Jestem fotoreporterem, który zbyt dużo czasu stracił na byciu urzędnikiem.
Fotoavatar: Malczer,2008. Dziękuję
Na PLFOTO18 lat
Zdjęć1025
Komentarzy3367
Skomentował125
Obserwujących468
Obserwuje77
Zdjęć dnia7
Głosów8278
Zagłosował880
Blog Slawekol
Obiektywizm w fotografii, rola podpisu – fragmenty dyskusji spod zdjęcia rezona - http://plfoto.com/1487117/zdjecie.html
rezon [2008-03-16 12:06:22]: dopiero teraz przeczytałem Twoją odpowiedź. Na początek najważniejsze: nie czynię Ci zarzutu, a zdjęcie – jak widać w mojej ocenie – oceniam bardzo wysoko. Opinię sformułowałem dość kategorycznie, bo ciągle myślę o owej pracy domowej, którą mam do odrobienia, czyli obiektywizmie w fotografii reporterskiej, o tym, jak usiłowaliśmy ten problem rozwiązać w latach 70-tych, jak to wygląda teraz itp. sprawach. W pamięci mam też dyskusje na temat znaczenia opisu do zdjęcia, czy też podpisu pod zdjęciem spod fota http://plfoto.com/1474115/zdjecie.html.
Żeby uprzytomnić jak ten podpis może zostać zinterpretowany, wygrzebałem w archiwum i zamieściłem zdjęcie http://plfoto.com/1493229/zdjecie.html
do którego też można by było dać podpis „Spacerkiem do Unii…”. Teraz przeczytałem pod Twoim zdjęciem wpis Małgośki (małgośka [2008-03-16 13:17:31]), który to potwierdza.
Temat członkowstwa Turcji w UE jest bardzo interesujący i możliwy do fotograficznego ugryzienia. Pewne próby czyniłem podczas ostatniego lata . Jedno zdjęcie nawet zamieściłem – kobieta z dzieckiem na ręku patrzy na zachód, w cieśninę Dardanele - http://plfoto.com/1404753/zdjecie.html . Twoje foto - które przedstawia jakiś wycinek tureckiej rzeczywistości – mogłoby być znakomitym głosem w takiej dyskusji. Bo i taka Turcja stanie się – o ile akcesja nastąpi – cząstką Unii. Nie mam natomiast jasności jak wygląda prawda – o ile taka istnieje. Turcja wciąga, fascynuje – ale jest trudna do zrozumienia. A bez tego trudno o jasny przekaz.
Jeszcze raz gratuluję zdjęcia – bo pod każdym względem znakomite i syntetyczne bardzo. Ciekaw jestem kolejnych na ten temat
— 25.03.2008, 14:42:04
A propos obiektywizmu w fotografii reporterskiej i fotoreportażu socjologicznego
A propos obiektywizmu w fotografii reporterskiej i fotoreportażu socjologicznego – kolejna sygnalizacja zagadnienia, zanim ją rozwinę szerzej
To, co prezentuję dotychczas w moim PF to nie są próby zobiektywizowania rzeczywistości - przeciwnie! - to moje jej interpretowanie. Wybieram momenty, w których zawiera się - moim zdaniem -sens danej sytuacji, jej kwintesencja, historia. jestem z tej szkoły, wedle której "your picture must tell the story". Fotografię reportażową traktuję jako język opisywania rzeczywistości, a poszczególne zdjęcia - jak opowiadania. To są moje interpretacje rzeczywistości, opowieści na temat co mi się tam spodobało, lub - częściej - co mnie poruszyło lub zdrzaźniło.
30 lat temu wymyśliłem scenariusz obiektywnego, socjologicznego fotoreportażu, a właściwie zbiorowego portretu społecznego. To jest możliwe. Trzeba tylko abstrahować od kulturowych determinant wyboru bohaterów zdjęć oraz wyboru chwil ich wykonania. Potrzebna jest spora grupa chętnych i sprawnych fotograficznie ludzi.
Reportażowa fotografia socjologiczna mogłaby być obiektywna gdyby bohaterowie zdjęć byli próbą losowo wybraną z danej populacji (definiowanej wg kryteriów zawodowych lub geograficznych na przykład) oraz gdyby losowo wybierany był moment wybierania zdjęcia. Wyobraźmy sobie na przykład taki zbiorowy portret 500 warszawskich pielęgniarek - losowo wybranych (jak próby do badań ilościowych) przy czym dla każdej wylosowanej losowana byłaby godzina i minuta wykonania zdjęcia. W ten sposób wybór osoby i chwili nie byłby zdeterminowany kulturowym znaczeniem danego momentu :)
— 19.03.2008, 18:49:44
A propos obiektywizmu w fotografii reporterskiej i fotoreportażu socjologicznego – kolejna sygnalizacja zagadnienia, zanim ją rozwinę szerzej
To, co prezentuję dotychczas w moim PF to nie są próby zobiektywizowania rzeczywistości - przeciwnie! - to moje jej interpretowanie. Wybieram momenty, w których zawiera się - moim zdaniem -sens danej sytuacji, jej kwintesencja, historia. jestem z tej szkoły, wedle której "your picture must tell the story". Fotografię reportażową traktuję jako język opisywania rzeczywistości, a poszczególne zdjęcia - jak opowiadania. To są moje interpretacje rzeczywistości, opowieści na temat co mi się tam spodobało, lub - częściej - co mnie poruszyło lub zdrzaźniło.
30 lat temu wymyśliłem scenariusz obiektywnego, socjologicznego fotoreportażu, a właściwie zbiorowego portretu społecznego. To jest możliwe. Trzeba tylko abstrahować od kulturowych determinant wyboru bohaterów zdjęć oraz wyboru chwil ich wykonania. Potrzebna jest spora grupa chętnych i sprawnych fotograficznie ludzi.
Reportażowa fotografia socjologiczna mogłaby być obiektywna gdyby bohaterowie zdjęć byli próbą losowo wybraną z danej populacji (definiowanej wg kryteriów zawodowych lub geograficznych na przykład) oraz gdyby losowo wybierany był moment wybierania zdjęcia. Wyobraźmy sobie na przykład taki zbiorowy portret 500 warszawskich pielęgniarek - losowo wybranych (jak próby do badań ilościowych) przy czym dla każdej wylosowanej losowana byłaby godzina i minuta wykonania zdjęcia. W ten sposób wybór osoby i chwili nie byłby zdeterminowany kulturowym znaczeniem danego momentu :)
— 19.03.2008, 18:48:47
„Capa udowodnił według mnie ponad wszelką wątpliwość, że aparat fotograficzny nie jest chłodnym mechanicznym narzędziem. Podobnie jak pióro, jest wart tyle, ile człowiek, który go używa. Jest wzbogaceniem serca i umysłu”, JOHN STEIBECK, Popular Photography.
Cytat za: Alex Kershaw, Capa, „Szampan i krew. Burzliwe życie legendarnego fotoreportera, jedenj z wielkich ikon XX wieku”, Fontanna, Warszawa 2008
— 19.03.2008, 18:47:48
A propos obiektywzimu Roberta Capy
„Capa udowodnił według mnie ponad wszelką wątpliwość, że aparat fotograficzny nie jest chłodnym mechanicznym narzędziem. Podobnie jak pióro, jest wart tyle, ile człowiek, który go używa. Jest wzbogaceniem serca i umysłu”, JOHN STEIBECK, Popular Photography.
Cytat za: Alex Kershaw, Capa, „Szampan i krew. Burzliwe życie legendarnego fotoreportera, jedenj z wielkich ikon XX wieku”, Fontanna, Warszawa 2008
— 19.03.2008, 18:46:32
"Portret przedśmiertny", który zamieściłem wczoraj, wywołał bardzo interesującą dyskusję. Zapraszam do poczytania i udziału. Tu wklejam tylko głos, który odnosi się do kilku watków, w tej dyskusji występujących.
Drodzy Panowie. Daliście mi do myślenia. Poruszyliście ważne kwestie. Postaram się nie zanudzić Was, w części przedstawiając mój punkt widzenia na nie, a w części uzupełniając informacje.
1. Sprawa miejsca wystawienia. Wystawianie zdjęć tutaj jest przeżyciem wyjątkowym zupełnie. Przynajmniej dla mnie, który swoje doświadczenia wiązał do tej pory głównie z publikowaniem zdjęć w prasie. Żaden tytuł nie daje takiego kontaktu z odbiorcami. Wystawiając tutaj, mam poczucie, że moje zdjęcia są oglądane. Na dodatek przez ludzi, którym fotografia – różnie zresztą pojmowana – jest bliska. Reakcja na zdjęcia jest natychmiastowa i bezpośrednia. Zdjęcia, publikowane w prasie, nawet jeśli oglądane są przez większą liczbę osób, takiego poczucia związku z odbiorcą, takiej interaktywności, nie dają. Możliwość natychmiastowej wymiany opinii jest dla mnie dużym walorem tego miejsca. Dzięki temu fotografia reporterska pełni swoją rolę budzenia emocji, refleksji i sumienia.
Showman napisał: „Pewne obrazy pasują do powieszenia na ulicy, pewne pasuja do wywieszenia w galerii. Sęk, że plfoto jest jednym i drugim jednocześnie”. Dla mnie jest w tej różnorodności walor. Pomijając już fakt, że i w prasie sąsiedztwo dla wstrząsających zdjęć (których nota bene coraz mniej, mam wrażenie) bywa przedziwne. Zwłaszcza jeśli dotyczy to reklam, które zostały przyjęte w ostatniej chwili przez biuro reklam i redakcja gdzieś musi je zmieścić.
Reasumując: wystawiam tu, bo tu są ludzie, którzy oglądają zdjęcia i reagują na nie. A misją fotoreportera jest docierać do ludzi ze swoimi zdjęciami i przesłaniem, które niosą.
2. Sprawa formy tego zdjęcia. Napisałem już, że fotografia kiedyś stała się moim przeznaczeniem, moim błogosławieństwem i zarazem przekleństwem. Od wielu lat nie rozstaję się z aparatem. Wiem o fotografii – nawet jak na zawodowca – dużo, ale zdjęcia robię odruchowo. Trochę jak strzelanie do rzutków. Widzę coś i ręka sama sięga po aparat, nastawy idą błyskawicznie, kadrowanie też. To jest trochę jak ze strzelaniem do rzutków – szybko i niby bez celowania. Rzecz w tym, że później te odruchowo podjęte decyzje zazwyczaj okazują się trafne.
Idąc na to spotkanie, miałem w torbie aparat. Mogłem go wyjąć, nastawić. On chciał żebym zrobił to zdjęcie. Odruch sprawił, że sięgnąłem po komórkę. To był dobry odruch. Zdjęcie jest minimalistyczne technicznie i dlatego można się skupić na treści. Sięgnąłem po komórkę, kiedy pojawił się ten drugi plan z pielęgniarką, nie myśląc o tym, ale też nie przypadkiem. Snowman trafnie odczytał, że owa telefoniczna jakość daje dodatkowe świadectwo czasowi, w jakim ta pożegnalna fotografia została zrobiona.
Później zdarzyło mi się jeszcze takie portrety przedśmiertne bliskim mi osobom zrobić. Ale wtedy już całkiem świadomie wykorzystywałem telefon jako jednak mniej inwazyjny, bardziej stosowny do powagi krążącej wokół nas śmierci, do nastroju rezygnacji i pożegnania ze światem. Zauważyłem, że ludzie na krótko przed śmiercią jakoś zapadają się w sobie, w swoje wnętrze. Świat zewnętrzny przestaje ich interesować, chociaż świadomi są jego istnienia.
3. Komórka jako narzędzie dokumentacji. To osobna sprawa. Aparat fotograficzny wbudowany w telefon komórkowy ma dzisiaj prawie każdy, przez co niedobre rozmyte zdjęcie stało się nieodłącznym świadkiem ważnych chwil w życiu większości ludzi. Co ciekawe, rozpikselowane zdjęcia i filmiki z komórki, stają się niekiedy poważnym konkurentem sekwencji kręconych sprzętem profesjonalnym – bo takie amatorskie ujęcia zaczynają być uważane przez widzów za bardziej wiarygodne i mniej zmanipulowane od tych, które zrobili profesjonaliści. Nie wszędzie też da się z kamerą wejść – tak było na przykład podczas egzekucji Sadama Husaina. Zdjęcia komórki, zrobione w irackim więzieniu, wywołały ogromny szok światowej opinii i ostre reakcje samych Amerykanów. W Polsce, filimi kręcony komórką, stał się podobno, przyczyną samobójstwa nastoletniej Ani. Komórki lekceważyć zatem nie sposób. Tym bardziej, że sięgają po nią także artyści.
W krakowskiej Galerii Pauza albo już jest, albo będzie otwarta wkrótce wystawa zdjęć Karoliny Breguły, „Lovebook”. Na wsytawę składa się 29 prac wykonanych telefonem komórkowym. Wedle zapowiedzi, „Lovebook” to opowieść o niezrozumieniu, pustce, samotności, tęsknocie i rozpaczy, która – choć wydaje się mieć początek i koniec – zbudowana jest z luźno poukładanych obrazów będących jakby strumieniem świadomości smutnej osoby. Niewielkie fotografie, które daje miniaturowy aparat telefoniczny zostały sztucznie naciągnięte do formatu wystawowego, co dało efekt intensywnego rozmycia i rozpikselowania. Plastyczny zabieg zniszczenia obrazu powoduje odrealnienie, przez co wystawa może być czytana jak marzenie senne. Efekt oniryczności potęguje historia pokazana w fotografiach.Artystka stworzyła projekt jakby wyciągnięty z karty aparatu przypadkowej osoby.
Moim zdaniem, komórka odgrzewa na nowo problem relacji pomiędzy techniczną doskonałością, a treścią zdjęcia. Otóż bywają sytuacje, w których owa treść zdecydowanie dominuje. Wydaje mi się, że gdzieś na PL Foto powinniśmy to tez zauważyć i może wręcz zrobić jakiś dział zdjęć robionych komórkami.
Komórka, która mamy zawsze przy sobie, przywraca fotografii jedną z jej pierwotnych funkcji – utrwalanie ważnych chwil. Czyni też fotografioę tak masową, jak nigdy dotąd.
W tym kontekście oceniałbym zdziwienie Piotra, że ja, stary fotoreporter sięgam po komórkę. Dla mnie jest w tym znak czasów, być może taki sam, jaki nastąpił pod koniec kat 20-tych, kiedy to niektórzy fotoreporterzy sięgnęli po małoobrazkową Leicę. Wyobrażam sobie, jaki to musiał być szok, skoro ja jeszcze byłem świadkiem sporów o wyższość formatu 6x6 nad małym obrazkiem. I całkiem niemało kolegów deformowało sobie kręgosłupy, dźwigając pełne oprzyrządowanie 6x6 (2xP-six, plus szkła – 50, 180, 300, a do tego na wszelki wypadek – bo w P-sixach padał transport – niezawodnego dwuobiektywowego Rolleia). No i oczywiście NP.-20, a tylko wyjatkowo NP.-27 lub Tri-X 400. Andrzej Baturo, który w pierwszej połowie lat 70. standardowo robił tylko małym obrazkiem i tylko na filmach 400 ASA, uchodził za wybryk natury. Każdy szanujący się kolega wytykał mu ziarno i brak ostrości, o niedostatecznym kontraście nie wspominając.
4. Sprawa umiejętności czytanie zdjęć i umieszczania pod nimi podpisów. Piszą o tym Mamutek Piotr, Snowman, Barszczon i Marcin Kysiak. Opinie są rozbieżne i w ogólności, i w sprawie tego konkretnego zdjęcia. Co do mnie, skłaniam się do poglądu, że opis zdjęcia jest potrzebny. Właśnie po to, by ukierunkowywał interpretację. Oczywiście ten opis musi być prawdziwy. Wyznając taki pogląd, zgadzam się jednak pośrednio z opinia Mamutka, że poprzez podpis, niejako manipuluje się reakcją odbiorcy. Nie użyłbym tylko słowa „manipuluje”, bo ma ono źle się kojarzy (z tego samego powodu PL Foto używa dobrze kojarzącego się słowa „moderacja” do nazwania wcale niepięknych praktyk). Upierałbym się przy tym, że ukierunkowuje się odbieranie obrazu. Piotr napisał – „tu ocenia się obrazy, a nie podpisy”. Akurat w przypadku zdjęcia, które stało się powodem napisania tego zdania, myślę, że zdjęcie – pełne rezygnacji, osamotnienie i bólu – broni się samo. Jednakże w powodzi zdjęć, które nas zalewają – coraz trudniej o to, by widz oglądał nasze zdjęcia uważnie, element po elemencie. I zdjęcie albo musi być krzykliwe, jednoelementowe, wyraziste już na miniaturce – albo musi zawierać podpis. Inaczej może przepaść. A i Barszczon ma wiele racji, gdy pisze, że podpis i tytuł często nadają zdjęciu dodatkową jakość.
To na razie tyle. Więcej dzisiaj ju z nie dam rady napisać. Ciekaw jestem, co o tym myślicie. Poczytam z ciekawością. Tymczasem pozdrawiam.
— 28.02.2008, 02:49:08
Errata: Dyskusja toczy się pod zdjęciem \"Pożegnanie 3\". Przepraszam za pomyłkę.
— 3.02.2008, 11:20:00
...
Errata: Dyskusja toczy się pod zdjęciem "Pożegnanie 3". Przepraszam za pomyłkę.
— 3.02.2008, 11:20:00
Fragment dyskusji spod zdjęcia Pożegnanie 2
Madame Bovary 2008-02-02 09:27:00
Mimo wszystko jestem na nie. Jesli rodzina sobie zyczy... prosze bardzo. Ale pokazywanie tak osobistych zdjęć na takim forum, w celu poddania krytyce... Zdecydowanie nie. Bo jakże mozna w takim przypadku oddzielic wartość od emocji?
Slawekol 2008-02-02 11:49:12
A propos pytań \"po co\"? i wątpliwości etycznych. Moje intencje wyjaśniłem w komentarzu pod pierwszym ze zdjęć z tej serii. Jeśłi kiedyś literatura miała być zwierciadłem, chocdzącym po drodze i odbijającym rzeczywistość, to później tym bardziej rola ta przypadła fotografii reporterskiej. Fotografujemy narodziny, radość, euforię. Powinniśmy fotografować także śmierć, smutek i rozpacz. Jest w tym PF zdjęcie uśmiechniętej Janet Knott na tle fotografii (jej autorstwa), przedstawiających rozpacz członków rodzin płonącego właśnie Challengera. Janet dostała Złote Oko na World Press Photo. Konkurs ten zresztą najczęściej ma w czołówce zdjęcia zrozpaczonych matek, martwych dzieci itp. Udziela więć odpowiedzi na to, jakie są granice reportażu. Odpowiedzi jednej z możliwych naturalnie. Ja fotografowałem na życzenie rodziny, za jej zgodą i na wyraźne życzenie. A ich smutek jest wyrazem hołdu dla Zmarłego. I nie wydaje mi się, aby ten rodzaj intymności nie mógł być pokazany. Nie rozumiem też dlaczego wartość fotografii rteporterskiej ma być niezależna od emocji. W niej o emocje chodzi przecież, emocje są jej solą. Bardzo dziękuję wszystkim za uwagi i pozdrawiam.
Madame Bovary 2008-02-02 12:14:38
Moje - nie, nie dotyczy tematu zdjęcia ani jego wykonania.... Moje - nie, dotyczy tylko miejsca jego pokazania. Przyznasz, że taka formula galerii, z ocenami, krytyką.... rózni sie trochę od miejsca, gdzie się tego typu ( chociaz nie widze analogii pomiedzy ta tragedią a tragedią Challengera ) zdjęcia pokazuje pro memoria... By wstrząsnąć ludźmi albo pokazać to, czym żyje aktualnie cały świat lub naglośnić jakąś sprawę w celu wywolania odpowiedniej reakcji świata. Tak jak to ma miejsce właśnie na WPP. Przyznasz, że to jest troche inny \"rodzaj\" reporterki.
Slawekol 2008-02-02 23:50:11
@Madame: Jest wiele racji w tym, co napisałaś. Internetowej galerii brakuje powagi wystawy tematycznej już choćby przez różnorodność zamieszczanych tu zdjęć. Nie sposób też nie zgodzić się z tym, że istnieje wielka różnica znaczenia wiejskiego pogrzebu, o którym mówi garstka ludzi, z katastrofą promu kosmicznego, na oczach milionów widzów z całego świata. Mimo to, tragedia pozostaje tragedią, a rozpacz rodzin, jednych i drugich, pewnie jest taka sama. Pokazywanie tego, czym żyje świat, różni się od pokazywania tego, czym żyje społeczność jednej tylko wioski, to pewne. Różnica dotyczy jednak tylko wagi wydarzenia, jego znaczenia społecznego – a nie ludzkiego problemu, który ma do rozstrzygnięcia fotoreporter, stający naprzeciw zrozpaczonych ludzi z aparatem w ręku. Dla mnie, fotoreportera, nie jest wcale lżej fotografować matkę z Biesłanu z pokrwawionym dzieckiem na rękach, niż matkę z Sochaczewa, która wyszarpuje ciało dziecka spod auta, które je potrąciło. Po latach uprawiania zawodu fotoreportera i rozmowach z setkami mniej lub bardziej utytułowanych kolegów z całego świata, mam też własne zdanie co do wstrząsania sumieniami ludzi za pomocą fotografii lub wywołania reakcji świata. To mrzonka. Reakcje świata wywołują interesy, a nie fotografie. Gorzka to konstatacja dla człowieka, który sięgał po aparat i nadstawiał łba, bo coś go w otaczającym świecie drażniło. Gorzka, ale prawdziwa. Wrażliwość odbiorców ulega stępieniu. Mam wrażenie jednak, że istnieją zdjęcia i sytuacje, które skłaniają widzów do zadumy. I ten wzgląd przeważył szalę, kiedy ważyłem racje za tym, czy dać tę serię zdjęć do tej właśnie galerii, czy nie. Sądząc z komentarzy, poważnych przecież i poświęconych nie tylko fotografii, ale i refleksjom egzystencjalnej natury – chyba warto było. Fotoreporter nie może uczynić świata lepszym. Jeśli jednak skłoni zdjęciem do refleksji, to wypełnia jedno z powołań tego zawodu (o innych napiszę może przy innej okazji). Dziękuję za wpis, który skłonił mnie do ponownych przemyśleń, i pozdrawiam.
— 3.02.2008, 11:18:05
...
Fragment dyskusji spod zdjęcia Pożegnanie 2
Madame Bovary 2008-02-02 09:27:00
Mimo wszystko jestem na nie. Jesli rodzina sobie zyczy... prosze bardzo. Ale pokazywanie tak osobistych zdjęć na takim forum, w celu poddania krytyce... Zdecydowanie nie. Bo jakże mozna w takim przypadku oddzielic wartość od emocji?
Slawekol 2008-02-02 11:49:12
A propos pytań "po co"? i wątpliwości etycznych. Moje intencje wyjaśniłem w komentarzu pod pierwszym ze zdjęć z tej serii. Jeśłi kiedyś literatura miała być zwierciadłem, chocdzącym po drodze i odbijającym rzeczywistość, to później tym bardziej rola ta przypadła fotografii reporterskiej. Fotografujemy narodziny, radość, euforię. Powinniśmy fotografować także śmierć, smutek i rozpacz. Jest w tym PF zdjęcie uśmiechniętej Janet Knott na tle fotografii (jej autorstwa), przedstawiających rozpacz członków rodzin płonącego właśnie Challengera. Janet dostała Złote Oko na World Press Photo. Konkurs ten zresztą najczęściej ma w czołówce zdjęcia zrozpaczonych matek, martwych dzieci itp. Udziela więć odpowiedzi na to, jakie są granice reportażu. Odpowiedzi jednej z możliwych naturalnie. Ja fotografowałem na życzenie rodziny, za jej zgodą i na wyraźne życzenie. A ich smutek jest wyrazem hołdu dla Zmarłego. I nie wydaje mi się, aby ten rodzaj intymności nie mógł być pokazany. Nie rozumiem też dlaczego wartość fotografii rteporterskiej ma być niezależna od emocji. W niej o emocje chodzi przecież, emocje są jej solą. Bardzo dziękuję wszystkim za uwagi i pozdrawiam.
Madame Bovary 2008-02-02 12:14:38
Moje - nie, nie dotyczy tematu zdjęcia ani jego wykonania.... Moje - nie, dotyczy tylko miejsca jego pokazania. Przyznasz, że taka formula galerii, z ocenami, krytyką.... rózni sie trochę od miejsca, gdzie się tego typu ( chociaz nie widze analogii pomiedzy ta tragedią a tragedią Challengera ) zdjęcia pokazuje pro memoria... By wstrząsnąć ludźmi albo pokazać to, czym żyje aktualnie cały świat lub naglośnić jakąś sprawę w celu wywolania odpowiedniej reakcji świata. Tak jak to ma miejsce właśnie na WPP. Przyznasz, że to jest troche inny "rodzaj" reporterki.
Slawekol 2008-02-02 23:50:11
@Madame: Jest wiele racji w tym, co napisałaś. Internetowej galerii brakuje powagi wystawy tematycznej już choćby przez różnorodność zamieszczanych tu zdjęć. Nie sposób też nie zgodzić się z tym, że istnieje wielka różnica znaczenia wiejskiego pogrzebu, o którym mówi garstka ludzi, z katastrofą promu kosmicznego, na oczach milionów widzów z całego świata. Mimo to, tragedia pozostaje tragedią, a rozpacz rodzin, jednych i drugich, pewnie jest taka sama. Pokazywanie tego, czym żyje świat, różni się od pokazywania tego, czym żyje społeczność jednej tylko wioski, to pewne. Różnica dotyczy jednak tylko wagi wydarzenia, jego znaczenia społecznego – a nie ludzkiego problemu, który ma do rozstrzygnięcia fotoreporter, stający naprzeciw zrozpaczonych ludzi z aparatem w ręku. Dla mnie, fotoreportera, nie jest wcale lżej fotografować matkę z Biesłanu z pokrwawionym dzieckiem na rękach, niż matkę z Sochaczewa, która wyszarpuje ciało dziecka spod auta, które je potrąciło. Po latach uprawiania zawodu fotoreportera i rozmowach z setkami mniej lub bardziej utytułowanych kolegów z całego świata, mam też własne zdanie co do wstrząsania sumieniami ludzi za pomocą fotografii lub wywołania reakcji świata. To mrzonka. Reakcje świata wywołują interesy, a nie fotografie. Gorzka to konstatacja dla człowieka, który sięgał po aparat i nadstawiał łba, bo coś go w otaczającym świecie drażniło. Gorzka, ale prawdziwa. Wrażliwość odbiorców ulega stępieniu. Mam wrażenie jednak, że istnieją zdjęcia i sytuacje, które skłaniają widzów do zadumy. I ten wzgląd przeważył szalę, kiedy ważyłem racje za tym, czy dać tę serię zdjęć do tej właśnie galerii, czy nie. Sądząc z komentarzy, poważnych przecież i poświęconych nie tylko fotografii, ale i refleksjom egzystencjalnej natury – chyba warto było. Fotoreporter nie może uczynić świata lepszym. Jeśli jednak skłoni zdjęciem do refleksji, to wypełnia jedno z powołań tego zawodu (o innych napiszę może przy innej okazji). Dziękuję za wpis, który skłonił mnie do ponownych przemyśleń, i pozdrawiam.
— 3.02.2008, 11:18:05
A propos komercjalizacji i banalizacji fotografii bardzo interesująca wypowiedź wybitnego fachowca w tej branży:
“Media has become a tool to earn money, not a tool to inform. The big international publishing corporate companies are nothing else than a car factory. How can I optimize my profit? We have to live with that but do not give up our strong believe in journalism
and documentary photography.
There will always be people who have the longing to change things, to indicate
the suffering of people.
And these people will be photographers, journalists who will work for small magazines,
newspapers, online magazines and they will be able to move a lot.
The money earning companies publish products which are boring and the older
young people grow the more they want to know more in depth.
So my way of coping with this is: work with the big ones, take as much money
from them as possible, share the money with the photographers and support important topics which always will find a media
to be published in.
Your question how it was before. Of course it was different in the sixties, seventies,
but it changes in the eighties. In the sixties and seventies there was a generation which was influenced by the horror of the war (most of them had been as youngsters at the front) and they believed in a better world. They were independent personalities, not obedient to politicians. But these men started to sell in seventies and eighties to bigger companies and here you have all the Kader people, who do think corporate and not human”.
Margot Klingsporn,
Szefowa największej niemieckiej agencji fotograficznej, która całe swoje życie poświęciła właśnie fotografii prasowej.
— 28.01.2008, 18:26:02
...
A propos komercjalizacji i banalizacji fotografii bardzo interesująca wypowiedź wybitnego fachowca w tej branży:
“Media has become a tool to earn money, not a tool to inform. The big international publishing corporate companies are nothing else than a car factory. How can I optimize my profit? We have to live with that but do not give up our strong believe in journalism
and documentary photography.
There will always be people who have the longing to change things, to indicate
the suffering of people.
And these people will be photographers, journalists who will work for small magazines,
newspapers, online magazines and they will be able to move a lot.
The money earning companies publish products which are boring and the older
young people grow the more they want to know more in depth.
So my way of coping with this is: work with the big ones, take as much money
from them as possible, share the money with the photographers and support important topics which always will find a media
to be published in.
Your question how it was before. Of course it was different in the sixties, seventies,
but it changes in the eighties. In the sixties and seventies there was a generation which was influenced by the horror of the war (most of them had been as youngsters at the front) and they believed in a better world. They were independent personalities, not obedient to politicians. But these men started to sell in seventies and eighties to bigger companies and here you have all the Kader people, who do think corporate and not human”.
Margot Klingsporn,
Szefowa największej niemieckiej agencji fotograficznej, która całe swoje życie poświęciła właśnie fotografii prasowej.
— 28.01.2008, 18:26:02
Z korespondencji z Aneta-Skarżysko pod fotografią, przedstawiającą zdjęcie kota (była 4 grudnia 2007) fotografią dnia). Daje, bo odpowiedź mi się podoba – jest szczera. Nadal tylko nie rozumiem dlaczego w takim razie autorka dała fot w reporterskich. Fotografowanie ludzi – nie ustawianych modeli – jest w ogóle problemem dla większości fotografujących. Nie tylko tych z PL Foto. Nie przeszkadza im to jednak formułować wielce krytycznych ocen wobec zdjęć, które właśnie ludzi przedstawiają. A oto korespondencja. Zaczynam od opisu zdjęcia, napisanego przez Autorkę:
•
• Opis:
• ul. zakładowa . Kilka rzędów bliźniaczych domków . Dzieci bawiące się z psami , których tam jest mnóstwo . Starsi ludzie w oknach , patrzą się na kilkoosobową grupę fotografujących. Inny świat
Slawekol 2007-12-03 00:06:40
Było kilku fotografujących, a na obrazie ani dzieci, bawiących się z psami, ani starszych ludzi w oknach. A to były właściwe tematy dla reportera. Może masz coś takiego. Co do samego zdjęcia: jest bardzo dobre, pachnie trochę osiemnastką z P-sixa. Ogląda się przyjemnie, ma klimat. Ten klimat, o którym ładnie napisałaś. Nie oceniam, bo to nie ta kategoria. W zwierzakach oceniłbym wysoko. Gratuluję i pozdrawiam.
Aneta-Skarżysko 2007-12-03 10:43:06
Sławku - dziękuję za obszerny komentarz. Otóż reportaż , pytanie się ludzi czy pozwolą siebie sfotografować to nie dla mnie , nie mam do tego odwagi, gdybym zrobiła takie zdjęcie nie pytając się danej osoby to zgodę to bym miała kompleksy w stylu \" a jak by sobie nie życzyli\". Teraz reporterka gania w tym kierunku , a ja chciałam tylko pokazać psa i kota , które równie tak jak dzieci z psem są szczęśliwe i spokojne. Ludzie w tym miejscu unikali nas jak żywego ognia , nie chciałam psuć atmosfery tego miejsca.
— 26.01.2008, 06:25:38
...
Z korespondencji z Aneta-Skarżysko pod fotografią, przedstawiającą zdjęcie kota (była 4 grudnia 2007) fotografią dnia). Daje, bo odpowiedź mi się podoba – jest szczera. Nadal tylko nie rozumiem dlaczego w takim razie autorka dała fot w reporterskich. Fotografowanie ludzi – nie ustawianych modeli – jest w ogóle problemem dla większości fotografujących. Nie tylko tych z PL Foto. Nie przeszkadza im to jednak formułować wielce krytycznych ocen wobec zdjęć, które właśnie ludzi przedstawiają. A oto korespondencja. Zaczynam od opisu zdjęcia, napisanego przez Autorkę:
•
• Opis:
• ul. zakładowa . Kilka rzędów bliźniaczych domków . Dzieci bawiące się z psami , których tam jest mnóstwo . Starsi ludzie w oknach , patrzą się na kilkoosobową grupę fotografujących. Inny świat
Slawekol 2007-12-03 00:06:40
Było kilku fotografujących, a na obrazie ani dzieci, bawiących się z psami, ani starszych ludzi w oknach. A to były właściwe tematy dla reportera. Może masz coś takiego. Co do samego zdjęcia: jest bardzo dobre, pachnie trochę osiemnastką z P-sixa. Ogląda się przyjemnie, ma klimat. Ten klimat, o którym ładnie napisałaś. Nie oceniam, bo to nie ta kategoria. W zwierzakach oceniłbym wysoko. Gratuluję i pozdrawiam.
Aneta-Skarżysko 2007-12-03 10:43:06
Sławku - dziękuję za obszerny komentarz. Otóż reportaż , pytanie się ludzi czy pozwolą siebie sfotografować to nie dla mnie , nie mam do tego odwagi, gdybym zrobiła takie zdjęcie nie pytając się danej osoby to zgodę to bym miała kompleksy w stylu " a jak by sobie nie życzyli". Teraz reporterka gania w tym kierunku , a ja chciałam tylko pokazać psa i kota , które równie tak jak dzieci z psem są szczęśliwe i spokojne. Ludzie w tym miejscu unikali nas jak żywego ognia , nie chciałam psuć atmosfery tego miejsca.
— 26.01.2008, 06:25:38
...
Oto kilka mysli, które są mi bliskie. Gdyby nie to, że napisał je już ktoś inny - wymieniony na końcu cytatu - napisałbym je sam :)
Pierwotna wartość fotografii została zdewaluowana w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
We współczesnych cywilizacjach podporządkowanych całkowicie rytmowi rynku i nigdy niezaspokojonym pragnieniu bogacenia się, fotografia zatraciła swą pierwotną naturę, jaką jest przekaz informacji, komunikacja i zapis – stała się ilustracją. Wszechobecną, wciskającą i narzucającą się ilustracją, będącą podstawowym narzędziem sprzedaży.
W tym samym czasie tym samym regułom rynkowym podporządkowana została informacja. Stała się produktem identycznym jak buty. Produkowana przez medjowe fabryki i sprzedawana w jak największej ilości, poddana brutalnej optymalizacji kosztów, uległa totalnemu spłyceniu.
Kompilacja tych dwóch procesów spowodowała odcięcie społeczeństwa od profesjonalnej
fotografii dokumentalnej i reportażowej jako nośnika pełnej informacji i wiedzy oraz
zamknięcie jej w gettach galerii i wydawnictw branżowych. Fotografia stała się bardziej
eksponatem niż medium informacji. W tych miejscach bardziej podziwiamy kunszt
fotografa niż odczytujemy przekaz. Widzimy kolory zamiast emocji, widzimy starannie
dobrane kadry bardziej niż zawartą w nich historię.
(Wojciech Eksner, redaktor naczelny nowego "Pozytywu")
— 24.01.2008, 19:58:22
Oto kilka mysli, które są mi bliskie. Gdyby nie to, że napisał je już ktoś inny - wymieniony na końcu cytatu - napisałbym je sam :)
Pierwotna wartość fotografii została zdewaluowana w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
We współczesnych cywilizacjach podporządkowanych całkowicie rytmowi rynku i nigdy niezaspokojonym pragnieniu bogacenia się, fotografia zatraciła swą pierwotną naturę, jaką jest przekaz informacji, komunikacja i zapis – stała się ilustracją. Wszechobecną, wciskającą i narzucającą się ilustracją, będącą podstawowym narzędziem sprzedaży.
W tym samym czasie tym samym regułom rynkowym podporządkowana została informacja. Stała się produktem identycznym jak buty. Produkowana przez medjowe fabryki i sprzedawana w jak największej ilości, poddana brutalnej optymalizacji kosztów, uległa totalnemu spłyceniu.
Kompilacja tych dwóch procesów spowodowała odcięcie społeczeństwa od profesjonalnej
fotografii dokumentalnej i reportażowej jako nośnika pełnej informacji i wiedzy oraz
zamknięcie jej w gettach galerii i wydawnictw branżowych. Fotografia stała się bardziej
eksponatem niż medium informacji. W tych miejscach bardziej podziwiamy kunszt
fotografa niż odczytujemy przekaz. Widzimy kolory zamiast emocji, widzimy starannie
dobrane kadry bardziej niż zawartą w nich historię.
(Wojciech Eksner, redaktor naczelny nowego \"Pozytywu\")
— 24.01.2008, 19:58:22
...
Z mojej korespondencji na PL Foto:
Witam, Siedzę sobie przed komputerem, jest niedzielny wieczór i oglądam zdjęcia na plfoto, jedne lepsze drugie gorsze, ale generalnie nie ma takich nad którymi chciałoby sie zatrzymać. I tu nagle zdjęce wnuka Ciołkowskiego, ineteresujące. Wchodzę na portfolio, i podziwiam resztę prac. I tak sobie myślę, że nie mam pojęcia czy te zdjęcia są dobre technicznie, czy coś nie jest przepalone, nieostre. Ale wiem jedno że każde z tych zdjęć przyciąga wzrok, każde znich o czymś opowiada, i to jest chyba istota fotografii o której ludzie zapominają, szczególnie w dobie cyfrówek i PS, gdzie bardziej liczy się technika a nie to o czym zdjęcia ma mówic. Pozdrawiam
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że ten rodzaj fotografii, które jest mi bliski, może jeszcze wywołać zainteresowanie i refleksję. Trochę o moim pojmowaniu fotografii piszę na swoim blogu, mam nadzieję, że wątki te rozwinę. Wydaje mi się, że fotografia jest przede wszystkim językiem, a później dopiero sztuka plastyczną. Z tego powodu ważniejsza od techniki (czyli językowej poprawności) wydaje mi się treść opowiadania. Im ważniejsza treść, tym większa pobłażliwość dla formy. Pewnie byłoby lepiej, gdyby wstrząsające zdjęcie pędzonych do gazu kobiet z Treblinki było ostre, ale przecież ważniejsze jest to, że w ogóle powstało, jest bowiem pewnym dowodem na to, co się tam działo. Ostatnie zdjęcie prezydenta Allende też ma niedostaki techniczne, ale przeszło do historii fotografii, podobie jak padający żołnierz republikański, uwieczniony na zdjęciu Roberta Capy (o jego zepsutych przez laboranta zdjęciach z D day nie wspominając). Dominacja nacisku na techniczną perfekcję z niemal całkowitym pomijaniem wagi treści, zjawisko zauważalne nie tylko na PL Foto, bardzo mnie martwi. Jest skutkiem komercjalizacji fotografii, ale ją jednocześnie marginalizuje i banalizuje. Oczywiście staram się robić zdjęcia jak najlepsze technicznie, czyli opowiadać w sposób jasny, przystępny i ułatwający percepcję. Kiedy jednak mam do wyboru albo zdjęćie niedoskonałe technicznie, albo brak zdjęcia, zawsze wybieram to pierwsze. Mam nadzieję, że nie zanudziłem tym wywodem. Raz jeszce dziękuję za miłe słowa i zainteresowanie. Serdecznie pozdrawiam Sławekol
— 23.01.2008, 19:33:52
Z mojej korespondencji na PL Foto:
Witam, Siedzę sobie przed komputerem, jest niedzielny wieczór i oglądam zdjęcia na plfoto, jedne lepsze drugie gorsze, ale generalnie nie ma takich nad którymi chciałoby sie zatrzymać. I tu nagle zdjęce wnuka Ciołkowskiego, ineteresujące. Wchodzę na portfolio, i podziwiam resztę prac. I tak sobie myślę, że nie mam pojęcia czy te zdjęcia są dobre technicznie, czy coś nie jest przepalone, nieostre. Ale wiem jedno że każde z tych zdjęć przyciąga wzrok, każde znich o czymś opowiada, i to jest chyba istota fotografii o której ludzie zapominają, szczególnie w dobie cyfrówek i PS, gdzie bardziej liczy się technika a nie to o czym zdjęcia ma mówic. Pozdrawiam
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że ten rodzaj fotografii, które jest mi bliski, może jeszcze wywołać zainteresowanie i refleksję. Trochę o moim pojmowaniu fotografii piszę na swoim blogu, mam nadzieję, że wątki te rozwinę. Wydaje mi się, że fotografia jest przede wszystkim językiem, a później dopiero sztuka plastyczną. Z tego powodu ważniejsza od techniki (czyli językowej poprawności) wydaje mi się treść opowiadania. Im ważniejsza treść, tym większa pobłażliwość dla formy. Pewnie byłoby lepiej, gdyby wstrząsające zdjęcie pędzonych do gazu kobiet z Treblinki było ostre, ale przecież ważniejsze jest to, że w ogóle powstało, jest bowiem pewnym dowodem na to, co się tam działo. Ostatnie zdjęcie prezydenta Allende też ma niedostaki techniczne, ale przeszło do historii fotografii, podobie jak padający żołnierz republikański, uwieczniony na zdjęciu Roberta Capy (o jego zepsutych przez laboranta zdjęciach z D day nie wspominając). Dominacja nacisku na techniczną perfekcję z niemal całkowitym pomijaniem wagi treści, zjawisko zauważalne nie tylko na PL Foto, bardzo mnie martwi. Jest skutkiem komercjalizacji fotografii, ale ją jednocześnie marginalizuje i banalizuje. Oczywiście staram się robić zdjęcia jak najlepsze technicznie, czyli opowiadać w sposób jasny, przystępny i ułatwający percepcję. Kiedy jednak mam do wyboru albo zdjęćie niedoskonałe technicznie, albo brak zdjęcia, zawsze wybieram to pierwsze. Mam nadzieję, że nie zanudziłem tym wywodem. Raz jeszce dziękuję za miłe słowa i zainteresowanie. Serdecznie pozdrawiam Sławekol
— 23.01.2008, 19:33:52
Przyglądam się, patrzę na oceny, na to, jakie zdjęcia znajdują się na topie i zyskują największe uznanie. Umacniam się w przekonaniu, że zatraceniu ulega pierwotna funcja fotografii - przekaz informacji i zapis chwili. W coraz większym stopniu fotografia traktowana jest jak zwykła ilustracja. Większość oceniających bardziej skupia się na kunszcie fotografa niż na treći przekazu, który niesie dany obraz. Większą uwagę niż na przekaz zwraca się na formę. Szkoda, że dotyczy to także zdjęć z kategorii \"reporterskie\", które jednak powinny być traktowane jako opowiadania o ludzkich historiach, radościach i problemach.
— 5.11.2007, 23:43:13
...
Przyglądam się, patrzę na oceny, na to, jakie zdjęcia znajdują się na topie i zyskują największe uznanie. Umacniam się w przekonaniu, że zatraceniu ulega pierwotna funcja fotografii - przekaz informacji i zapis chwili. W coraz większym stopniu fotografia traktowana jest jak zwykła ilustracja. Większość oceniających bardziej skupia się na kunszcie fotografa niż na treći przekazu, który niesie dany obraz. Większą uwagę niż na przekaz zwraca się na formę. Szkoda, że dotyczy to także zdjęć z kategorii "reporterskie", które jednak powinny być traktowane jako opowiadania o ludzkich historiach, radościach i problemach.
— 5.11.2007, 23:43:13
W związku z pytaniem Partizana (w komentarzach do portfolio, obok) dodaję garść szczegółów i link ze źródłem. Tamże do obejrzenia zdyskwalifikowane zdjęcie.
http://wiadomosci.onet.pl/38952,21,9,pokaz.html
Grand Press Photo 2007
• Piotr Skórniki traci nagrody Grand Press Photo za złamanie regulaminu
Organizator Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Prasowej Grand Press Photo 2007 zdecydował, że jeden z laureatów - Piotr Skórnicki (”Gazeta Wyborcza Poznań”) - straci obie przyznane mu nagrody.
• Piotr Skórnicki zwolniony, szef działu foto GW przeprasza Grand Press Photo
Decyzją Piotra Wójcika szefa działu foto GW zwolniony został fotoreporter poznańskiego oddziału Gazety, który dokonał fotomontażu zdjęcia wysłanego na konkurs Grand Press Photo.
• Skórnicki rezygnuje z nagrody
Piotr Skórnicki, autor kontrowersyjnego zdjęcia, które zdobyło drugie miejsce w kategorii przyroda zrezygnował z nagrody i przeprosił za zaistniałą sytuację.
• Pracownicy poznańskiego oddziału GW bronią zwolnionego fotografa
45 pracowników GW w Poznaniu podpisało się pod oświadczeniem, w którym protestują przeciw sugerowaniu, że Skórnicki w przeszłości mógł dopuszczać się manipulacji.
Jeśli kogoś interesuje więcejs zczegółów, wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę \"Grand Press Foto\".
— 2.11.2007, 19:41:15
...
W związku z pytaniem Partizana (w komentarzach do portfolio, obok) dodaję garść szczegółów i link ze źródłem. Tamże do obejrzenia zdyskwalifikowane zdjęcie.
http://wiadomosci.onet.pl/38952,21,9,pokaz.html
Grand Press Photo 2007
• Piotr Skórniki traci nagrody Grand Press Photo za złamanie regulaminu
Organizator Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Prasowej Grand Press Photo 2007 zdecydował, że jeden z laureatów - Piotr Skórnicki (”Gazeta Wyborcza Poznań”) - straci obie przyznane mu nagrody.
• Piotr Skórnicki zwolniony, szef działu foto GW przeprasza Grand Press Photo
Decyzją Piotra Wójcika szefa działu foto GW zwolniony został fotoreporter poznańskiego oddziału Gazety, który dokonał fotomontażu zdjęcia wysłanego na konkurs Grand Press Photo.
• Skórnicki rezygnuje z nagrody
Piotr Skórnicki, autor kontrowersyjnego zdjęcia, które zdobyło drugie miejsce w kategorii przyroda zrezygnował z nagrody i przeprosił za zaistniałą sytuację.
• Pracownicy poznańskiego oddziału GW bronią zwolnionego fotografa
45 pracowników GW w Poznaniu podpisało się pod oświadczeniem, w którym protestują przeciw sugerowaniu, że Skórnicki w przeszłości mógł dopuszczać się manipulacji.
Jeśli kogoś interesuje więcejs zczegółów, wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę "Grand Press Foto".
— 2.11.2007, 19:41:15
Jestem tu od niedawna. Rozglądam się. Na razie głównie w kategorii \"Reporterskie\". Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że niektóre, bardzo dobre skądinąd zdjęcia, trafiły nie do tej kategorii co trzeba. Zastanawiam się co by było, gdybym całą wiedzę o Polakach i Polsce, ich kłopotach i sukcesach, radościach i smutkach, miał czerpać tylko z zamieszczonych tu zdjęć. Bo przecież reportaż, to opowieść o ludziach jako istotach społecznych. Za mało ob ejrzałem, by formułować jakieś kategoryczne wnioski, ale udarza mnie wielka ilość fotografii lotniczych i automobiliowych. Sporo jest też zdjęć reporterskich bez ludzi. I zdarzają się fotomontaże. A porzecież nie minął rok od chwili, gdy laureat Grand Press Foto nie tylko stracił tytuł, ale i posadę, za dodanie w PS kilku nietoperzy, by kadr się lepiej komponował.
— 26.10.2007, 00:51:06
...
Jestem tu od niedawna. Rozglądam się. Na razie głównie w kategorii "Reporterskie". Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że niektóre, bardzo dobre skądinąd zdjęcia, trafiły nie do tej kategorii co trzeba. Zastanawiam się co by było, gdybym całą wiedzę o Polakach i Polsce, ich kłopotach i sukcesach, radościach i smutkach, miał czerpać tylko z zamieszczonych tu zdjęć. Bo przecież reportaż, to opowieść o ludziach jako istotach społecznych. Za mało ob ejrzałem, by formułować jakieś kategoryczne wnioski, ale udarza mnie wielka ilość fotografii lotniczych i automobiliowych. Sporo jest też zdjęć reporterskich bez ludzi. I zdarzają się fotomontaże. A porzecież nie minął rok od chwili, gdy laureat Grand Press Foto nie tylko stracił tytuł, ale i posadę, za dodanie w PS kilku nietoperzy, by kadr się lepiej komponował.
Obiektywizm w fotografii, rola podpisu – fragmenty dyskusji spod zdjęcia rezona - http://plfoto.com/1487117/zdjecie.html rezon [2008-03-16 12:06:22]: dopiero teraz przeczytałem Twoją odpowiedź. Na początek najważniejsze: nie czynię Ci zarzutu, a zdjęcie – jak widać w mojej ocenie – oceniam bardzo wysoko. Opinię sformułowałem dość kategorycznie, bo ciągle myślę o owej pracy domowej, którą mam do odrobienia, czyli obiektywizmie w fotografii reporterskiej, o tym, jak usiłowaliśmy ten problem rozwiązać w latach 70-tych, jak to wygląda teraz itp. sprawach. W pamięci mam też dyskusje na temat znaczenia opisu do zdjęcia, czy też podpisu pod zdjęciem spod fota http://plfoto.com/1474115/zdjecie.html. Żeby uprzytomnić jak ten podpis może zostać zinterpretowany, wygrzebałem w archiwum i zamieściłem zdjęcie http://plfoto.com/1493229/zdjecie.html do którego też można by było dać podpis „Spacerkiem do Unii…”. Teraz przeczytałem pod Twoim zdjęciem wpis Małgośki (małgośka [2008-03-16 13:17:31]), który to potwierdza. Temat członkowstwa Turcji w UE jest bardzo interesujący i możliwy do fotograficznego ugryzienia. Pewne próby czyniłem podczas ostatniego lata . Jedno zdjęcie nawet zamieściłem – kobieta z dzieckiem na ręku patrzy na zachód, w cieśninę Dardanele - http://plfoto.com/1404753/zdjecie.html . Twoje foto - które przedstawia jakiś wycinek tureckiej rzeczywistości – mogłoby być znakomitym głosem w takiej dyskusji. Bo i taka Turcja stanie się – o ile akcesja nastąpi – cząstką Unii. Nie mam natomiast jasności jak wygląda prawda – o ile taka istnieje. Turcja wciąga, fascynuje – ale jest trudna do zrozumienia. A bez tego trudno o jasny przekaz. Jeszcze raz gratuluję zdjęcia – bo pod każdym względem znakomite i syntetyczne bardzo. Ciekaw jestem kolejnych na ten temat
— 25.03.2008, 14:42:04
A propos obiektywizmu w fotografii reporterskiej i fotoreportażu socjologicznego
A propos obiektywizmu w fotografii reporterskiej i fotoreportażu socjologicznego – kolejna sygnalizacja zagadnienia, zanim ją rozwinę szerzej To, co prezentuję dotychczas w moim PF to nie są próby zobiektywizowania rzeczywistości - przeciwnie! - to moje jej interpretowanie. Wybieram momenty, w których zawiera się - moim zdaniem -sens danej sytuacji, jej kwintesencja, historia. jestem z tej szkoły, wedle której "your picture must tell the story". Fotografię reportażową traktuję jako język opisywania rzeczywistości, a poszczególne zdjęcia - jak opowiadania. To są moje interpretacje rzeczywistości, opowieści na temat co mi się tam spodobało, lub - częściej - co mnie poruszyło lub zdrzaźniło. 30 lat temu wymyśliłem scenariusz obiektywnego, socjologicznego fotoreportażu, a właściwie zbiorowego portretu społecznego. To jest możliwe. Trzeba tylko abstrahować od kulturowych determinant wyboru bohaterów zdjęć oraz wyboru chwil ich wykonania. Potrzebna jest spora grupa chętnych i sprawnych fotograficznie ludzi. Reportażowa fotografia socjologiczna mogłaby być obiektywna gdyby bohaterowie zdjęć byli próbą losowo wybraną z danej populacji (definiowanej wg kryteriów zawodowych lub geograficznych na przykład) oraz gdyby losowo wybierany był moment wybierania zdjęcia. Wyobraźmy sobie na przykład taki zbiorowy portret 500 warszawskich pielęgniarek - losowo wybranych (jak próby do badań ilościowych) przy czym dla każdej wylosowanej losowana byłaby godzina i minuta wykonania zdjęcia. W ten sposób wybór osoby i chwili nie byłby zdeterminowany kulturowym znaczeniem danego momentu :)
— 19.03.2008, 18:49:44
A propos obiektywizmu w fotografii reporterskiej i fotoreportażu socjologicznego – kolejna sygnalizacja zagadnienia, zanim ją rozwinę szerzej To, co prezentuję dotychczas w moim PF to nie są próby zobiektywizowania rzeczywistości - przeciwnie! - to moje jej interpretowanie. Wybieram momenty, w których zawiera się - moim zdaniem -sens danej sytuacji, jej kwintesencja, historia. jestem z tej szkoły, wedle której "your picture must tell the story". Fotografię reportażową traktuję jako język opisywania rzeczywistości, a poszczególne zdjęcia - jak opowiadania. To są moje interpretacje rzeczywistości, opowieści na temat co mi się tam spodobało, lub - częściej - co mnie poruszyło lub zdrzaźniło. 30 lat temu wymyśliłem scenariusz obiektywnego, socjologicznego fotoreportażu, a właściwie zbiorowego portretu społecznego. To jest możliwe. Trzeba tylko abstrahować od kulturowych determinant wyboru bohaterów zdjęć oraz wyboru chwil ich wykonania. Potrzebna jest spora grupa chętnych i sprawnych fotograficznie ludzi. Reportażowa fotografia socjologiczna mogłaby być obiektywna gdyby bohaterowie zdjęć byli próbą losowo wybraną z danej populacji (definiowanej wg kryteriów zawodowych lub geograficznych na przykład) oraz gdyby losowo wybierany był moment wybierania zdjęcia. Wyobraźmy sobie na przykład taki zbiorowy portret 500 warszawskich pielęgniarek - losowo wybranych (jak próby do badań ilościowych) przy czym dla każdej wylosowanej losowana byłaby godzina i minuta wykonania zdjęcia. W ten sposób wybór osoby i chwili nie byłby zdeterminowany kulturowym znaczeniem danego momentu :)
— 19.03.2008, 18:48:47
„Capa udowodnił według mnie ponad wszelką wątpliwość, że aparat fotograficzny nie jest chłodnym mechanicznym narzędziem. Podobnie jak pióro, jest wart tyle, ile człowiek, który go używa. Jest wzbogaceniem serca i umysłu”, JOHN STEIBECK, Popular Photography. Cytat za: Alex Kershaw, Capa, „Szampan i krew. Burzliwe życie legendarnego fotoreportera, jedenj z wielkich ikon XX wieku”, Fontanna, Warszawa 2008
— 19.03.2008, 18:47:48
A propos obiektywzimu Roberta Capy
„Capa udowodnił według mnie ponad wszelką wątpliwość, że aparat fotograficzny nie jest chłodnym mechanicznym narzędziem. Podobnie jak pióro, jest wart tyle, ile człowiek, który go używa. Jest wzbogaceniem serca i umysłu”, JOHN STEIBECK, Popular Photography. Cytat za: Alex Kershaw, Capa, „Szampan i krew. Burzliwe życie legendarnego fotoreportera, jedenj z wielkich ikon XX wieku”, Fontanna, Warszawa 2008
— 19.03.2008, 18:46:32
"Portret przedśmiertny", który zamieściłem wczoraj, wywołał bardzo interesującą dyskusję. Zapraszam do poczytania i udziału. Tu wklejam tylko głos, który odnosi się do kilku watków, w tej dyskusji występujących. Drodzy Panowie. Daliście mi do myślenia. Poruszyliście ważne kwestie. Postaram się nie zanudzić Was, w części przedstawiając mój punkt widzenia na nie, a w części uzupełniając informacje. 1. Sprawa miejsca wystawienia. Wystawianie zdjęć tutaj jest przeżyciem wyjątkowym zupełnie. Przynajmniej dla mnie, który swoje doświadczenia wiązał do tej pory głównie z publikowaniem zdjęć w prasie. Żaden tytuł nie daje takiego kontaktu z odbiorcami. Wystawiając tutaj, mam poczucie, że moje zdjęcia są oglądane. Na dodatek przez ludzi, którym fotografia – różnie zresztą pojmowana – jest bliska. Reakcja na zdjęcia jest natychmiastowa i bezpośrednia. Zdjęcia, publikowane w prasie, nawet jeśli oglądane są przez większą liczbę osób, takiego poczucia związku z odbiorcą, takiej interaktywności, nie dają. Możliwość natychmiastowej wymiany opinii jest dla mnie dużym walorem tego miejsca. Dzięki temu fotografia reporterska pełni swoją rolę budzenia emocji, refleksji i sumienia. Showman napisał: „Pewne obrazy pasują do powieszenia na ulicy, pewne pasuja do wywieszenia w galerii. Sęk, że plfoto jest jednym i drugim jednocześnie”. Dla mnie jest w tej różnorodności walor. Pomijając już fakt, że i w prasie sąsiedztwo dla wstrząsających zdjęć (których nota bene coraz mniej, mam wrażenie) bywa przedziwne. Zwłaszcza jeśli dotyczy to reklam, które zostały przyjęte w ostatniej chwili przez biuro reklam i redakcja gdzieś musi je zmieścić. Reasumując: wystawiam tu, bo tu są ludzie, którzy oglądają zdjęcia i reagują na nie. A misją fotoreportera jest docierać do ludzi ze swoimi zdjęciami i przesłaniem, które niosą. 2. Sprawa formy tego zdjęcia. Napisałem już, że fotografia kiedyś stała się moim przeznaczeniem, moim błogosławieństwem i zarazem przekleństwem. Od wielu lat nie rozstaję się z aparatem. Wiem o fotografii – nawet jak na zawodowca – dużo, ale zdjęcia robię odruchowo. Trochę jak strzelanie do rzutków. Widzę coś i ręka sama sięga po aparat, nastawy idą błyskawicznie, kadrowanie też. To jest trochę jak ze strzelaniem do rzutków – szybko i niby bez celowania. Rzecz w tym, że później te odruchowo podjęte decyzje zazwyczaj okazują się trafne. Idąc na to spotkanie, miałem w torbie aparat. Mogłem go wyjąć, nastawić. On chciał żebym zrobił to zdjęcie. Odruch sprawił, że sięgnąłem po komórkę. To był dobry odruch. Zdjęcie jest minimalistyczne technicznie i dlatego można się skupić na treści. Sięgnąłem po komórkę, kiedy pojawił się ten drugi plan z pielęgniarką, nie myśląc o tym, ale też nie przypadkiem. Snowman trafnie odczytał, że owa telefoniczna jakość daje dodatkowe świadectwo czasowi, w jakim ta pożegnalna fotografia została zrobiona. Później zdarzyło mi się jeszcze takie portrety przedśmiertne bliskim mi osobom zrobić. Ale wtedy już całkiem świadomie wykorzystywałem telefon jako jednak mniej inwazyjny, bardziej stosowny do powagi krążącej wokół nas śmierci, do nastroju rezygnacji i pożegnania ze światem. Zauważyłem, że ludzie na krótko przed śmiercią jakoś zapadają się w sobie, w swoje wnętrze. Świat zewnętrzny przestaje ich interesować, chociaż świadomi są jego istnienia. 3. Komórka jako narzędzie dokumentacji. To osobna sprawa. Aparat fotograficzny wbudowany w telefon komórkowy ma dzisiaj prawie każdy, przez co niedobre rozmyte zdjęcie stało się nieodłącznym świadkiem ważnych chwil w życiu większości ludzi. Co ciekawe, rozpikselowane zdjęcia i filmiki z komórki, stają się niekiedy poważnym konkurentem sekwencji kręconych sprzętem profesjonalnym – bo takie amatorskie ujęcia zaczynają być uważane przez widzów za bardziej wiarygodne i mniej zmanipulowane od tych, które zrobili profesjonaliści. Nie wszędzie też da się z kamerą wejść – tak było na przykład podczas egzekucji Sadama Husaina. Zdjęcia komórki, zrobione w irackim więzieniu, wywołały ogromny szok światowej opinii i ostre reakcje samych Amerykanów. W Polsce, filimi kręcony komórką, stał się podobno, przyczyną samobójstwa nastoletniej Ani. Komórki lekceważyć zatem nie sposób. Tym bardziej, że sięgają po nią także artyści. W krakowskiej Galerii Pauza albo już jest, albo będzie otwarta wkrótce wystawa zdjęć Karoliny Breguły, „Lovebook”. Na wsytawę składa się 29 prac wykonanych telefonem komórkowym. Wedle zapowiedzi, „Lovebook” to opowieść o niezrozumieniu, pustce, samotności, tęsknocie i rozpaczy, która – choć wydaje się mieć początek i koniec – zbudowana jest z luźno poukładanych obrazów będących jakby strumieniem świadomości smutnej osoby. Niewielkie fotografie, które daje miniaturowy aparat telefoniczny zostały sztucznie naciągnięte do formatu wystawowego, co dało efekt intensywnego rozmycia i rozpikselowania. Plastyczny zabieg zniszczenia obrazu powoduje odrealnienie, przez co wystawa może być czytana jak marzenie senne. Efekt oniryczności potęguje historia pokazana w fotografiach.Artystka stworzyła projekt jakby wyciągnięty z karty aparatu przypadkowej osoby. Moim zdaniem, komórka odgrzewa na nowo problem relacji pomiędzy techniczną doskonałością, a treścią zdjęcia. Otóż bywają sytuacje, w których owa treść zdecydowanie dominuje. Wydaje mi się, że gdzieś na PL Foto powinniśmy to tez zauważyć i może wręcz zrobić jakiś dział zdjęć robionych komórkami. Komórka, która mamy zawsze przy sobie, przywraca fotografii jedną z jej pierwotnych funkcji – utrwalanie ważnych chwil. Czyni też fotografioę tak masową, jak nigdy dotąd. W tym kontekście oceniałbym zdziwienie Piotra, że ja, stary fotoreporter sięgam po komórkę. Dla mnie jest w tym znak czasów, być może taki sam, jaki nastąpił pod koniec kat 20-tych, kiedy to niektórzy fotoreporterzy sięgnęli po małoobrazkową Leicę. Wyobrażam sobie, jaki to musiał być szok, skoro ja jeszcze byłem świadkiem sporów o wyższość formatu 6x6 nad małym obrazkiem. I całkiem niemało kolegów deformowało sobie kręgosłupy, dźwigając pełne oprzyrządowanie 6x6 (2xP-six, plus szkła – 50, 180, 300, a do tego na wszelki wypadek – bo w P-sixach padał transport – niezawodnego dwuobiektywowego Rolleia). No i oczywiście NP.-20, a tylko wyjatkowo NP.-27 lub Tri-X 400. Andrzej Baturo, który w pierwszej połowie lat 70. standardowo robił tylko małym obrazkiem i tylko na filmach 400 ASA, uchodził za wybryk natury. Każdy szanujący się kolega wytykał mu ziarno i brak ostrości, o niedostatecznym kontraście nie wspominając. 4. Sprawa umiejętności czytanie zdjęć i umieszczania pod nimi podpisów. Piszą o tym Mamutek Piotr, Snowman, Barszczon i Marcin Kysiak. Opinie są rozbieżne i w ogólności, i w sprawie tego konkretnego zdjęcia. Co do mnie, skłaniam się do poglądu, że opis zdjęcia jest potrzebny. Właśnie po to, by ukierunkowywał interpretację. Oczywiście ten opis musi być prawdziwy. Wyznając taki pogląd, zgadzam się jednak pośrednio z opinia Mamutka, że poprzez podpis, niejako manipuluje się reakcją odbiorcy. Nie użyłbym tylko słowa „manipuluje”, bo ma ono źle się kojarzy (z tego samego powodu PL Foto używa dobrze kojarzącego się słowa „moderacja” do nazwania wcale niepięknych praktyk). Upierałbym się przy tym, że ukierunkowuje się odbieranie obrazu. Piotr napisał – „tu ocenia się obrazy, a nie podpisy”. Akurat w przypadku zdjęcia, które stało się powodem napisania tego zdania, myślę, że zdjęcie – pełne rezygnacji, osamotnienie i bólu – broni się samo. Jednakże w powodzi zdjęć, które nas zalewają – coraz trudniej o to, by widz oglądał nasze zdjęcia uważnie, element po elemencie. I zdjęcie albo musi być krzykliwe, jednoelementowe, wyraziste już na miniaturce – albo musi zawierać podpis. Inaczej może przepaść. A i Barszczon ma wiele racji, gdy pisze, że podpis i tytuł często nadają zdjęciu dodatkową jakość. To na razie tyle. Więcej dzisiaj ju z nie dam rady napisać. Ciekaw jestem, co o tym myślicie. Poczytam z ciekawością. Tymczasem pozdrawiam.
— 28.02.2008, 02:49:08
Errata: Dyskusja toczy się pod zdjęciem \"Pożegnanie 3\". Przepraszam za pomyłkę.
— 3.02.2008, 11:20:00
...
Errata: Dyskusja toczy się pod zdjęciem "Pożegnanie 3". Przepraszam za pomyłkę.
— 3.02.2008, 11:20:00
Fragment dyskusji spod zdjęcia Pożegnanie 2 Madame Bovary 2008-02-02 09:27:00 Mimo wszystko jestem na nie. Jesli rodzina sobie zyczy... prosze bardzo. Ale pokazywanie tak osobistych zdjęć na takim forum, w celu poddania krytyce... Zdecydowanie nie. Bo jakże mozna w takim przypadku oddzielic wartość od emocji? Slawekol 2008-02-02 11:49:12 A propos pytań \"po co\"? i wątpliwości etycznych. Moje intencje wyjaśniłem w komentarzu pod pierwszym ze zdjęć z tej serii. Jeśłi kiedyś literatura miała być zwierciadłem, chocdzącym po drodze i odbijającym rzeczywistość, to później tym bardziej rola ta przypadła fotografii reporterskiej. Fotografujemy narodziny, radość, euforię. Powinniśmy fotografować także śmierć, smutek i rozpacz. Jest w tym PF zdjęcie uśmiechniętej Janet Knott na tle fotografii (jej autorstwa), przedstawiających rozpacz członków rodzin płonącego właśnie Challengera. Janet dostała Złote Oko na World Press Photo. Konkurs ten zresztą najczęściej ma w czołówce zdjęcia zrozpaczonych matek, martwych dzieci itp. Udziela więć odpowiedzi na to, jakie są granice reportażu. Odpowiedzi jednej z możliwych naturalnie. Ja fotografowałem na życzenie rodziny, za jej zgodą i na wyraźne życzenie. A ich smutek jest wyrazem hołdu dla Zmarłego. I nie wydaje mi się, aby ten rodzaj intymności nie mógł być pokazany. Nie rozumiem też dlaczego wartość fotografii rteporterskiej ma być niezależna od emocji. W niej o emocje chodzi przecież, emocje są jej solą. Bardzo dziękuję wszystkim za uwagi i pozdrawiam. Madame Bovary 2008-02-02 12:14:38 Moje - nie, nie dotyczy tematu zdjęcia ani jego wykonania.... Moje - nie, dotyczy tylko miejsca jego pokazania. Przyznasz, że taka formula galerii, z ocenami, krytyką.... rózni sie trochę od miejsca, gdzie się tego typu ( chociaz nie widze analogii pomiedzy ta tragedią a tragedią Challengera ) zdjęcia pokazuje pro memoria... By wstrząsnąć ludźmi albo pokazać to, czym żyje aktualnie cały świat lub naglośnić jakąś sprawę w celu wywolania odpowiedniej reakcji świata. Tak jak to ma miejsce właśnie na WPP. Przyznasz, że to jest troche inny \"rodzaj\" reporterki. Slawekol 2008-02-02 23:50:11 @Madame: Jest wiele racji w tym, co napisałaś. Internetowej galerii brakuje powagi wystawy tematycznej już choćby przez różnorodność zamieszczanych tu zdjęć. Nie sposób też nie zgodzić się z tym, że istnieje wielka różnica znaczenia wiejskiego pogrzebu, o którym mówi garstka ludzi, z katastrofą promu kosmicznego, na oczach milionów widzów z całego świata. Mimo to, tragedia pozostaje tragedią, a rozpacz rodzin, jednych i drugich, pewnie jest taka sama. Pokazywanie tego, czym żyje świat, różni się od pokazywania tego, czym żyje społeczność jednej tylko wioski, to pewne. Różnica dotyczy jednak tylko wagi wydarzenia, jego znaczenia społecznego – a nie ludzkiego problemu, który ma do rozstrzygnięcia fotoreporter, stający naprzeciw zrozpaczonych ludzi z aparatem w ręku. Dla mnie, fotoreportera, nie jest wcale lżej fotografować matkę z Biesłanu z pokrwawionym dzieckiem na rękach, niż matkę z Sochaczewa, która wyszarpuje ciało dziecka spod auta, które je potrąciło. Po latach uprawiania zawodu fotoreportera i rozmowach z setkami mniej lub bardziej utytułowanych kolegów z całego świata, mam też własne zdanie co do wstrząsania sumieniami ludzi za pomocą fotografii lub wywołania reakcji świata. To mrzonka. Reakcje świata wywołują interesy, a nie fotografie. Gorzka to konstatacja dla człowieka, który sięgał po aparat i nadstawiał łba, bo coś go w otaczającym świecie drażniło. Gorzka, ale prawdziwa. Wrażliwość odbiorców ulega stępieniu. Mam wrażenie jednak, że istnieją zdjęcia i sytuacje, które skłaniają widzów do zadumy. I ten wzgląd przeważył szalę, kiedy ważyłem racje za tym, czy dać tę serię zdjęć do tej właśnie galerii, czy nie. Sądząc z komentarzy, poważnych przecież i poświęconych nie tylko fotografii, ale i refleksjom egzystencjalnej natury – chyba warto było. Fotoreporter nie może uczynić świata lepszym. Jeśli jednak skłoni zdjęciem do refleksji, to wypełnia jedno z powołań tego zawodu (o innych napiszę może przy innej okazji). Dziękuję za wpis, który skłonił mnie do ponownych przemyśleń, i pozdrawiam.
— 3.02.2008, 11:18:05
...
Fragment dyskusji spod zdjęcia Pożegnanie 2 Madame Bovary 2008-02-02 09:27:00 Mimo wszystko jestem na nie. Jesli rodzina sobie zyczy... prosze bardzo. Ale pokazywanie tak osobistych zdjęć na takim forum, w celu poddania krytyce... Zdecydowanie nie. Bo jakże mozna w takim przypadku oddzielic wartość od emocji? Slawekol 2008-02-02 11:49:12 A propos pytań "po co"? i wątpliwości etycznych. Moje intencje wyjaśniłem w komentarzu pod pierwszym ze zdjęć z tej serii. Jeśłi kiedyś literatura miała być zwierciadłem, chocdzącym po drodze i odbijającym rzeczywistość, to później tym bardziej rola ta przypadła fotografii reporterskiej. Fotografujemy narodziny, radość, euforię. Powinniśmy fotografować także śmierć, smutek i rozpacz. Jest w tym PF zdjęcie uśmiechniętej Janet Knott na tle fotografii (jej autorstwa), przedstawiających rozpacz członków rodzin płonącego właśnie Challengera. Janet dostała Złote Oko na World Press Photo. Konkurs ten zresztą najczęściej ma w czołówce zdjęcia zrozpaczonych matek, martwych dzieci itp. Udziela więć odpowiedzi na to, jakie są granice reportażu. Odpowiedzi jednej z możliwych naturalnie. Ja fotografowałem na życzenie rodziny, za jej zgodą i na wyraźne życzenie. A ich smutek jest wyrazem hołdu dla Zmarłego. I nie wydaje mi się, aby ten rodzaj intymności nie mógł być pokazany. Nie rozumiem też dlaczego wartość fotografii rteporterskiej ma być niezależna od emocji. W niej o emocje chodzi przecież, emocje są jej solą. Bardzo dziękuję wszystkim za uwagi i pozdrawiam. Madame Bovary 2008-02-02 12:14:38 Moje - nie, nie dotyczy tematu zdjęcia ani jego wykonania.... Moje - nie, dotyczy tylko miejsca jego pokazania. Przyznasz, że taka formula galerii, z ocenami, krytyką.... rózni sie trochę od miejsca, gdzie się tego typu ( chociaz nie widze analogii pomiedzy ta tragedią a tragedią Challengera ) zdjęcia pokazuje pro memoria... By wstrząsnąć ludźmi albo pokazać to, czym żyje aktualnie cały świat lub naglośnić jakąś sprawę w celu wywolania odpowiedniej reakcji świata. Tak jak to ma miejsce właśnie na WPP. Przyznasz, że to jest troche inny "rodzaj" reporterki. Slawekol 2008-02-02 23:50:11 @Madame: Jest wiele racji w tym, co napisałaś. Internetowej galerii brakuje powagi wystawy tematycznej już choćby przez różnorodność zamieszczanych tu zdjęć. Nie sposób też nie zgodzić się z tym, że istnieje wielka różnica znaczenia wiejskiego pogrzebu, o którym mówi garstka ludzi, z katastrofą promu kosmicznego, na oczach milionów widzów z całego świata. Mimo to, tragedia pozostaje tragedią, a rozpacz rodzin, jednych i drugich, pewnie jest taka sama. Pokazywanie tego, czym żyje świat, różni się od pokazywania tego, czym żyje społeczność jednej tylko wioski, to pewne. Różnica dotyczy jednak tylko wagi wydarzenia, jego znaczenia społecznego – a nie ludzkiego problemu, który ma do rozstrzygnięcia fotoreporter, stający naprzeciw zrozpaczonych ludzi z aparatem w ręku. Dla mnie, fotoreportera, nie jest wcale lżej fotografować matkę z Biesłanu z pokrwawionym dzieckiem na rękach, niż matkę z Sochaczewa, która wyszarpuje ciało dziecka spod auta, które je potrąciło. Po latach uprawiania zawodu fotoreportera i rozmowach z setkami mniej lub bardziej utytułowanych kolegów z całego świata, mam też własne zdanie co do wstrząsania sumieniami ludzi za pomocą fotografii lub wywołania reakcji świata. To mrzonka. Reakcje świata wywołują interesy, a nie fotografie. Gorzka to konstatacja dla człowieka, który sięgał po aparat i nadstawiał łba, bo coś go w otaczającym świecie drażniło. Gorzka, ale prawdziwa. Wrażliwość odbiorców ulega stępieniu. Mam wrażenie jednak, że istnieją zdjęcia i sytuacje, które skłaniają widzów do zadumy. I ten wzgląd przeważył szalę, kiedy ważyłem racje za tym, czy dać tę serię zdjęć do tej właśnie galerii, czy nie. Sądząc z komentarzy, poważnych przecież i poświęconych nie tylko fotografii, ale i refleksjom egzystencjalnej natury – chyba warto było. Fotoreporter nie może uczynić świata lepszym. Jeśli jednak skłoni zdjęciem do refleksji, to wypełnia jedno z powołań tego zawodu (o innych napiszę może przy innej okazji). Dziękuję za wpis, który skłonił mnie do ponownych przemyśleń, i pozdrawiam.
— 3.02.2008, 11:18:05
A propos komercjalizacji i banalizacji fotografii bardzo interesująca wypowiedź wybitnego fachowca w tej branży: “Media has become a tool to earn money, not a tool to inform. The big international publishing corporate companies are nothing else than a car factory. How can I optimize my profit? We have to live with that but do not give up our strong believe in journalism and documentary photography. There will always be people who have the longing to change things, to indicate the suffering of people. And these people will be photographers, journalists who will work for small magazines, newspapers, online magazines and they will be able to move a lot. The money earning companies publish products which are boring and the older young people grow the more they want to know more in depth. So my way of coping with this is: work with the big ones, take as much money from them as possible, share the money with the photographers and support important topics which always will find a media to be published in. Your question how it was before. Of course it was different in the sixties, seventies, but it changes in the eighties. In the sixties and seventies there was a generation which was influenced by the horror of the war (most of them had been as youngsters at the front) and they believed in a better world. They were independent personalities, not obedient to politicians. But these men started to sell in seventies and eighties to bigger companies and here you have all the Kader people, who do think corporate and not human”. Margot Klingsporn, Szefowa największej niemieckiej agencji fotograficznej, która całe swoje życie poświęciła właśnie fotografii prasowej.
— 28.01.2008, 18:26:02
...
A propos komercjalizacji i banalizacji fotografii bardzo interesująca wypowiedź wybitnego fachowca w tej branży: “Media has become a tool to earn money, not a tool to inform. The big international publishing corporate companies are nothing else than a car factory. How can I optimize my profit? We have to live with that but do not give up our strong believe in journalism and documentary photography. There will always be people who have the longing to change things, to indicate the suffering of people. And these people will be photographers, journalists who will work for small magazines, newspapers, online magazines and they will be able to move a lot. The money earning companies publish products which are boring and the older young people grow the more they want to know more in depth. So my way of coping with this is: work with the big ones, take as much money from them as possible, share the money with the photographers and support important topics which always will find a media to be published in. Your question how it was before. Of course it was different in the sixties, seventies, but it changes in the eighties. In the sixties and seventies there was a generation which was influenced by the horror of the war (most of them had been as youngsters at the front) and they believed in a better world. They were independent personalities, not obedient to politicians. But these men started to sell in seventies and eighties to bigger companies and here you have all the Kader people, who do think corporate and not human”. Margot Klingsporn, Szefowa największej niemieckiej agencji fotograficznej, która całe swoje życie poświęciła właśnie fotografii prasowej.
— 28.01.2008, 18:26:02
Z korespondencji z Aneta-Skarżysko pod fotografią, przedstawiającą zdjęcie kota (była 4 grudnia 2007) fotografią dnia). Daje, bo odpowiedź mi się podoba – jest szczera. Nadal tylko nie rozumiem dlaczego w takim razie autorka dała fot w reporterskich. Fotografowanie ludzi – nie ustawianych modeli – jest w ogóle problemem dla większości fotografujących. Nie tylko tych z PL Foto. Nie przeszkadza im to jednak formułować wielce krytycznych ocen wobec zdjęć, które właśnie ludzi przedstawiają. A oto korespondencja. Zaczynam od opisu zdjęcia, napisanego przez Autorkę: • • Opis: • ul. zakładowa . Kilka rzędów bliźniaczych domków . Dzieci bawiące się z psami , których tam jest mnóstwo . Starsi ludzie w oknach , patrzą się na kilkoosobową grupę fotografujących. Inny świat Slawekol 2007-12-03 00:06:40 Było kilku fotografujących, a na obrazie ani dzieci, bawiących się z psami, ani starszych ludzi w oknach. A to były właściwe tematy dla reportera. Może masz coś takiego. Co do samego zdjęcia: jest bardzo dobre, pachnie trochę osiemnastką z P-sixa. Ogląda się przyjemnie, ma klimat. Ten klimat, o którym ładnie napisałaś. Nie oceniam, bo to nie ta kategoria. W zwierzakach oceniłbym wysoko. Gratuluję i pozdrawiam. Aneta-Skarżysko 2007-12-03 10:43:06 Sławku - dziękuję za obszerny komentarz. Otóż reportaż , pytanie się ludzi czy pozwolą siebie sfotografować to nie dla mnie , nie mam do tego odwagi, gdybym zrobiła takie zdjęcie nie pytając się danej osoby to zgodę to bym miała kompleksy w stylu \" a jak by sobie nie życzyli\". Teraz reporterka gania w tym kierunku , a ja chciałam tylko pokazać psa i kota , które równie tak jak dzieci z psem są szczęśliwe i spokojne. Ludzie w tym miejscu unikali nas jak żywego ognia , nie chciałam psuć atmosfery tego miejsca.
— 26.01.2008, 06:25:38
...
Z korespondencji z Aneta-Skarżysko pod fotografią, przedstawiającą zdjęcie kota (była 4 grudnia 2007) fotografią dnia). Daje, bo odpowiedź mi się podoba – jest szczera. Nadal tylko nie rozumiem dlaczego w takim razie autorka dała fot w reporterskich. Fotografowanie ludzi – nie ustawianych modeli – jest w ogóle problemem dla większości fotografujących. Nie tylko tych z PL Foto. Nie przeszkadza im to jednak formułować wielce krytycznych ocen wobec zdjęć, które właśnie ludzi przedstawiają. A oto korespondencja. Zaczynam od opisu zdjęcia, napisanego przez Autorkę: • • Opis: • ul. zakładowa . Kilka rzędów bliźniaczych domków . Dzieci bawiące się z psami , których tam jest mnóstwo . Starsi ludzie w oknach , patrzą się na kilkoosobową grupę fotografujących. Inny świat Slawekol 2007-12-03 00:06:40 Było kilku fotografujących, a na obrazie ani dzieci, bawiących się z psami, ani starszych ludzi w oknach. A to były właściwe tematy dla reportera. Może masz coś takiego. Co do samego zdjęcia: jest bardzo dobre, pachnie trochę osiemnastką z P-sixa. Ogląda się przyjemnie, ma klimat. Ten klimat, o którym ładnie napisałaś. Nie oceniam, bo to nie ta kategoria. W zwierzakach oceniłbym wysoko. Gratuluję i pozdrawiam. Aneta-Skarżysko 2007-12-03 10:43:06 Sławku - dziękuję za obszerny komentarz. Otóż reportaż , pytanie się ludzi czy pozwolą siebie sfotografować to nie dla mnie , nie mam do tego odwagi, gdybym zrobiła takie zdjęcie nie pytając się danej osoby to zgodę to bym miała kompleksy w stylu " a jak by sobie nie życzyli". Teraz reporterka gania w tym kierunku , a ja chciałam tylko pokazać psa i kota , które równie tak jak dzieci z psem są szczęśliwe i spokojne. Ludzie w tym miejscu unikali nas jak żywego ognia , nie chciałam psuć atmosfery tego miejsca.
— 26.01.2008, 06:25:38
...
Oto kilka mysli, które są mi bliskie. Gdyby nie to, że napisał je już ktoś inny - wymieniony na końcu cytatu - napisałbym je sam :) Pierwotna wartość fotografii została zdewaluowana w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. We współczesnych cywilizacjach podporządkowanych całkowicie rytmowi rynku i nigdy niezaspokojonym pragnieniu bogacenia się, fotografia zatraciła swą pierwotną naturę, jaką jest przekaz informacji, komunikacja i zapis – stała się ilustracją. Wszechobecną, wciskającą i narzucającą się ilustracją, będącą podstawowym narzędziem sprzedaży. W tym samym czasie tym samym regułom rynkowym podporządkowana została informacja. Stała się produktem identycznym jak buty. Produkowana przez medjowe fabryki i sprzedawana w jak największej ilości, poddana brutalnej optymalizacji kosztów, uległa totalnemu spłyceniu. Kompilacja tych dwóch procesów spowodowała odcięcie społeczeństwa od profesjonalnej fotografii dokumentalnej i reportażowej jako nośnika pełnej informacji i wiedzy oraz zamknięcie jej w gettach galerii i wydawnictw branżowych. Fotografia stała się bardziej eksponatem niż medium informacji. W tych miejscach bardziej podziwiamy kunszt fotografa niż odczytujemy przekaz. Widzimy kolory zamiast emocji, widzimy starannie dobrane kadry bardziej niż zawartą w nich historię. (Wojciech Eksner, redaktor naczelny nowego "Pozytywu")
— 24.01.2008, 19:58:22
Oto kilka mysli, które są mi bliskie. Gdyby nie to, że napisał je już ktoś inny - wymieniony na końcu cytatu - napisałbym je sam :) Pierwotna wartość fotografii została zdewaluowana w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. We współczesnych cywilizacjach podporządkowanych całkowicie rytmowi rynku i nigdy niezaspokojonym pragnieniu bogacenia się, fotografia zatraciła swą pierwotną naturę, jaką jest przekaz informacji, komunikacja i zapis – stała się ilustracją. Wszechobecną, wciskającą i narzucającą się ilustracją, będącą podstawowym narzędziem sprzedaży. W tym samym czasie tym samym regułom rynkowym podporządkowana została informacja. Stała się produktem identycznym jak buty. Produkowana przez medjowe fabryki i sprzedawana w jak największej ilości, poddana brutalnej optymalizacji kosztów, uległa totalnemu spłyceniu. Kompilacja tych dwóch procesów spowodowała odcięcie społeczeństwa od profesjonalnej fotografii dokumentalnej i reportażowej jako nośnika pełnej informacji i wiedzy oraz zamknięcie jej w gettach galerii i wydawnictw branżowych. Fotografia stała się bardziej eksponatem niż medium informacji. W tych miejscach bardziej podziwiamy kunszt fotografa niż odczytujemy przekaz. Widzimy kolory zamiast emocji, widzimy starannie dobrane kadry bardziej niż zawartą w nich historię. (Wojciech Eksner, redaktor naczelny nowego \"Pozytywu\")
— 24.01.2008, 19:58:22
...
Z mojej korespondencji na PL Foto: Witam, Siedzę sobie przed komputerem, jest niedzielny wieczór i oglądam zdjęcia na plfoto, jedne lepsze drugie gorsze, ale generalnie nie ma takich nad którymi chciałoby sie zatrzymać. I tu nagle zdjęce wnuka Ciołkowskiego, ineteresujące. Wchodzę na portfolio, i podziwiam resztę prac. I tak sobie myślę, że nie mam pojęcia czy te zdjęcia są dobre technicznie, czy coś nie jest przepalone, nieostre. Ale wiem jedno że każde z tych zdjęć przyciąga wzrok, każde znich o czymś opowiada, i to jest chyba istota fotografii o której ludzie zapominają, szczególnie w dobie cyfrówek i PS, gdzie bardziej liczy się technika a nie to o czym zdjęcia ma mówic. Pozdrawiam Bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że ten rodzaj fotografii, które jest mi bliski, może jeszcze wywołać zainteresowanie i refleksję. Trochę o moim pojmowaniu fotografii piszę na swoim blogu, mam nadzieję, że wątki te rozwinę. Wydaje mi się, że fotografia jest przede wszystkim językiem, a później dopiero sztuka plastyczną. Z tego powodu ważniejsza od techniki (czyli językowej poprawności) wydaje mi się treść opowiadania. Im ważniejsza treść, tym większa pobłażliwość dla formy. Pewnie byłoby lepiej, gdyby wstrząsające zdjęcie pędzonych do gazu kobiet z Treblinki było ostre, ale przecież ważniejsze jest to, że w ogóle powstało, jest bowiem pewnym dowodem na to, co się tam działo. Ostatnie zdjęcie prezydenta Allende też ma niedostaki techniczne, ale przeszło do historii fotografii, podobie jak padający żołnierz republikański, uwieczniony na zdjęciu Roberta Capy (o jego zepsutych przez laboranta zdjęciach z D day nie wspominając). Dominacja nacisku na techniczną perfekcję z niemal całkowitym pomijaniem wagi treści, zjawisko zauważalne nie tylko na PL Foto, bardzo mnie martwi. Jest skutkiem komercjalizacji fotografii, ale ją jednocześnie marginalizuje i banalizuje. Oczywiście staram się robić zdjęcia jak najlepsze technicznie, czyli opowiadać w sposób jasny, przystępny i ułatwający percepcję. Kiedy jednak mam do wyboru albo zdjęćie niedoskonałe technicznie, albo brak zdjęcia, zawsze wybieram to pierwsze. Mam nadzieję, że nie zanudziłem tym wywodem. Raz jeszce dziękuję za miłe słowa i zainteresowanie. Serdecznie pozdrawiam Sławekol
— 23.01.2008, 19:33:52
Z mojej korespondencji na PL Foto: Witam, Siedzę sobie przed komputerem, jest niedzielny wieczór i oglądam zdjęcia na plfoto, jedne lepsze drugie gorsze, ale generalnie nie ma takich nad którymi chciałoby sie zatrzymać. I tu nagle zdjęce wnuka Ciołkowskiego, ineteresujące. Wchodzę na portfolio, i podziwiam resztę prac. I tak sobie myślę, że nie mam pojęcia czy te zdjęcia są dobre technicznie, czy coś nie jest przepalone, nieostre. Ale wiem jedno że każde z tych zdjęć przyciąga wzrok, każde znich o czymś opowiada, i to jest chyba istota fotografii o której ludzie zapominają, szczególnie w dobie cyfrówek i PS, gdzie bardziej liczy się technika a nie to o czym zdjęcia ma mówic. Pozdrawiam Bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że ten rodzaj fotografii, które jest mi bliski, może jeszcze wywołać zainteresowanie i refleksję. Trochę o moim pojmowaniu fotografii piszę na swoim blogu, mam nadzieję, że wątki te rozwinę. Wydaje mi się, że fotografia jest przede wszystkim językiem, a później dopiero sztuka plastyczną. Z tego powodu ważniejsza od techniki (czyli językowej poprawności) wydaje mi się treść opowiadania. Im ważniejsza treść, tym większa pobłażliwość dla formy. Pewnie byłoby lepiej, gdyby wstrząsające zdjęcie pędzonych do gazu kobiet z Treblinki było ostre, ale przecież ważniejsze jest to, że w ogóle powstało, jest bowiem pewnym dowodem na to, co się tam działo. Ostatnie zdjęcie prezydenta Allende też ma niedostaki techniczne, ale przeszło do historii fotografii, podobie jak padający żołnierz republikański, uwieczniony na zdjęciu Roberta Capy (o jego zepsutych przez laboranta zdjęciach z D day nie wspominając). Dominacja nacisku na techniczną perfekcję z niemal całkowitym pomijaniem wagi treści, zjawisko zauważalne nie tylko na PL Foto, bardzo mnie martwi. Jest skutkiem komercjalizacji fotografii, ale ją jednocześnie marginalizuje i banalizuje. Oczywiście staram się robić zdjęcia jak najlepsze technicznie, czyli opowiadać w sposób jasny, przystępny i ułatwający percepcję. Kiedy jednak mam do wyboru albo zdjęćie niedoskonałe technicznie, albo brak zdjęcia, zawsze wybieram to pierwsze. Mam nadzieję, że nie zanudziłem tym wywodem. Raz jeszce dziękuję za miłe słowa i zainteresowanie. Serdecznie pozdrawiam Sławekol
— 23.01.2008, 19:33:52
Przyglądam się, patrzę na oceny, na to, jakie zdjęcia znajdują się na topie i zyskują największe uznanie. Umacniam się w przekonaniu, że zatraceniu ulega pierwotna funcja fotografii - przekaz informacji i zapis chwili. W coraz większym stopniu fotografia traktowana jest jak zwykła ilustracja. Większość oceniających bardziej skupia się na kunszcie fotografa niż na treći przekazu, który niesie dany obraz. Większą uwagę niż na przekaz zwraca się na formę. Szkoda, że dotyczy to także zdjęć z kategorii \"reporterskie\", które jednak powinny być traktowane jako opowiadania o ludzkich historiach, radościach i problemach.
— 5.11.2007, 23:43:13
...
Przyglądam się, patrzę na oceny, na to, jakie zdjęcia znajdują się na topie i zyskują największe uznanie. Umacniam się w przekonaniu, że zatraceniu ulega pierwotna funcja fotografii - przekaz informacji i zapis chwili. W coraz większym stopniu fotografia traktowana jest jak zwykła ilustracja. Większość oceniających bardziej skupia się na kunszcie fotografa niż na treći przekazu, który niesie dany obraz. Większą uwagę niż na przekaz zwraca się na formę. Szkoda, że dotyczy to także zdjęć z kategorii "reporterskie", które jednak powinny być traktowane jako opowiadania o ludzkich historiach, radościach i problemach.
— 5.11.2007, 23:43:13
W związku z pytaniem Partizana (w komentarzach do portfolio, obok) dodaję garść szczegółów i link ze źródłem. Tamże do obejrzenia zdyskwalifikowane zdjęcie. http://wiadomosci.onet.pl/38952,21,9,pokaz.html Grand Press Photo 2007 • Piotr Skórniki traci nagrody Grand Press Photo za złamanie regulaminu Organizator Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Prasowej Grand Press Photo 2007 zdecydował, że jeden z laureatów - Piotr Skórnicki (”Gazeta Wyborcza Poznań”) - straci obie przyznane mu nagrody. • Piotr Skórnicki zwolniony, szef działu foto GW przeprasza Grand Press Photo Decyzją Piotra Wójcika szefa działu foto GW zwolniony został fotoreporter poznańskiego oddziału Gazety, który dokonał fotomontażu zdjęcia wysłanego na konkurs Grand Press Photo. • Skórnicki rezygnuje z nagrody Piotr Skórnicki, autor kontrowersyjnego zdjęcia, które zdobyło drugie miejsce w kategorii przyroda zrezygnował z nagrody i przeprosił za zaistniałą sytuację. • Pracownicy poznańskiego oddziału GW bronią zwolnionego fotografa 45 pracowników GW w Poznaniu podpisało się pod oświadczeniem, w którym protestują przeciw sugerowaniu, że Skórnicki w przeszłości mógł dopuszczać się manipulacji. Jeśli kogoś interesuje więcejs zczegółów, wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę \"Grand Press Foto\".
— 2.11.2007, 19:41:15
...
W związku z pytaniem Partizana (w komentarzach do portfolio, obok) dodaję garść szczegółów i link ze źródłem. Tamże do obejrzenia zdyskwalifikowane zdjęcie. http://wiadomosci.onet.pl/38952,21,9,pokaz.html Grand Press Photo 2007 • Piotr Skórniki traci nagrody Grand Press Photo za złamanie regulaminu Organizator Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Prasowej Grand Press Photo 2007 zdecydował, że jeden z laureatów - Piotr Skórnicki (”Gazeta Wyborcza Poznań”) - straci obie przyznane mu nagrody. • Piotr Skórnicki zwolniony, szef działu foto GW przeprasza Grand Press Photo Decyzją Piotra Wójcika szefa działu foto GW zwolniony został fotoreporter poznańskiego oddziału Gazety, który dokonał fotomontażu zdjęcia wysłanego na konkurs Grand Press Photo. • Skórnicki rezygnuje z nagrody Piotr Skórnicki, autor kontrowersyjnego zdjęcia, które zdobyło drugie miejsce w kategorii przyroda zrezygnował z nagrody i przeprosił za zaistniałą sytuację. • Pracownicy poznańskiego oddziału GW bronią zwolnionego fotografa 45 pracowników GW w Poznaniu podpisało się pod oświadczeniem, w którym protestują przeciw sugerowaniu, że Skórnicki w przeszłości mógł dopuszczać się manipulacji. Jeśli kogoś interesuje więcejs zczegółów, wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę "Grand Press Foto".
— 2.11.2007, 19:41:15
Jestem tu od niedawna. Rozglądam się. Na razie głównie w kategorii \"Reporterskie\". Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że niektóre, bardzo dobre skądinąd zdjęcia, trafiły nie do tej kategorii co trzeba. Zastanawiam się co by było, gdybym całą wiedzę o Polakach i Polsce, ich kłopotach i sukcesach, radościach i smutkach, miał czerpać tylko z zamieszczonych tu zdjęć. Bo przecież reportaż, to opowieść o ludziach jako istotach społecznych. Za mało ob ejrzałem, by formułować jakieś kategoryczne wnioski, ale udarza mnie wielka ilość fotografii lotniczych i automobiliowych. Sporo jest też zdjęć reporterskich bez ludzi. I zdarzają się fotomontaże. A porzecież nie minął rok od chwili, gdy laureat Grand Press Foto nie tylko stracił tytuł, ale i posadę, za dodanie w PS kilku nietoperzy, by kadr się lepiej komponował.
— 26.10.2007, 00:51:06
...
Jestem tu od niedawna. Rozglądam się. Na razie głównie w kategorii "Reporterskie". Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że niektóre, bardzo dobre skądinąd zdjęcia, trafiły nie do tej kategorii co trzeba. Zastanawiam się co by było, gdybym całą wiedzę o Polakach i Polsce, ich kłopotach i sukcesach, radościach i smutkach, miał czerpać tylko z zamieszczonych tu zdjęć. Bo przecież reportaż, to opowieść o ludziach jako istotach społecznych. Za mało ob ejrzałem, by formułować jakieś kategoryczne wnioski, ale udarza mnie wielka ilość fotografii lotniczych i automobiliowych. Sporo jest też zdjęć reporterskich bez ludzi. I zdarzają się fotomontaże. A porzecież nie minął rok od chwili, gdy laureat Grand Press Foto nie tylko stracił tytuł, ale i posadę, za dodanie w PS kilku nietoperzy, by kadr się lepiej komponował.
— 26.10.2007, 00:51:06