"fajne pomimo że z analoga" - hahaha aż się k* oplułem ze śmiechu ;)
— 18.08.2010, 00:34:04
- Co jesz? - Fasolkę - Dasz łyka?
— 17.08.2010, 01:41:58
KELNERKA - Domyśliłam się, że panowie chętnie napiją się oranżady. Proszę.
TAKSÓWKARZ - Już się trochę pocieszyłem, przypomniałem sobie, że jestem ubezpieczony w PeZetU. Ta oranżada jest bez bę... bez bąbelków.
AS - TO ALKOHOL!!! NAJWIĘKSZA TRUCIZNA!!!
— 3.08.2010, 01:26:27
Szukam... od wielu lat głównie siebie. Ale szukam.
— 12.06.2010, 04:22:49
[...] Na czym właściwie polega niezadowolenie? Jest ciepło, a mimo to trzęsie cię. Jesteś najedzony, a mimo to głód ci doskwiera. Jesteś kochany, a mimo to szukasz nowych wrażeń. A wszystko to wynika z prostego faktu, że istnieje czas, ten cholerny Czas. Koniec życia nie wydaje się taki odległy, widzisz go wyraźnie niczym linię namalowaną na mecie. Bez przerwy zadajesz sobie pytania: “Czy wszystko już zrobiłem?”, “Czy wystarczająco kochałem?”, “Czy zjadłem to, co było do zjedzenia?”. Wszystko to mówi o największym przekleństwie człowieka, a może też stanowi jego nieprzemijającą chwałę. “Jakie znaczenie miało moje dotychczasowe życie i co jeszcze może ono znaczyć w czasie, który mi pozostał?”. Dochodzimy tu do zatrutego przewrotnością sedna pytania: “Czy zapisałem się w Wielkiej Księdze Losu? Co jestem wart?”. I nie jest to próżność ani ambicja. [...]
John Steinbeck
"fajne pomimo że z analoga" - hahaha aż się k* oplułem ze śmiechu ;)
— 18.08.2010, 00:34:04
- Co jesz? - Fasolkę - Dasz łyka?
— 17.08.2010, 01:41:58
KELNERKA - Domyśliłam się, że panowie chętnie napiją się oranżady. Proszę. TAKSÓWKARZ - Już się trochę pocieszyłem, przypomniałem sobie, że jestem ubezpieczony w PeZetU. Ta oranżada jest bez bę... bez bąbelków. AS - TO ALKOHOL!!! NAJWIĘKSZA TRUCIZNA!!!
— 3.08.2010, 01:26:27
Szukam... od wielu lat głównie siebie. Ale szukam.
— 12.06.2010, 04:22:49
[...] Na czym właściwie polega niezadowolenie? Jest ciepło, a mimo to trzęsie cię. Jesteś najedzony, a mimo to głód ci doskwiera. Jesteś kochany, a mimo to szukasz nowych wrażeń. A wszystko to wynika z prostego faktu, że istnieje czas, ten cholerny Czas. Koniec życia nie wydaje się taki odległy, widzisz go wyraźnie niczym linię namalowaną na mecie. Bez przerwy zadajesz sobie pytania: “Czy wszystko już zrobiłem?”, “Czy wystarczająco kochałem?”, “Czy zjadłem to, co było do zjedzenia?”. Wszystko to mówi o największym przekleństwie człowieka, a może też stanowi jego nieprzemijającą chwałę. “Jakie znaczenie miało moje dotychczasowe życie i co jeszcze może ono znaczyć w czasie, który mi pozostał?”. Dochodzimy tu do zatrutego przewrotnością sedna pytania: “Czy zapisałem się w Wielkiej Księdze Losu? Co jestem wart?”. I nie jest to próżność ani ambicja. [...] John Steinbeck
— 11.06.2010, 15:07:22
chryzantemy złociste, w półlitrówce po czystej...
— 8.04.2010, 19:08:34