Opis zdjęcia
Śledztwo wlokło się jak naćpany ślimak doprowadzając do frustracji szefostwo Biura, zdegustowane ochłapami mizernych raportów jakie wysyłałem. Wij Szczękościsk łypał na mnie coraz mniej przychylnym wzrokiem, dłubiąc przy tym ostentacyjnie brudnymi odnóżami w nie mniej zagnojonych szczękach. Analiza organoleptyczna krwawych śladów na liściu, z którego porwano liszki nie napawała optymizmem. Może to nie było porwanie a ochydna zbrodnia związana z szeroko zakrojonym handlem owadzimi organami (na czarnym rynku w modzie były ostatnio mydła i maseczki ze sproszkowanej chityny i wykonane z przerobionych odnóży drapki do odwłoków).Natomiast zupełną grozą napawają domysły, że była to sprawka nieuchwytnego szalonego nekro-owadofila, żuka grabarza Olafa Frankeinsekta, który na bazie świeżych owadzich trupków usiłował stworzyć Zombirobala, który powalałby swym obmierzłym wyglądem i smrodliwym oddechem. Ponoć prototyp rozpadł się przy pierwszej mżawce i teraz Olaf pracował w tajemnicy nad ulepszeniem swego monstrum :)cdn
[komentarz usunięty]
[komentarz usunięty]
[komentarz usunięty]
[komentarz usunięty]
[komentarz usunięty]
[komentarz usunięty]