Opis zdjęcia
Przychodziłam do nich codziennie. Codziennie pozwalałam się im ze mną oswajać. Przez pierwsze dni były niepewne i odwracały pyski gdy do nich mówiłam. Dziś, widząc mnie merdają ogonami i kładą się na plecach by je pogłaskać. Spragnione pieszczot ze strony człowieka. Tak być nie powinno. Tym bardziej, że właściciel co wieczór wrzuca im tylko przez ogrodzenie resztki jakiejś breji i już nie pojawia się do kolejnego wieczora. W ostatnich dniach, z nieba widać i czuć tylko spadający deszcz. Zimno czujemy nawet w domach. A te psy. Codziennie mokną w tym deszczu, bo właściciel nie zapewnił im żadnego schronienia. Żadnej budy czy dachu. Pilnują a w zamian dostają tak niewiele. Chcąc jakoś im pomóc, zostałam wyśmiana. Nikt nie kiwnął palcem by jakoś zaingerować. Każdy przechodził obojętny.