*Piękno*
Jam piękna, o śmiertelni, niby sen z granitu,*
A pierś ma, gdzie krwawiła niejedna pierś żywa,*
Jest dla poety źródłem, z którego wypływa*
Miłość wieczna i niema jak materia bytu.*
Króluję wśród lazurów jak Sfinks niezbadany,*
Biel serca łączę z śniegiem łabędziego puchu;*
Niszczącego harmonię nienawidzę ruchu;*
I łzy są dla mnie obce, i śmiech mi nie znany.*
Poeci u stóp mojej wyniosłej postawy,*
Którą, zda się, że wzięłam od dumnych pomników,*
Cały żywot swój strawią na nauce krwawej;*
Bo mam, by oczarować moich miłośników,*
Zwierciadła, w których świata pięknieją obrazy:*
Oczy me, wielkie oczy - o blaskach bez skazy!*
*Charles Baudelaire**
— 10.04.2004, 16:23:39
...
*Piękno*
Jam piękna, o śmiertelni, niby sen z granitu,*
A pierś ma, gdzie krwawiła niejedna pierś żywa,*
Jest dla poety źródłem, z którego wypływa*
Miłość wieczna i niema jak materia bytu.*
Króluję wśród lazurów jak Sfinks niezbadany,*
Biel serca łączę z śniegiem łabędziego puchu;*
Niszczącego harmonię nienawidzę ruchu;*
I łzy są dla mnie obce, i śmiech mi nie znany.*
Poeci u stóp mojej wyniosłej postawy,*
Którą, zda się, że wzięłam od dumnych pomników,*
Cały żywot swój strawią na nauce krwawej;*
Bo mam, by oczarować moich miłośników,*
Zwierciadła, w których świata pięknieją obrazy:*
Oczy me, wielkie oczy - o blaskach bez skazy!*
*Charles Baudelaire**
*Piękno* Jam piękna, o śmiertelni, niby sen z granitu,* A pierś ma, gdzie krwawiła niejedna pierś żywa,* Jest dla poety źródłem, z którego wypływa* Miłość wieczna i niema jak materia bytu.* Króluję wśród lazurów jak Sfinks niezbadany,* Biel serca łączę z śniegiem łabędziego puchu;* Niszczącego harmonię nienawidzę ruchu;* I łzy są dla mnie obce, i śmiech mi nie znany.* Poeci u stóp mojej wyniosłej postawy,* Którą, zda się, że wzięłam od dumnych pomników,* Cały żywot swój strawią na nauce krwawej;* Bo mam, by oczarować moich miłośników,* Zwierciadła, w których świata pięknieją obrazy:* Oczy me, wielkie oczy - o blaskach bez skazy!* *Charles Baudelaire**
— 10.04.2004, 16:23:39
...
*Piękno* Jam piękna, o śmiertelni, niby sen z granitu,* A pierś ma, gdzie krwawiła niejedna pierś żywa,* Jest dla poety źródłem, z którego wypływa* Miłość wieczna i niema jak materia bytu.* Króluję wśród lazurów jak Sfinks niezbadany,* Biel serca łączę z śniegiem łabędziego puchu;* Niszczącego harmonię nienawidzę ruchu;* I łzy są dla mnie obce, i śmiech mi nie znany.* Poeci u stóp mojej wyniosłej postawy,* Którą, zda się, że wzięłam od dumnych pomników,* Cały żywot swój strawią na nauce krwawej;* Bo mam, by oczarować moich miłośników,* Zwierciadła, w których świata pięknieją obrazy:* Oczy me, wielkie oczy - o blaskach bez skazy!* *Charles Baudelaire**
— 10.04.2004, 16:23:39