...a co będzie jeśli rozbiję się o wodę, pomyślał Pinokio rzucając się z mostu Brooklińskiego, czy nie rozmięknę w wodzie, czy nie rozpadnę się na milion kawałków postrzępionych...a może zawrócić???? Ale było już za późno, pędził Ponokio jak kometa w stronę złowrogiego lustra, szyderczo szczerzącego zęby jak głodny wilk. W ostatnim odruchu Pinokio wykrzyczał: Kocham Cię Geppetto!!!!!!!
...i nagle stała się rzecz niesłychana, która zadziwła biednego Pinokia. Z jednej strony ucieszył się, z drugiej w sercu poczuł kłujący lód, bo jego nos zaczął się wydłużać jak drabina do nieba.
Wrzeszczał więc Pinokio jak oszalały: Kocham Cię Geppetto, kocham!!!!!!!! a nos rósł z prędkością błyskawicy, aż dosięgnął przęseł mostu jak ziemii obiecanej.
Uratowany Pinokio...ale czy powinien żyć ktoś kto mówi, że kocha, a słowa te są KŁAMSTWEM...
...dobre pytanie, co?