no jakbym słyszał Lewczyńskiego, który powiada, że wszystko istnieje po to by zostać sfotografowane inaczej bezcelowe jest jego powstanie :) co do Gliwickiego Miesiąca Fotografii - hmm...jako współorganizator winienem powiedzieć, że warto przyjechać. Gdybyś mieszkał w Katowicach miałbym czyste sumienie. Wystaw jest 11, w zasadzie 12, jest i wystawa Lewczyńskiego i Sowińskiego, jest wystawa Foreckiego i znanego na plfoto i nie tylko Jacka Gąsiorowskiego. Jest wystawa byłych członków GTFu, wystawia się Grupa Precel. Nie jest to Kraków, ani Łodź, ani nawet Bielsko. To druga odslona tej imprezy, wystaw i wydarzeń miało być więcej, ale cieszmy się z tego co jest. Rok temu było 5 wystaw, teraz 12, za rok będzie jeszcze lepiej. Zapraszam, więcej tutaj: http://www.fotopolis.pl/index.php?gora=7
Lewczyński jest prowokatorem, on sobie może już pozwolić i na pozy i na przejaskrawienia. Zwraca jedynie uwagę, że fotografia idzie na siłę w stronę obrazka, wymiennika malarstwa, przeestetyzowanych form graficznych mających za materiał wyjściowy naświetlony nośnik. Sztuka dla sztuki, która nie zawsze musi nieść jakiś przekaz, a dobrze wyglada na ścianie prezesa korporacji.
Jak zapewne wiesz, w latach 60-70 Lewczyński z kolegami ścigali się na oryginalność. Dzisiaj Lewczyński mi mówi, że Zosia Rydet w tym czasie robiła zdjęcia obsmarkanym dzieciakom, a oni uważali to za babską słabość i była to dla nich. I po tych latach, gdy ma już ponad 80 lat powiada, że fotografia jego, Beksińskiego, Sowińskiego i innych nie przetrwała. Jedyne co się broni to te obsmarkane śląskie dzieci Rydetowej. Fotografie tych nobliwych panów i jego samego są jedynie emanacją ich ambicji, próżności i nie mówią o świecie tam i wtedy a jedynie o ich nastroju tego dnia gdy robili odbitkę. To też oczywiście też pewna poza Lewczyńskiego, ale mesydż który płynie jest jak miód dla mnie, z moim kameralnym podejściem do fotografii.
Dziś Lewczyński odrabia w polu te młodzieńcze szaleństwa GTFu i zbiera stare fotografie innych ludzi by po swojemu opowiedzieć o nich (neverending Archeologia Fotografii - zapraszam do Gliwic na Gliwicki Miesiąc Fotografii i Lewczyńskiego Fotografie do czytania, no i oczywiście pozostałe wystawy).
Generalna wieść jaka płynie moim zdaniem z tego co dziś mówi JL to to, że fotografia, która ma być traktowana jako sztuka musi nieść przekaz i wcale nie musi być śliczna by być dobra.
A WPF - zdaniem wielu to WKillP. Pozdrawiam, dzięki za ożywcze parę zdań. Ten portal zamilkł, nikt tu już z nikim o fotografii nie ma ochoty rozmawiać.
no jakbym słyszał Lewczyńskiego, który powiada, że wszystko istnieje po to by zostać sfotografowane inaczej bezcelowe jest jego powstanie :) co do Gliwickiego Miesiąca Fotografii - hmm...jako współorganizator winienem powiedzieć, że warto przyjechać. Gdybyś mieszkał w Katowicach miałbym czyste sumienie. Wystaw jest 11, w zasadzie 12, jest i wystawa Lewczyńskiego i Sowińskiego, jest wystawa Foreckiego i znanego na plfoto i nie tylko Jacka Gąsiorowskiego. Jest wystawa byłych członków GTFu, wystawia się Grupa Precel. Nie jest to Kraków, ani Łodź, ani nawet Bielsko. To druga odslona tej imprezy, wystaw i wydarzeń miało być więcej, ale cieszmy się z tego co jest. Rok temu było 5 wystaw, teraz 12, za rok będzie jeszcze lepiej. Zapraszam, więcej tutaj: http://www.fotopolis.pl/index.php?gora=7
..:)
Lewczyński jest prowokatorem, on sobie może już pozwolić i na pozy i na przejaskrawienia. Zwraca jedynie uwagę, że fotografia idzie na siłę w stronę obrazka, wymiennika malarstwa, przeestetyzowanych form graficznych mających za materiał wyjściowy naświetlony nośnik. Sztuka dla sztuki, która nie zawsze musi nieść jakiś przekaz, a dobrze wyglada na ścianie prezesa korporacji. Jak zapewne wiesz, w latach 60-70 Lewczyński z kolegami ścigali się na oryginalność. Dzisiaj Lewczyński mi mówi, że Zosia Rydet w tym czasie robiła zdjęcia obsmarkanym dzieciakom, a oni uważali to za babską słabość i była to dla nich. I po tych latach, gdy ma już ponad 80 lat powiada, że fotografia jego, Beksińskiego, Sowińskiego i innych nie przetrwała. Jedyne co się broni to te obsmarkane śląskie dzieci Rydetowej. Fotografie tych nobliwych panów i jego samego są jedynie emanacją ich ambicji, próżności i nie mówią o świecie tam i wtedy a jedynie o ich nastroju tego dnia gdy robili odbitkę. To też oczywiście też pewna poza Lewczyńskiego, ale mesydż który płynie jest jak miód dla mnie, z moim kameralnym podejściem do fotografii. Dziś Lewczyński odrabia w polu te młodzieńcze szaleństwa GTFu i zbiera stare fotografie innych ludzi by po swojemu opowiedzieć o nich (neverending Archeologia Fotografii - zapraszam do Gliwic na Gliwicki Miesiąc Fotografii i Lewczyńskiego Fotografie do czytania, no i oczywiście pozostałe wystawy). Generalna wieść jaka płynie moim zdaniem z tego co dziś mówi JL to to, że fotografia, która ma być traktowana jako sztuka musi nieść przekaz i wcale nie musi być śliczna by być dobra. A WPF - zdaniem wielu to WKillP. Pozdrawiam, dzięki za ożywcze parę zdań. Ten portal zamilkł, nikt tu już z nikim o fotografii nie ma ochoty rozmawiać.