nie ubiegam się o jakąś nagrodę artystyczną.
Wprost przeciwnie, uważam jakakolwiek ocenę artystyczną za nieporozumienie.
Już starożytni Rzymianie mowili, że o gustach nie należy dyskutować.
Wystarczy, że pod dziełem jest podpis odpowiedniego artysty i już
dzieło zyskuje na cenie i znaczeniu.
Rynek sztuki nie jest prawdziwym rynkiem sztuki, tylko rynkiem
lokaty kapitału.
Gdyby był prawdziwym rynkiem sztuki to nie liczyło by się
nazwisko tworcy, tylko sila oddziaływania emocjonalnego dzieła.
Czy należy ksztaltować gusta ludzi i je zmieniać na jedynie-słuszny kanon?
Moim zdaniem nie. W rożnorodności siła.
Jest też miejsce dla miłosników jeleni na rykowisku i kiczu.
A ja chcę dokumentować, rejestrować rzeczywistość, a nie udziwniać ją
i przetwarzać za wszelką cenę na inną formę z dopiskem artystyczna.
— 15.08.2005, 12:17:15
nie ubiegam się o jakąś nagrodę artystyczną.
Wprost przeciwnie, uważam jakakolwiek ocenę artystyczną za nieporozumienie.
Już starożytni Rzymianie mowili, że o gustach nie należy dyskutować.
Wystarczy, że pod dziełem jest podpis odpowiedniego artysty i już
dzieło zyskuje na cenie i znaczeniu.
Rynek sztuki nie jest prawdziwym rynkiem sztuki, tylko rynkiem
lokaty kapitału.
Gdyby był prawdziwym rynkiem sztuki to nie liczyło by się
nazwisko tworcy, tylko sila oddziaływania emocjonalnego dzieła.
Czy należy ksztaltować gusta ludzi i je zmieniać na jedynie-słuszny kanon?
Moim zdaniem nie. W rożnorodności siła.
Jest też miejsce dla miłosników jeleni na rykowisku i kiczu.
A ja chcę dokumentować, rejestrować rzeczywistość, a nie udziwniać ją
i przetwarzać za wszelką cenę na inną formę z dopiskem artystyczna.
...
nie ubiegam się o jakąś nagrodę artystyczną. Wprost przeciwnie, uważam jakakolwiek ocenę artystyczną za nieporozumienie. Już starożytni Rzymianie mowili, że o gustach nie należy dyskutować. Wystarczy, że pod dziełem jest podpis odpowiedniego artysty i już dzieło zyskuje na cenie i znaczeniu. Rynek sztuki nie jest prawdziwym rynkiem sztuki, tylko rynkiem lokaty kapitału. Gdyby był prawdziwym rynkiem sztuki to nie liczyło by się nazwisko tworcy, tylko sila oddziaływania emocjonalnego dzieła. Czy należy ksztaltować gusta ludzi i je zmieniać na jedynie-słuszny kanon? Moim zdaniem nie. W rożnorodności siła. Jest też miejsce dla miłosników jeleni na rykowisku i kiczu. A ja chcę dokumentować, rejestrować rzeczywistość, a nie udziwniać ją i przetwarzać za wszelką cenę na inną formę z dopiskem artystyczna.
— 15.08.2005, 12:17:15
nie ubiegam się o jakąś nagrodę artystyczną. Wprost przeciwnie, uważam jakakolwiek ocenę artystyczną za nieporozumienie. Już starożytni Rzymianie mowili, że o gustach nie należy dyskutować. Wystarczy, że pod dziełem jest podpis odpowiedniego artysty i już dzieło zyskuje na cenie i znaczeniu. Rynek sztuki nie jest prawdziwym rynkiem sztuki, tylko rynkiem lokaty kapitału. Gdyby był prawdziwym rynkiem sztuki to nie liczyło by się nazwisko tworcy, tylko sila oddziaływania emocjonalnego dzieła. Czy należy ksztaltować gusta ludzi i je zmieniać na jedynie-słuszny kanon? Moim zdaniem nie. W rożnorodności siła. Jest też miejsce dla miłosników jeleni na rykowisku i kiczu. A ja chcę dokumentować, rejestrować rzeczywistość, a nie udziwniać ją i przetwarzać za wszelką cenę na inną formę z dopiskem artystyczna.
— 15.08.2005, 12:17:15