, że był wariatem, bo był kurna normalny ale miał problemy z którymi czasami sobie rady nie dajemy, ciągle o coś walczył oczywiście dla idei myślał tak jak my i nie tracił nadziei, że dobre rzeczy na świecie da się jeszcze uratować tylko trzeba samemu je czasami kontrolować, pierwszy gwóźdź do trumny wbiła jego dziewczyna, gdy pewnego dnia niespodziewanie oznajmiła: no wiesz jak jest inne charaktery ja muszę się wziąć za robienie kariery, słuchał jej uważnie miał kamienny wyraz twarzy gdy wyszła z mieszkania popłakał się dwa razy, zastanawiał się nad sensem swojego istnienia razem z nią odeszły niektóre piękne marzenia, zabrali mu słońce pierniczone słońce, tak radosne i tak gorące, zabrali mu wolność i zaufanie, podłączyli do czegoś i zrobili w mózgu pranie, gdy już jakoś się pozbierał wpadł w kolejne gówno, z którego wyjść jest bardzo trudno, rodzice się nim w ogóle nie przejmowali i przez cały czas jak powietrze traktowali...mieli przecież kochaną córeczkę, która przypominała łagodną owieczkę...pamiętam jak jeden raz on strasznie się żalił, że niema już w nim życia że się wypalił, rozwijanie świadomości to go podniecało dawało mu energię i nakręcało, potrafił wpiepszać non stop przez 2 tygodnie a po takim mitingu wyglądał okropnie, problemy z ostrością i rozstępy na twarzy, ale ty schudłeś zauważyli nawet staży, zauważył zmiany także znajomy dentysta, gdy zobaczył jego język uśmiech zniknął mu z pyska, chcieliśmy z nim pogadać to kazał nam spierniczać, uspokoił się dopiero gdy zaczeliśmy przypalać zaczął płakać i powtarzać że nie wie co się dzieje...że coś czy ktoś odbiera mu nadzieję, ojciec go wyrzucił tydzień temu z mieszkania, a matka wędruje od szpitala do szpitala, chcąc się dowiedzieć o co mu chodzi, ale krwiak już zaczął ostro mu wchodzić, uśmiechnąłem się do niego i spojrzałem mu w oczy, jego źrenice już nabrały pełnej mocy, spokojnie powiedziałem pamiętasz o co walczyłeś, co mocno kochałeś czego nienawidziłeś, spojrzał na mnie tym już nieobecnym wzrokiem, uśmiechnął się cynicznie i powiedział trochę: Miłość i nienawiść to dzieci niewoli, wydane na świat dla lepszej kontroli nad ludźmi którzy muszą mieć podziały bo bez nich świat zrobi się zbyt szary, wstał i odszedł bez pożegnania, miesiąc później słuchaliśmy już kazania, to był mały pogrzeb wielkiego człowieka, który nieustannie na coś czekał...wierzył w dobro i walczył o zmiany a sam był ciągle przez bliskich zdradzany, pomagał innym przezwyciężyć cierpienie a sam tracił wewnętrzną nadzieję, że wrócą do niego osoby które tak mocno kochał i to właśnie przez nie poleciała mu krew z nosa, przed śmiercią napisał: czy to była moja wina, że przedstawienie tak szybko się zaczyna.1997 Nagły atak spawacza, on dobrze wiedział co ta nazwa oznacza, specjalnie o nim i specjalnie dla niego nie zapomnimy o tobie nigdy kolego, śmierć w tak młodym wieku to piepszone ostrzeżenie, dla tych co często wpiepszają marzenie... Cmentarzy w Polsce jest wiele, więc zastanówcie się dobrze czy właśnie o to wam chodzi..."
— 1.02.2007, 15:52:12
\"Wszystko przemija, odchodzi w zapomnienie możliwe że te słowa stracą też sens i znaczenie, czas szybko ucieka i nasz się pewnie skończy...więc próbuję opowiedzieć o tym co nas wszyskich łaczy...sekundy, minuty, godziny i dni... nie można nic zrobić by ten czas jakoś odzyskać, nie mogę przestać myśleć, że wskazówka się przemieszcza, oddala nie cofa tylko szybko rwie do przodu, nie mogę się pogodzić z tym uczuciem zachodu... jakiego pytasz? przecież nic się nie dzieje, czas kradnie nam życie a Ty masz jeszcze nadzieje na zdobycie czego kolwiek, na dotarcie do końca w tak bardzo krótkim czasie jedna chwila cię wyniosła i to narazie wszystko tylko żeby to nie prysło, nie pękło na pół jak ziarenko które szybko zasadziłeś i czekasz na profity\"
— 1.02.2007, 00:04:28
...
"Wszystko przemija, odchodzi w zapomnienie możliwe że te słowa stracą też sens i znaczenie, czas szybko ucieka i nasz się pewnie skończy...więc próbuję opowiedzieć o tym co nas wszyskich łaczy...sekundy, minuty, godziny i dni... nie można nic zrobić by ten czas jakoś odzyskać, nie mogę przestać myśleć, że wskazówka się przemieszcza, oddala nie cofa tylko szybko rwie do przodu, nie mogę się pogodzić z tym uczuciem zachodu... jakiego pytasz? przecież nic się nie dzieje, czas kradnie nam życie a Ty masz jeszcze nadzieje na zdobycie czego kolwiek, na dotarcie do końca w tak bardzo krótkim czasie jedna chwila cię wyniosła i to narazie wszystko tylko żeby to nie prysło, nie pękło na pół jak ziarenko które szybko zasadziłeś i czekasz na profity"
— 1.02.2007, 00:04:28
\"Dziś wam opowiem historię o Mietku żulu...co cały czas alkohol pił do bólu, cztery sikawki za swym łóżkiem trzymał, pił a potem pod stołem kimał, pił wódkę w każdej wolnej chwili miał we krwi chyba sześć promili, wciąż pijany był lub kaca miał, chodził jak zalany raz nogawką lał. Co dzień pod sklepem z kumplami pił, pili póki starczyło sił, trzeba wiedzieć że Mietek żul największy, w swym mieszkaniu gdy na łóżku spał pustą flaszkę za pazuchą miał i tak w końcu powoli stało się to...Mietek tak stąpił że stoczył się w dno...Mietek ciągle chlał, choć wytrzeźwieć chciał, bule brzucha miał i do klopa gnał i do późna lał... Mietek spiryt bardzo mocny pił. Ciągle mu się urywał film, wódkę pił i wódką lał, człowiek ‘’wódka’’ taką ksywkę miał, w swoim domu co niedziele sam wypijał wina sześć butelek, alkohol to był jego raj w którym żył, gdzie zalany był..... Mietek chamie wódki nie dostaniesz, choć kac coraz większy....\"
— 31.01.2007, 23:49:29
...
"Dziś wam opowiem historię o Mietku żulu...co cały czas alkohol pił do bólu, cztery sikawki za swym łóżkiem trzymał, pił a potem pod stołem kimał, pił wódkę w każdej wolnej chwili miał we krwi chyba sześć promili, wciąż pijany był lub kaca miał, chodził jak zalany raz nogawką lał. Co dzień pod sklepem z kumplami pił, pili póki starczyło sił, trzeba wiedzieć że Mietek żul największy, w swym mieszkaniu gdy na łóżku spał pustą flaszkę za pazuchą miał i tak w końcu powoli stało się to...Mietek tak stąpił że stoczył się w dno...Mietek ciągle chlał, choć wytrzeźwieć chciał, bule brzucha miał i do klopa gnał i do późna lał... Mietek spiryt bardzo mocny pił. Ciągle mu się urywał film, wódkę pił i wódką lał, człowiek ‘’wódka’’ taką ksywkę miał, w swoim domu co niedziele sam wypijał wina sześć butelek, alkohol to był jego raj w którym żył, gdzie zalany był..... Mietek chamie wódki nie dostaniesz, choć kac coraz większy...."
— 31.01.2007, 23:49:29
\"Tylko bogaci mogą mówić, że pieniądz nie daje szczęścia...\"
— 30.01.2007, 18:17:40
...
"Tylko bogaci mogą mówić, że pieniądz nie daje szczęścia..."
— 30.01.2007, 18:17:40
...
"A co to za klub co to za miejsce, ja dobrze nie pamiętam?...a wiem tylko jedno nic nie działa jak czerwona sukienka, siedze sobie gdzieś z boku, nikt mnie nie widzi palę skręta, atmosfera wokół jakaś nie przyjemna, coraz bardziej napieta...przyszli chłopaki odpicowani podrywać dziewczęta, w kącie sali grała wtedy orkiestra denta...jeden miał twarz mordercy, drugi elegancik i masz naszego prezydenta, jeszcze trzeci był taki Allcapone w dresach...twarz troche nadenta lecz eleganckie mokasynki miał więc nie wyglądał już na menta...jakiś diabeł chciał że wpadła im w oko ta sama czerwona sukienka....gorąco gorąco się robi...elegancik z brylantyną we włosach wkroczył do akcji i mówi: co taka piękna niebieskooka dama robi tutaj sama w czasie wakacji, chyba potrzebuje męskiego towarzystwa...czy nie mam racji?! A dama na to nie dziękuje panom, lecz w oczach strach i przerażenie...orkiestra przestaje grać z głośników leci jakieś mocne udeżenie...onj nie przestaje...odwraca sie do chłopaków swoich i mówi: patrzcie na ten tyłeczek, patrzcie na te balony...ona będzie moja zakochałem się a niemam przecie jeszcze żony, ja spokojnie siedze męcze skręta, choć coraz bardziej przerażony, chcę płacić rachunek i wyjść cichutko przez nikogo nie zauważony... a on wtedy do niej zabawimy się królewno Ty i Ja! jej twarz pobladła, miała już kolor ściany i mówi przerażona wskazując na mnie: nie jestem tu sama, to mój mężczyzna! więc lepiej uważajcie, bo to chłop ze stali i odemnie lepiej szybko się odwalcie... i wtej własnie chwili...i w tej właśnie chwili... co to za klub co to za miejsce ja dobrze nie pamiętam...to tak się przedstawia.. wiem tylko jedno nic nie działa jak czerwona sukienka... ja staje jak wryty, to jakieś nieporozumienie, czuje jak leci mi pot z czoła i cały się czerwienie... elegancik patrzy na mnie spode łba, a ja dobrze wiem co znaczy takie spojrzenie..."
— 29.01.2007, 17:47:52
\"A co to za klub co to za miejsce, ja dobrze nie pamiętam?...a wiem tylko jedno nic nie działa jak czerwona sukienka, siedze sobie gdzieś z boku, nikt mnie nie widzi palę skręta, atmosfera wokół jakaś nie przyjemna, coraz bardziej napieta...przyszli chłopaki odpicowani podrywać dziewczęta, w kącie sali grała wtedy orkiestra denta...jeden miał twarz mordercy, drugi elegancik i masz naszego prezydenta, jeszcze trzeci był taki Allcapone w dresach...twarz troche nadenta lecz eleganckie mokasynki miał więc nie wyglądał już na menta...jakiś diabeł chciał że wpadła im w oko ta sama czerwona sukienka....gorąco gorąco się robi...elegancik z brylantyną we włosach wkroczył do akcji i mówi: co taka piękna niebieskooka dama robi tutaj sama w czasie wakacji, chyba potrzebuje męskiego towarzystwa...czy nie mam racji?! A dama na to nie dziękuje panom, lecz w oczach strach i przerażenie...orkiestra przestaje grać z głośników leci jakieś mocne udeżenie...onj nie przestaje...odwraca sie do chłopaków swoich i mówi: patrzcie na ten tyłeczek, patrzcie na te balony...ona będzie moja zakochałem się a niemam przecie jeszcze żony, ja spokojnie siedze męcze skręta, choć coraz bardziej przerażony, chcę płacić rachunek i wyjść cichutko przez nikogo nie zauważony... a on wtedy do niej zabawimy się królewno Ty i Ja! jej twarz pobladła, miała już kolor ściany i mówi przerażona wskazując na mnie: nie jestem tu sama, to mój mężczyzna! więc lepiej uważajcie, bo to chłop ze stali i odemnie lepiej szybko się odwalcie... i wtej własnie chwili...i w tej właśnie chwili... co to za klub co to za miejsce ja dobrze nie pamiętam...to tak się przedstawia.. wiem tylko jedno nic nie działa jak czerwona sukienka... ja staje jak wryty, to jakieś nieporozumienie, czuje jak leci mi pot z czoła i cały się czerwienie... elegancik patrzy na mnie spode łba, a ja dobrze wiem co znaczy takie spojrzenie...\"
— 29.01.2007, 17:47:52
...
"Raz dwa, raz dwa...to jest próba mikrofonu, wiem po co mówie, czemu mówie co i komu...znam to co robię tak jak znam drogę do domu...do mieszkań się dostaje nie używając łomu..."
— 29.01.2007, 13:04:03
\"Raz dwa, raz dwa...to jest próba mikrofonu, wiem po co mówie, czemu mówie co i komu...znam to co robię tak jak znam drogę do domu...do mieszkań się dostaje nie używając łomu...\"
— 29.01.2007, 13:04:03
...
"Podajesz dłoń, a tak naprawdę brzytwę, w Twoich oczach widzę nierozegraną bitwę...podajesz dłoń a o czym innym myślisz, o szarych życiach skompanych w nienawiści..."
— 29.01.2007, 13:00:11
\"Podajesz dłoń, a tak naprawdę brzytwę, w Twoich oczach widzę nierozegraną bitwę...podajesz dłoń a o czym innym myślisz, o szarych życiach skompanych w nienawiści...\"
— 29.01.2007, 13:00:11
...
Normalnie o tej porze worze się po mieście, normalnie p tej porze raz lepiej raz gorzej zazwyczaj jak żaba skacze z miejsca na miejsce dzisiaj to nie przejdzie do domu wrócę wcześniej, wczoraj wczoraj, przy fajce i butelce, po którą trzeba stać w kolejce, było więcej kobiet wszyskie były piękne, taaa lepiej jak jest więcej, mozna by coś dzisiaj...ale ja umywam ręce, prędzej do domu, pręcedzej jechać chce w beemce, z piękną koleżanką w pięknej sukience, mówię fach...chwytam kierownicę jak zorro lejce, numeromania na liczniku...itd:)
— 29.01.2007, 12:54:51
Normalnie o tej porze worze się po mieście, normalnie p tej porze raz lepiej raz gorzej zazwyczaj jak żaba skacze z miejsca na miejsce dzisiaj to nie przejdzie do domu wrócę wcześniej, wczoraj wczoraj, przy fajce i butelce, po którą trzeba stać w kolejce, było więcej kobiet wszyskie były piękne, taaa lepiej jak jest więcej, mozna by coś dzisiaj...ale ja umywam ręce, prędzej do domu, pręcedzej jechać chce w beemce, z piękną koleżanką w pięknej sukience, mówię fach...chwytam kierownicę jak zorro lejce, numeromania na liczniku...itd:)
— 29.01.2007, 12:54:51
...
"Pstryknąć życiu fotkę jak paparazzi..."
— 27.01.2007, 15:10:31
\"Pstryknąć życiu fotkę jak paparazzi...\"
— 27.01.2007, 15:10:31
...
Licznik odwiedzin pokazał 3000! Dzięki wszystkim za odwiedziny:)
— 20.01.2007, 11:17:38
Licznik odwiedzin pokazał 3000! Dzięki wszystkim za odwiedziny:)
— 20.01.2007, 11:17:38