Mariusz Ś - *** (2024-03-29 14:46:52)
papajedi - Rodzinnych świąt (2024-03-29 13:25:17)
Janusz M. -  (2024-03-29 13:16:37)
pawello91 - Wydmy (2024-03-29 12:28:01)

Numer 52 - Newslettera Plfoto.com


Witamy w 52. numerze Newslettera Plfoto.com



Skończyliśmy 10 lat. Pierwsze, rzecz jasna. Z okazji jubileuszu mamy dla Was kilka niespodzianek. Pierwsza to spotkanie 12 grudnia o godz. 17 w krakowskiej Pauzie (ul. Floriańska 18, poziom -1). Chętnych do pokazania swoich zdjęć w formie prezentacji komputerowej zapraszamy do wysłania e-maila na adres admin@plfoto.com. Więcej niespodzianek niebawem :-)

W 52. numerze Newslettera Plfoto.com trochę o fotografii analogowej, trochę o innym patrzeniu na Kraków i trochę o aktualnych wydarzeniach ze świata fotografii. Lektura w sam raz na pogodę, jaka straszy nas zza okna :-)



Reklama











Poetyckie zamyślenia

RYBNIK 12 lutego Galeria Drugiego Planu w Domu Kultury Chwałowice zaprasza na wernisaż wystawy Andrzeja Waltera "Zamyślenia", który odbędzie się w ramach Wieczoru Sztuk ART ANGEL. W swoich pracach autor jak zwykle przeplata fotografię z poezją, co sprawia, że zdjęcia stają się jeszcze bardziej intymne.


Andrzej Walter urodzony 29 grudnia 1969 roku w Zabrzu. Poeta i fotograf, autor czterech publikacji książkowych oraz wielu wystaw indywidualnych. Członek Stowarzyszenia Artystów Polskich w Krakowie. Absolwent Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Prowadzi z żoną Jadwigą własną kancelarię doradztwa podatkowego w Gliwicach. Jego działalność artystyczną cechuje pewna dwoistość z uwagi na fotografowanie i pisanie poezji. Jednak najważniejsza była zawsze poezja.




Aktualna wystawa fotografii "Zamyślenia", opatrzona literackim komenetarzem, wpisuje się w główny rys jego twórczości usiłującej uchwycić sedno wyrazu naszego człowieczeństwa. Najnowszy tomik poezji pt. "Tam gdzie zebrałem poziomki" wpisuje się w nurt nowego egzystencjonalizmu będącego odpowiedzią na dylematy etyczne naszych czasów. Strona autora: www.walter.proinfo.pl




"Zamyślenia" Andrzej Walter
Galeria Drugiego Planu, Dom Kultury Chwałowice
ul. 1 Maja 95, Rybnik
Wernisaż: 12 grudnia, godz. 17
Wystawa czynna do 15 stycznia



Głos wśród bomb

WARSZAWA Rok 1939 nie można zaliczyć do udanych. Do września czuło się rosnące napięcie, które później przerodziło się w okrutną wojnę. 1 września 1939 Polacy zostali zaatakowani przez uzbrojone po zęby dwa totalitaryzmy. Pośród nich pozostał jeden Amerykanin, który udokumentował okropności wojny, by zaapelować do świata.




"My name is Bryan, Julien Bryan – American photographer" - tymi słowami, wypowiedzianymi na antenie Polskiego Radia w 1939 roku Julien Bryan rozpoczął nadawanie z oblężonej stolicy. Multimedialna wystawa "Amerykanin w Warszawie. Stolica w obiektywie Juliena Bryana 1936-1974" dedykowana jest amerykańskiemu fotografowi, filmowcowi i korespondentowi wojennemu, którego zdjęcia z oblężonej w 1939 roku Warszawy obiegły świat, a nominowany w 1941 roku do Oscara film "Oblężenie", ukazujący prawdziwe oblicze "nowoczesnej wojny", obejrzało w kinach ponad 80 milionów ludzi. Wystawa jest zbudowana z nieznanych w większości materiałów – zdjęć, filmów oraz dokumentów Bryana. Prezentuje Polskę we wrześniu 1939 roku oraz podczas powrotów Bryana do Warszawy w 1946, 1959 i 1974 roku. Na wystawę składają się ponadto zdjęcia z nazistowskich Niemiec i sowieckiej Rosji z drugiej połowy lat 30. XX w.





Amerykanin w Warszawie. Stolica w obiektywie Juliena Bryana 1936-1974
Dom Spotkań Z Historią
ul. Karowa 20, Warszawa
wystawa trwa do 20 lutego
Wstęp wolny






Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej/Kolekcja Juliena Bryana w Warszawie



Kolekcjonerka obrazków

"Prawdę mówiąc te pocztówkowe ujęcia Krakowa zawsze mnie nudziły. Może przez to, że z mojego punktu widzenia są całkowicie pozbawione życia i tego specyficznego krakowskiego klimatu, który jest dla mnie ważny".

Rozmowa z Basią Wątrobą o miejskich niespodziankach



Twoje fotografie przedstawiają przede wszystkim miasto. Czy jest to otoczenie, które dobrze znasz, czy które raczej dopiero poznajesz i oswajasz przy pomocy aparatu?

W większości jest to moje rodzinne miasto. Poznaję je już ponad 20 lat, więc myślę, że znam je dosyć dobrze, chociaż zdarza się, że niektóre miejsca mnie porządnie zaskoczą.

Przyzwyczaiłam się do chodzenia głównymi ulicami, tam, gdzie jest wielu ludzi i gdzie tak naprawdę coś się dzieje, ale są dni kiedy wybieram się gdzieś, gdzie przeważnie jest mi nie po drodze. Zdarza się wtedy, że później patrząc na dane zdjęcie zastanawiam się ‘a gdzie to w ogóle było?’. Chcąc wrócić w tamto miejsce muszę zapytać znajomych albo rodziny, czy poznają, co to za miejsce, a oni z multiekspozycji próbują je zlokalizować.



Jakim modelem jest Kraków, miasto kojarzące się głównie z pocztówkowymi ujęciami?

Ciekawym, to na pewno. Przede wszystkim ze względu na to, że tam zawsze coś się dzieje. Chociaż przeważnie, jak już jestem w Krakowie, to zajmuje mnie wszystko inne, tylko nie fotografowanie i potem mam pretensje sama do siebie, że znów zmarnowałam okazję na dobre zdjęcia. Jednocześnie, nawet jeśli już jadę do Krakowa głównie ze względu na fotografowanie, to rzadko zdarza mi się wyjść poza Stare Miasto, więc większość moich krakowskich zdjęć jest z właśnie tego obszaru, który, jak wiadomo, sprzyja pocztówkowym ujęciom. Prawdę mówiąc te pocztówkowe ujęcia Krakowa zawsze mnie nudziły. Może przez to, że z mojego punktu widzenia są całkowicie pozbawione życia i tego specyficznego krakowskiego klimatu, który jest dla mnie ważny.





Czy robisz zdjęcia na bieżąco, chwytając miasto jakim jest, czy raczej planujesz ujęcia?

Zdarza mi się czasem coś planować, ale najczęściej jednak są to ujęcia robione na bieżąco, w danym momencie. Nauczyłam się już, że jak zaczynam coś planować i myśleć nad tym, jak ma wyglądać dane zdjęcie od początku do końca to nie jestem w stanie go zrobić. Zawsze okazuje się wtedy, że nie jestem w stanie w 100% wykonać tego, co sobie zaplanowałam i tylko się irytuję. Dlatego prawie wszystkie ujęcia multiekspozycyjne są wynikiem chwili i danego momentu, a poza tym myślę, że miejskiej multiekspozycji nie da się dokładnie zaplanować i stworzyć według planu.

Czy zawsze nosisz przy sobie aparat?

Przeważnie tak. Staram się mieć go przy sobie, bo do tej pory nie wybaczyłam sobie kilku sytuacji, w których nie miałam ze sobą aparatu, a akurat był potrzebny. Poza tym teraz powszechność aparatów (choćby tych w komórkach) jest tak wielka, że posiadanie ze sobą jakiegoś nie jest wielkim problemem. Zdarza mi się robić pojedyncze ujęcia aparatem w telefonie komórkowym, chociaż znacznie częściej po prostu noszę ze sobą mały, analogowy aparat. Jednocześnie, gdy wiem, że idę z zamiarem robienia multiekspozycji i to jest główny cel, to biorę oczywiście aparat, na którym jestem w stanie zrobić multiekspozycyjne ujęcia, bo nie lubię "składać" ich na komputerze (chociaż też czasem się zdarza).



Twoje prace to najczęściej połączenia wielu ujęć. Czy uważasz je za dzieła ukończone, czy też tylko zawieszone w czasie, czekające na potencjalny powrót autorki?

Część jest skończona i nie mam zamiaru do nich wracać, ale wiele zdjęć powstaje w miejscach do których powracam i pewnie będę powracać do końca życia, więc zdarza się czasem, że robiąc dane zdjęcie mam wrażenie, że jest to kontynuacja czegoś, co już było. Tym sposobem mam kilka multiekspozycyjnych zdjęć stworzonych z prawie identycznych ‘warstw’, bo okazuje się, że kiedyś już stałam w tym samym miejscu i kadrowałam w ten sam sposób, przeważnie jednak nie udaje mi się (na szczęście!) powtórzyć wszystkich ujęć takich samych i jednak czymś się różnią.




Czy planujesz robić nocne fotografie miasta?

Prawdę mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale myślę, że może kiedyś i na to przyjdzie odpowiedni czas. Aktualnie jestem zbyt zafascynowana multiekspozycyjnymi ujęciami i chyba przez długi czas nie będę fotografować inaczej miasta. Chociaż kiedyś twierdziłam, że będę robić zdjęcia dokumentalne i wtedy nawet nie myślałam o tym, że multiekspozycje tak zawładną moim patrzeniem na własne miasto.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Gosia Niedziółka



reklama

Chcesz tanio i bezproblemowo zbudować własną stronę do prezentacji zdjęć ? Zapomnij o czasochłonnych i drogich projektach, weź sprawy we własne ręce! Selia.pl - własna animowana strona flash w kilka minut!








O wolnym wyborze cz.1

Często porażki, które zaliczamy jedna po drugiej w naszym warsztacie fotograficznym (mowa o tradycyjnej chemii i materiałach srebrowych) wynika z braku zdefiniowanych wymagań co do obrazu, który chcielibyśmy uzyskać.

O doborze filmów i wywoływaczy

Bardzo często słyszymy pytanie: a w czym wywołać film X. To tak jak pytać się przechodniów na ulicy "gdzie najlepiej zjeść". I na takie pytanie dostajemy tyle różnych odpowiedzi ilu pytanych, co przytomniejszy zapyta "a co Pan/Pani _lubi_ zjeść?". I o tym właśnie będzie :)

Jedna uwaga: w tym artykule pomijam sprawy związane z wpływem zastosowanych aparatów i optyki na opisywane parametry jakościowe. Są one istotne, ale z punktu widzenia poruszanego problemu nie mają znaczenia, ponieważ skupiamy się na dość wąskim zakresie (acz znaczącym), zakładając, że posiadamy najlepszy z możliwych sprzęt i nikt nam nie będzie wmawiał że może być inaczej! ;)

Wprowadzenie

Ogólnie rzecz ujmując w świecie fotografii czarno-białej srebrowej (co podkreślam, bo o tym tylko mowa) mamy cztery podstawowe zmienne jakościowe obrazu:

1. Tonalność
2. Ziarnistość
3. Rozdzielczość
4. Akutancja/Ostrość konturowa


Zdefiniujmy sobie w/w parametry

a) Tonalność - rozpiętość tonalna obrazu - czy mamy szeroką gamę szarości, czy też różne odcienie mamy "poblokowane" a przejścia dość ostre, graficzne wręcz. Właściwości pojemności tonalnej dla różnych filmów przedstawiane są w formie krzywych charakterystycznych, które przedstawiają wykres gęstości negatywu w funkcji relatywnej ekspozycji. Im bardziej podniesione krzywe tym bardziej film w danym wywoływaczu jest bardziej kontrastowy, im dłużej krzywa dąży do maksymalnej gęstości tym mniej kontrastu. To samo tyczy się papierów fotograficznych. Warto zajrzeć w dokument Kodaka dot. Trixa oraz Plus-Xai przyjrzeć się jak reaguje ta emulsja na różne wywoływacze, co ważne różnie reaguje w zależności od formatu filmu - tzn. bardziej kontrastowo wychodzi w 35mm. [8][9][10][11]

b) Ziarnistość - ziarnistość wynika ze sposobu redukcji halogenków srebra zawartych w danej emulsji fotograficznej przez wywoływacz - różne wywoływacze, różnie redukują te halogenki, jedne rozpuszczają całe kryształki, inne tylko brzegi, mamy wręcz na opakowaniach napisane - ultra-fine-grain, albo fine-grain - oznacza to tyle, że dana chemia została tak złożona aby dać minimalne ziarno.

Ziarnistość jest też terminem naukowym oznaczającym numeryczną kwantyfikację szumu (przedstawianego przez zredukowane ziarenka srebra w emulsji) w postaci parametru statystycznego oznaczającego siłę tego szumu - RMS - root mean square - średnią kwadratową. Szum ten pomierzony jest przez mikrodensytometr o średnicy otworu pomiarowego 48 mikrometrów na filmie wywołanym normalnie (N+0) na obszarze o gęstości D=1.0 czyli przepuszczającego 10% światła zastanego :) Im większe ziarno, tym większe RMS. Należy przy tym zauważyć że ziarnistość nie odnosi się do gęstości ziarna a do jego wymiarów! [1][2]

c) Rozdzielczość - rozdzielczość obrazu, im większa rozdzielczość obrazu na negatywie tym większe powiększenia z takiego negatywu uzyskamy bez efektu rozmycia szczegółów. Rozdzielczość jest cechą charakteryzującą daną emulsję fotograficzną. Jest to jeden z parametrów ostrości (ang. sharpness) danego negatywu.

d) Akutancja - Laboranci Kodaka w latach 40-tych zorientowali się, że podawanie jednego parametru, tj. rozdzielczości dla opisania ostrości filmu nie wystarczy. Można powiedzieć tyle, że ostrość czyli akutancję uzyskuje się kosztem małej ziarnistości, tzn. Ziarnistość i Akutancja są parametrami przeciwstawnymi - jedno uzyskujemy kosztem drugiego. Na akutancje ma również wpływ tonalność/kontrast negatywu oraz grubość warstwy emulsji. Im grubsza emulsja tym trudniejsza do uzyskania akutancja, ponieważ światło załamuje się w tej emulsji i odbija od kryształków halogenków srebra, wystarczy powiedzieć, że dzisiejsze emulsje dla filmów o niskich czułościach są super-cienkie, a potraktowane jeszcze wywoływaczami pracującymi powierzchniowo dają ultra-ostre obrazy :) [4][5]

Moderacja parametrów - co na co wpływa

a) Tonalność - dobór papieru fotograficznego, dobór filmu, ekspozycja filmu.
b) Ziarnistość - rozmiar kliszy fotograficznej, czułość filmu, dobór wywoływacza
c) Rozdzielczość - rozmiar kliszy fotograficznej, czułość filmu
d) Akutancja - dobór filmu, dobór wywoływacza, rozmiar powiększenia.

Dlaczego tak?

Ad a) Tonalność - Możemy mieć super przejścia tonalne uzyskane na negatywie, ale przecież uzyskanie negatywu to dopiero 1/3 drogi, której celem jest prezentacja obrazu. :) Dlatego dobór papieru oraz odpowiedniej ekspozycji naświetlenia da rezultat. Dobór odpowiedniego filmu również jest istotny - zazwyczaj średnio i czułe filmy (125-400) mają szerszą rozpiętość tonalną niż filmy o niskiej czułości (25-80). Ekspozycja i dobór sceny jest również istotna, bo jeśli złapiemy scenę o niskiej rozpiętości tonalnej (np. samotne drzewko w prażącym południowym słońcu na tle "blaszanego" nieba), to dobór filmu czy później papieru niewiele nam pomoże :)

Ad b) Ziarnistość - najmniej problemów z ziarnistością mają wielkoformatowcy. Kropka. Ano dlatego, że proporcje obrazu i jego składowych - do wielkości występującego przecież ziarna jest są na takie, że ziarna po prostu nie widać. Poza tym, emulsje nawet TE same nie są TAKIMI samymi w różnych rozmiarach - raz że inna proporcja grubości emulsji do powierzchni, inna grubość - stąd inne właściwości w procesie wywoływania czy chemicznego czy fizycznego. Czułość... im mniej czuły ten barbarzyńca tym mniej wysypki dostaje. Im czulszy - tym bardziej nerwowy, że tak sparafrazuję :) W załączonej tabeli zobaczymy to opisane parametrem RMS.

Ad c) Rozdzielczość - czyli zdolność do obserwacji dwóch barrrrdzo blisko siebie położonych punktów, obszarów. Liczy się rozmiar a nie technika w tym przypadku ;) Ano, dlatego - że rozdzielczość, czyli stopień/wielkość upakowania szczegółów na jakiejś jednostkowej powierzchni jest większa na.., klatce o większym rozmiarze, która ma... więcej czego? Nośnika tej informacji - czyli emulsji. Im mniejsza klatka (np. 35mm i mniej) tym mniejsza wartość stosunku informacji użytecznej (obraz ukryty, zredukowane srebro) do szumu informacyjnego - którym jest... ziarno! :) Podobnie jak w matrycach - szumią te małe, te większe - mniej, przy wyższych czułościach. Podobnie jak tam - filmy o wyższych czułościach mają mniejszą rozdzielczość od tych o niskim ISO. Można dodać że ludzkie oko rozróżnia ok. 6lp/mm, albo inaczej 1minuta kątowa z odległości 25cm, albo jeszcze inaczej punkt o rozmiarze do 85mikronów (ziarenko srebra tworzące obrazy na wywołanym filmie to 0.2- 2mikrony) Dlatego m.in. standardem prezentacji obrazów cyfrowych oraz tych do druku jest 300dpi - większe owszem można, ale człowiek tego _nie_zobaczy_.[3]

Rozdzielczość teoretyczna niektórych filmów ( tutaj też: [1][4]):

Kodak Tri-X 400 (2004): 65 lp/mm
Fuji Velvia RVP: 80 lp/mm
Kodak Portra 160NC: 80 lp/mm
Kodak Plus-X 125 (2006): 80 lp/mm
Kodak Technical Pan (2004): 142 lp/mm

Przy czym zakłada się, że dobra optyka o dobrej rozdzielczości (taka w zakresie 500-3000zł z lp/mm od 60 do 100) powoduje utratę rozdzielczości filmów o 30-50% nawet! :) W idealnych warunkach wg Kodaka, rozdzielczość optyki powinna być trzy razy większa od rozdzielczości filmu aby wyzyskać całą rozdzielczość oferowaną przez zastosowany film. [3]

Ad d) Akutancja - czyli widziana przez nas ostrość konturów i kształtów to nic innego jak sposób uzyskania obrazu poprzez zredukowane ziarenka srebra. Dobór filmu mam tutaj kapitalne znaczenie. Super-fantastyczna ostrość negatywu charakteryzuje m.in. w/w rozdzielczość. :) Dobór wywoływacza jest następnym czynnikiem - istnieje cała grupa wywoływaczy tzw. akutancyjnych - czyli takich, które nie rozpuszczają całych kryształków halogenków srebra tylko jego brzegi. Dzięki temu uzyskujemy ostry obraz, kosztem (niestety) ziarnistości. Praca wywoływacza na styku obszarów jasnych i ciemnych powoduje wystąpienie zjawiska "efektu granicznego" [6], który w skrócie polega na tym, że linia graniczna obszaru jasnego i ciemnego na samej krawędzi tej granicy dla jednego obszaru jest jeszcze jaśniejsza, a dla drugiego jeszcze ciemniejsza; Dzieje się tak ponieważ wywoływacz mocniej pracuje dla obszaru bardziej naświetlonego a mniej dla obszaru nienaświetlonego i niejako przenika - ten bardziej przepracowany przenika na ciemniejszy obszar maskując go przed działaniem świeżego wywoływacza i na odwrót - ten mniej przepracowany przenika na powierzchnię jaśniejszą zasilając przepracowany wywoływacz przewołując te właśnie - brzegi; To wszystko nasze oko odbiera jako ostrość! A zatem - traktując takim akutancyjnym wywoływaczem (tj. roztworem o bardzo małym stężeniu) np. film o wysokiej czułości a dość niskiej rozdzielczości, dostaniemy w rezultacie trochę ostry obraz z całkiem nie-trochę ostrym ziarnem. Efekt lubiany przez niektórych. Generalnie wywoływacze akutancyjne zalecane są do filmów o czułościach do ISO160, góra 200. Cały proces bardzo zgrabnie opisał Michał Kowalski na stronach FAQ portalu korex.net.pl. A sam efekt doskonale opisany został tutaj [6]. Efekt akutancyjny, brzegowy uzyskujemy przez wołanie bez mieszania lub z mieszaniem co 2-5 minut. [5]

Rozmiar obrazu końcowego - no cóż, akutancja i wszyscy święci nam nie pomogą, jeśli uprzemy się powiększyć negatyw 35mm poza, powiedzmy rozmiar 34x56cm (informacja od Kodaka). Żeby nie było, że tylko Kodak i Kodak, to spróbujmy powiększyć mały obrazek np do rozmiaru 80cmx100cm. Sprawa jest oczywista, nawet nasz ułomny wzrok ze swoimi żałosnymi 300dpi i 6lp/mm nie strawi takiego dania ;)

Pamiętajmy przy tym, że akutancja jest parametrem przeciwstawnym do.. ziarnistości. Dzieje się tak, ponieważ wywoływacze super-drobno-ziarniste powodują rozpuszczanie całych kryształków, a nie tylko brzegów - są to właśnie "solvent developers". Cierpi na tym ostrość brzegowa konturów zbudowanych z ziarenek srebra, których skupiska są po prostu większe z powodu rozpuszczenia większej ilości kryształków. Natomiast wywoływacze akutancyjne, mają wyższe pH i raz, że ledwo rozpuszczają brzegi kryształków halogenków srebra, a dwa dają efekt mikrokontrastów polegający na tym, że w bardzo małych obszarach o gęstość rośnie bardziej niż w tak samo naświetlonych obszarach o większym rozmiarze. [12]

koniec cz.1

Przypisy:

[1] http://www.apug.org/forums/forum37/52528-film-granularity-lpm-chart.html

[2] http://www.kodak.com/US/plugins/acrobat/en/motion/support/h1/H1_23-27.pdf

[3] http://www.fotonyf.republika.pl/kurs/kursbas3.htm

[4] http://cool.conservation-us.org/coolaic/sg/emg/library/pdf/vitale/2007-04-vitale-filmgrain_resolution.pdf

[5] http://www.korex.net.pl/forum/viewtopic.php?t=39

[6] http://photo-utopia.blogspot.com/2009/11/adjacency-effects-in-b-film-development.html

[7] http://www.apug.org/forums/forum37/80193-grain-micro-reticulation-b-w-fim-process-temperature-deviations.html

[8] http://www.sprawls.org/ppmi2/FILMCON/

[9] http://www.nfsa.gov.au/preservation/film_handbook/characteristic_curves.html

[10] http://www.kodak.com/global/en/professional/support/techPubs/f4017/f4017.pdf

[11] http://www.kodak.com/global/en/professional/support/techPubs/f8/f8.pdf

[12] Stephen Anchell, Bill Troop "The film developing cookbook" Elsevier, 1998
.

Dominik Miklaszewski

http://distantmoonblog.pl



I love you, but I’ve chosen rock

Do 7 stycznia 2011 w berlińskiej Galerii Hiltawsky można oglądać wystawę Olafa Heinego "I love you, but I’ve chosen rock", na której zgromadzono zdjęcia koncentrujące się na głównym źródle inspiracji Heine’go, czyli muzyce. Zwyczajne obserwacje muzyków podczas prób, nagrań w studio, na scenie i w przestrzeni prywatnej, wystarczyły do powstania bardzo emocjonalnych i intrygujących portretów zarówno międzynarodowych gwiazd muzyki pop i rock, jak również muzyków klasycznych i tancerzy renomowanego Stuttgart Staatsballet. To bardzo osobisty dokument, który uzupełniają notatki, pocztówki i pamiątki, jakie artysta zgromadził przez piętnaście lat podróżowania.

Kogo tu nie ma? The Killers, Coldplay, Neil Young, the Fantastischen Vier, Nick Cave, Reamonn, Tocotronic, Bon Jovi, Beatsteaks, Tote Hosen, Silbermond, The Drums, Incubus, Peaches, Kid Rock, Iggy Pop, Sting oraz Lou Reed.



OOlaf Heine znany jest przede wszystkim ze szczegółowych i starannych portretów muzyków, aktorów, pisarzy i sportowców. Przygodę z fotografią rozpoczął przypadkiem. Jeszcze jako student architektury, namówiony przez grupę znajomych, zrobił zdjęcie do okładki pierwszej płyty jednego z najpopularniejszych w tamtym czasie niemieckich zespołów Terry Hoax. Ta jedna sesja wystarczyła, żeby Heine’go opanowała nowa obsesja pociągająca za sobą szybką przeprowadzkę do Berlina i studia fotograficzne na prestiżowej Lette Verein. W Berlinie kontynuował swoją artystyczną współpracę z muzykami, ale wciągnął go również świat filmu i sportu. Pracował m.in. z Donem Cheadle, Jamesem Woodsem, Jaredem Leto, Thomasem Kretschmanem, Franką Potente i Dirkiem Nowitzkim. Jego zdjęcia ukazywały się w najważniejszych światowych magazynach: "Vanity Fair", "Details", "Stern Magazine", "Elle", "Entertainment Weekly", "Rolling Stone" i "GQ", żeby wymienić tylko kilka. Z powodzeniem reżyseruje również videoklipy i reklamy. Pierwszy krótkometrażowy film jego autorstwa pt. "Edendale" był pokazywany kilkakrotnie na festiwalach krótkich form filmowych.

Michalina Pieczonka

Olaf Heine I love you, but i’ve chosen rock
Galerie Hiltawsky
Tucholskystraße 41, 10117 Berlin
Wystawa czynna do 7 stycznia 2011
www.olafheine.com
http://www.facebook.com/pages/Olaf-Heine/






Damian Chrobak "Londyn - miasto w Anglii"

Miejsce: Firlej, ul. Grabiszyńska 56, Wrocław
Wystawa czynna do 15.12.2010 roku

Zobacz więcej...



Kalendarz fotografa 2011

Rok wydania:2010
Wydawnictwo:
Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS

Zobacz więcej...


Modelowanie światłem

Tytuł: Modelowanie światłem
Autor:
Allison Earnest

Zobacz więcej...



Oblicza ludzi
Wernisaż: 28.11.2010
Miejsce:
Klub "Smok", ul.Warszawska 11/13, Otwock

Zobacz więcej...



Zapraszamy do dzielenia się swoimi opiniami na temat Newslettera. Jeżeli macie pomysły, którymi chcielibyście się podzielić z innymi, piszcie na adres admin@plfoto.com.



«powrót

Nowa wersja PLFOTO