www.agawphotography.com
:) ja sie wlasciwie na tym nie znam tak tylko probuje
Makro - wlasciwie kazdy to potrafi, połowa sukcesu to doby aparat - pstryk i juz. Moje zdjecia czasem sa dziwne, ale staram sie przedstawiac wszystko co male w inny sposob, oryginalny,w niecodziennym otoczeniu,w magicznym oświetleniu... mam nadzieje ze takie spojrzenie tez sie spodoba:)
Oto przepis na to jak spedzic niezapomniany poranek w pewnym niesamowitym, zaczarowanym zakatku Polski.Jesli ktoś myśli, ze nie można być jednoczesnie w skalistych gorach i nad błekitnym morzem, ten nie ma racji .Udowodnie, ze jest to możliwe!!
Dla zainteresowanych podaje kilka wskazówek:
*Szybciutko pakujemy się i wsiadamy do najbliższego autobusu do Szczawnicy, Kroscienka albo okolic,
*Nie zapominamy o zabraniu termosu, cieplych ciuchow, wygodnych butow i latarki,
*I najważniejsze,gdy już jesteśmy na miejscu, wczesnie kładziemy się spac – bo pobudka już o 3 w nocy!!
Wyposazeni w wyzej wymienione przedmioty stawiamy się na szlaku prowadzacym na Trzy Korony....zaczynamy się wspinac....Polecam tak rozplanowac sobie czas,by dotrzec na szczyt jeszcze pod osłoną nocy..Do teatru nie wypada się spóźniać – to przedstawienie również nalezy zobaczyc od samego początku.Tak wiec stajemy na szczycie Trzech Koron, spoglądamy na horyzont, który bardzo powoli zaczyna się rozjaśniać. Za plecami mamy ledwo widoczna wstęgę Dunajca i przepiekne ,skaliste szczyty Tatr. Zaczyna switać, niebo zmienia swe barwy.Noc powoli odchodzi robiąc miejsce kolorowym, delikatnym chmurka,które niedługo rozsuną się, by odsłonić najważniejszego aktora w przedstawieniu, które przygotowala dla nas sama matka natura.
...Ale poki co szybciutko zerkamy za siebie.Nagle stwierdzamy ze Dunajec zniknął,podobnie jak drzewa i krzewy w dolinie...Czujemy ze stoimy na jednej z nielicznych wysepek, które nie zostaly zalane przez błękitno-rozowe morze, morze mgieł, które powoli zasnuwa wszystko dookoła.Teraz już sami nie możemy zdecydowac się czy patrzec na słonce, czy na to niezwykle ,zaczarowane morze,które nie pochłonęło jedynie ostrych szczytow Tatr, cierpliwie odbijających caly spektakl. Już nie są szaro-niebieskie, lecz mienia sie tysiącem barw, którymi obdarza je budzące się po przeciwnej stronie slonce.Nagle znika gdzies przeszywający, zimny wiatr a nasze zmarznięte noski szybko zostaja ogrzane przez cieple promienie słońca.Słonca,które własnie wzeszło i rozpoczęło kolejny wspaniały dzien.
Tak przywitany dzien nie może być nieudany!!!
Goraco polecam
— 6.03.2005, 15:21:48
...
Oto przepis na to jak spedzic niezapomniany poranek w pewnym niesamowitym, zaczarowanym zakatku Polski.Jesli ktoś myśli, ze nie można być jednoczesnie w skalistych gorach i nad błekitnym morzem, ten nie ma racji .Udowodnie, ze jest to możliwe!!
Dla zainteresowanych podaje kilka wskazówek:
*Szybciutko pakujemy się i wsiadamy do najbliższego autobusu do Szczawnicy, Kroscienka albo okolic,
*Nie zapominamy o zabraniu termosu, cieplych ciuchow, wygodnych butow i latarki,
*I najważniejsze,gdy już jesteśmy na miejscu, wczesnie kładziemy się spac – bo pobudka już o 3 w nocy!!
Wyposazeni w wyzej wymienione przedmioty stawiamy się na szlaku prowadzacym na Trzy Korony....zaczynamy się wspinac....Polecam tak rozplanowac sobie czas,by dotrzec na szczyt jeszcze pod osłoną nocy..Do teatru nie wypada się spóźniać – to przedstawienie również nalezy zobaczyc od samego początku.Tak wiec stajemy na szczycie Trzech Koron, spoglądamy na horyzont, który bardzo powoli zaczyna się rozjaśniać. Za plecami mamy ledwo widoczna wstęgę Dunajca i przepiekne ,skaliste szczyty Tatr. Zaczyna switać, niebo zmienia swe barwy.Noc powoli odchodzi robiąc miejsce kolorowym, delikatnym chmurka,które niedługo rozsuną się, by odsłonić najważniejszego aktora w przedstawieniu, które przygotowala dla nas sama matka natura.
...Ale poki co szybciutko zerkamy za siebie.Nagle stwierdzamy ze Dunajec zniknął,podobnie jak drzewa i krzewy w dolinie...Czujemy ze stoimy na jednej z nielicznych wysepek, które nie zostaly zalane przez błękitno-rozowe morze, morze mgieł, które powoli zasnuwa wszystko dookoła.Teraz już sami nie możemy zdecydowac się czy patrzec na słonce, czy na to niezwykle ,zaczarowane morze,które nie pochłonęło jedynie ostrych szczytow Tatr, cierpliwie odbijających caly spektakl. Już nie są szaro-niebieskie, lecz mienia sie tysiącem barw, którymi obdarza je budzące się po przeciwnej stronie slonce.Nagle znika gdzies przeszywający, zimny wiatr a nasze zmarznięte noski szybko zostaja ogrzane przez cieple promienie słońca.Słonca,które własnie wzeszło i rozpoczęło kolejny wspaniały dzien.
Tak przywitany dzien nie może być nieudany!!!
Goraco polecam
Oto przepis na to jak spedzic niezapomniany poranek w pewnym niesamowitym, zaczarowanym zakatku Polski.Jesli ktoś myśli, ze nie można być jednoczesnie w skalistych gorach i nad błekitnym morzem, ten nie ma racji .Udowodnie, ze jest to możliwe!! Dla zainteresowanych podaje kilka wskazówek: *Szybciutko pakujemy się i wsiadamy do najbliższego autobusu do Szczawnicy, Kroscienka albo okolic, *Nie zapominamy o zabraniu termosu, cieplych ciuchow, wygodnych butow i latarki, *I najważniejsze,gdy już jesteśmy na miejscu, wczesnie kładziemy się spac – bo pobudka już o 3 w nocy!! Wyposazeni w wyzej wymienione przedmioty stawiamy się na szlaku prowadzacym na Trzy Korony....zaczynamy się wspinac....Polecam tak rozplanowac sobie czas,by dotrzec na szczyt jeszcze pod osłoną nocy..Do teatru nie wypada się spóźniać – to przedstawienie również nalezy zobaczyc od samego początku.Tak wiec stajemy na szczycie Trzech Koron, spoglądamy na horyzont, który bardzo powoli zaczyna się rozjaśniać. Za plecami mamy ledwo widoczna wstęgę Dunajca i przepiekne ,skaliste szczyty Tatr. Zaczyna switać, niebo zmienia swe barwy.Noc powoli odchodzi robiąc miejsce kolorowym, delikatnym chmurka,które niedługo rozsuną się, by odsłonić najważniejszego aktora w przedstawieniu, które przygotowala dla nas sama matka natura. ...Ale poki co szybciutko zerkamy za siebie.Nagle stwierdzamy ze Dunajec zniknął,podobnie jak drzewa i krzewy w dolinie...Czujemy ze stoimy na jednej z nielicznych wysepek, które nie zostaly zalane przez błękitno-rozowe morze, morze mgieł, które powoli zasnuwa wszystko dookoła.Teraz już sami nie możemy zdecydowac się czy patrzec na słonce, czy na to niezwykle ,zaczarowane morze,które nie pochłonęło jedynie ostrych szczytow Tatr, cierpliwie odbijających caly spektakl. Już nie są szaro-niebieskie, lecz mienia sie tysiącem barw, którymi obdarza je budzące się po przeciwnej stronie slonce.Nagle znika gdzies przeszywający, zimny wiatr a nasze zmarznięte noski szybko zostaja ogrzane przez cieple promienie słońca.Słonca,które własnie wzeszło i rozpoczęło kolejny wspaniały dzien. Tak przywitany dzien nie może być nieudany!!! Goraco polecam
— 6.03.2005, 15:21:48
...
Oto przepis na to jak spedzic niezapomniany poranek w pewnym niesamowitym, zaczarowanym zakatku Polski.Jesli ktoś myśli, ze nie można być jednoczesnie w skalistych gorach i nad błekitnym morzem, ten nie ma racji .Udowodnie, ze jest to możliwe!! Dla zainteresowanych podaje kilka wskazówek: *Szybciutko pakujemy się i wsiadamy do najbliższego autobusu do Szczawnicy, Kroscienka albo okolic, *Nie zapominamy o zabraniu termosu, cieplych ciuchow, wygodnych butow i latarki, *I najważniejsze,gdy już jesteśmy na miejscu, wczesnie kładziemy się spac – bo pobudka już o 3 w nocy!! Wyposazeni w wyzej wymienione przedmioty stawiamy się na szlaku prowadzacym na Trzy Korony....zaczynamy się wspinac....Polecam tak rozplanowac sobie czas,by dotrzec na szczyt jeszcze pod osłoną nocy..Do teatru nie wypada się spóźniać – to przedstawienie również nalezy zobaczyc od samego początku.Tak wiec stajemy na szczycie Trzech Koron, spoglądamy na horyzont, który bardzo powoli zaczyna się rozjaśniać. Za plecami mamy ledwo widoczna wstęgę Dunajca i przepiekne ,skaliste szczyty Tatr. Zaczyna switać, niebo zmienia swe barwy.Noc powoli odchodzi robiąc miejsce kolorowym, delikatnym chmurka,które niedługo rozsuną się, by odsłonić najważniejszego aktora w przedstawieniu, które przygotowala dla nas sama matka natura. ...Ale poki co szybciutko zerkamy za siebie.Nagle stwierdzamy ze Dunajec zniknął,podobnie jak drzewa i krzewy w dolinie...Czujemy ze stoimy na jednej z nielicznych wysepek, które nie zostaly zalane przez błękitno-rozowe morze, morze mgieł, które powoli zasnuwa wszystko dookoła.Teraz już sami nie możemy zdecydowac się czy patrzec na słonce, czy na to niezwykle ,zaczarowane morze,które nie pochłonęło jedynie ostrych szczytow Tatr, cierpliwie odbijających caly spektakl. Już nie są szaro-niebieskie, lecz mienia sie tysiącem barw, którymi obdarza je budzące się po przeciwnej stronie slonce.Nagle znika gdzies przeszywający, zimny wiatr a nasze zmarznięte noski szybko zostaja ogrzane przez cieple promienie słońca.Słonca,które własnie wzeszło i rozpoczęło kolejny wspaniały dzien. Tak przywitany dzien nie może być nieudany!!! Goraco polecam
— 6.03.2005, 15:21:48