Przedwojenny Bytom był wizytówką samą w sobie. Eleganckie kawiarnie, drogie hotele i pnące się w górę kamienice, manifestowały niemiecką potęgę tuż przy granicy rodzącej się II Rzeczpospolitej.
— 2.12.2016, 10:56:06
Zakład Fotograficzny - Adela Kraków . Pierwszorzędny Zakład Artystycznej Fotografii lub Zakład Nowoczesnej Fotografii , działający od 1908 roku przy placu Szczepańskim 2, a także w filii przy ulicy św. Gertrudy 14. Później, do końca lat 20 XX wieku przy ulicy Grodzkiej 49. Od 1910 roku jako właściciel wymieniany jest Ignacy Pretzel. Fotografie z zakładu Adela zostały nagrodzone w 1908 roku na wystawach w Paryżu, Londynie i Karlsbad. W 1912 roku zakład ponownie uhonorowano w Paryżu.
— 17.06.2016, 13:13:32
Stefania Gurdowa z domu Czerny urodziła się w 1888 roku w Bochni. Najpierw w rodzinnym mieście, a potem we Lwowie uczyła się zawodu fotografa. W latach 1921-1937 prowadziła samodzielny zakład fotograficzny w Dębicy (przez pewien czas z filiami w Mielcu i Ropczycach). W tamtych czasach fakt, że kobiety podejmują się tego fachu, nie był wcale tak oczywisty. Tymczasem Gurdowa zatrudniała nawet pracowników – wśród nich Feliksa Adama Czelnego, który po 1945 roku miał zasłynąć dzięki dokumentacji fotograficznej zniszczonego Wrocławia.
Małżeństwo Stefanii z Kazimierzem Gurdą rozpadło się. Fotografka zabrała z domu jedynie córkę Zosię i pianino. Pod koniec lat 30. znalazła się na Śląsku. W okresie okupacji była pracownikiem najemnym we własnym zakładzie, zajętym przez Niemców. Gdy wojna się skończyła, córka zdecydowała się wyjechać do Francji. Stefania Gurdowa postanowiła pozostać i po raz kolejny zacząć życie na nowo. Tym razem w Łodygowicach pod Żywcem. Przez kilkanaście lat opiekowała się wnuczką Basią, zanim ta dołączyła do matki. I oczywiście otworzyła kolejny zakład fotograficzny. Ci, którzy byli wówczas jej klientami, dobrze pamiętają świeże kwiaty w jej wyziębionym, wynajętym mieszkanku-pracowni i... całoroczną choinkę.
Wybitna artystka zmarła w 1968 roku. Po jej śmierci zlikwidowano mieszkanie. Ogromne archiwum fotograficzne zostało wywiezione na śmietnik. Pozostał tylko ułomek twórczości. I pytanie, na które nie ma odpowiedzi: jak zbiór szklanych klisz znalazł się ukryty w ścianie strychu jej dębickiej pracowni? Może była to świadoma decyzja Stefanii Gurdowej?
— 11.04.2016, 19:02:26
Przed dwunastu laty na strychu jednej z kamienic w Dębicy znaleziono ponad tysiąc zniszczonych szklanych negatywów. Na większości z nich widniały ekspresyjne portrety anonimowych osób, które w okresie dwudziestolecia międzywojennego zamieszkiwały okolicę. Ocalały zbiór okazał się niezwykłą kolekcją portretów wykonanych przez nieznaną dziś bliżej polską fotografkę, Stefanię Gurdową. Wśród odnalezionych w Dębicy klisz przeważają portrety zrealizowane w studio. Na większości negatywów widnieją po dwa zdjęcia. Dorośli, dzieci, starsi, mężczyźni, kobiety w rozmaitych strojach, ortodoksyjny Żyd, atleta...
— 11.04.2016, 18:56:41
21 luty 2016 r. o godz. 12.22 wpis papajedi został przekazany Administracji .
— 21.02.2016, 13:23:34
18 luty 2016 roku - Autor polecany .
— 18.02.2016, 19:00:28
15 luty 2016 r. o godz. 13.17 - wpis papajedi został przekazany Administracji .
— 15.02.2016, 14:51:23
Luzuj , nie irytuj się . . . . . . .
https://www.youtube.com/watch?v=5FZp-xsLsec
— 15.02.2016, 03:08:27
saturator@interia.pl
— 19.09.2015, 15:41:14
http://www.youtube.com/watch?v=3enNxEJzyhg
— 24.06.2014, 19:27:53
< odcienie szarości >
— 6.06.2014, 18:44:30
dobry artysta , to biedny artysta ...
— 6.06.2014, 18:05:21
Bytomianie mówią, że jeśli ktoś chce piękne czarno - białe zdjęcie, to musi się tam wybrać. Atelier w starej, zabytkowej kamienicy przy ul. Jagiellońskiej. "Foto Mimoza" mieści się w niej od 1954 roku.
Bytomianie mówią, że jeśli ktoś chce piękne czarno - białe zdjęcie, to musi się tam wybrać. Atelier w starej, zabytkowej kamienicy przy ul. Jagiellońskiej. "Foto Mimoza" mieści się w niej od 1954 roku. Ciemne ściany, stare meble. Studio ma swoją atmosferę.
- "Mimoza" wygląda tak od wielu lat - mówi Teresa Brzoza, właścicielka zakładu. - Klienci rzeczywiście mówią, że atelier ma swoją niepowtarzalną atmosferę. Może rzeczywiście coś w tym jest.
Założycielem "Mimozy" był Stefan Słowik, pierwszy mistrz pani Teresy. To po nim przejęła zakład. Co ciekawe, była pierwszą osobą w rodzinie, która zainteresowała się fotografią.
- Zawsze mi się to podobało - przyznaje. - Wcześniej nikt w mojej rodzinie nie zajmował się fotografią. Stefan Słowik był moim szefem i mistrzem.
Pokazał mi kilku tajników fotografii. Był bardzo dobrym człowiekiem i świetnym fotografem. Przejęłam po nim "Mimozę" w 1989 roku.
Fotografika jest zajęciem pięknym, ale trudnym i pracochłonnym. Wymaga dużego wyczucia i bezwarunkowej uwagi.
- Robienie zdjęć jest moją pasją. Jednak nie ukrywam, że jest ona czasochłonna i trudna - mówi. - Trzeba "wyczuć" klienta, zbadać, czego oczekuje od fotografii. Zawsze staram się uchwycić najkorzystniej jego twarz, pokazać jego najlepszą stronę.
Pani Teresa nieprzerwanie od 45 lat wykonuje zdjęcia tym samym, zabytkowym aparatem. To niemiecka przedwojenna kamera "Karl Zeiss Jena". Ciągle spisuje się doskonale. Zdjęcia wychodzą piękne, mimo, że również sama technika ich wykonania się nie zmieniła.
- Niemal wszystko odbywa się w taki sam sposób - mówi. - Nawet receptury chemiczne są takie same, jak kilkadziesiąt lat temu. Robimy przede wszystkim zdjęcia portretowe.
Największym zainteresowaniem cieszą się retuszowane fotografie czarno - białe, z których słyniemy w mieście. Wykonujemy je niemal zabytkowym aparatem, który działa jak za dobrych lat. Można również zrobić sobie zdjęcie techniką cyfrową. Czeka się na nie tylko kilka minut. Co ciekawe jednak, znacznie częściej klienci proszą o fotografie czarno -białe.
Bytomska mistrzyni robiła zdjęcia solistom Opery Śląskiej, takim jak Andrzej Hiolski, Aleksander Teliga, czy Bolesław Pawlus. Fotografowała też aktorów śląskich teatrów, tancerki, polityków i osoby, startujące w castingach. W "Mimozie" wykonują również tableau'a szkół i kół zainteresowań.
- Kocham to, co robię. Wydaje mi się, że robię to dobrze - mówi pani Teresa. - Najważniejsze, że klienci są zadowoleni.
Przez wiele lat studio pani Teresy pracowało na swoją renomę. Klienci zgodnie przyznają, że pani fotograf z "Mimozy" robi cuda na zdjęciach.
- Są naprawdę super. Na zdjęciu wyglądam lepiej niż w rzeczywistości - żartuje Marzena Markowska, jedna z klientek.
- Czasem zdarza się tak, że ludzie sami siebie nie poznają na zdjęciach. Muszę ich przekonywać, że to jednak oni - dodaje Teresa Brzoza. - Mówią, że tak dobrze wyglądają na zdjęciach, jak nigdy. Cieszę się, że mi ufają i wierzą, że jestem w stanie uchwycić ich w jak najkorzystniejszym świetle.
Niestety, tradycji pani Teresy nie będzie kontynuować jej córka. - Kasia jest skrzypaczką. Gra w Wiedniu - mówi. - Ja wybrałam zawód, który mnie pasjonuje i ona zrobiła to samo
— 30.05.2014, 03:14:12
miało być inaczej , a jest do pary
— 7.02.2014, 01:17:50
Jedyne życie jakie ma sens , to życie towarzyskie . / Edward Dziewoński /
Przedwojenny Bytom był wizytówką samą w sobie. Eleganckie kawiarnie, drogie hotele i pnące się w górę kamienice, manifestowały niemiecką potęgę tuż przy granicy rodzącej się II Rzeczpospolitej.
— 2.12.2016, 10:56:06
Zakład Fotograficzny - Adela Kraków . Pierwszorzędny Zakład Artystycznej Fotografii lub Zakład Nowoczesnej Fotografii , działający od 1908 roku przy placu Szczepańskim 2, a także w filii przy ulicy św. Gertrudy 14. Później, do końca lat 20 XX wieku przy ulicy Grodzkiej 49. Od 1910 roku jako właściciel wymieniany jest Ignacy Pretzel. Fotografie z zakładu Adela zostały nagrodzone w 1908 roku na wystawach w Paryżu, Londynie i Karlsbad. W 1912 roku zakład ponownie uhonorowano w Paryżu.
— 17.06.2016, 13:13:32
Stefania Gurdowa z domu Czerny urodziła się w 1888 roku w Bochni. Najpierw w rodzinnym mieście, a potem we Lwowie uczyła się zawodu fotografa. W latach 1921-1937 prowadziła samodzielny zakład fotograficzny w Dębicy (przez pewien czas z filiami w Mielcu i Ropczycach). W tamtych czasach fakt, że kobiety podejmują się tego fachu, nie był wcale tak oczywisty. Tymczasem Gurdowa zatrudniała nawet pracowników – wśród nich Feliksa Adama Czelnego, który po 1945 roku miał zasłynąć dzięki dokumentacji fotograficznej zniszczonego Wrocławia. Małżeństwo Stefanii z Kazimierzem Gurdą rozpadło się. Fotografka zabrała z domu jedynie córkę Zosię i pianino. Pod koniec lat 30. znalazła się na Śląsku. W okresie okupacji była pracownikiem najemnym we własnym zakładzie, zajętym przez Niemców. Gdy wojna się skończyła, córka zdecydowała się wyjechać do Francji. Stefania Gurdowa postanowiła pozostać i po raz kolejny zacząć życie na nowo. Tym razem w Łodygowicach pod Żywcem. Przez kilkanaście lat opiekowała się wnuczką Basią, zanim ta dołączyła do matki. I oczywiście otworzyła kolejny zakład fotograficzny. Ci, którzy byli wówczas jej klientami, dobrze pamiętają świeże kwiaty w jej wyziębionym, wynajętym mieszkanku-pracowni i... całoroczną choinkę. Wybitna artystka zmarła w 1968 roku. Po jej śmierci zlikwidowano mieszkanie. Ogromne archiwum fotograficzne zostało wywiezione na śmietnik. Pozostał tylko ułomek twórczości. I pytanie, na które nie ma odpowiedzi: jak zbiór szklanych klisz znalazł się ukryty w ścianie strychu jej dębickiej pracowni? Może była to świadoma decyzja Stefanii Gurdowej?
— 11.04.2016, 19:02:26
Przed dwunastu laty na strychu jednej z kamienic w Dębicy znaleziono ponad tysiąc zniszczonych szklanych negatywów. Na większości z nich widniały ekspresyjne portrety anonimowych osób, które w okresie dwudziestolecia międzywojennego zamieszkiwały okolicę. Ocalały zbiór okazał się niezwykłą kolekcją portretów wykonanych przez nieznaną dziś bliżej polską fotografkę, Stefanię Gurdową. Wśród odnalezionych w Dębicy klisz przeważają portrety zrealizowane w studio. Na większości negatywów widnieją po dwa zdjęcia. Dorośli, dzieci, starsi, mężczyźni, kobiety w rozmaitych strojach, ortodoksyjny Żyd, atleta...
— 11.04.2016, 18:56:41
21 luty 2016 r. o godz. 12.22 wpis papajedi został przekazany Administracji .
— 21.02.2016, 13:23:34
18 luty 2016 roku - Autor polecany .
— 18.02.2016, 19:00:28
15 luty 2016 r. o godz. 13.17 - wpis papajedi został przekazany Administracji .
— 15.02.2016, 14:51:23
Luzuj , nie irytuj się . . . . . . . https://www.youtube.com/watch?v=5FZp-xsLsec
— 15.02.2016, 03:08:27
saturator@interia.pl
— 19.09.2015, 15:41:14
http://www.youtube.com/watch?v=3enNxEJzyhg
— 24.06.2014, 19:27:53
< odcienie szarości >
— 6.06.2014, 18:44:30
dobry artysta , to biedny artysta ...
— 6.06.2014, 18:05:21
Bytomianie mówią, że jeśli ktoś chce piękne czarno - białe zdjęcie, to musi się tam wybrać. Atelier w starej, zabytkowej kamienicy przy ul. Jagiellońskiej. "Foto Mimoza" mieści się w niej od 1954 roku. Bytomianie mówią, że jeśli ktoś chce piękne czarno - białe zdjęcie, to musi się tam wybrać. Atelier w starej, zabytkowej kamienicy przy ul. Jagiellońskiej. "Foto Mimoza" mieści się w niej od 1954 roku. Ciemne ściany, stare meble. Studio ma swoją atmosferę. - "Mimoza" wygląda tak od wielu lat - mówi Teresa Brzoza, właścicielka zakładu. - Klienci rzeczywiście mówią, że atelier ma swoją niepowtarzalną atmosferę. Może rzeczywiście coś w tym jest. Założycielem "Mimozy" był Stefan Słowik, pierwszy mistrz pani Teresy. To po nim przejęła zakład. Co ciekawe, była pierwszą osobą w rodzinie, która zainteresowała się fotografią. - Zawsze mi się to podobało - przyznaje. - Wcześniej nikt w mojej rodzinie nie zajmował się fotografią. Stefan Słowik był moim szefem i mistrzem. Pokazał mi kilku tajników fotografii. Był bardzo dobrym człowiekiem i świetnym fotografem. Przejęłam po nim "Mimozę" w 1989 roku. Fotografika jest zajęciem pięknym, ale trudnym i pracochłonnym. Wymaga dużego wyczucia i bezwarunkowej uwagi. - Robienie zdjęć jest moją pasją. Jednak nie ukrywam, że jest ona czasochłonna i trudna - mówi. - Trzeba "wyczuć" klienta, zbadać, czego oczekuje od fotografii. Zawsze staram się uchwycić najkorzystniej jego twarz, pokazać jego najlepszą stronę. Pani Teresa nieprzerwanie od 45 lat wykonuje zdjęcia tym samym, zabytkowym aparatem. To niemiecka przedwojenna kamera "Karl Zeiss Jena". Ciągle spisuje się doskonale. Zdjęcia wychodzą piękne, mimo, że również sama technika ich wykonania się nie zmieniła. - Niemal wszystko odbywa się w taki sam sposób - mówi. - Nawet receptury chemiczne są takie same, jak kilkadziesiąt lat temu. Robimy przede wszystkim zdjęcia portretowe. Największym zainteresowaniem cieszą się retuszowane fotografie czarno - białe, z których słyniemy w mieście. Wykonujemy je niemal zabytkowym aparatem, który działa jak za dobrych lat. Można również zrobić sobie zdjęcie techniką cyfrową. Czeka się na nie tylko kilka minut. Co ciekawe jednak, znacznie częściej klienci proszą o fotografie czarno -białe. Bytomska mistrzyni robiła zdjęcia solistom Opery Śląskiej, takim jak Andrzej Hiolski, Aleksander Teliga, czy Bolesław Pawlus. Fotografowała też aktorów śląskich teatrów, tancerki, polityków i osoby, startujące w castingach. W "Mimozie" wykonują również tableau'a szkół i kół zainteresowań. - Kocham to, co robię. Wydaje mi się, że robię to dobrze - mówi pani Teresa. - Najważniejsze, że klienci są zadowoleni. Przez wiele lat studio pani Teresy pracowało na swoją renomę. Klienci zgodnie przyznają, że pani fotograf z "Mimozy" robi cuda na zdjęciach. - Są naprawdę super. Na zdjęciu wyglądam lepiej niż w rzeczywistości - żartuje Marzena Markowska, jedna z klientek. - Czasem zdarza się tak, że ludzie sami siebie nie poznają na zdjęciach. Muszę ich przekonywać, że to jednak oni - dodaje Teresa Brzoza. - Mówią, że tak dobrze wyglądają na zdjęciach, jak nigdy. Cieszę się, że mi ufają i wierzą, że jestem w stanie uchwycić ich w jak najkorzystniejszym świetle. Niestety, tradycji pani Teresy nie będzie kontynuować jej córka. - Kasia jest skrzypaczką. Gra w Wiedniu - mówi. - Ja wybrałam zawód, który mnie pasjonuje i ona zrobiła to samo
— 30.05.2014, 03:14:12
miało być inaczej , a jest do pary
— 7.02.2014, 01:17:50
Jedyne życie jakie ma sens , to życie towarzyskie . / Edward Dziewoński /
— 30.01.2014, 17:10:32