"Kiedy krzyczę w jesienną ciszę
Kiedy wiatrem szeleszczą liście
Kiedy wolność się tuli w ciepło moich rąk
Gdy jak źrebak się tuli do mych rąk"
— 16.01.2006, 00:44:57
...
"Kiedy krzyczę w jesienną ciszę
Kiedy wiatrem szeleszczą liście
Kiedy wolność się tuli w ciepło moich rąk
Gdy jak źrebak się tuli do mych rąk"
— 16.01.2006, 00:44:57
...
"Znam ludzi, którzy długo i z trudem wspinali się na szczyt górski, raniąc sobie dłonie i kolana, aż znużeni wspinaczką, przed świtem weszli na wierzchołek, pojąc się głębią jeszcze błękitnej równiny, tak jak inni szukają jeziora, żeby pić z jego wody. A znalazłszy się tam, siadają i patrzą, i oddychają głęboko. I serce bije im radośnie, i to jest najpotężniejszy lek na niesmak życia. Znam także takich, których karawany, krocząc powoli, szukają morza i morza potrzebują. Wstąpiwszy na skalny cypel, patrzą z góry na cichą, równą głębinę, kryjącą przed ich wzrokiem bogactwo alg i korali, wdychają ostrość soli i zachwycają się widokiem, który nie służy im w danej chwili do niczego, gdyż morza nie da się pochwycić. Ale ich serca zostają obmyte z niewoli drobnych spraw. (…) Wtedy zabierają ze sobą tę szeroką przestrzeń jak skarb i wracają do domów z poczuciem szczęścia, które tu znaleźli. I domy ich zmieniają się przez sam fakt, że gdzieś tam jest równina o świcie i morze. Bo wszystko otwiera się na wymiar większy niż własny. Każda rzecz staje się ścieżką, drogą i oknem na coś, co jest poza nią." /A. Saint-Exupery, "Twierdza"/
— 30.09.2005, 17:48:02
"Znam ludzi, którzy długo i z trudem wspinali się na szczyt górski, raniąc sobie dłonie i kolana, aż znużeni wspinaczką, przed świtem weszli na wierzchołek, pojąc się głębią jeszcze błękitnej równiny, tak jak inni szukają jeziora, żeby pić z jego wody. A znalazłszy się tam, siadają i patrzą, i oddychają głęboko. I serce bije im radośnie, i to jest najpotężniejszy lek na niesmak życia. Znam także takich, których karawany, krocząc powoli, szukają morza i morza potrzebują. Wstąpiwszy na skalny cypel, patrzą z góry na cichą, równą głębinę, kryjącą przed ich wzrokiem bogactwo alg i korali, wdychają ostrość soli i zachwycają się widokiem, który nie służy im w danej chwili do niczego, gdyż morza nie da się pochwycić. Ale ich serca zostają obmyte z niewoli drobnych spraw. (…) Wtedy zabierają ze sobą tę szeroką przestrzeń jak skarb i wracają do domów z poczuciem szczęścia, które tu znaleźli. I domy ich zmieniają się przez sam fakt, że gdzieś tam jest równina o świcie i morze. Bo wszystko otwiera się na wymiar większy niż własny. Każda rzecz staje się ścieżką, drogą i oknem na coś, co jest poza nią." /A. Saint-Exupery, "Twierdza"/
"Kiedy krzyczę w jesienną ciszę Kiedy wiatrem szeleszczą liście Kiedy wolność się tuli w ciepło moich rąk Gdy jak źrebak się tuli do mych rąk"
— 16.01.2006, 00:44:57
...
"Kiedy krzyczę w jesienną ciszę Kiedy wiatrem szeleszczą liście Kiedy wolność się tuli w ciepło moich rąk Gdy jak źrebak się tuli do mych rąk"
— 16.01.2006, 00:44:57
...
"Znam ludzi, którzy długo i z trudem wspinali się na szczyt górski, raniąc sobie dłonie i kolana, aż znużeni wspinaczką, przed świtem weszli na wierzchołek, pojąc się głębią jeszcze błękitnej równiny, tak jak inni szukają jeziora, żeby pić z jego wody. A znalazłszy się tam, siadają i patrzą, i oddychają głęboko. I serce bije im radośnie, i to jest najpotężniejszy lek na niesmak życia. Znam także takich, których karawany, krocząc powoli, szukają morza i morza potrzebują. Wstąpiwszy na skalny cypel, patrzą z góry na cichą, równą głębinę, kryjącą przed ich wzrokiem bogactwo alg i korali, wdychają ostrość soli i zachwycają się widokiem, który nie służy im w danej chwili do niczego, gdyż morza nie da się pochwycić. Ale ich serca zostają obmyte z niewoli drobnych spraw. (…) Wtedy zabierają ze sobą tę szeroką przestrzeń jak skarb i wracają do domów z poczuciem szczęścia, które tu znaleźli. I domy ich zmieniają się przez sam fakt, że gdzieś tam jest równina o świcie i morze. Bo wszystko otwiera się na wymiar większy niż własny. Każda rzecz staje się ścieżką, drogą i oknem na coś, co jest poza nią." /A. Saint-Exupery, "Twierdza"/
— 30.09.2005, 17:48:02
"Znam ludzi, którzy długo i z trudem wspinali się na szczyt górski, raniąc sobie dłonie i kolana, aż znużeni wspinaczką, przed świtem weszli na wierzchołek, pojąc się głębią jeszcze błękitnej równiny, tak jak inni szukają jeziora, żeby pić z jego wody. A znalazłszy się tam, siadają i patrzą, i oddychają głęboko. I serce bije im radośnie, i to jest najpotężniejszy lek na niesmak życia. Znam także takich, których karawany, krocząc powoli, szukają morza i morza potrzebują. Wstąpiwszy na skalny cypel, patrzą z góry na cichą, równą głębinę, kryjącą przed ich wzrokiem bogactwo alg i korali, wdychają ostrość soli i zachwycają się widokiem, który nie służy im w danej chwili do niczego, gdyż morza nie da się pochwycić. Ale ich serca zostają obmyte z niewoli drobnych spraw. (…) Wtedy zabierają ze sobą tę szeroką przestrzeń jak skarb i wracają do domów z poczuciem szczęścia, które tu znaleźli. I domy ich zmieniają się przez sam fakt, że gdzieś tam jest równina o świcie i morze. Bo wszystko otwiera się na wymiar większy niż własny. Każda rzecz staje się ścieżką, drogą i oknem na coś, co jest poza nią." /A. Saint-Exupery, "Twierdza"/
— 30.09.2005, 17:48:02