Mieszkam i pracuję w Koszalinie. Uwielbiam to miasto i jego okolice. Postaram się tu zamieścić jak najwięcej fotek zrobionych w pobliżu… Z wykształcenia jestem elektronikiem – z zamiłowania jestem informatykiem -programistą.
Na PLFOTO22 lat
Zdjęć276
Komentarzy448
Skomentował157
Obserwujących108
Obserwuje55
Głosów134
Zagłosował111
Blog Druid Piotrek
zamek Drekmore
(...) Fakt faktem, że zrobiła się tu, na plfoto bardzo nieprzyjemna sitwa rodem z zamku Drekmore. Administrator jawi mi się jako książę Iktorn a moderatorzy i donosiciele to taka banda ogrów, na czele której stoi najukochańszy poddany księciunia, Toadie (każdy wie, o którego tutejszego trolla chodzi)
— 2.06.2008, 10:17:49
NIE KARMIĆ TROLLA
Troll internetowy, to niestety dość powszechne zjawisko - no cóż trzeba się przyzwyczaić do ich obecności. Wsperając się Wielką Ilustrowaną Encyklopedią Internetową postaram się sklasyfikować kilku trolli grasujących po plfoto.
Jeden z najbardziej upierdliwych trolli, jakich można tu spotkać, to Wielki Inkwizytor dbający o czystość portalu i kreowanie jedynie słusznej linii tworzenia fotografi. Nie przyjmuje do wiadomości, że inni mogą mieć inny gust. Jego zachowanie podchodzi pod definicje: gestapowca, diakona i pałasa-zakutasa.
Na skutek interwencji Admina tego portalu usunąłem "imenne" wskazywanie tych, którzy wg. mnie są takowymi trollami. Ale na podstawie opisu domyślicie się o kogo chodzi.
UWAGA! W przypadku spotkania się z trollem na moim PF proszę stosować się do jedynej skutecznej zasady postępowania w stosunku do nich i NIE KARMIĆ TROLLA.
— 23.05.2008, 00:18:09
"Antyki to przedwczorajsze kicze." Jacques Tati.
— 24.10.2004, 12:27:09
...
"Antyki to przedwczorajsze kicze." Jacques Tati.
— 24.10.2004, 12:27:09
...
Przedwczoraj podczas porannego spaceru z moim psem Atosem, spotkałem pewnego starszego pana. Rozmawialiśmy na wiele różnych tematów (grzyby, polityka, szkolnictwo). W pewnym momencie z ust tego pana padło stwierdzenie: "Najważniejsza jest praktyka i jeszcze jak człowiek się przy tym potyka" Tak mi się spodobało to zdanie, że aż poprosiłem go o pozwolenie na cytowanie. Zgodę uzyskałem.
— 30.05.2004, 10:03:24
Przedwczoraj podczas porannego spaceru z moim psem Atosem, spotkałem pewnego starszego pana. Rozmawialiśmy na wiele różnych tematów (grzyby, polityka, szkolnictwo). W pewnym momencie z ust tego pana padło stwierdzenie: "Najważniejsza jest praktyka i jeszcze jak człowiek się przy tym potyka" Tak mi się spodobało to zdanie, że aż poprosiłem go o pozwolenie na cytowanie. Zgodę uzyskałem.
— 30.05.2004, 10:03:24
Zazdroszczę ludziom, którzy patrzą na coś i widzą gotowy kadr. Czy tego można się nauczyć?
— 19.05.2004, 23:11:28
...
Zazdroszczę ludziom, którzy patrzą na coś i widzą gotowy kadr. Czy tego można się nauczyć?
— 19.05.2004, 23:11:28
Wczoraj wpadłem do domu na chwilkę po strój na trening. Już miałem wychodzić, żegnałem się z psem, gdy nagle usłyszałem szamotaninę na moim balkonie. Gdy podszedłem do okna zobaczyłem dużą mewę. Pobiegłem szybko po aparat myśląc, że zdążę zanim odleci i faktycznie jak wróciłem to jeszcze tam była. Biedna nie mogła wystartować. Została uwięziona pomiędzy oknem a barierkami balkonu i tylko szamotała się w bezustannych próbach zerwania się do lotu. Wyszedłem, żeby jej pomóc. Chwyciłem ją delikatnie i wniosłem do mieszkania cały czas starając się nie być dziobniętym. Na chwilę rozłożyła skrzydła.. Imponujący rozmiar. Zrobiłem jej kilka zdjęć, ale nie mogłem wypuścić z rąk, bo by mi zdemolowała pokój. Poza tym przez delikatne piórka na jej ciałku czułem jak mocno bije jej serce. Zdając sobie sprawę, jak bardzo jest wystraszona zaniechałem robienia dalszych zdjęć. Wyszedłem z nią na balkon i posadziłem na balustradzie. Wystartowała od razu a w powietrzu z radości zrobiła „beczkę”. Wielu pewnie powie, że zmarnowałem dobrą okazję do zrobienia fajnych zdjęć. No cóż... tym razem nie żałuję (:
— 12.03.2004, 08:37:44
...
Wczoraj wpadłem do domu na chwilkę po strój na trening. Już miałem wychodzić, żegnałem się z psem, gdy nagle usłyszałem szamotaninę na moim balkonie. Gdy podszedłem do okna zobaczyłem dużą mewę. Pobiegłem szybko po aparat myśląc, że zdążę zanim odleci i faktycznie jak wróciłem to jeszcze tam była. Biedna nie mogła wystartować. Została uwięziona pomiędzy oknem a barierkami balkonu i tylko szamotała się w bezustannych próbach zerwania się do lotu. Wyszedłem, żeby jej pomóc. Chwyciłem ją delikatnie i wniosłem do mieszkania cały czas starając się nie być dziobniętym. Na chwilę rozłożyła skrzydła.. Imponujący rozmiar. Zrobiłem jej kilka zdjęć, ale nie mogłem wypuścić z rąk, bo by mi zdemolowała pokój. Poza tym przez delikatne piórka na jej ciałku czułem jak mocno bije jej serce. Zdając sobie sprawę, jak bardzo jest wystraszona zaniechałem robienia dalszych zdjęć. Wyszedłem z nią na balkon i posadziłem na balustradzie. Wystartowała od razu a w powietrzu z radości zrobiła „beczkę”. Wielu pewnie powie, że zmarnowałem dobrą okazję do zrobienia fajnych zdjęć. No cóż... tym razem nie żałuję (:
— 12.03.2004, 08:37:44
Zdarzyło mi się kiedyś w sierpniu, że stałem na szczycie Tarnicy o 5:30 rano. Widok unoszącej się znad Wołosatej mgły i wyłaniającej się z mgieł Połoniny Caryńskiej były chyba jednymi z najpiękniejszych rzeczy jakie w życiu widziałem... stałem tam przez długą chwilę a wokół mnie było wielu moich kolegów i koleżanek z ZHP. Powinienem był czuć radość, spełnienie albo inne tego typu zjawiska - ale nic z tego. Zamiast tego czułem ogromny żal i smutek przeradzający się w paskudną frustrację. Problem polegał na tym, że nie było ze mną moich bliskich, moich Rodziców i mojego Brata, z którymi chciałem się podzielić tą chwilą. Niby z kolegami, a jednak czułem się niezwykle samotnie. Podobnych uczuć doznawałem stojąc na szczycie Ostańca w Jurze. Może było nawet gorzej, bo tym razem nie było przy mnie również mojej Ludeczki. To prawdziwa męczarnia widzieć coś ładnego i nie móc się tym podzielić z tymi, których bardzo się kocha. Może nauczę się kiedyś tak robić zdjęcia, aby chociaż w niewielkim ułamku zdjąć z siebie te katusze.
— 26.02.2004, 20:51:52
...
Zdarzyło mi się kiedyś w sierpniu, że stałem na szczycie Tarnicy o 5:30 rano. Widok unoszącej się znad Wołosatej mgły i wyłaniającej się z mgieł Połoniny Caryńskiej były chyba jednymi z najpiękniejszych rzeczy jakie w życiu widziałem... stałem tam przez długą chwilę a wokół mnie było wielu moich kolegów i koleżanek z ZHP. Powinienem był czuć radość, spełnienie albo inne tego typu zjawiska - ale nic z tego. Zamiast tego czułem ogromny żal i smutek przeradzający się w paskudną frustrację. Problem polegał na tym, że nie było ze mną moich bliskich, moich Rodziców i mojego Brata, z którymi chciałem się podzielić tą chwilą. Niby z kolegami, a jednak czułem się niezwykle samotnie. Podobnych uczuć doznawałem stojąc na szczycie Ostańca w Jurze. Może było nawet gorzej, bo tym razem nie było przy mnie również mojej Ludeczki. To prawdziwa męczarnia widzieć coś ładnego i nie móc się tym podzielić z tymi, których bardzo się kocha. Może nauczę się kiedyś tak robić zdjęcia, aby chociaż w niewielkim ułamku zdjąć z siebie te katusze.
— 26.02.2004, 20:51:52
Kicz - utwór literacki, bądź z innych dziedzin twórczości (obraz, rzeźba, itp.), niekiedy technicznie dopracowany, lecz pozbawiony wartości intelektualnych i artystycznych, oparty na stereotypach myślowych i formalnych oraz uproszczeniach. Posługuje się nierzadko poetyką sentymentalną i jest związany z kulturą masową w różnych wydaniach (cytuję na podstawie Popularnej Encyklopedii Powszechnej).
— 16.01.2004, 15:32:11
...
Kicz - utwór literacki, bądź z innych dziedzin twórczości (obraz, rzeźba, itp.), niekiedy technicznie dopracowany, lecz pozbawiony wartości intelektualnych i artystycznych, oparty na stereotypach myślowych i formalnych oraz uproszczeniach. Posługuje się nierzadko poetyką sentymentalną i jest związany z kulturą masową w różnych wydaniach (cytuję na podstawie Popularnej Encyklopedii Powszechnej).
— 16.01.2004, 15:32:11
Wydaje mi się, że takie techniki jak decentralizacja horyzontu, złoty podział, mocne punkty itd. służą do tego aby zrobić dobrą fotkę.. Ale nie są to chyba parametry, poprzez których istnienie lub brak należy oceniać fotkę. Niestety większość na plfoto o tym zapomina.
— 13.11.2003, 21:12:53
...
Wydaje mi się, że takie techniki jak decentralizacja horyzontu, złoty podział, mocne punkty itd. służą do tego aby zrobić dobrą fotkę.. Ale nie są to chyba parametry, poprzez których istnienie lub brak należy oceniać fotkę. Niestety większość na plfoto o tym zapomina.
— 13.11.2003, 21:12:53
Gdy widzę pseudotchniczne komentarze pod niektórymi zdjęciami widzę śmierć obrazów, które ktoś uwiecznił. Zaiste.. nie ma granicy rozkładu.
— 13.11.2003, 21:10:21
...
Gdy widzę pseudotchniczne komentarze pod niektórymi zdjęciami widzę śmierć obrazów, które ktoś uwiecznił. Zaiste.. nie ma granicy rozkładu.
— 13.11.2003, 21:10:21
Jasna dziewczyna pochyliła się nad wierszem. Ostrym jak lancet ołówkiem przenosi na białą kartkę słowa i zamienia je na kreski, akcenty, cezury. Lament poległego poety wygląda teraz jak salamandra objedzona przez mrówki. Kiedy nieśliśmy go pod ostrzałem, wierzyłem, że jego cieple jeszcze ciało zmartwychwstanie w słowie. Teraz, kiedy widzą śmierć słów, wiem, ze nie ma granicy rozkładu. Pozostaną po nas w czarnej ziemi rozrzucone głoski. Akcenty nad nicością i prochem.
["Epizod w biblitece" Z. Herbert]
— 13.11.2003, 21:08:26
...
Jasna dziewczyna pochyliła się nad wierszem. Ostrym jak lancet ołówkiem przenosi na białą kartkę słowa i zamienia je na kreski, akcenty, cezury. Lament poległego poety wygląda teraz jak salamandra objedzona przez mrówki. Kiedy nieśliśmy go pod ostrzałem, wierzyłem, że jego cieple jeszcze ciało zmartwychwstanie w słowie. Teraz, kiedy widzą śmierć słów, wiem, ze nie ma granicy rozkładu. Pozostaną po nas w czarnej ziemi rozrzucone głoski. Akcenty nad nicością i prochem.
["Epizod w biblitece" Z. Herbert]
— 13.11.2003, 21:08:26
Przeglądam fotki na plfoto i przeglądam i z coraz większą mocą dociera do mnie fakt, że uprawiam coś w rodzaju fotograficznego odpowiednika grafomaństwa. Zgroza!
— 12.11.2003, 16:05:31
...
Przeglądam fotki na plfoto i przeglądam i z coraz większą mocą dociera do mnie fakt, że uprawiam coś w rodzaju fotograficznego odpowiednika grafomaństwa. Zgroza!
— 12.11.2003, 16:05:31
Niedaleko domu moich rodziców jest łąka na skraju, której rośnie kilka dzikich jabłonek. Wszystkie z wyjątkiem jednej dawały albo gorzkie, albo bardzo kwaśne jabłka. Tylko jedna dawała nadzwyczaj słodkie owoce. Któregoś dnia raczyłem się tymi dobrami, gdy nagle koło mojej głowy przeleciał jakiś wyjątkowo duży owad. To był szerszeń. Nadleciał od strony lasu. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyż pracownicy leśni w okolicznych lasach celowo wieszali drewniane domki dla szerszeni w celu zwalczania szkodników. Ten szerszeń przeleciał jednak wyjątkowo ciężko. Podążyłem wzrokiem za torem jego lotu. Zawisł na małej gałązce jabłonki, pod którą stałem - uchwycił się jej dwoma tylnymi nogami. Czterema przednimi natomiast trzymał... żywą osę. No fakt.. nie długo była żywa. Dobre 2 minuty obserwowałem zjawisko. Było tak cicho, żadnego podmuchu wiatru - dosłownie słyszałem cichutki szelest silnych szczęk szerszenia rozcinających chitynowy pancerz. Dwie minuty fascynującego i jednocześnie trochę strasznego zjawiska.... A ja nie miałem aparatu...
— 13.10.2003, 21:32:43
...
Niedaleko domu moich rodziców jest łąka na skraju, której rośnie kilka dzikich jabłonek. Wszystkie z wyjątkiem jednej dawały albo gorzkie, albo bardzo kwaśne jabłka. Tylko jedna dawała nadzwyczaj słodkie owoce. Któregoś dnia raczyłem się tymi dobrami, gdy nagle koło mojej głowy przeleciał jakiś wyjątkowo duży owad. To był szerszeń. Nadleciał od strony lasu. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyż pracownicy leśni w okolicznych lasach celowo wieszali drewniane domki dla szerszeni w celu zwalczania szkodników. Ten szerszeń przeleciał jednak wyjątkowo ciężko. Podążyłem wzrokiem za torem jego lotu. Zawisł na małej gałązce jabłonki, pod którą stałem - uchwycił się jej dwoma tylnymi nogami. Czterema przednimi natomiast trzymał... żywą osę. No fakt.. nie długo była żywa. Dobre 2 minuty obserwowałem zjawisko. Było tak cicho, żadnego podmuchu wiatru - dosłownie słyszałem cichutki szelest silnych szczęk szerszenia rozcinających chitynowy pancerz. Dwie minuty fascynującego i jednocześnie trochę strasznego zjawiska.... A ja nie miałem aparatu...
— 13.10.2003, 21:32:43
"(...) Widziałem rzeczy, w które wy ludzie nigdy byście nie uwierzyli... Statki płonące w okolicach Pasa Oriona... Widziałem promienie kosmiczne... błyszczące w ciemnościach blisko Wrót Tannhńusera. Wszystkie te chwile zginą... w czasie... tak jak łzy... w deszczu.(...) " Tak powiedział Roy Betty NEXUS6 w kultowym filmie "Blade Runner".
Ale czy tak musi być? Kiedyś pisałem pamiętnik by rozpiąć parasol nad chwilami aby nie ginęły w czasie... jak łzy w deszczu.
Czy ktoś jeszcze zgodzi się ze mną, że fotografowanie jest całkiem solidnym daszkiem?
— 13.10.2003, 21:09:07
...
"(...) Widziałem rzeczy, w które wy ludzie nigdy byście nie uwierzyli... Statki płonące w okolicach Pasa Oriona... Widziałem promienie kosmiczne... błyszczące w ciemnościach blisko Wrót Tannhńusera. Wszystkie te chwile zginą... w czasie... tak jak łzy... w deszczu.(...) " Tak powiedział Roy Betty NEXUS6 w kultowym filmie "Blade Runner".
Ale czy tak musi być? Kiedyś pisałem pamiętnik by rozpiąć parasol nad chwilami aby nie ginęły w czasie... jak łzy w deszczu.
Czy ktoś jeszcze zgodzi się ze mną, że fotografowanie jest całkiem solidnym daszkiem?
zamek Drekmore
(...) Fakt faktem, że zrobiła się tu, na plfoto bardzo nieprzyjemna sitwa rodem z zamku Drekmore. Administrator jawi mi się jako książę Iktorn a moderatorzy i donosiciele to taka banda ogrów, na czele której stoi najukochańszy poddany księciunia, Toadie (każdy wie, o którego tutejszego trolla chodzi)
— 2.06.2008, 10:17:49
NIE KARMIĆ TROLLA
Troll internetowy, to niestety dość powszechne zjawisko - no cóż trzeba się przyzwyczaić do ich obecności. Wsperając się Wielką Ilustrowaną Encyklopedią Internetową postaram się sklasyfikować kilku trolli grasujących po plfoto. Jeden z najbardziej upierdliwych trolli, jakich można tu spotkać, to Wielki Inkwizytor dbający o czystość portalu i kreowanie jedynie słusznej linii tworzenia fotografi. Nie przyjmuje do wiadomości, że inni mogą mieć inny gust. Jego zachowanie podchodzi pod definicje: gestapowca, diakona i pałasa-zakutasa. Na skutek interwencji Admina tego portalu usunąłem "imenne" wskazywanie tych, którzy wg. mnie są takowymi trollami. Ale na podstawie opisu domyślicie się o kogo chodzi. UWAGA! W przypadku spotkania się z trollem na moim PF proszę stosować się do jedynej skutecznej zasady postępowania w stosunku do nich i NIE KARMIĆ TROLLA.
— 23.05.2008, 00:18:09
"Antyki to przedwczorajsze kicze." Jacques Tati.
— 24.10.2004, 12:27:09
...
"Antyki to przedwczorajsze kicze." Jacques Tati.
— 24.10.2004, 12:27:09
...
Przedwczoraj podczas porannego spaceru z moim psem Atosem, spotkałem pewnego starszego pana. Rozmawialiśmy na wiele różnych tematów (grzyby, polityka, szkolnictwo). W pewnym momencie z ust tego pana padło stwierdzenie: "Najważniejsza jest praktyka i jeszcze jak człowiek się przy tym potyka" Tak mi się spodobało to zdanie, że aż poprosiłem go o pozwolenie na cytowanie. Zgodę uzyskałem.
— 30.05.2004, 10:03:24
Przedwczoraj podczas porannego spaceru z moim psem Atosem, spotkałem pewnego starszego pana. Rozmawialiśmy na wiele różnych tematów (grzyby, polityka, szkolnictwo). W pewnym momencie z ust tego pana padło stwierdzenie: "Najważniejsza jest praktyka i jeszcze jak człowiek się przy tym potyka" Tak mi się spodobało to zdanie, że aż poprosiłem go o pozwolenie na cytowanie. Zgodę uzyskałem.
— 30.05.2004, 10:03:24
Zazdroszczę ludziom, którzy patrzą na coś i widzą gotowy kadr. Czy tego można się nauczyć?
— 19.05.2004, 23:11:28
...
Zazdroszczę ludziom, którzy patrzą na coś i widzą gotowy kadr. Czy tego można się nauczyć?
— 19.05.2004, 23:11:28
Wczoraj wpadłem do domu na chwilkę po strój na trening. Już miałem wychodzić, żegnałem się z psem, gdy nagle usłyszałem szamotaninę na moim balkonie. Gdy podszedłem do okna zobaczyłem dużą mewę. Pobiegłem szybko po aparat myśląc, że zdążę zanim odleci i faktycznie jak wróciłem to jeszcze tam była. Biedna nie mogła wystartować. Została uwięziona pomiędzy oknem a barierkami balkonu i tylko szamotała się w bezustannych próbach zerwania się do lotu. Wyszedłem, żeby jej pomóc. Chwyciłem ją delikatnie i wniosłem do mieszkania cały czas starając się nie być dziobniętym. Na chwilę rozłożyła skrzydła.. Imponujący rozmiar. Zrobiłem jej kilka zdjęć, ale nie mogłem wypuścić z rąk, bo by mi zdemolowała pokój. Poza tym przez delikatne piórka na jej ciałku czułem jak mocno bije jej serce. Zdając sobie sprawę, jak bardzo jest wystraszona zaniechałem robienia dalszych zdjęć. Wyszedłem z nią na balkon i posadziłem na balustradzie. Wystartowała od razu a w powietrzu z radości zrobiła „beczkę”. Wielu pewnie powie, że zmarnowałem dobrą okazję do zrobienia fajnych zdjęć. No cóż... tym razem nie żałuję (:
— 12.03.2004, 08:37:44
...
Wczoraj wpadłem do domu na chwilkę po strój na trening. Już miałem wychodzić, żegnałem się z psem, gdy nagle usłyszałem szamotaninę na moim balkonie. Gdy podszedłem do okna zobaczyłem dużą mewę. Pobiegłem szybko po aparat myśląc, że zdążę zanim odleci i faktycznie jak wróciłem to jeszcze tam była. Biedna nie mogła wystartować. Została uwięziona pomiędzy oknem a barierkami balkonu i tylko szamotała się w bezustannych próbach zerwania się do lotu. Wyszedłem, żeby jej pomóc. Chwyciłem ją delikatnie i wniosłem do mieszkania cały czas starając się nie być dziobniętym. Na chwilę rozłożyła skrzydła.. Imponujący rozmiar. Zrobiłem jej kilka zdjęć, ale nie mogłem wypuścić z rąk, bo by mi zdemolowała pokój. Poza tym przez delikatne piórka na jej ciałku czułem jak mocno bije jej serce. Zdając sobie sprawę, jak bardzo jest wystraszona zaniechałem robienia dalszych zdjęć. Wyszedłem z nią na balkon i posadziłem na balustradzie. Wystartowała od razu a w powietrzu z radości zrobiła „beczkę”. Wielu pewnie powie, że zmarnowałem dobrą okazję do zrobienia fajnych zdjęć. No cóż... tym razem nie żałuję (:
— 12.03.2004, 08:37:44
Zdarzyło mi się kiedyś w sierpniu, że stałem na szczycie Tarnicy o 5:30 rano. Widok unoszącej się znad Wołosatej mgły i wyłaniającej się z mgieł Połoniny Caryńskiej były chyba jednymi z najpiękniejszych rzeczy jakie w życiu widziałem... stałem tam przez długą chwilę a wokół mnie było wielu moich kolegów i koleżanek z ZHP. Powinienem był czuć radość, spełnienie albo inne tego typu zjawiska - ale nic z tego. Zamiast tego czułem ogromny żal i smutek przeradzający się w paskudną frustrację. Problem polegał na tym, że nie było ze mną moich bliskich, moich Rodziców i mojego Brata, z którymi chciałem się podzielić tą chwilą. Niby z kolegami, a jednak czułem się niezwykle samotnie. Podobnych uczuć doznawałem stojąc na szczycie Ostańca w Jurze. Może było nawet gorzej, bo tym razem nie było przy mnie również mojej Ludeczki. To prawdziwa męczarnia widzieć coś ładnego i nie móc się tym podzielić z tymi, których bardzo się kocha. Może nauczę się kiedyś tak robić zdjęcia, aby chociaż w niewielkim ułamku zdjąć z siebie te katusze.
— 26.02.2004, 20:51:52
...
Zdarzyło mi się kiedyś w sierpniu, że stałem na szczycie Tarnicy o 5:30 rano. Widok unoszącej się znad Wołosatej mgły i wyłaniającej się z mgieł Połoniny Caryńskiej były chyba jednymi z najpiękniejszych rzeczy jakie w życiu widziałem... stałem tam przez długą chwilę a wokół mnie było wielu moich kolegów i koleżanek z ZHP. Powinienem był czuć radość, spełnienie albo inne tego typu zjawiska - ale nic z tego. Zamiast tego czułem ogromny żal i smutek przeradzający się w paskudną frustrację. Problem polegał na tym, że nie było ze mną moich bliskich, moich Rodziców i mojego Brata, z którymi chciałem się podzielić tą chwilą. Niby z kolegami, a jednak czułem się niezwykle samotnie. Podobnych uczuć doznawałem stojąc na szczycie Ostańca w Jurze. Może było nawet gorzej, bo tym razem nie było przy mnie również mojej Ludeczki. To prawdziwa męczarnia widzieć coś ładnego i nie móc się tym podzielić z tymi, których bardzo się kocha. Może nauczę się kiedyś tak robić zdjęcia, aby chociaż w niewielkim ułamku zdjąć z siebie te katusze.
— 26.02.2004, 20:51:52
Kicz - utwór literacki, bądź z innych dziedzin twórczości (obraz, rzeźba, itp.), niekiedy technicznie dopracowany, lecz pozbawiony wartości intelektualnych i artystycznych, oparty na stereotypach myślowych i formalnych oraz uproszczeniach. Posługuje się nierzadko poetyką sentymentalną i jest związany z kulturą masową w różnych wydaniach (cytuję na podstawie Popularnej Encyklopedii Powszechnej).
— 16.01.2004, 15:32:11
...
Kicz - utwór literacki, bądź z innych dziedzin twórczości (obraz, rzeźba, itp.), niekiedy technicznie dopracowany, lecz pozbawiony wartości intelektualnych i artystycznych, oparty na stereotypach myślowych i formalnych oraz uproszczeniach. Posługuje się nierzadko poetyką sentymentalną i jest związany z kulturą masową w różnych wydaniach (cytuję na podstawie Popularnej Encyklopedii Powszechnej).
— 16.01.2004, 15:32:11
Wydaje mi się, że takie techniki jak decentralizacja horyzontu, złoty podział, mocne punkty itd. służą do tego aby zrobić dobrą fotkę.. Ale nie są to chyba parametry, poprzez których istnienie lub brak należy oceniać fotkę. Niestety większość na plfoto o tym zapomina.
— 13.11.2003, 21:12:53
...
Wydaje mi się, że takie techniki jak decentralizacja horyzontu, złoty podział, mocne punkty itd. służą do tego aby zrobić dobrą fotkę.. Ale nie są to chyba parametry, poprzez których istnienie lub brak należy oceniać fotkę. Niestety większość na plfoto o tym zapomina.
— 13.11.2003, 21:12:53
Gdy widzę pseudotchniczne komentarze pod niektórymi zdjęciami widzę śmierć obrazów, które ktoś uwiecznił. Zaiste.. nie ma granicy rozkładu.
— 13.11.2003, 21:10:21
...
Gdy widzę pseudotchniczne komentarze pod niektórymi zdjęciami widzę śmierć obrazów, które ktoś uwiecznił. Zaiste.. nie ma granicy rozkładu.
— 13.11.2003, 21:10:21
Jasna dziewczyna pochyliła się nad wierszem. Ostrym jak lancet ołówkiem przenosi na białą kartkę słowa i zamienia je na kreski, akcenty, cezury. Lament poległego poety wygląda teraz jak salamandra objedzona przez mrówki. Kiedy nieśliśmy go pod ostrzałem, wierzyłem, że jego cieple jeszcze ciało zmartwychwstanie w słowie. Teraz, kiedy widzą śmierć słów, wiem, ze nie ma granicy rozkładu. Pozostaną po nas w czarnej ziemi rozrzucone głoski. Akcenty nad nicością i prochem. ["Epizod w biblitece" Z. Herbert]
— 13.11.2003, 21:08:26
...
Jasna dziewczyna pochyliła się nad wierszem. Ostrym jak lancet ołówkiem przenosi na białą kartkę słowa i zamienia je na kreski, akcenty, cezury. Lament poległego poety wygląda teraz jak salamandra objedzona przez mrówki. Kiedy nieśliśmy go pod ostrzałem, wierzyłem, że jego cieple jeszcze ciało zmartwychwstanie w słowie. Teraz, kiedy widzą śmierć słów, wiem, ze nie ma granicy rozkładu. Pozostaną po nas w czarnej ziemi rozrzucone głoski. Akcenty nad nicością i prochem. ["Epizod w biblitece" Z. Herbert]
— 13.11.2003, 21:08:26
Przeglądam fotki na plfoto i przeglądam i z coraz większą mocą dociera do mnie fakt, że uprawiam coś w rodzaju fotograficznego odpowiednika grafomaństwa. Zgroza!
— 12.11.2003, 16:05:31
...
Przeglądam fotki na plfoto i przeglądam i z coraz większą mocą dociera do mnie fakt, że uprawiam coś w rodzaju fotograficznego odpowiednika grafomaństwa. Zgroza!
— 12.11.2003, 16:05:31
Niedaleko domu moich rodziców jest łąka na skraju, której rośnie kilka dzikich jabłonek. Wszystkie z wyjątkiem jednej dawały albo gorzkie, albo bardzo kwaśne jabłka. Tylko jedna dawała nadzwyczaj słodkie owoce. Któregoś dnia raczyłem się tymi dobrami, gdy nagle koło mojej głowy przeleciał jakiś wyjątkowo duży owad. To był szerszeń. Nadleciał od strony lasu. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyż pracownicy leśni w okolicznych lasach celowo wieszali drewniane domki dla szerszeni w celu zwalczania szkodników. Ten szerszeń przeleciał jednak wyjątkowo ciężko. Podążyłem wzrokiem za torem jego lotu. Zawisł na małej gałązce jabłonki, pod którą stałem - uchwycił się jej dwoma tylnymi nogami. Czterema przednimi natomiast trzymał... żywą osę. No fakt.. nie długo była żywa. Dobre 2 minuty obserwowałem zjawisko. Było tak cicho, żadnego podmuchu wiatru - dosłownie słyszałem cichutki szelest silnych szczęk szerszenia rozcinających chitynowy pancerz. Dwie minuty fascynującego i jednocześnie trochę strasznego zjawiska.... A ja nie miałem aparatu...
— 13.10.2003, 21:32:43
...
Niedaleko domu moich rodziców jest łąka na skraju, której rośnie kilka dzikich jabłonek. Wszystkie z wyjątkiem jednej dawały albo gorzkie, albo bardzo kwaśne jabłka. Tylko jedna dawała nadzwyczaj słodkie owoce. Któregoś dnia raczyłem się tymi dobrami, gdy nagle koło mojej głowy przeleciał jakiś wyjątkowo duży owad. To był szerszeń. Nadleciał od strony lasu. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyż pracownicy leśni w okolicznych lasach celowo wieszali drewniane domki dla szerszeni w celu zwalczania szkodników. Ten szerszeń przeleciał jednak wyjątkowo ciężko. Podążyłem wzrokiem za torem jego lotu. Zawisł na małej gałązce jabłonki, pod którą stałem - uchwycił się jej dwoma tylnymi nogami. Czterema przednimi natomiast trzymał... żywą osę. No fakt.. nie długo była żywa. Dobre 2 minuty obserwowałem zjawisko. Było tak cicho, żadnego podmuchu wiatru - dosłownie słyszałem cichutki szelest silnych szczęk szerszenia rozcinających chitynowy pancerz. Dwie minuty fascynującego i jednocześnie trochę strasznego zjawiska.... A ja nie miałem aparatu...
— 13.10.2003, 21:32:43
"(...) Widziałem rzeczy, w które wy ludzie nigdy byście nie uwierzyli... Statki płonące w okolicach Pasa Oriona... Widziałem promienie kosmiczne... błyszczące w ciemnościach blisko Wrót Tannhńusera. Wszystkie te chwile zginą... w czasie... tak jak łzy... w deszczu.(...) " Tak powiedział Roy Betty NEXUS6 w kultowym filmie "Blade Runner". Ale czy tak musi być? Kiedyś pisałem pamiętnik by rozpiąć parasol nad chwilami aby nie ginęły w czasie... jak łzy w deszczu. Czy ktoś jeszcze zgodzi się ze mną, że fotografowanie jest całkiem solidnym daszkiem?
— 13.10.2003, 21:09:07
...
"(...) Widziałem rzeczy, w które wy ludzie nigdy byście nie uwierzyli... Statki płonące w okolicach Pasa Oriona... Widziałem promienie kosmiczne... błyszczące w ciemnościach blisko Wrót Tannhńusera. Wszystkie te chwile zginą... w czasie... tak jak łzy... w deszczu.(...) " Tak powiedział Roy Betty NEXUS6 w kultowym filmie "Blade Runner". Ale czy tak musi być? Kiedyś pisałem pamiętnik by rozpiąć parasol nad chwilami aby nie ginęły w czasie... jak łzy w deszczu. Czy ktoś jeszcze zgodzi się ze mną, że fotografowanie jest całkiem solidnym daszkiem?
— 13.10.2003, 21:09:07