Lajkarz z Londynu wystawa fotografii Geralda Howsona z 1959r.

9.03.2012, 10:49:12

Fotografie starego Lublina z konca lat 50-tych ubieglego stulecia.

Jest rok 1959. Brytyjczyk Gerald Howson dostaje zlecenie od elitarnego czasopisma "Queen" : ma pojechać do Polski i przywieźć materiał do artykułu, w tym zdjęcia. Redakcja nie precyzuje, jakie mają one być. Howson jest z zawodu malarzem. Zabiera ze sobą wysłużoną Leicę i plecak. Wkłada do niego konieczne do wywoływania filmów chemikalia. Nie wie, czy może je kupić w Polsce. Negatywy chce widzieć natychmiast, odbitki może zrobić po powrocie. Na to ma czas.

 

\"\"

 

Po długiej podróży pociągiem, Howson odwiedza Lublin, następnie Kraków i Nową Hutę. Później Warszawę. Nie mówi ani słowa po polsku, ale podchodzi blisko. Na wyciągnięcie ręki. Malarskość z jego obrazów przenosi się na każdą kliszę. Brytyjczyk dokumentuje miejsca i ludzi, ale patrzy inaczej niż fotografujący wówczas Polacy. Zauważa egzotykę powojennej Polski, z tragiczną historią wyrytą zmarszczkami na twarzach jej mieszkańców. Poznaje kilku mówiących po angielsku Polaków. To w ich łazienkach nocą instaluje prowizoryczne ciemnie. W dzień robi zdjęcia.

 

\"\"

 

Howsona poznałem przypadkiem w Londynie na urodzinach jego córki. "Byłem kiedyś w Polsce" - rzucił na powitanie - " robiłem zdjęcia". W trakcie rozmowy Gerald przyznaje, że tylko kilka kadrów opublikował dziennik the Daily Telegraph. Zleceniodawca, magazyn "Queen", wycofał się z projektu. Wg redakcji tego czasopisma, fotografie Howsona były zbyt szorstkie i depresyjne. Nie dla brytyjskich arystokratów przyzwyczajonych do błysku diamentowej biżuterii. Umówiliśmy się na spotkanie.

 

\"\"

 

Tydzień później , w skromnym domu Howsona czekała na mnie herbata i kilka pożółklłych zdjęć na stole…dobrych zdjęć, ale tylko kilka. Poczułem rozczarowanie. Po chwili rozmowy Gerald podszedł do kredensu i otworzył szufladę . " Tu jest ich więcej " - powiedział. Dotykając negatywów w papierowych koszulkach, dodał - "Przeleżały w tym miejscu 50 lat, najwyższy czas ,by je wyciągnąć". Zamarłem. Przede mną leżał skarb, który miał wypełnić ważną część mojego fotograficznego życia. Takich momentów nie zapomina się nigdy…

/Bogdan Frymorgen - kurator wystawy.

 

Brama Grodzka (Grodzka Gate),

ul, Grodzka 21, Lublin, 

wernisarz: 9 marca, godz. 17


powrót do aktualności



Komentarze

Brak komentarzy