"Pragnienie już język pali,
Pora zacząć opowieść,
Wzbić się pieśnią rodzinną
Nad klechdy wieczorne ludu,
Melodii rozwinąć skrzydła,
Ażeby pomysł z głowy
Skoczył zwinnie na usta
I ulatywał z języka
Lekko, przystępnie, powoli,
Dzielony zębami w strofy..."
— 31.03.2004, 12:31:58
"Pragnienie już język pali,
Pora zacząć opowieść,
Wzbić się pieśnią rodzinną
Nad klechdy wieczorne ludu,
Melodii rozwinąć skrzydła,
Ażeby pomysł z głowy
Skoczył zwinnie na usta
I ulatywał z języka
Lekko, przystępnie, powoli,
Dzielony zębami w strofy..."
— 31.03.2004, 12:31:58
...
„Spokojnym krokiem szedłem, nie oglądając się za siebie...”
— 10.02.2004, 16:01:58
„Spokojnym krokiem szedłem, nie oglądając się za siebie...”
...
"Pragnienie już język pali, Pora zacząć opowieść, Wzbić się pieśnią rodzinną Nad klechdy wieczorne ludu, Melodii rozwinąć skrzydła, Ażeby pomysł z głowy Skoczył zwinnie na usta I ulatywał z języka Lekko, przystępnie, powoli, Dzielony zębami w strofy..."
— 31.03.2004, 12:31:58
"Pragnienie już język pali, Pora zacząć opowieść, Wzbić się pieśnią rodzinną Nad klechdy wieczorne ludu, Melodii rozwinąć skrzydła, Ażeby pomysł z głowy Skoczył zwinnie na usta I ulatywał z języka Lekko, przystępnie, powoli, Dzielony zębami w strofy..."
— 31.03.2004, 12:31:58
...
„Spokojnym krokiem szedłem, nie oglądając się za siebie...”
— 10.02.2004, 16:01:58
„Spokojnym krokiem szedłem, nie oglądając się za siebie...”
— 10.02.2004, 16:01:58