Foto obrazy

2/3/2010, 9:46:26 AM

Galeria Obok ZPAF (Plac Zamkowy 8) zaprasza 3 lutego o godz. 19 na wernisaż wystawy "Zaklęty krąg piktorializmu - foto obrazy" Andrzeja Andrychowskiego. Te niezwykle klimatyczne i abstrakcyjne fotografie będzie można podziwiać do 20 lutego. Więcej informacji na http://go.zpaf.pl/.

Kurator wystawy "Zaklęty krąg piktorializmu - foto obrazy", Anna Wolska pisze:  "Często uważa się, że początki fotografii stricte artystycznej związane były z prądem nazywanym piktorializmem. Autorzy tworzący w tej manierze chcieli zerwać z użytkowym pojmowaniem fotografii rozumianej jako "rzemieślnicze odwzorowanie rzeczywistości", zbliżając fotografię do sztuki czystej - malarstwa i grafiki. Oczywiście to duże uproszczenie, nie bez wpływu bowiem na poszukiwanie odmiennego wyrazu w fotografii miały ówczesne nurty filozoficzne czy prądy artystyczne związane ze sztuką. Ta wzajemna fascynacja była dwukierunkowa. Wynalazek fotografii spowodował bowiem przymus "rewolucji w malarstwie", w wyniku którego autorzy coraz częściej odchodzili od klasycznego rozumienia sztuki w kierunku wewnętrznego przeżycia intelektualno - duchowego [...]

Na pewno wielu osobom, chociażby przez fakt wartości czysto estetycznych, wystawa ta przypadnie bardzo do gustu. Czy jednak wydruk zastąpi medium akrylowe lub olejne? Myślę, że nie. W malarstwie materii, np. u Rajmunda Ziemskiego znajdujemy bowiem coś, co można określić rodzajem „mięsa”, trzeciego wymiaru na, które składają się kolejne warstwy koloru i farby, nanoszone pędzlem, palcem, szpachlą, pod wpływem emocji i wewnętrznego procesu intelektualnego. W pracach Andrzeja Andrychowskiego wyczuwam pewien "technologiczny chłód", pewną mechaniczność i łatwość w dochodzeniu do efektów malarskich. Nie posądzam jednak autora o brak emocji. Wręcz przeciwnie, myślę  że ma doskonałe wyczucie kompozycji oraz jest bardzo wrażliwy na kolor. Brakuje mi jednak pewnego różnicowania napięć, pewnych punktów, dominant, które skupiałyby uwagę widza, a nie byłyby tylko plamą światła. Brakuje mi pewnego twórczego niepokoju, fermentu, tego czegoś, co popychało do eksperymentów autorów jak: B. Schlabs, Z. Dłubak, E. Hartwig, J. Wardak. Oglądając tą wystawę czuję się jak bym "słuchała tylko ładnych piosenek", granych w jednej, miłej dla ucha tonacji. Mimo to, uważam wystawę Andrzeja Andrychowskiego za ciekawą i godną pokazania. Ciągle w moich rozmowach z autorami słyszę zarzuty środowisk tradycyjnie pojmujących fotografię, że fotografia ulega deprecjacji, łatwości technologicznych efektów związanych z cyfrową obróbką obrazu. A przecież proces twórczy, myśl która kreuje rzeczywistość jest czymś uniwersalnym, niezależnym od obranej metodologii. Sandwiche, drapanki, collage, kadrowanie, czynności wykonywane pod powiększalnikiem celem uzyskania obrazu pozytywowego, nie wiele różnią się co do zasady z tym, co w swych możliwościach oferują programy komputerowe. Czasem tylko mam wrażenie, że mimo tych "nowych zabawek" autorzy ciągle mentalnie tkwią u progu XX wieku, bojąc się szukać nowych dróg i możliwości jakie otwierają przed nimi nowe technologie."


powrót do aktualności



Komentarze

Brak komentarzy