Powiedzmy, że facetowi imieniem Stefan podoba się kobieta...
> nazwijmy ją Jolka. Zaprasza ją do kina. Ona się zgadza,
> spędzają
> razem miły wieczór. Kilka dni później proponuje jej obiad w
> restauracji i znów oboje są zadowoleni. Zaczynają się spotykać
> regularnie i żadne z nich nie widuje się z nikim innym.
>
> Aż któregoś wieczoru w samochodzie, Jolka zauważa:
> - A wiesz, że dziś mija dokładnie sześć miesięcy odkąd się
> spotykamy ?
> W samochodzie zapada cisza. Dla Jolki wydaje się ona strasznie
> głośna.
> Dziewczyna myśli: "Kurcze, może nie powinnam była tego mówić.
> Może on nie czuje się dobrze w naszym związku. Może sądzi, że
> próbuję na nim wymusić jakieś zobowiązania, których on nie
> chce, albo na które nie jest jeszcze gotowy".
> A Stefan myśli: "O rany. Sześć miesięcy".
> Jolka myśli: "A tak w sumie to i ja sama nie jestem pewna, czy
> chcę takiego związku. Czasami chciałabym mieć więcej
> przestrzeni, więcej czasu, żebym mogła przemyśleć, co chcę dalej
> zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę chcę, żebyśmy posuwali
> się dalej...? W zasadzie... do czego my dążymy? Czy tylko
> będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymności? Czy może
> zmierzamy ku małżeństwu? Ku dzieciom ? Ku spędzeniu ze sobą
> całego życia ? Czy ja jestem już na to gotowa ? Czy ja go
> właściwie w ogóle znam ?"
> A Stefan myśli: "... czyli... to był... zobaczmy... czerwiec,
> kiedy zaczęliśmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten
> samochód, a to znaczy... spójrzmy na licznik... Cholera, już
> dawno powinienem zmienić olej!"
> A Jolka myśli: "Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie.
> Może to jest zupełnie inaczej ? Może on oczekuje czegoś więcej -
> większej intymności, większego zaangażowania...
> Może on wyczuł - jeszcze zanim sama to sobie uświadomiłam - moją rezerwę.
> Tak, to musi być to. To dlatego on tak niechętnie mówi o swoich
> uczuciach. Boi się odrzucenia."
> A Stefan myśli: "I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy.
> Cokolwiek te barany z warsztatu mówią, on nadal nie działa
> dobrze. Zwalają winę na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten
> silnik pracuje jak stara śmieciara! A ja głupi jeszcze
> zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom 6 stówek."
> A Jolka myśli: "Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego
> miejscu zła. No - to moja wina, kazać mu przez to przechodzić,
> ale nic nie poradzę na to, co czuję. Po prostu nie jestem
> pewna..."
> A Stefan myśli: "Pewnie powiedzą, że gwarancja tego nie
> obejmuje. To właśnie powiedzą.... Chamy."
> A Jolka myśli: "Może jestem po prostu idealistką, czekającą na
> rycerza na białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego
> mężczyzny, z którym lubię być, na którym naprawdę mi zależy,
> któremu chyba także zależy na mnie. Mężczyzny, który cierpi z
> powodu mojej egoistycznej, dziecinnej, romantycznej fantazji."
> A Stefan myśli: "Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem,
> żeby ją sobie wsadzili w d...... Ja chcę mieć sprawny wóz"
> - Stefan - odzywa się Jolka.
> - Co? - pyta Stefan, wyrwany niespodziewanie z zamyślenia.
> - Nie dręcz się już tak - kontynuuje Jolka, a jej oczy zaczynają
> napełniać się łzami. Może nigdy nie powinnam... Czuję się tak...
> (załamuje się i zaczyna szlochać)
> - Ale co? - dopytuje się Stefan
> - Jestem taka głupia... Wiem, że nie ma rycerza. Naprawdę wiem.
> To głupie. Nie ma rycerza i nie ma konia....
> - Nie ma konia? - pyta zdziwiony Stefan
> - Myślisz, ze jestem głupia, prawda ? - pyta Jolka.
> - Nie! - odpowiada Stefan, szczęśliwy, że wreszcie zna
> prawidłową (chyba) odpowiedź na jej pytanie.
> - Ja tylko... Ja tylko po prostu... Potrzebuję trochę czasu...
> (następuje 15-sekundowa cisza, podczas której Stefan, myśląc
> najszybciej jak potrafi, próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź.
> W końcu trafia na jedną, która wydaje mu się niezła)
> - Tak. - mówi.
> Jolka, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni.
> - Och, Stefan, naprawdę tak czujesz? - pyta.
> - Jak? - odpowiada pytaniem Stefan.
> - No, o tym czasie... - wyjaśnia Jolka.
> - Nnnoo... Tak.
> (Jolka odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy,
> sprawiając, że Stefan zaczyna się czuć bardzo nieswojo i
> obawiać, co też ona może teraz powiedzieć, zwłaszcza, jeśli
> dotyczy to konia.... W końcu Jolka przemawia)
> - Dziękuje ci, Stefan.
> - To ja dziękuję - odpowiada z ulgą mężczyzna.
> Potem odwozi ją
> do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w poduszkę aż do
> świtu, podczas gdy Stefan wraca do siebie, otwiera paczkę
> chipsów, włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka
> meczu tenisowego między dwoma Szwedami, o których nigdy
> wcześniej nie słyszał. Cichy głos w jego głowie podpowiada mu,
> że w samochodzie wydarzyło się dziś coś ważnego, ale Stefan jest
> pewny, że nigdy nie zrozumie co, więc stwierdza, że lepiej wcale
> o tym nie myśleć (tę samą taktykę stosuje w stosunku do
> wielu tematów - np. głodu na świecie).
> Następnego dnia Jolka zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki,
> może do dwóch i przez sześć godzin będą omawiać tę sytuację.
> Drobiazgowo analizują wszystko, co ona powiedziała i wszystko,
> co on powiedział, po raz pierwszy, drugi i n-ty, interpretując
> każde słowo, każdą minę i każdy gest, szukając niuansów znaczeń,
> rozważając każdą możliwość... Będą o tym dyskutować, przez
> tygodnie, może przez miesiące, nie osiągając żadnej konkluzji,
> ale także wcale się tym nie nudząc.
> W tym samym czasie, Stefan,
> pijąc piwo ze wspólnym przyjacielem jego i Jolki, zastanowi się i zapyta:
> - Janusz, nie wiesz, czy Jolka miała kiedyś konia?
>
— 25.11.2004, 23:50:05
...
Powiedzmy, że facetowi imieniem Stefan podoba się kobieta...
> nazwijmy ją Jolka. Zaprasza ją do kina. Ona się zgadza,
> spędzają
> razem miły wieczór. Kilka dni później proponuje jej obiad w
> restauracji i znów oboje są zadowoleni. Zaczynają się spotykać
> regularnie i żadne z nich nie widuje się z nikim innym.
>
> Aż któregoś wieczoru w samochodzie, Jolka zauważa:
> - A wiesz, że dziś mija dokładnie sześć miesięcy odkąd się
> spotykamy ?
> W samochodzie zapada cisza. Dla Jolki wydaje się ona strasznie
> głośna.
> Dziewczyna myśli: "Kurcze, może nie powinnam była tego mówić.
> Może on nie czuje się dobrze w naszym związku. Może sądzi, że
> próbuję na nim wymusić jakieś zobowiązania, których on nie
> chce, albo na które nie jest jeszcze gotowy".
> A Stefan myśli: "O rany. Sześć miesięcy".
> Jolka myśli: "A tak w sumie to i ja sama nie jestem pewna, czy
> chcę takiego związku. Czasami chciałabym mieć więcej
> przestrzeni, więcej czasu, żebym mogła przemyśleć, co chcę dalej
> zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę chcę, żebyśmy posuwali
> się dalej...? W zasadzie... do czego my dążymy? Czy tylko
> będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymności? Czy może
> zmierzamy ku małżeństwu? Ku dzieciom ? Ku spędzeniu ze sobą
> całego życia ? Czy ja jestem już na to gotowa ? Czy ja go
> właściwie w ogóle znam ?"
> A Stefan myśli: "... czyli... to był... zobaczmy... czerwiec,
> kiedy zaczęliśmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten
> samochód, a to znaczy... spójrzmy na licznik... Cholera, już
> dawno powinienem zmienić olej!"
> A Jolka myśli: "Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie.
> Może to jest zupełnie inaczej ? Może on oczekuje czegoś więcej -
> większej intymności, większego zaangażowania...
> Może on wyczuł - jeszcze zanim sama to sobie uświadomiłam - moją rezerwę.
> Tak, to musi być to. To dlatego on tak niechętnie mówi o swoich
> uczuciach. Boi się odrzucenia."
> A Stefan myśli: "I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy.
> Cokolwiek te barany z warsztatu mówią, on nadal nie działa
> dobrze. Zwalają winę na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten
> silnik pracuje jak stara śmieciara! A ja głupi jeszcze
> zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom 6 stówek."
> A Jolka myśli: "Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego
> miejscu zła. No - to moja wina, kazać mu przez to przechodzić,
> ale nic nie poradzę na to, co czuję. Po prostu nie jestem
> pewna..."
> A Stefan myśli: "Pewnie powiedzą, że gwarancja tego nie
> obejmuje. To właśnie powiedzą.... Chamy."
> A Jolka myśli: "Może jestem po prostu idealistką, czekającą na
> rycerza na białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego
> mężczyzny, z którym lubię być, na którym naprawdę mi zależy,
> któremu chyba także zależy na mnie. Mężczyzny, który cierpi z
> powodu mojej egoistycznej, dziecinnej, romantycznej fantazji."
> A Stefan myśli: "Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem,
> żeby ją sobie wsadzili w d...... Ja chcę mieć sprawny wóz"
> - Stefan - odzywa się Jolka.
> - Co? - pyta Stefan, wyrwany niespodziewanie z zamyślenia.
> - Nie dręcz się już tak - kontynuuje Jolka, a jej oczy zaczynają
> napełniać się łzami. Może nigdy nie powinnam... Czuję się tak...
> (załamuje się i zaczyna szlochać)
> - Ale co? - dopytuje się Stefan
> - Jestem taka głupia... Wiem, że nie ma rycerza. Naprawdę wiem.
> To głupie. Nie ma rycerza i nie ma konia....
> - Nie ma konia? - pyta zdziwiony Stefan
> - Myślisz, ze jestem głupia, prawda ? - pyta Jolka.
> - Nie! - odpowiada Stefan, szczęśliwy, że wreszcie zna
> prawidłową (chyba) odpowiedź na jej pytanie.
> - Ja tylko... Ja tylko po prostu... Potrzebuję trochę czasu...
> (następuje 15-sekundowa cisza, podczas której Stefan, myśląc
> najszybciej jak potrafi, próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź.
> W końcu trafia na jedną, która wydaje mu się niezła)
> - Tak. - mówi.
> Jolka, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni.
> - Och, Stefan, naprawdę tak czujesz? - pyta.
> - Jak? - odpowiada pytaniem Stefan.
> - No, o tym czasie... - wyjaśnia Jolka.
> - Nnnoo... Tak.
> (Jolka odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy,
> sprawiając, że Stefan zaczyna się czuć bardzo nieswojo i
> obawiać, co też ona może teraz powiedzieć, zwłaszcza, jeśli
> dotyczy to konia.... W końcu Jolka przemawia)
> - Dziękuje ci, Stefan.
> - To ja dziękuję - odpowiada z ulgą mężczyzna.
> Potem odwozi ją
> do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w poduszkę aż do
> świtu, podczas gdy Stefan wraca do siebie, otwiera paczkę
> chipsów, włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka
> meczu tenisowego między dwoma Szwedami, o których nigdy
> wcześniej nie słyszał. Cichy głos w jego głowie podpowiada mu,
> że w samochodzie wydarzyło się dziś coś ważnego, ale Stefan jest
> pewny, że nigdy nie zrozumie co, więc stwierdza, że lepiej wcale
> o tym nie myśleć (tę samą taktykę stosuje w stosunku do
> wielu tematów - np. głodu na świecie).
> Następnego dnia Jolka zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki,
> może do dwóch i przez sześć godzin będą omawiać tę sytuację.
> Drobiazgowo analizują wszystko, co ona powiedziała i wszystko,
> co on powiedział, po raz pierwszy, drugi i n-ty, interpretując
> każde słowo, każdą minę i każdy gest, szukając niuansów znaczeń,
> rozważając każdą możliwość... Będą o tym dyskutować, przez
> tygodnie, może przez miesiące, nie osiągając żadnej konkluzji,
> ale także wcale się tym nie nudząc.
> W tym samym czasie, Stefan,
> pijąc piwo ze wspólnym przyjacielem jego i Jolki, zastanowi się i zapyta:
> - Janusz, nie wiesz, czy Jolka miała kiedyś konia?
>
Powiedzmy, że facetowi imieniem Stefan podoba się kobieta... > nazwijmy ją Jolka. Zaprasza ją do kina. Ona się zgadza, > spędzają > razem miły wieczór. Kilka dni później proponuje jej obiad w > restauracji i znów oboje są zadowoleni. Zaczynają się spotykać > regularnie i żadne z nich nie widuje się z nikim innym. > > Aż któregoś wieczoru w samochodzie, Jolka zauważa: > - A wiesz, że dziś mija dokładnie sześć miesięcy odkąd się > spotykamy ? > W samochodzie zapada cisza. Dla Jolki wydaje się ona strasznie > głośna. > Dziewczyna myśli: "Kurcze, może nie powinnam była tego mówić. > Może on nie czuje się dobrze w naszym związku. Może sądzi, że > próbuję na nim wymusić jakieś zobowiązania, których on nie > chce, albo na które nie jest jeszcze gotowy". > A Stefan myśli: "O rany. Sześć miesięcy". > Jolka myśli: "A tak w sumie to i ja sama nie jestem pewna, czy > chcę takiego związku. Czasami chciałabym mieć więcej > przestrzeni, więcej czasu, żebym mogła przemyśleć, co chcę dalej > zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę chcę, żebyśmy posuwali > się dalej...? W zasadzie... do czego my dążymy? Czy tylko > będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymności? Czy może > zmierzamy ku małżeństwu? Ku dzieciom ? Ku spędzeniu ze sobą > całego życia ? Czy ja jestem już na to gotowa ? Czy ja go > właściwie w ogóle znam ?" > A Stefan myśli: "... czyli... to był... zobaczmy... czerwiec, > kiedy zaczęliśmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten > samochód, a to znaczy... spójrzmy na licznik... Cholera, już > dawno powinienem zmienić olej!" > A Jolka myśli: "Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie. > Może to jest zupełnie inaczej ? Może on oczekuje czegoś więcej - > większej intymności, większego zaangażowania... > Może on wyczuł - jeszcze zanim sama to sobie uświadomiłam - moją rezerwę. > Tak, to musi być to. To dlatego on tak niechętnie mówi o swoich > uczuciach. Boi się odrzucenia." > A Stefan myśli: "I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy. > Cokolwiek te barany z warsztatu mówią, on nadal nie działa > dobrze. Zwalają winę na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten > silnik pracuje jak stara śmieciara! A ja głupi jeszcze > zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom 6 stówek." > A Jolka myśli: "Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego > miejscu zła. No - to moja wina, kazać mu przez to przechodzić, > ale nic nie poradzę na to, co czuję. Po prostu nie jestem > pewna..." > A Stefan myśli: "Pewnie powiedzą, że gwarancja tego nie > obejmuje. To właśnie powiedzą.... Chamy." > A Jolka myśli: "Może jestem po prostu idealistką, czekającą na > rycerza na białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego > mężczyzny, z którym lubię być, na którym naprawdę mi zależy, > któremu chyba także zależy na mnie. Mężczyzny, który cierpi z > powodu mojej egoistycznej, dziecinnej, romantycznej fantazji." > A Stefan myśli: "Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem, > żeby ją sobie wsadzili w d...... Ja chcę mieć sprawny wóz" > - Stefan - odzywa się Jolka. > - Co? - pyta Stefan, wyrwany niespodziewanie z zamyślenia. > - Nie dręcz się już tak - kontynuuje Jolka, a jej oczy zaczynają > napełniać się łzami. Może nigdy nie powinnam... Czuję się tak... > (załamuje się i zaczyna szlochać) > - Ale co? - dopytuje się Stefan > - Jestem taka głupia... Wiem, że nie ma rycerza. Naprawdę wiem. > To głupie. Nie ma rycerza i nie ma konia.... > - Nie ma konia? - pyta zdziwiony Stefan > - Myślisz, ze jestem głupia, prawda ? - pyta Jolka. > - Nie! - odpowiada Stefan, szczęśliwy, że wreszcie zna > prawidłową (chyba) odpowiedź na jej pytanie. > - Ja tylko... Ja tylko po prostu... Potrzebuję trochę czasu... > (następuje 15-sekundowa cisza, podczas której Stefan, myśląc > najszybciej jak potrafi, próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź. > W końcu trafia na jedną, która wydaje mu się niezła) > - Tak. - mówi. > Jolka, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni. > - Och, Stefan, naprawdę tak czujesz? - pyta. > - Jak? - odpowiada pytaniem Stefan. > - No, o tym czasie... - wyjaśnia Jolka. > - Nnnoo... Tak. > (Jolka odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy, > sprawiając, że Stefan zaczyna się czuć bardzo nieswojo i > obawiać, co też ona może teraz powiedzieć, zwłaszcza, jeśli > dotyczy to konia.... W końcu Jolka przemawia) > - Dziękuje ci, Stefan. > - To ja dziękuję - odpowiada z ulgą mężczyzna. > Potem odwozi ją > do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w poduszkę aż do > świtu, podczas gdy Stefan wraca do siebie, otwiera paczkę > chipsów, włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka > meczu tenisowego między dwoma Szwedami, o których nigdy > wcześniej nie słyszał. Cichy głos w jego głowie podpowiada mu, > że w samochodzie wydarzyło się dziś coś ważnego, ale Stefan jest > pewny, że nigdy nie zrozumie co, więc stwierdza, że lepiej wcale > o tym nie myśleć (tę samą taktykę stosuje w stosunku do > wielu tematów - np. głodu na świecie). > Następnego dnia Jolka zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki, > może do dwóch i przez sześć godzin będą omawiać tę sytuację. > Drobiazgowo analizują wszystko, co ona powiedziała i wszystko, > co on powiedział, po raz pierwszy, drugi i n-ty, interpretując > każde słowo, każdą minę i każdy gest, szukając niuansów znaczeń, > rozważając każdą możliwość... Będą o tym dyskutować, przez > tygodnie, może przez miesiące, nie osiągając żadnej konkluzji, > ale także wcale się tym nie nudząc. > W tym samym czasie, Stefan, > pijąc piwo ze wspólnym przyjacielem jego i Jolki, zastanowi się i zapyta: > - Janusz, nie wiesz, czy Jolka miała kiedyś konia? >
— 25.11.2004, 23:50:05
...
Powiedzmy, że facetowi imieniem Stefan podoba się kobieta... > nazwijmy ją Jolka. Zaprasza ją do kina. Ona się zgadza, > spędzają > razem miły wieczór. Kilka dni później proponuje jej obiad w > restauracji i znów oboje są zadowoleni. Zaczynają się spotykać > regularnie i żadne z nich nie widuje się z nikim innym. > > Aż któregoś wieczoru w samochodzie, Jolka zauważa: > - A wiesz, że dziś mija dokładnie sześć miesięcy odkąd się > spotykamy ? > W samochodzie zapada cisza. Dla Jolki wydaje się ona strasznie > głośna. > Dziewczyna myśli: "Kurcze, może nie powinnam była tego mówić. > Może on nie czuje się dobrze w naszym związku. Może sądzi, że > próbuję na nim wymusić jakieś zobowiązania, których on nie > chce, albo na które nie jest jeszcze gotowy". > A Stefan myśli: "O rany. Sześć miesięcy". > Jolka myśli: "A tak w sumie to i ja sama nie jestem pewna, czy > chcę takiego związku. Czasami chciałabym mieć więcej > przestrzeni, więcej czasu, żebym mogła przemyśleć, co chcę dalej > zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę chcę, żebyśmy posuwali > się dalej...? W zasadzie... do czego my dążymy? Czy tylko > będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymności? Czy może > zmierzamy ku małżeństwu? Ku dzieciom ? Ku spędzeniu ze sobą > całego życia ? Czy ja jestem już na to gotowa ? Czy ja go > właściwie w ogóle znam ?" > A Stefan myśli: "... czyli... to był... zobaczmy... czerwiec, > kiedy zaczęliśmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten > samochód, a to znaczy... spójrzmy na licznik... Cholera, już > dawno powinienem zmienić olej!" > A Jolka myśli: "Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie. > Może to jest zupełnie inaczej ? Może on oczekuje czegoś więcej - > większej intymności, większego zaangażowania... > Może on wyczuł - jeszcze zanim sama to sobie uświadomiłam - moją rezerwę. > Tak, to musi być to. To dlatego on tak niechętnie mówi o swoich > uczuciach. Boi się odrzucenia." > A Stefan myśli: "I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy. > Cokolwiek te barany z warsztatu mówią, on nadal nie działa > dobrze. Zwalają winę na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten > silnik pracuje jak stara śmieciara! A ja głupi jeszcze > zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom 6 stówek." > A Jolka myśli: "Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego > miejscu zła. No - to moja wina, kazać mu przez to przechodzić, > ale nic nie poradzę na to, co czuję. Po prostu nie jestem > pewna..." > A Stefan myśli: "Pewnie powiedzą, że gwarancja tego nie > obejmuje. To właśnie powiedzą.... Chamy." > A Jolka myśli: "Może jestem po prostu idealistką, czekającą na > rycerza na białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego > mężczyzny, z którym lubię być, na którym naprawdę mi zależy, > któremu chyba także zależy na mnie. Mężczyzny, który cierpi z > powodu mojej egoistycznej, dziecinnej, romantycznej fantazji." > A Stefan myśli: "Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem, > żeby ją sobie wsadzili w d...... Ja chcę mieć sprawny wóz" > - Stefan - odzywa się Jolka. > - Co? - pyta Stefan, wyrwany niespodziewanie z zamyślenia. > - Nie dręcz się już tak - kontynuuje Jolka, a jej oczy zaczynają > napełniać się łzami. Może nigdy nie powinnam... Czuję się tak... > (załamuje się i zaczyna szlochać) > - Ale co? - dopytuje się Stefan > - Jestem taka głupia... Wiem, że nie ma rycerza. Naprawdę wiem. > To głupie. Nie ma rycerza i nie ma konia.... > - Nie ma konia? - pyta zdziwiony Stefan > - Myślisz, ze jestem głupia, prawda ? - pyta Jolka. > - Nie! - odpowiada Stefan, szczęśliwy, że wreszcie zna > prawidłową (chyba) odpowiedź na jej pytanie. > - Ja tylko... Ja tylko po prostu... Potrzebuję trochę czasu... > (następuje 15-sekundowa cisza, podczas której Stefan, myśląc > najszybciej jak potrafi, próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź. > W końcu trafia na jedną, która wydaje mu się niezła) > - Tak. - mówi. > Jolka, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni. > - Och, Stefan, naprawdę tak czujesz? - pyta. > - Jak? - odpowiada pytaniem Stefan. > - No, o tym czasie... - wyjaśnia Jolka. > - Nnnoo... Tak. > (Jolka odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy, > sprawiając, że Stefan zaczyna się czuć bardzo nieswojo i > obawiać, co też ona może teraz powiedzieć, zwłaszcza, jeśli > dotyczy to konia.... W końcu Jolka przemawia) > - Dziękuje ci, Stefan. > - To ja dziękuję - odpowiada z ulgą mężczyzna. > Potem odwozi ją > do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w poduszkę aż do > świtu, podczas gdy Stefan wraca do siebie, otwiera paczkę > chipsów, włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka > meczu tenisowego między dwoma Szwedami, o których nigdy > wcześniej nie słyszał. Cichy głos w jego głowie podpowiada mu, > że w samochodzie wydarzyło się dziś coś ważnego, ale Stefan jest > pewny, że nigdy nie zrozumie co, więc stwierdza, że lepiej wcale > o tym nie myśleć (tę samą taktykę stosuje w stosunku do > wielu tematów - np. głodu na świecie). > Następnego dnia Jolka zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki, > może do dwóch i przez sześć godzin będą omawiać tę sytuację. > Drobiazgowo analizują wszystko, co ona powiedziała i wszystko, > co on powiedział, po raz pierwszy, drugi i n-ty, interpretując > każde słowo, każdą minę i każdy gest, szukając niuansów znaczeń, > rozważając każdą możliwość... Będą o tym dyskutować, przez > tygodnie, może przez miesiące, nie osiągając żadnej konkluzji, > ale także wcale się tym nie nudząc. > W tym samym czasie, Stefan, > pijąc piwo ze wspólnym przyjacielem jego i Jolki, zastanowi się i zapyta: > - Janusz, nie wiesz, czy Jolka miała kiedyś konia? >
— 25.11.2004, 23:50:05