jestem. czasami mnie nie ma. a wtedy jestem na pewno tam, gdzie muzyka gra, tablety walają się po podłodze, patrzę lejkiem od szerokiej strony, a ludzie tańczą odwracajac się do mnie lepszym profilem...
ktoś z innego czasy i innego miejsca do moich pór roku zagladał... "Zapatrzyłem się,
I niewprawnym okiem najpierw zobaczyłem
kalejdoskop barw tworzący pozorny chaos. A
każda barwa jaskrawa, słoneczna. Każda
krzyczy: ja jestem pierwsza i najważniejsza.
Zieleń świeżością zachęca, żółć rozpromienia,
a czerwień namiętna i butna mówi: STOP
GAGATKU- WSZYSTKO ALBO NIC, TU I TERAZ
ALBO NIGDY, I CO NA TO KOCHASIU!
Ale jest coś co spaja rozbiegane, kolorowe
myśli: zamyślone usta i przymknięte oczy. To
własnie refleksyjność wraz z beztroską mar i
marzeń tworzy uwidocznioną na zdjęciu i
nietuzinkową, twórczą naturę. Czy się mylę?
Chyba nie, bo czy ktoś, kto porząda miłosci
aparatu nikon colpix 5700 i to w tak młodym
wieku może mieć "równo pod sufitem"? Chyba
nie, bo ktoś kto zaśmiewa się z absurdu
świata, w którym żyje (miś) i śmieje się z tych
co czytają jego reklamówke w cafe gazeta,
zasługuje albo na pstryk, albo na drugą
połówkę pomarańczy. Nieprawdaż?
Miłego ciągu dalszego. (jeśli nastąpi!)"
— 25.03.2004, 16:44:18
...
ktoś z innego czasy i innego miejsca do moich pór roku zagladał... "Zapatrzyłem się,
I niewprawnym okiem najpierw zobaczyłem
kalejdoskop barw tworzący pozorny chaos. A
każda barwa jaskrawa, słoneczna. Każda
krzyczy: ja jestem pierwsza i najważniejsza.
Zieleń świeżością zachęca, żółć rozpromienia,
a czerwień namiętna i butna mówi: STOP
GAGATKU- WSZYSTKO ALBO NIC, TU I TERAZ
ALBO NIGDY, I CO NA TO KOCHASIU!
Ale jest coś co spaja rozbiegane, kolorowe
myśli: zamyślone usta i przymknięte oczy. To
własnie refleksyjność wraz z beztroską mar i
marzeń tworzy uwidocznioną na zdjęciu i
nietuzinkową, twórczą naturę. Czy się mylę?
Chyba nie, bo czy ktoś, kto porząda miłosci
aparatu nikon colpix 5700 i to w tak młodym
wieku może mieć "równo pod sufitem"? Chyba
nie, bo ktoś kto zaśmiewa się z absurdu
świata, w którym żyje (miś) i śmieje się z tych
co czytają jego reklamówke w cafe gazeta,
zasługuje albo na pstryk, albo na drugą
połówkę pomarańczy. Nieprawdaż?
Miłego ciągu dalszego. (jeśli nastąpi!)"
— 25.03.2004, 16:44:18
własnie zdałam sobie sprawę, że poprzeczny, to przeciwieństwo poziomego. do tej pory nie potrafiłam od razu skumać słowa 'poprzeczny'. musiał być w kontekście.
to trochę tak jak niektórzy ludzie muszą sobie powiedzieć 'lewa strona to ta, która jest przeciwnoscią ręki w której trzymam łyżke jak jem zupę. ojej! no nie widziałem jak nadjeżdżał panie władzo'.
— 16.03.2004, 00:25:11
jak mi jeszcze raz ktos napisze 'zapraszam do mnie', to dostane kurwicy!
— 9.03.2004, 18:12:43
...
CHCE SIĘ WYLOGOWAĆ!!! fak!
— 12.02.2004, 23:36:27
CHCE SIĘ WYLOGOWAĆ!!! fak!
— 12.02.2004, 23:36:27
mój anioł stróż nosi garnitur z lekko za długimi spodniami. na krawat lepiej nie patrzeć, specjalnie go zakłada do rozpraszania uwagi, kiedy idzie coś załatwić. przy załatwianiu interesów pali grube cygara, chociaż wcale ich nie lubi. wydaje mu się, że tak wygląda bardziej wiarygodnie. w neseserze nosi ogromną ilość wizytówek, które rozdaje na prawo i lewo [w końcu nigdy nie wiadomo, kiedy będzie musiał zmienić pracodawcę].
mówi bardzo głośno i wymachuje do tego rękami. znaczy gestykuluje dosyć energicznie. kiedyś nosił cienki wąsik, ale poprosiłam, żeby zgolił, bo wyglądał jak latynoski alfons.
baby lgną do niego przeokrutnie, czemu się dziwić nie ma jak, bo urodziwy on jest, że ho ho. dzięki temu przechodzi przez wszystkie sekretariaty jak mgła poranna. zawsze dostaje się bez problemów tam, gdzie akurat ma jakiś interes do załatwienia. we wspomnieniach rozanielonych dam pozostaje jego uśmiech ciepły oraz jakiś taki lekko diabelski błysk w oku. mógłby grać we francuskich filmach historyczno-przygodowych. takich z serii płaszcza i szpady. zrobiłby furorę.
przekraczając próg jakiejś damy, przekształca się w dżentelmena z czasów Sherlocka Holmesa. całuje dłoń z rewerencją dworaka na dworze króla Ludwika w osiemnastowiecznej Francji. kiedy się czemuś dziwi, podnosi do góry jedną brew. nie siada, kiedy dama stoi. nie wkłada rąk do kieszeni, szklankę z whisky trzyma dwoma palcami.
przekraczając próg jakiegoś pana, przekształca się w prawnika. jest pewny siebie i zdecydowany. sypie nazwiskami wpływowych osób, delikatnie lawirujac pomiędzy prawdą, a fantazją. znaczy kłamie jak z nut, żeby zrobić dobre wrażenie. zna się na samochodach, koniach, golfie i wie gdzie są najlepsze burdele w mieście.
potrafi wszędzie załatwić wszystko. nawet tam, gdzie jest to praktycznie już niemożliwe. kocha i szanuje ludzi. każdemu potrafi powiedzieć coś miłego. uśmiecha tak samo do przedszkolaka, jak i do prezydenta, sprzątacza ulic, sąsiadki czy bandyty w ciemnym zaułku.
na co dzień kocha się w jednej takiej anielicy, która stróżuje eskimoskiej księżniczce. spotykają się zawsze w jednej małej knajpce w połowie drogi i opowiadają sobie niewybredne dowcipy, chichocząc i dotykając się kolanami pod stolikiem barowym. nie spieszą się z niczym, bo maja przed sobą wieczność.
czasami chodzi ze mną w tango. zakłada wtedy bojówki, jakiś tiszercik i wygodne buty. w swoich przepastnych kieszeniach nosi alka- zelcer, płyn do szkieł, pastę i szczoteczkę do zębów, majtki na zmianę, paczkę prezerwatyw i na wszelki wypadek gotówkę na wpłacenie kaucji. jedyne o czym zapomina, to zapasowa paczka papierosów. nie lubi, kiedy palę. mówi, że raki, to on woli na talerzu.
za to skubany uwielbia sobie chłapnąć parę głębszych. jak się ubzdyngoli, to tańczy, śpiewa [strasznie fałszuje] i opowiada wszystkim, że przy takiej podopiecznej, musi się czasami wyluzować, bo inaczej osiwieje.
zawsze nad ranem, zataczając się z lekka, prowadzi mnie do taryfy, bo mówi, że skupienie się na bezpiecznej drodze do domu, to jedyne na co go stać.
to jest licho pierwszej wody i nie wiem jakim cudem dostał tę robotę [na pewno ściągał na egzaminie końcowym w Wyższej Szkole Anielskiej]. ale cieszę się że jest właśnie ze mną, bo kocham skubańca.
a na imię ma Bożydar.
— 2.02.2004, 23:58:02
...
mój anioł stróż nosi garnitur z lekko za długimi spodniami. na krawat lepiej nie patrzeć, specjalnie go zakłada do rozpraszania uwagi, kiedy idzie coś załatwić. przy załatwianiu interesów pali grube cygara, chociaż wcale ich nie lubi. wydaje mu się, że tak wygląda bardziej wiarygodnie. w neseserze nosi ogromną ilość wizytówek, które rozdaje na prawo i lewo [w końcu nigdy nie wiadomo, kiedy będzie musiał zmienić pracodawcę].
mówi bardzo głośno i wymachuje do tego rękami. znaczy gestykuluje dosyć energicznie. kiedyś nosił cienki wąsik, ale poprosiłam, żeby zgolił, bo wyglądał jak latynoski alfons.
baby lgną do niego przeokrutnie, czemu się dziwić nie ma jak, bo urodziwy on jest, że ho ho. dzięki temu przechodzi przez wszystkie sekretariaty jak mgła poranna. zawsze dostaje się bez problemów tam, gdzie akurat ma jakiś interes do załatwienia. we wspomnieniach rozanielonych dam pozostaje jego uśmiech ciepły oraz jakiś taki lekko diabelski błysk w oku. mógłby grać we francuskich filmach historyczno-przygodowych. takich z serii płaszcza i szpady. zrobiłby furorę.
przekraczając próg jakiejś damy, przekształca się w dżentelmena z czasów Sherlocka Holmesa. całuje dłoń z rewerencją dworaka na dworze króla Ludwika w osiemnastowiecznej Francji. kiedy się czemuś dziwi, podnosi do góry jedną brew. nie siada, kiedy dama stoi. nie wkłada rąk do kieszeni, szklankę z whisky trzyma dwoma palcami.
przekraczając próg jakiegoś pana, przekształca się w prawnika. jest pewny siebie i zdecydowany. sypie nazwiskami wpływowych osób, delikatnie lawirujac pomiędzy prawdą, a fantazją. znaczy kłamie jak z nut, żeby zrobić dobre wrażenie. zna się na samochodach, koniach, golfie i wie gdzie są najlepsze burdele w mieście.
potrafi wszędzie załatwić wszystko. nawet tam, gdzie jest to praktycznie już niemożliwe. kocha i szanuje ludzi. każdemu potrafi powiedzieć coś miłego. uśmiecha tak samo do przedszkolaka, jak i do prezydenta, sprzątacza ulic, sąsiadki czy bandyty w ciemnym zaułku.
na co dzień kocha się w jednej takiej anielicy, która stróżuje eskimoskiej księżniczce. spotykają się zawsze w jednej małej knajpce w połowie drogi i opowiadają sobie niewybredne dowcipy, chichocząc i dotykając się kolanami pod stolikiem barowym. nie spieszą się z niczym, bo maja przed sobą wieczność.
czasami chodzi ze mną w tango. zakłada wtedy bojówki, jakiś tiszercik i wygodne buty. w swoich przepastnych kieszeniach nosi alka- zelcer, płyn do szkieł, pastę i szczoteczkę do zębów, majtki na zmianę, paczkę prezerwatyw i na wszelki wypadek gotówkę na wpłacenie kaucji. jedyne o czym zapomina, to zapasowa paczka papierosów. nie lubi, kiedy palę. mówi, że raki, to on woli na talerzu.
za to skubany uwielbia sobie chłapnąć parę głębszych. jak się ubzdyngoli, to tańczy, śpiewa [strasznie fałszuje] i opowiada wszystkim, że przy takiej podopiecznej, musi się czasami wyluzować, bo inaczej osiwieje.
zawsze nad ranem, zataczając się z lekka, prowadzi mnie do taryfy, bo mówi, że skupienie się na bezpiecznej drodze do domu, to jedyne na co go stać.
to jest licho pierwszej wody i nie wiem jakim cudem dostał tę robotę [na pewno ściągał na egzaminie końcowym w Wyższej Szkole Anielskiej]. ale cieszę się że jest właśnie ze mną, bo kocham skubańca.
a na imię ma Bożydar.
— 2.02.2004, 23:58:02
ESPERANTO
Urodziłam się czysta,
to moralność świata
zrobiła ze mnie dziwkę.
A ja zostawiam
w każdym zakątku świata
po kawałeczku
siebie samej.
A w sobie buduję świat.
To moje własne esperanto
choć mogłabym być niemową
— 18.09.2003, 23:53:39
...
ESPERANTO
Urodziłam się czysta,
to moralność świata
zrobiła ze mnie dziwkę.
A ja zostawiam
w każdym zakątku świata
po kawałeczku
siebie samej.
A w sobie buduję świat.
To moje własne esperanto
choć mogłabym być niemową
— 18.09.2003, 23:53:39
kompletnie straciłam wene. sama jużnie wiem, czy to co zrobiłam, jest dobre, czy nie :( zawiesiłam się. null. zero! pustka!
— 1.09.2003, 00:06:34
...
kompletnie straciłam wene. sama jużnie wiem, czy to co zrobiłam, jest dobre, czy nie :( zawiesiłam się. null. zero! pustka!
...
gorąco!!!
— 27.10.2005, 15:55:55
gorąco!!!
— 27.10.2005, 15:55:55
ktoś z innego czasy i innego miejsca do moich pór roku zagladał... "Zapatrzyłem się, I niewprawnym okiem najpierw zobaczyłem kalejdoskop barw tworzący pozorny chaos. A każda barwa jaskrawa, słoneczna. Każda krzyczy: ja jestem pierwsza i najważniejsza. Zieleń świeżością zachęca, żółć rozpromienia, a czerwień namiętna i butna mówi: STOP GAGATKU- WSZYSTKO ALBO NIC, TU I TERAZ ALBO NIGDY, I CO NA TO KOCHASIU! Ale jest coś co spaja rozbiegane, kolorowe myśli: zamyślone usta i przymknięte oczy. To własnie refleksyjność wraz z beztroską mar i marzeń tworzy uwidocznioną na zdjęciu i nietuzinkową, twórczą naturę. Czy się mylę? Chyba nie, bo czy ktoś, kto porząda miłosci aparatu nikon colpix 5700 i to w tak młodym wieku może mieć "równo pod sufitem"? Chyba nie, bo ktoś kto zaśmiewa się z absurdu świata, w którym żyje (miś) i śmieje się z tych co czytają jego reklamówke w cafe gazeta, zasługuje albo na pstryk, albo na drugą połówkę pomarańczy. Nieprawdaż? Miłego ciągu dalszego. (jeśli nastąpi!)"
— 25.03.2004, 16:44:18
...
ktoś z innego czasy i innego miejsca do moich pór roku zagladał... "Zapatrzyłem się, I niewprawnym okiem najpierw zobaczyłem kalejdoskop barw tworzący pozorny chaos. A każda barwa jaskrawa, słoneczna. Każda krzyczy: ja jestem pierwsza i najważniejsza. Zieleń świeżością zachęca, żółć rozpromienia, a czerwień namiętna i butna mówi: STOP GAGATKU- WSZYSTKO ALBO NIC, TU I TERAZ ALBO NIGDY, I CO NA TO KOCHASIU! Ale jest coś co spaja rozbiegane, kolorowe myśli: zamyślone usta i przymknięte oczy. To własnie refleksyjność wraz z beztroską mar i marzeń tworzy uwidocznioną na zdjęciu i nietuzinkową, twórczą naturę. Czy się mylę? Chyba nie, bo czy ktoś, kto porząda miłosci aparatu nikon colpix 5700 i to w tak młodym wieku może mieć "równo pod sufitem"? Chyba nie, bo ktoś kto zaśmiewa się z absurdu świata, w którym żyje (miś) i śmieje się z tych co czytają jego reklamówke w cafe gazeta, zasługuje albo na pstryk, albo na drugą połówkę pomarańczy. Nieprawdaż? Miłego ciągu dalszego. (jeśli nastąpi!)"
— 25.03.2004, 16:44:18
własnie zdałam sobie sprawę, że poprzeczny, to przeciwieństwo poziomego. do tej pory nie potrafiłam od razu skumać słowa 'poprzeczny'. musiał być w kontekście. to trochę tak jak niektórzy ludzie muszą sobie powiedzieć 'lewa strona to ta, która jest przeciwnoscią ręki w której trzymam łyżke jak jem zupę. ojej! no nie widziałem jak nadjeżdżał panie władzo'.
— 16.03.2004, 00:25:11
jak mi jeszcze raz ktos napisze 'zapraszam do mnie', to dostane kurwicy!
— 9.03.2004, 18:12:43
...
CHCE SIĘ WYLOGOWAĆ!!! fak!
— 12.02.2004, 23:36:27
CHCE SIĘ WYLOGOWAĆ!!! fak!
— 12.02.2004, 23:36:27
mój anioł stróż nosi garnitur z lekko za długimi spodniami. na krawat lepiej nie patrzeć, specjalnie go zakłada do rozpraszania uwagi, kiedy idzie coś załatwić. przy załatwianiu interesów pali grube cygara, chociaż wcale ich nie lubi. wydaje mu się, że tak wygląda bardziej wiarygodnie. w neseserze nosi ogromną ilość wizytówek, które rozdaje na prawo i lewo [w końcu nigdy nie wiadomo, kiedy będzie musiał zmienić pracodawcę]. mówi bardzo głośno i wymachuje do tego rękami. znaczy gestykuluje dosyć energicznie. kiedyś nosił cienki wąsik, ale poprosiłam, żeby zgolił, bo wyglądał jak latynoski alfons. baby lgną do niego przeokrutnie, czemu się dziwić nie ma jak, bo urodziwy on jest, że ho ho. dzięki temu przechodzi przez wszystkie sekretariaty jak mgła poranna. zawsze dostaje się bez problemów tam, gdzie akurat ma jakiś interes do załatwienia. we wspomnieniach rozanielonych dam pozostaje jego uśmiech ciepły oraz jakiś taki lekko diabelski błysk w oku. mógłby grać we francuskich filmach historyczno-przygodowych. takich z serii płaszcza i szpady. zrobiłby furorę. przekraczając próg jakiejś damy, przekształca się w dżentelmena z czasów Sherlocka Holmesa. całuje dłoń z rewerencją dworaka na dworze króla Ludwika w osiemnastowiecznej Francji. kiedy się czemuś dziwi, podnosi do góry jedną brew. nie siada, kiedy dama stoi. nie wkłada rąk do kieszeni, szklankę z whisky trzyma dwoma palcami. przekraczając próg jakiegoś pana, przekształca się w prawnika. jest pewny siebie i zdecydowany. sypie nazwiskami wpływowych osób, delikatnie lawirujac pomiędzy prawdą, a fantazją. znaczy kłamie jak z nut, żeby zrobić dobre wrażenie. zna się na samochodach, koniach, golfie i wie gdzie są najlepsze burdele w mieście. potrafi wszędzie załatwić wszystko. nawet tam, gdzie jest to praktycznie już niemożliwe. kocha i szanuje ludzi. każdemu potrafi powiedzieć coś miłego. uśmiecha tak samo do przedszkolaka, jak i do prezydenta, sprzątacza ulic, sąsiadki czy bandyty w ciemnym zaułku. na co dzień kocha się w jednej takiej anielicy, która stróżuje eskimoskiej księżniczce. spotykają się zawsze w jednej małej knajpce w połowie drogi i opowiadają sobie niewybredne dowcipy, chichocząc i dotykając się kolanami pod stolikiem barowym. nie spieszą się z niczym, bo maja przed sobą wieczność. czasami chodzi ze mną w tango. zakłada wtedy bojówki, jakiś tiszercik i wygodne buty. w swoich przepastnych kieszeniach nosi alka- zelcer, płyn do szkieł, pastę i szczoteczkę do zębów, majtki na zmianę, paczkę prezerwatyw i na wszelki wypadek gotówkę na wpłacenie kaucji. jedyne o czym zapomina, to zapasowa paczka papierosów. nie lubi, kiedy palę. mówi, że raki, to on woli na talerzu. za to skubany uwielbia sobie chłapnąć parę głębszych. jak się ubzdyngoli, to tańczy, śpiewa [strasznie fałszuje] i opowiada wszystkim, że przy takiej podopiecznej, musi się czasami wyluzować, bo inaczej osiwieje. zawsze nad ranem, zataczając się z lekka, prowadzi mnie do taryfy, bo mówi, że skupienie się na bezpiecznej drodze do domu, to jedyne na co go stać. to jest licho pierwszej wody i nie wiem jakim cudem dostał tę robotę [na pewno ściągał na egzaminie końcowym w Wyższej Szkole Anielskiej]. ale cieszę się że jest właśnie ze mną, bo kocham skubańca. a na imię ma Bożydar.
— 2.02.2004, 23:58:02
...
mój anioł stróż nosi garnitur z lekko za długimi spodniami. na krawat lepiej nie patrzeć, specjalnie go zakłada do rozpraszania uwagi, kiedy idzie coś załatwić. przy załatwianiu interesów pali grube cygara, chociaż wcale ich nie lubi. wydaje mu się, że tak wygląda bardziej wiarygodnie. w neseserze nosi ogromną ilość wizytówek, które rozdaje na prawo i lewo [w końcu nigdy nie wiadomo, kiedy będzie musiał zmienić pracodawcę]. mówi bardzo głośno i wymachuje do tego rękami. znaczy gestykuluje dosyć energicznie. kiedyś nosił cienki wąsik, ale poprosiłam, żeby zgolił, bo wyglądał jak latynoski alfons. baby lgną do niego przeokrutnie, czemu się dziwić nie ma jak, bo urodziwy on jest, że ho ho. dzięki temu przechodzi przez wszystkie sekretariaty jak mgła poranna. zawsze dostaje się bez problemów tam, gdzie akurat ma jakiś interes do załatwienia. we wspomnieniach rozanielonych dam pozostaje jego uśmiech ciepły oraz jakiś taki lekko diabelski błysk w oku. mógłby grać we francuskich filmach historyczno-przygodowych. takich z serii płaszcza i szpady. zrobiłby furorę. przekraczając próg jakiejś damy, przekształca się w dżentelmena z czasów Sherlocka Holmesa. całuje dłoń z rewerencją dworaka na dworze króla Ludwika w osiemnastowiecznej Francji. kiedy się czemuś dziwi, podnosi do góry jedną brew. nie siada, kiedy dama stoi. nie wkłada rąk do kieszeni, szklankę z whisky trzyma dwoma palcami. przekraczając próg jakiegoś pana, przekształca się w prawnika. jest pewny siebie i zdecydowany. sypie nazwiskami wpływowych osób, delikatnie lawirujac pomiędzy prawdą, a fantazją. znaczy kłamie jak z nut, żeby zrobić dobre wrażenie. zna się na samochodach, koniach, golfie i wie gdzie są najlepsze burdele w mieście. potrafi wszędzie załatwić wszystko. nawet tam, gdzie jest to praktycznie już niemożliwe. kocha i szanuje ludzi. każdemu potrafi powiedzieć coś miłego. uśmiecha tak samo do przedszkolaka, jak i do prezydenta, sprzątacza ulic, sąsiadki czy bandyty w ciemnym zaułku. na co dzień kocha się w jednej takiej anielicy, która stróżuje eskimoskiej księżniczce. spotykają się zawsze w jednej małej knajpce w połowie drogi i opowiadają sobie niewybredne dowcipy, chichocząc i dotykając się kolanami pod stolikiem barowym. nie spieszą się z niczym, bo maja przed sobą wieczność. czasami chodzi ze mną w tango. zakłada wtedy bojówki, jakiś tiszercik i wygodne buty. w swoich przepastnych kieszeniach nosi alka- zelcer, płyn do szkieł, pastę i szczoteczkę do zębów, majtki na zmianę, paczkę prezerwatyw i na wszelki wypadek gotówkę na wpłacenie kaucji. jedyne o czym zapomina, to zapasowa paczka papierosów. nie lubi, kiedy palę. mówi, że raki, to on woli na talerzu. za to skubany uwielbia sobie chłapnąć parę głębszych. jak się ubzdyngoli, to tańczy, śpiewa [strasznie fałszuje] i opowiada wszystkim, że przy takiej podopiecznej, musi się czasami wyluzować, bo inaczej osiwieje. zawsze nad ranem, zataczając się z lekka, prowadzi mnie do taryfy, bo mówi, że skupienie się na bezpiecznej drodze do domu, to jedyne na co go stać. to jest licho pierwszej wody i nie wiem jakim cudem dostał tę robotę [na pewno ściągał na egzaminie końcowym w Wyższej Szkole Anielskiej]. ale cieszę się że jest właśnie ze mną, bo kocham skubańca. a na imię ma Bożydar.
— 2.02.2004, 23:58:02
ESPERANTO Urodziłam się czysta, to moralność świata zrobiła ze mnie dziwkę. A ja zostawiam w każdym zakątku świata po kawałeczku siebie samej. A w sobie buduję świat. To moje własne esperanto choć mogłabym być niemową
— 18.09.2003, 23:53:39
...
ESPERANTO Urodziłam się czysta, to moralność świata zrobiła ze mnie dziwkę. A ja zostawiam w każdym zakątku świata po kawałeczku siebie samej. A w sobie buduję świat. To moje własne esperanto choć mogłabym być niemową
— 18.09.2003, 23:53:39
kompletnie straciłam wene. sama jużnie wiem, czy to co zrobiłam, jest dobre, czy nie :( zawiesiłam się. null. zero! pustka!
— 1.09.2003, 00:06:34
...
kompletnie straciłam wene. sama jużnie wiem, czy to co zrobiłam, jest dobre, czy nie :( zawiesiłam się. null. zero! pustka!
— 1.09.2003, 00:06:34